Niania. Cześć dwudziesta szósta.

Niania. Cześć dwudziesta szósta.Zaraz po tym, jak się obudziłam, przypomniała mi się pewna scena ze studiów. Otóż jedna z moich koleżanek przyszła któregoś dnia na zajęcia z bananem od ucha do ucha. To nie zdarzało się często i wszystkie byłyśmy ciekawe, co takiego się stało.
- Wiecie dziewczyny, jak to jest, kiedy jest się porządnie zerżniętą przez faceta — powiedziała z nieukrywaną dumą i wyższością. Wiedziała, że żadna z nas nie ma chłopaka i mogłyśmy tylko marzyc o upojnej nocy w ramionach jakiegoś ogiera.
Pamiętam, że byłam wtedy bardzo zniesmaczona. Nie chodziło o to, że byłam zazdrosna o jej cudowny, jak zapewniała seks, ale nie uważałam, by chwalenie się takimi rzeczami było w dobrym guście. Nie wierzyłam jej wtedy, że jej facet potrafił wprawić ją w taki humor.  
Dziś podpisuje się pod tym obiema rękami. To, co wydarzyło się ostatnio w mojej sypialni, sprawiło, że dostałam ogromnego wigoru i chęci do życia. Cudowny seks z moim kochankiem był tym, czego od dawna potrzebowałam.
Miesiąc skończył się i Beatka zadzwoniła do mnie z informacją, że jestem potrzebna przy dzieciach. Przypadł jej kolejny całodobowy dyżur. Trochę się uspokoiłam tym, że do mnie zadzwoniła. Miałam już nawet takie myśli, że właściwie to nie mam pracy, a ona wie o moim romansie z jej mężem.  
Ucieszyłam się, że go zobaczę. Nie wiedziałam go już kilkadziesiąt godzin i miałam na to ochotę. Czułam, że skoro Beaty nie będzie, to jest szansa na coś więcej niż tylko opiekę nad dziećmi. Może ich tatuś da jakąś premie ich niani, nie koniecznie w formie gotówki.
Okazało się, że dzieciaki dawały sobie beze mnie rade. Nie miały zaległości w lekcjach i dla zabicia czasu postanowiliśmy obejrzeć coś w telewizji. Liczyłam na to, że szybko zasną, a ja odwiedzę ich ojca ciężko pracującego w gabinecie.
Cały czas myślami byłam przy czym innym. Zerkałam na nich, sprawdzając, czy nie kleją im się oczka, a potem na drzwi do gabinetu ich ojca. Nie śledziłam programu, który oglądali w telewizji.
- A właściwie to, skąd się biorą dzieci? - zapytała Martynka.  
Moja szczęka wylądowała gdzieś na podłodze. Siedzimy sobie kulturalnie, cisza spokój, a tu nagle takie pytania!
- No jak to skąd Martynko? Przecież wiesz, chyba że mamusia cię urodziła — odpowiedziałam zachowawczo.
- Czyli mamusia po prostu poszła do szpitala, powiedziała, że chce dzidziusia i już? - zapytała ponownie.
-W pewnym sensie tak było — usłyszałam głos rozbawionego Morawskiego za moimi plecami.  
- Jak to?
- A no tak to. Martynko, uwierz mi, że twoje życie zaczęło się właśnie w szpitalu, a po kilku miesiącach ponownie się tam znalazłaś, już po urodzeniu.
Morawski spojrzał na mnie, widząc moje lekkie zagubienie.
- Mieliśmy razem staż na kardiologi. Nocne dyżury, te sprawy — powiedział, po czym wymownie chrząknął.
Uśmiechnęłam się na myśl o tym, co powiedział. Od razu przypomniały mi się początki naszego romansu, kiedy udawałam, że jestem chora i kilka razy w jego gabinecie doszło między nami do czegoś więcej niż tylko zwykłego badania.
- A mamusia powiedziała, że dzidziusie powstają z miłości i bez tatusia nas by nie było — odparował Antoś, znacząco patrząc na ojca. Spojrzeliśmy na siebie i wiedzieliśmy, że ta dyskusja tak szybko się nie skończy.  
- No i miała racje.
- A ty i nasza niania moglibyście też mieć dzidziusia — zapytała Martynka.
Zmroziło mnie. Skąd przyszło jej do głowy takie pytanie? Czy to Morawska naprowadziła swoje własne dzieci na takie tematy, bo chciała coś wybadać? Na szczęście Morawski potraktował to, jak żart własnego dziecka, i z miną pokerzysty, przyozdobioną uśmiechem wyjaśnił córeczce, że on dzieci może mieć tylko z ich mamusią.
- A czy to prawda, że dzieci robi się w trakcie spania? - wycedził ponownie Antoś.
Ja już miałam dosyć. Sama nie wiedziałam co o tej dyskusji myśleć. Wyjęłam telefon i napisałam do siedzącego obok mnie Morawskiego sms-a by coś wymyślił, bo mam dosyć tej dyskusji.
Po chwili dopiero odpisał mi, żebym zemdlała, bo inaczej nie da rady.
W międzyczasie wyjaśnił dzieciom, że kiedy dzidziuś jest już w mamusi, to wówczas podczas snu najlepiej rośnie. Kwestią czasu było tylko dociekanie, jak dzidziuś się tam znalazł.
Wstałam i udałam, że idę do kuchni. Kiedy przechodziłam obok kanapy, upuściłam teatralnie szklankę i upadłam na nią.  
Martynka jęknęła, a Morawski natychmiast dobył do mnie.
- Grzeczna dziewczynka — szepnął mi do ucha. - Dzieciaki przynieście wody — polecił a Antoś i Martynka bardzo szybko wykonali polecenie ojca.
- Widzicie, jak zamęczyliście swoimi pytaniami Martę. Dziewczyna aż zemdlała — powiedział i zaśmiał się. Widać było, że nie mógł się powstrzymać.
- Ale my nie chcieliśmy nic złego, tylko dowiedzieć się skąd się biorą dzieci.
- Mamusia jak wróci, to wam to bardzo dokładnie wytłumaczy.
Kiedy to usłyszałam, sama omal nie parsknęłam śmiechem. Od razu poprawił mi się nastrój na myśl o tym, jak Beatka produkuje się, opowiadając dzieciom o seksie, plemnikach i dzidziusiach. Sylwester wcisnął ja w niezły kanał.
Morawski polecił mi leżeć i odpocząć, a sam odprowadził przejęte dzieci do swojego pokoju. Minęła godzina, zanim zasnęły, a on zeszedł na dół.
- No dobrze pani Marto, zapraszam do gabinetu — powiedział, patrząc na mnie znacząco.
Wstałam z kanapy i czym prędzej wykonałam polecenie.
- Dawno pani nie badałem, czas nadrobić zaległości — powiedział, zamykając drzwi.
Podobała mi się taka gierka. Dopiero się zaczęła, a w moich majtkach już się gotowało.
- Proszę się rozebrać. Sprawdzimy, jak bije pani serce, a potem obejrzymy stan dróg rodnych — oznajmił uśmiechając się.
Myślałam, że żartuje, ale naprawdę mnie osłuchał. Widocznie chciał sprawdzić, czy moje serce bije, już tak jak powinno. Nigdy nie wyjawiłam mu prawdy o tym, że symulował na początku. Uznałam, że to za wielkie ryzyko. Nie miałam pojęcia, jak zareagowałby na taką wiadomość.
Leżąc na jego kozetce, po badaniu mojego serca przyszedł czas na kontrolę moich dróg rodnych. To było badanie fizykalne. Byłam dotykana, lizana, podszczypywana, a na koniec zostałam doprowadzona do orgazmu. Nie było to może coś wyjątkowego, na pewno nic porównywalnego do tego, co przeżyłam ostatnio u mnie w mieszkaniu. Tego dnia miałam ochotę na coś innego.
- Dziękuje za badanie. Ile płacę za wizytę?
- A na ile ją pani wycenia?
- Ojej. Chyba zapomniałam portfela- powiedziałam, zaglądając do miseczek stanika, udając, że zawsze go tam nosze.
- No ale widzę, że ma pani inne środki płatności — powiedział, wskazując na moje piersi.
- No właśnie, to może zapłacę inaczej? - zaproponowałam.
Uśmiechnął się, a ja uklękłam przy jego spodniach.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Rafaello

    Zapraszam po więcej na mojego facebooka ŚWIAT KOBIET OCZAMI MĘŻCZYZNY

    10 cze 2021