Zawsze znajdziemy drogę do siebie. cz. 4

[Kuba]

Nie chciało mi się wracać do domu. Postanowiłem wbić na chatę do kumpla. Mieszkał blisko mnie, więc nie musiałem się cofać czy coś. Stałem przed jego domem z pięć minut. W między czasie pukałem i dzwoniłem dzwonkiem, ale nikt nie otwierał. Nagle Damian otworzył mi drzwi. Był w samych bokserkach.
-Siema-przywitałem się.
-Cześć, słuchaj to nie jest odpowiedni moment na odwiedziny.
-Haha, no stary nie poznaje Cię.
-Zamknij się.-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
-Damian, gdzie jesteś?-powiedziała jakaś dziewczyna.
-Ktoś Cię woła, dobra to ja nie przeszkadzam.  
-Zgadamy się jeszcze, nara.
Zamknął drzwi.  
-Ten to ma fajnie-pomyślałem i udałem się do wyjścia. Chciałem iść do domu, lecz po drodze mijałem pub, postanowiłem wejść. Na moje szczęście spotkałem tam Michała, ucieszyłem się z tego spotkania, bo dawno się nie widzieliśmy. Wypiliśmy parę głębszych i po godzinie się pożegnaliśmy. Było już późno, więc poszedłem do domu. Na szczęście moi starzy byli zajęci czymś innym i nie zaczęli się mnie czepiać. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Słuchając muzy, myślałem o Zuzce i o moim celu. Musiałem pomyśleć o jakimś planie, bo dziewczyna nie jest łatwa-albo gra niedostępną, albo taka po prostu jest. Byłem na tyle zmęczony, że szybko usnąłem. Obudziłem się po ósmej, jak zwykle zaspałem. Był poniedziałek, miałem nadzieje, że spotkam Zuzie, ale niestety tak się nie stało.
Długo jej nie widziałem. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem się o nią martwić.  
Przez kolejne dni nudziłem się strasznie. Przebywałem tylko w szkole i w domu. Wyczekiwałem piątku z dwóch przyczyn. Miałem nadzieje, że spotkam Zuzke oraz kroiła się domówka u Damiana. Doczekałem się tego dnia, o dziwo nie zaspałem do szkoły. Będąc w autobusie, czekałem na upragniony przystanek nr.5, był to przystanek na którym zawsze wsiadała Zuzia. Gdy autobus stanął przy tym przystanku, nikt nie wsiadał. Jedynie zauważyłem zapłakaną dziewczynę siedzącą na jednej z ławek. Okazało się, że to Zuzia, szybko wysiadłem z pojazdu i podszedłem do dziewczyny.
-Zuzia, a ty co?
...
-Zuzia?-powiedziałem głośniej.
-Och, przepraszam zamyśliłam się.
Popatrzyłem się na jej twarz i zauważyłem jej zapłakane oczy.  
-Ty płaczesz? Co się stało?-Usiadłem obok niej.
Dziewczyna szybko wstała i skierowała wzrok w moją stronę.
-A co Cię to obchodzi? To moje życie, a Tobie nic do tego.-odeszła.
Byłem zdziwiony, że tak zareagowała. Dziewczyna umiała się postawić i w odpowiedni sposób zareagować. Lubiłem takie dziewczyny. Takie dziewczyny z silnym charakterem. Zazwyczaj na swojej drodze poznawałem dziewczyny, takie nijakie. Kleiły się do wszystkich chłopaków, zawsze się z nimi zgadzały, nie miały własnego zdania-strasznie tego nie lubiłem. Choć muszę przyznać, że takie dziewczyny są na ogół łatwe i nie trzeba wiele pracy, żeby zaciągnąć którąś do łóżka- tylko to ciągnie facetów do takiego typu dziewczyn.  
Zuzia była daleko ode mnie, ale postanowiłem ją dogonić. Nie chciałem, żeby ona była górą.
-Zuzia poczekaj.- gdy ją dogoniłem, chwyciłem ją za rękę.
-Czego chcesz?-gwałtownym ruchem wzięła rękę.
-Dlaczego jesteś taka niemiła? Ja się tu o Ciebie martwię, a ty tak mnie traktujesz.
-Po prostu nie chce, żebyś mieszał się w moje życie.
-Rozumiem Cię, ale uwierz, że jak powiesz wszystko co Ci leży na sercu to będzie Ci lepiej.
-Wyżalać to ja się mogę przyjaciółce, ale nie Tobie. Ja Cię w ogóle nie znam.
-Oj nie przesadzaj, zawsze możemy się lepiej poznać. Zaufaj mi.
-To będzie trudne, bo ja na ogół nie ufam ludziom.
-Pewnie dużo w życiu przeszłaś.
-Tia...
-Domyślam się, że nie wybierasz się do szkoły.
-Dlaczego wybiegłeś z autobusu zamiast jechać do szkoły?
-Zauważyłem, że siedzisz smutna na ławce. Nie mogłem Cię zostawić.
-To miłe.
-To może wejdziemy tutaj do kawiarni. Na dworze trochę zimno.
-Po co?
-Wszystko mi opowiesz.-otarłem łzy z jej policzków.
-Zawsze jesteś taki uparty?-lekko się uśmiechnęła.
-Czy ja wiem... Chodźmy.
Objąłem ją w pasie i weszliśmy do kawiarni. Oto właśnie mój plan: Postanowiłem udawać miłego i grzecznego chłopca, żeby ją przyciągnąć do siebie. Miałem nadzieje, że szybko ją zdobędę i dostane tego czego oczekuje.
-Co zamawiamy?
-Wypiłabym kawę, nie wiem jak Ty.
-Ok, to zamówię dwie kawy a ty zajmij stolik.
-Dobrze.

[Zuzia]

Wybrałam stolik przy oknie, to była moja ulubiona kawiarenka oraz ulubione miejsce. Czekając na Kubę zastanawiałam się, czego tak naprawdę on chce. Jego zachowanie było dziwne, który normalny człowiek, po dwóch dniach znajomości tak bardzo martwi się o drugą osobę. Wtedy pomyślałam o tym, że może dąży do osiągnięcia jakiegoś celu, a tym celem byłam ja. W sumie to wydawał się miłym kolesiem i to by do niego nie pasowało. Choć z drugiej strony znałam go krótko i może sprawiał tylko takie pozory. Postanowiłam sobie, że będę ostrożna.
-Proszę, kawa dla Ciebie.
-Oo, dziękuje bardzo. Przynajmniej się ogrzeje, bo od tego siedzenia zmarzłam.
-Opowiesz mi wreszcie co się stało?
-Tak bardzo to Cię interesuje?
-Tak. Chciałbym Ci jakoś pomóc.
-Hmm, no dobrze. Siedziałam dzisiaj na tej ławce, bo już sobie z tym wszystkim nie radzę. Mam mnóstwo problemów w domu. Zaczęło się wszystko od śmierci taty.
-Twój tata nie żyje?  
-Niestety zginął kilka lat temu, ale nie chce o tym mówić, bo na samą myśl łzy napływają mi do oczu. Widzisz?- lekko się wachlowałam, żeby zatrzymać łzy.
-Co było dalej?
-Po śmierci taty, wszystkie problemy spadły na mamę. Nie była wstanie utrzymać domu, więc musiałyśmy się przeprowadzić do mniejszego. Przez to znalazłam się tutaj. W sumie to ostatnio szczęście nam dopisywało, ale nie na długo. Mamę wyrzucili z pracy i istnieje duże prawdopodobieństwo, że znowu będziemy musiały się przeprowadzić. Ponadto wczoraj moja mama zasłabła, no i zabrali ją do szpitala. Wydawało mi się, że to przez spadek ciśnienia, ale rano, przed szkołą zadzwonił do mnie lekarz i poinformował mnie... Przepraszam.
Łzy się ze mnie wylewały. Nie mogłam tego powstrzymać. Patrząc na Kubę zauważyłam, że jest skoncentrowany na mnie i bardzo uważnie słucha tego co mówię.  
-Co powiedział lekarz?
-Zrobili kilka badań, bo moja mama skarżyła się na silne bóle głowy. Okazało się, że ma guza mózgu...Guza mózgu rozumiesz?-rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Kuba był twardy i powstrzymywał łzy. Bez chwili zawahania przesunął się i mocno mnie przytulił.  
-Nie mogę jej stracić. Tylko ona mi została. Nie mam ojca, nie mam rodzeństwa. Z babcią nie mam za dobrych kontaktów. To właśnie mama była dla mnie oparciem po śmierci taty. Ona nie może umrzeć, rozumiesz?-krzyknęłam a on przytulał mnie mocniej i nic nie mówił.  
Czułam się wtedy dość skrępowana, do tego ludzie w kawiarni dziwnie się na nas patrzyli, lecz w tamtej chwili nie robiło to na mnie wrażenia.
-Nie umrze! Bądź dobrej myśli, Twoja mama wyjdzie z tego.
-Choroba rozwija się w szybkim tempie. Powiedzieli również, że jedynym wyjściem będzie operacja. Inaczej moja mama może umrzeć w ciągu kilku tygodni. Niestety operacja daje pięćdziesiąt procent szansy, że moja mama przeżyje, ale też pięćdziesiąt procent, że umrze.
-Nie wiedziałem, że masz aż tak ciężką sytuacje.
-Życie nie jest takie kolorowe, przynajmniej moje. Wiesz, ja już pójdę, nie chce, żebyś tracił swój czas na mnie. Pewnie się nudzisz- wstałam.
-Siadaj. Nie podejmuj za mnie decyzji, ok? Nie nudzę się, bardzo dobrze, że się z kimś o tym podzieliłaś, pewnie Ci lżej na serduszku jest. Pij kawę, bo Ci wystygnie a nie takie głupoty wygadujesz.- uśmiechnął się.
-Masz rację, troszkę mi ulżyło, przepraszam.-otarłam łzy i usiadłam.

[Kuba]

Naprawdę żal mi tej dziewczyny, ma teraz ciężko w życiu. To jest moja szansa, dzięki chorobie jej matki zbliżę się do dziewczyny szybciej niż myślałem.  
-A ty opowiesz mi coś o swoim życiu?-zapytała dziewczyna.
-Hm, u mnie raczej spokojnie. Mieszkam jak na razie z matką i ojcem. Wkurzają mnie czasem, ale cieszę się, że ich mam.
-Ty masz 18 lat, prawda?
-Tak, a co?
-Myślałeś o wyprowadzce z domu?
-Tak, ale dopiero jak skończę liceum. W końcu z czegoś trzeba mieszkanie opłacać, a ja nie dam sobie rady z pracą i szkołą.
-Rozumiem.-uśmiechnęła się.
-Masz piękny uśmiech, uśmiechaj się częściej.
-Bo Ci uwierzę.
-Taka prawda, haha.
Po wypiciu kawy, Zuzia zaproponowała spacer. Bardzo dobrze nam się rozmawiało oraz dobrze się czułem w jej towarzystwie a to rzadkość. Jeżeli chodzi o moje kontakty z innymi dziewczynami. Zawsze trafiałem albo na dziwaczki albo na pustaki. Zuzia była inna. Przyznam się, że przez chwilę zastanawiałem się czy dobrze robię. W końcu chciałem ją wykorzystać, a zdałem sobie sprawę, że ta dziewczyna na to nie zasługuje. Choć z drugiej strony nie chce się angażować w jakieś związki, chce być wolnym człowiekiem. Zapewne Zuzka chciałaby być w związku itd. Miałem mętlik w głowie, bo miałem na nią ochotę a z drugiej strony uważałem, że nie zasługuje na miano 'dziewczyny na jedną noc'.
Po długim spacerze odprowadziłem ją do domu. Byłem zagubiony, więc szybko się z nią pożegnałem i ruszyłem na miasto.  



Jak się wam podoba opowiadanie? Proszę o komentarze :)

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1765 słów i 9651 znaków.

10 komentarze

 
  • Chelii

    To, że jest mało komentarzy nie znaczy, że opowiadanie nie jest fajne (:
    Jest super, pisz dalej (:

    11 paź 2013

  • kolorowa215

    pisz koniecznie

    5 paź 2013

  • Julia123

    Kiedy następna cześć opowiadanka? Jest super gitez swietnie wspaniale :D

    5 paź 2013

  • angela

    jeej <3 pisz dalej <3 wodze dzisiaj nastepna czesc! :D

    5 paź 2013

  • ;*

    Pisz dalej :*

    5 paź 2013

  • Czicza

    Hah, no dobrze będę pisać :) Po prostu pomyślałam, że opowiadanie nie jest fajne, że tylko kilku osobom się podoba, bo tak mało komentarzy :)

    5 paź 2013

  • Martusia

    Ty głupiutka jestes, masz napisać następne opowiadanie bo jest świetne I nie ma żadnej odmowy :)

    5 paź 2013

  • Booomkufa

    Podoba się! I to bardzo :) Pisz dalej. Proszę. :)

    5 paź 2013

  • Czicza

    Widzę, że nie podoba wam się moje opowiadanie. Chyba zakończe pisanie :)

    5 paź 2013

  • RubinowyGaj

    Masz talent do pisania opowiadan :*

    4 paź 2013