Niania. Część dwudziesta ósma.

Niania. Część dwudziesta ósma.Beata Morawska siedziała zdenerwowana w swoim samochodzie na parkingu dużego centrum handlowego. Z niecierpliwością wpatrywała się w cyfry elektronicznego zegara, które jak na złość wlekły się niemiłosiernie. Była podekscytowana, ale z drugiej strony bała się tego, co się wydarzy.
Telefon od nieznajomego mężczyzny, który miał dla niej nie lada rewelacje z jednej strony był zbawieniem, ale z drugiej mógł sprowadzić na nią niemałe kłopoty.
Z zamyślenia wyrwało ją pukanie na szybę. Kobieta zerwała się, ale widząc, że to najprawdopodobniej ten, na którego czekała powoli wysiadła z auta.
Mężczyzna był młody. Miał na sobie jeansy i sportową kurtkę. Jego twarz była zmęczona, najprawdopodobniej sporo pił w ostatnim czasie. Beata wielokrotnie widziała takich jak on na izbach przyjęć. Widok nie wzbudził w niej szacunku ani zaufania, ale mimo wszystko postanowiła rozpocząć dyskusje.
- Od razu mówię, że nie kupuje kota w worku — powiedziała, stanowczo gestykulując dłonią.
Mężczyzna nie odezwał się, tylko wyjął z plecaka tablet. Przesunął kilka razy palcem po ekranie, po czym podał kobiecie.
Morawska otworzyła usta. Choć była twardą kobietą to, co zobaczyła, sprawiło, że do jej oczu napłynęły łzy. Na ekranie widać było mieszkanie, jakiego nie znała. W sypialni, na niewielkim łóżku jej maż uprawiał ostry seks z jej opiekunką do dzieci. Dziewczyna krzyczała, a na twarzy kardiologa obecny był uśmiech, jakiego kobieta nigdy nie widziała, kiedy z nią się kochał. To chyba najbardziej ją zabolało. Wiedziała, że nawet jeśli mu wybaczy, to do końca życia będzie się zastanawiała czy z nią było mu lepiej.
Morawska odwrócił wzrok, oddała chłopakowi laptopa i odwróciła się. Poczuła się słabo i oparła ręce na dachu własnego auta.
Po chwili z impetem uderzyła w niego otwartą dłonią, krzycząc słowo, które kobiety z jej pozycją i wykształceniem używają bardzo rzadko.
- Właściwie chciałam tylko potwierdzenia, ale to nagranie też mi się przyda. Ile chcesz?
- Pięć tysięcy złotych.
- Aż tyle? Skąd to w ogóle masz?
- Nie zakleiła kamerki w laptopie — powiedział, a na jego twarzy zarysował się cwaniacki uśmieszek.
Beata pokiwała głową na znak, że zgadza się. Chwilę potem wyjęła z bankomatu dwadzieścia pięć dwustuzłotowych banknotów i wręczyła je chłopakowi.
W zamian otrzymała tablet.
- Nie ma hasła — rzucił na pożegnanie Maciek i zostawił kobietę samą na parkingu.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik trantolo

    Hm... Chcesz skończyć opowiadanie ? Co do treści to jak tracisz czujność przegrywasz smutne ale prawdziwe.

    19 cze 2021

  • Użytkownik Rafaello

    Tak jak zawsze zapraszam na mojego facebooka Świat Kobiet Oczami mężczyzny

    19 cze 2021