Niania. Część dwudziesta pierwsza.

Niania. Część dwudziesta pierwsza.Powietrze nad morzem jest zupełnie inne niż w mieście. Sen też jest inny. Choć wiedziałam o tym od dawna, to przekonałam się po raz kolejny. Obudziłam się, ale nie otwierałam od razu oczu. Wspaniały zapach pościeli, udany sen i świadomość, że spędziłam noc u boku kochanka, już w pierwszych sekundach mojej świadomości wprawiły mnie w doskonały nastrój tego dnia. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, ale z drugiej strony byłam podekscytowana perspektywą kolejnego dnia spędzonego z Sylwestrem. Odwróciłam się w jego stronę i wyciągnęłam dłoń z zamiarem pogłaskania go. Niestety zamiast jego smuklej sylwetki pod moimi palcami była tylko pościel. Otworzyłam oczy i z żalem stwierdziłam, że już wstał. Nie miałam pojęcia, gdzie jest.
W tej samej chwili drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich Morawski w stroju do joggingu. Nie sądziłam, że będzie miał siłę katować się z samego rana bieganiem. Najwyraźniej mało jeszcze o nim wiem.
Mój kochanek spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Odpowiedziałam tym samym. Liczyłam na to, że wpadnie od razu pod naszą kołderkę, ale ten zdjął z siebie ubranie i zamknął się w łazience. Jego prysznic trwał kilka minut, po czym prawie nagi zrobił to, o czym myślałam.
Namiętny pocałunek z rana jest gwarancją dobrego dnia. Ta banalna fraza przypomniała mi się właśnie w tamtej chwili. Właśnie na to miałam ochotę, i to dokładnie dostałam.
Delikatne pocałunki i pieszczoty były tylko grą wstępną. Wiedziałam, że jego wykłady zaczynają się dopiero w południe i mamy sporo czasu dla siebie. Chciałam się z nim kochać zarówno przed zaśnięciem, jak i po obudzeniu.
Chyba nie umył się dokładnie, ponieważ wyczuwałam na jego zapach potu. To było cudowne. Uwielbiam ten zapach. Tak powinien pachnieć facet, kiedy kocha się z kobietą. Moje libido wystrzeliło w górę.
Sylwester najwyraźniej miał ochotę sobie polizać z rana. Sama nie wiem kiedy jego usta znalazły się w moim sekretnym miejscu. Musiał być zaskoczony moim pobudzeniem. Moje soki lały się ze mnie, a ja nie miałam zamiaru nic z tym zrobić. Zresztą co ja mogłam? Przecież jestem kobietą! Sylwester pieścił mnie językiem, a ja odpływałam. Moje ręce wędrowały po głowie, pościeli i po jego ciele. Chciałam, żeby orgazm już nastąpił. Czekałam na niego, ale z drugiej strony ten czas przed jego nadejściem bym tym, co ja, i zapewne każda kobieta kocha najbardziej. W końcu jednak nadszedł. Otworzyłam szeroko usta. Mój oddech gwałtownie przyspieszył. Sylwester nie chciał długo czekać i nie pozwolił mi nawet na chwile wytchnienia. Kiedy tylko otworzyłam oczy, zobaczyłam go będącego już w gotowości do stosunku waginalnego. Nie mogłam nic powiedzieć, ponieważ zaczął mnie bardzo namiętnie całować. Czułam, jak napiera na moje uda i rozchyliłam je jeszcze bardziej by ułatwić mu zadanie. Widziałam, że chce jak najszybciej zadowolić także siebie. Nie miałam zamiaru protestować, ani mieć o to żalu. Powinnam się cieszyć, że facet jest tak napalony przy mnie. Miałam tylko nadzieje, że nie dojdzie do przedwczesnego wytrysku. Taka sytuacja paradoksalnie jest bardziej kłopotliwa dla kobiety niż dla mężczyzny. Przynajmniej takie było moje zdanie, oparte na wielu doświadczeniach.
Poczułam go w sobie. Sylwester zaczął penetrować moją waginę. Wtedy uzmysłowiłam sobie bardzo ważną rzecz. Najprawdopodobniej dziś przypada dzień mojej owulacji. Istniało bardzo duże ryzyko, że jeśli się nie zabezpieczymy, to owocem naszego romansu może stać się dziecko. Ta myśl przeraziła mnie. Nie chciałam brutalnie zrzucać z siebie Morawskiego, ale w jakiś delikatny i cywilizowany sposób mu o tym powiedzieć. Dla niego jednak nic poza pieprzeniem mnie nie istniało. Starałam się przerwać jakoś ten stosunek, ale on był jakby w innej świadomości. Wiedziałam, że za chwile wystrzeli we mnie nasienie i będzie za późno na reakcje. Zdenerwowałam się. Poczułam, jak moje mięśnie zaciskają się wokół jego penisa. On zapewne także to poczuł. Wyrwał się z letargu i spojrzał na mnie.
- Co się dzieje? - zapytał, a w jego oczach było przerażenie.
- Mam dziś owulacje i chciałam przerwać. Zdenerwowałam się i poczułam, jak zaciskam się koło ciebie — powiedziałam prawie szeptem. Byłam tak przerażona.
- Jezus Maria! Masz atak pochwicy! - powiedział Morawski.
Nie wierzyłam w to co się dzieje. Myślałam, że to jakiś bardzo kiepski żart. Słyszałam, że u niektórych kobiet w trakcie stosunku dochodzi do czegoś takiego w następstwie zdenerwowania, ale nigdy nie przypuszczałabym, że coś takiego może dopaść mnie.
Sylwester próbował uwolnić ze mnie swojego penisa, ale to powodowało u mnie ogromny ból.
- Spokojnie kochanie, wszystko będzie dobrze — powiedział, uspokajając mnie. Sięgnął ręką po telefon, który od wczoraj leżał na nocnej szafce.
- Co ty robisz? - zapytałam zaciekawiona, w jaki sposób telefon ma nam pomóc. Gdyby powiedział, że on, lekarz, będzie sprawdzał w sieci jak nas rozszczepić, to chyba bym go w tamtej chwili po prostu zabiła.
- Martusiu, sami się nie rozszczepimy. Ktoś musi podać ci leki rozkurczowe — powiedział.
- Do kogo dzwonisz?
- Do mojego zaufanego kolegi. Poproszę go o pomoc. Nie mamy innego wyjścia.
Leżałam i ze łzami w oczach słuchałam, jak w zawoalowany sposób prosi go, żeby przyszedł do jego pokoju z lekarstwami. Jego kolega zażartował, że pewnie głuszył jakąś sarnę i ta dostała ataku pochwicy. Morawski na te słowa zamarł. Jego kolega był bardzo domyślny, choć zapewne był to tylko żart.
Sylwester zadzwonił do recepcji i poprosił, żeby wydano Krzysztofowi Kunowskiemu, bo tak się nazwał lekarz, który miał nas uratować kartę zapasową do jego pokoju.
Nie wierzyłam, że to się dzieje. Ból i to, że jakiś obcy facet zastanie nas w takiej sytuacji, było niczym w porównaniu do tego, że teraz zapewne wszystko się wyda. Mój romans z Morawskim się skończy, stracę prace, a na dodatek skończą się romantyczne uniesienia z facetem moich marzeń.
- Błagam cię Sylwek wszystko, by on to zachował dla siebie — powiedziałam do Morawskiego.
Kiedy Krzysztof wszedł do naszego pokoju, od razu zrozumiał, co się stało.
Na początku był trochę rozbawiony i żartował z Sylwestra. Po chwili zrozumiał, chyba że to wszystko dla mnie nie jest komfortowe i całkowicie zmienił postawę.
Usiadł na łóżku i rozmawiał o tym jak się czuję i jak do tego doszło. Kiedy zaprzeczyłam, pytaniom o uczuleniu na leki w sposób bardzo delikatny zrobił mi zastrzyk rozkurczowy. Praktycznie nic nie czułam. Zabawił mnie w tym czasie rozmową.
Po niespełna pół godzinie Sylwester wyszedł ze mnie.  
- To był chyba najdłuższy pobyt twojego małego w kobiecej pochwie — powiedział i się roześmiał.
Na moich ustach także pojawił się uśmiech. Mimo wszystko mógł mieć racje. Penis Morawskiego spędził we mnie ponad godzinę.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że jestem naga. Nie byłam u siebie i dopiero po chwili znalazłam ubrania, jakie poprzedniej nocy zdarł ze mnie mój kochanek. Krzysztof patrzył na mnie ukradkiem, udając, że słucha tego co mówi do niego Sylwester. Widziałam lekkie pożądanie w jego oczach. Czułam się bardzo dziwnie. Byłam w pokoju mojego kochanka z innym jeszcze facetem. Jak na jeden poranek, to było zbyt dużo przeżyć.
- Słuchaj Krzysztof..... - zaczął niepewnie Sylwek.
- Nie no spoko, twoja sprawa z kim sypiasz, mnie nic do tego. Nikt się nie dowie, ale mam jeden mały warunek — odpowiedział jego kolega.
- Jaki?
- Co byście powiedzieli na mały trójkącik? - zapytał kardiolog.
Zarówno mnie, jak i Sylwestra zatkało w tym momencie. Morawski przez chwilę się oburzył, a potem zobaczyłam w nim lekką bezradność. Doskonale wiedział, że jego kolega także ma żonę i jeśli on by ją zdradził, to obaj mieliby interes w tym, by milczeć w tej sprawie. We mnie ta propozycja także wzbudziła mieszane uczucia. Choć na początku poczułam się jak dziwka, to kiedy spojrzałam na idealną wręcz sylwetkę lekarza, poczułam ochotę na taki układ.
Spojrzeliśmy na siebie z Morawskim i oboje wiedzieliśmy, że musimy się zgodzić. To było idealne wyjście, by jakoś wybrnąć z tej sytuacji. Nikt nic nie musiał mówić. Wszyscy porozumieliśmy się w tej sprawie niewerbalnie.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Fallen

    wystarczyło znienacka ukłuć ją czymś w tyłek, bo to jest emocjonalne zaburzenie i wtedy natychmiast mija, dziwne, że lekarz a nie wiedział

    3 maj 2021

  • Użytkownik kontorek

    @Fallen Pewnie by wystarczyło ale nie popchnęłoby akcji dalej, a tak  jest pretekst do urządzenia trójkącika

    7 maj 2021