The Crew 20

W domu za miastem zwykła rozmowa o biznesie przeistoczyła się, jak to zwykle bywa u The Swaggers w posiadówkę na której nie zabrakło alkoholu w dużych ilościach i głośnej muzyki.  Prawie cały gang świetnie sie bawił na parterze.

Harry's POV
- No, zaraz wracam! - odkrzyknąłem wchodząc na górne piętro, do Nialla pytającego gdzie ide. Na górze muzyka już tak nie dudniła, bardziej słyszalne były śmiechy gnojków z dołu.
Od kilku minut nurtowało mnie, dlaczego Dom siedzi sam w pokoju Justina.
Otworzyłem powoli drzwi, nie spodziewając sie co tam zastane.
Jednak, zobaczyłem tylko leżącego na łóżku chłopaka.
Dom normalnie wyglądał na dwunastoletnie dziecko ale gdy tak sobie leżał, bardziej przypominał słodkiego, małego chłopczyka.
- Nie zejdziesz do nas? - zapytałem, podchodząc do zagłówka łóżka. Dominik podkładał ręke pod głowę i spoczywał na miękkiej poduszce, wyraźnie rozmyślając. Usiadłem obok chłopaka.  
-  Nie, nie cieszy mnie jakoś perspektywa spotkania tego pedalskiego typka - powiedział. Usłyszałem sarkazm, nie rozumiejąc  go jednak.  
- Nazywasz Noah pedałem? - zapytałem śmiejąc się. Byłem jednak zaskoczony, gdyż to mój przyjaciel z dzieciństwa.
- A nie jest nim? - Dom też poczuł przypływ humoru.  
- Nie, łamał serca wielu pannom - Poprawiłem się na łóżku i spojrzałem w rozmarzone oczy chłopca - O czym tak dumasz?
- Nie wiem sam. Spadek formy, coś takiego - odrzekł cicho.  Widać nie miał sił na chlanie z pedałami.
-Hmm... Jakbyś  zmienił zdanie to jesteśmy na dole - powiedziałem, klepiąc go przyjacielsko po ramieniu. Wyszedłem z pokoju, będąc prawie pewnym że zaraz zaśnie i prześpi do rana. Nie liczyłem na jego obecność na imprezie.  
Zszedłem na dół. Niall, Louis i Liam gadali zacięcie w kuchni. Noah siedział na kanapie, przysłuchując sie żartom które sobie opowiadają. Wszyscy byli już wstawieni a Noah właśnie dopijał kolejne Mohito w okrągłej szklance. W zielonym drinku pływał zanurzony listek mięty i kawałek limonki.
-  Wiesz... właśnie zostałeś pedałem- zachichotałem, siadając koło niego.  
- Co? - Mężczyzna prawie zakrztusił się drinkiem i rzucił mi szalone, pełne eufroii alkoholowej spojrzenie.
- Młody uznał  cie za homoseksualiste - powiedziałem bardzo powoli, przywdziewając na twarz sympatyczny uśmiech.
- Pff! - Kumpel parsknął i jednym haustem  opróżnił szklankę - Co on tam wie, gówniarz jeden!
Noah był rozbawiony, ja mu wtórowałem. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę,słuchając jak reszta śmieje sie i rozmawia.

Niedługo potem, noc sie skończyła a świt powitał nas jasnymi promieniami słońca. Noah zasnął na kanapie, Dom przespał zapewne  u JB a my w swoich pokojach. Podniosłem sie jako pierwszy.  Zszedłem do kuchni i na szczęście nie odczuwałem skutków wczorajszej popijawy. Jedyne co mnie wkurwiło to bałagan zostawiony na dole. Popielniczka leżała na podłodze, szklanki stały byle gdzie...
Nienawidze bałaganu, możecie mnie wyśmiać ale lubie utrzymywać porządek wokół. Zanim spuszcze łomot reszcie, sprzątnę ten bajzel.  
Zmyłem naczynia, opróżniłem popielniczkę i umyłem podłogę. Kiedy kręciłem się z mopem koło kanapy, Noah drgnął i otworzył oczy. Spojrzałem w nie z uśmiechem, widząc że gość ma kaca.  
- Jak sie spało, bracie? - spytałem, szorując parkiet.
- Wy... pokojówki... nie macie? - Przeciągnął sie i uniósł głowę, omiatając pomieszczenie wzrokiem.
- Myślałem że nabałaganiliśmy - stwierdził na co sie zaśmiałem.  
- I to nieźle... - westchnąłem z uśmiechem.
Kroki na schodach przyniosły Nialla w granatowym tshircie  i nieuczesanymi włosami. Przywitał się z nami i poszedł do kuchni. Nalał wody do szklanki i zaczął pić.
- Obudzić tych przychlastów? - spytał.
- Sami wstaną, za niedługo - powiedziałem, będąc już na końcu sprzątania. Został mi do umycia tylko korytarz.
- Jakieś wieści od JB? - spytał znowu Horan.
- Nie - To słowo szybko opuściły moje usta a w oczy wdarł się niepokój którego nie chciałem innym pokazać. Martwiłem sie o Biebera jak diabli.

Justin's POV
Spałem w dżinsach i bez koszulki. Moje łóżko wyglądało jak rodem z więzienia - małe, zniszczone i niewygodne. Ale nie zmieniałem nic w tej chatce, kiedyś tata też spał na takim samym.
Pokoik jest mały co jeszcze bardziej kojarzy sie z więzieniem. Jest tam tylko jedno okno. Cieszę sie że wyrzuciłem stąd łóżko taty. Gdy tu stało, klitka była jeszcze mniejsza.
Czując poranne, zimne powietrze na piersi, wstałem i podszedłem do gramofonu stojącego obok drzwi do sypialni w salonie.
Wychodząc z pokoiku, wpadało się n stół z kilkoma krzesłami a na prawo od drzwi wchodził się do salonu. Po lewej stronie było okno wychodzące na dróżke dojazdową do podwórka.  
Wybrałem ze stolika vinyl Metalliki i włączyłem muzykę. Unforgiven popłynęło, budząc moje zmysły do życia.  
Wnętrze domku oświetlało poranne słońce, co mnie urzekało. Chwilę kręciłem sie, wsłuchując sie w słowa piosenki i zwiedzając chatkę.  
Gdy dochodziła 7 rano, zrobiłem sobie kawę. Wyszedłem z nią na wyrandę i odpaliłem pierwszego dzisiaj papierosa.  
Po kawie założyłem biały tshirt i umyłem kubek. Założyłem buty i wyszedłem z chatki. Minąłem swoje auto i zniknąłem między drzewami, relaksując się na krótkim spacerze.  

Harry's POV
Piłem kawę w towarzystwie gangu. Noah wyszedł, twierdząc że "nie ma czasu na pierdoły bo robota wzywa".
Noah był naszą wtyczką w otoczeniu Nemeza. Luka nic nie podejrzewał gdy Noah znikał czasem by przekazać nam info. Jest jednym z najcenniejszych ludzi jakich mamy, choć Justin traktuje go z góry, jak każdego spoza gangu.
- Ej, Niall - Idź obudź Doma, niech zje śniadanie - powiedziałem, gdy do moich myśli dołączyła kolejna o tym smutnym chłopaku. Nie obchodziło mnie o czym tak wczoraj dumał, widziałem że coś go trapi i to wystarczyło bym sie martwił.  
- Robi sie - Chłopak wstał i pobiegł na górę.
- Ciekawe co sie dzieje z B, na tyle to jeszcze nie znikał - powiedział Liam i upił łyk ze swojego kubka.
- Wiesz co - powiedziałem podnosząc sie na kanapie - Myśle że po prostu musi odreagować. Może chciał zniknąć na troche żeby przemyśleć sprawe... -wytłumaczyłem zamyślony. Chłopcy chyba to zrozumieli, jednak to była tylko jedna z opcji. Nie wykluczałem możliwości że leży już gdzieś nie żywy.  
- Powinniśmy zaczekać, może wieczorem jeszcze zadzwonimy... - zaczął Louis gdy na dół zbiegł pędem Niall. Był zmieszany i zaniepokojony, jakby tłumił coś w sobie.
- Chłopaki, mamy problem!
- Co sie stało? - zapytali wszyscy.
- Następny zniknął - powiedział szybko.
- Co kurwa?! - wybuchnąłem, wiedząc już chyba do czego zmierza.
- Doma nie ma na górze.
"Przecież tam spał" pomyślałem. Wspominając jego wczorajsze zmartwienia, bałem sie gdzie ta chwilowa depresja mogła go zaprowadzić.

EdD

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda, użyła 1324 słów i 7086 znaków.

Dodaj komentarz