Specjalna dedykacja także dla @RubinowyGaj, który musi się nauczyć cierpliwości
Miłej lektury
[Zuzia]
Nie mogłam dłużej tego wytrzymać i postanowiłam zadzwonić do Kuby. Po dwóch podejściach w końcu usłyszałam sygnał oczekiwania aż w końcu ktoś odebrał.
-Kuba? To ja Zuzia, dlaczego nie odbierałeś?- powiedziałam.
Przez moment odpowiedziała mi tylko cisza, lecz po pewnej chwili usłyszałam w oddali głos jakiegoś chłopaka. Głosem przypominał mojego Kubę. Chłopak dość głośno powiedział:, , nie odbieraj'' i jakaś dziewczyna zaczęła się śmiać po czym się rozłączyła. Postanowiłam zadzwonić jeszcze raz, ale już nikt nie raczył odebrać. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Odłożyłam telefon na stoliku nocnym, zgasiłam światło, przewróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy licząc, że szybko zasnę i zawitam w krainie snu. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły i światło zapalone w korytarzu zaczęło razić mnie w oczy.
W drzwiach stała Agnieszka:
-Coś się stało?- zapytałam zmartwiona.
-Czy może stać się coś gorszego niż do tej pory?- odpowiedziała lekko podnosząc kąciki swoich ust.
-Nigdy nic nie wiadomo...
-Wyglądasz na zmartwioną...Może mogę Ci jakoś pomóc?
-Nic się nie stało, po prostu jestem zmęczona.-próbowałam skutecznie ominąć temat moich kłopotów.
-Powiedzmy, że Ci wierzę...To dobranoc.
-Dobranoc.
Ciotka zamknęła drzwi, a ja próbowałam po raz drugi zasnąć.
NASTĘPNEGO DNIA
Budzik tym razem mnie nie zawiódł, obudził mnie punktualnie dwadzieścia po szóstej. Wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, potem umyłam zęby, wysuszyłam włosy i z takim nieładem na głowie wyszłam z pomieszczenia. Założyłam leginsy, moją ulubioną białą, koronkową bluzkę i zeszłam na dół zabierając ze sobą torbę. Oczywiście dom był już pusty, bo Agnieszka to typowa pracoholiczka i praca dla niej jest bardzo ważna. Spojrzałam na zegarek i wskazywał on godzinę siódmą. Wyszłam pośpiesznie z domu, aby nie spotkać Kuby, który umówił się ze mną piętnaście po siódmej. Niestety nie miałam tyle szczęścia. Zawsze to ja musiałam na niego czekać, ale akurat wtedy musiał przyjść przed czasem.
-Hej, co Ty tu robisz?- przywitałam się zanim chłodno.
-Cześć kochanie, coś się stało?- zapytał.
-Nic się nie stało, idziemy?
-Skoro tak mówisz. Dobrze chodźmy.
Zaczęliśmy iść w kierunku przystanku autobusowego. Panowała między nami krępująca cisza. Gdy już byliśmy na miejscu, oddaliłam się od niego i usiadłam na ławce. Kuba zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak. Podszedł do mnie i powiedział:
-Przecież widzę, że coś jest nie tak. Jesteś jakaś dziwna dzisiaj. Możesz powiedzieć co się stało?
[Kuba]
Gdy patrzyłem na Zuzkę, wiedziałem, że już po mnie. Intensywnie myślałem nad dobrym usprawiedliwieniem poprzedniego wieczoru. Zapytałem czy coś się stało, ale odwróciła głowę w drugą stronę- to typowe dla niej. Powtórzyłem pytanie raz jeszcze i wtedy wybuchła.
-Co się stało?! Ja mam kłopoty, potrzebuję Twojego wsparcia, a Ty się znów z jakąś laską zabawiasz!-krzyczała
-Nie krzycz tak, bo ludzie się na nas gapią.-próbowałem ją uspokoić.
-Przejmujesz się ludźmi? Lepiej przemyśl swoje zachowanie. Powinieneś być dla mnie wsparciem, zachowywać się jak przyjaciel, ale oczywiście dla Ciebie to za dużo i w ogóle Cię nie obchodzę.- mówiła.
-Zuzia, kochanie...
-Żadne kochanie, daj mi spokój!
Wtem przyjechał autobus, trzeba przyznać, że w nieodpowiednim momencie, bo wolałem wyjaśniać takie sprawy na osobności a nie wśród obcych ludzi.
-Zuzka pozwól mi wyjaśnić.
-Nie wiem, czy chcę tego słuchać.
-Proszę, nie zachowuj się jak dziecko.
Żałowałem tych słów, bo dziewczyna spojrzała na mnie tak jakby chciała mnie zabić.
-Owszem byłem wczoraj na imprezie, bawiłam się znakomicie i trochę popiłem, ale w towarzystwie kumpli. Wiesz taki męski wypad.
-Yhym...Męski wypad powiadasz, ciekawe dlaczego, gdy do Ciebie dzwoniłam, odebrała jakaś dziewczyna?- zapytała poirytowana. -Ponadto później usłyszałam Twój głos, fajny męski wypad nie ma co.- dodała.
-Skarbie to nie tak. Wczoraj naprawdę byłem z chłopakami. Możesz do nich zadzwonić i oni Ci to potwierdzą. A sytuacja z telefonem to faktycznie mogło się coś takiego wydarzyć, bo zgubiłem telefon. Przepraszam Cię, postaram się już nigdy nie nawalić.
-Mam Ci uwierzyć tak?- powiedziała wychodząc z autobusu.
-Powinnaś mi ufać.- podążałem za nią.
-Nie wiem, może przesadzam a może nie. Muszę biec na tramwaj, pa.
-Poczekaj!- złapałem ją za rękę. -Przyjdę po Ciebie i wyjaśnimy sobie wszystko.
-Jak chcesz...
-Pa.
Obserwowałem jeszcze przez chwilę biegnącą na tramwaj Zuzkę. Później udałem się w swoją stronę. Wyrzuty sumienia zaczęły dręczyć mnie znacznie później.
GODZINĘ PÓŹNIEJ
[Zuzia]
Mając sporo czasu do rozpoczęcia zajęć lekcyjnych postanowiłam usiąść na ławeczce, umiejscowionej kilkanaście metrów od budynku szkolnego. Patrzyłam się w jeden oddalony ode mnie punkt. Poczułam wewnętrzne zmęczenie wszystkimi moimi problemami. Sięgnęłam po torbę i zaczęłam szukać mojego telefonu. W jednej z kieszeni torby znalazłam paczkę fajek i zapalniczkę. Patrząc na znalezione rzeczy, uśmiechnęłam się sama do siebie. Zdałam sobie sprawę, że o nich zapomniałam i długo nie paliłam. Wyciągnęłam jednego papierosa i go zapaliłam. Było mi wszystko jedno czy ktoś mnie zobaczy, czy też nie. Za każdym razem, gdy wydychałam truciznę czułam się coraz lepiej. Humor poprawił mi się tak jakbym zapaliła blanta. Nagle stanęły obok mnie dwie osoby. Szybko okazało się, że to moje przyjaciółki, które szybko usiadły obok mnie i zaczęły mnie ściskać z radości.
-Zuzka jak ja Cię dawno nie widziałam, dlaczego się nie odzywałaś?-zapytała Kasia.
-Nie widziałyście mnie kilka dni.- odparłam.
-To nic. Lepiej opowiadaj co u Ciebie.- powiedziała zaciekawiona Monika.
-Jak zwykle wszystko się sypie.- poinformowałam ze łzami w oczach.
-Mów co się dzieje?!- obydwie rozkazały.
-W domu rozwód i prawdopodobnie ciotka będzie zmuszona sprzedać dom, a co za tym idzie wyprowadzimy się z Poznania na jakąś wieś. Strasznie mnie to boli, bo będę musiała opuścić mój ukochany dom. Dom, który został mi jako jedyna pamiątka po moich rodzicach.- opowiadałam.
Obie czule mnie przytuliły, czułam ich wsparcie i podniosły mnie na duchu.
-Zobaczysz jeszcze wszystko się ułoży. Na pewno jest jakieś wyjście z tej całej beznadziejnej sytuacji.
-To tylko takie gadanie, wyklepane z regułek pt., , jak pocieszyć przyjaciółkę'', ale dziękuje, że jesteście. Kocham was!
-Od tego jesteśmy...
-Dobra, dobra, pocieszanie pocieszaniem, ale to jest Twój ostatni papieros Zuzka!- wtrąciła Monika.
-Ok, mamusiu.- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Zaraz mamy lekcje, więc już lepiej chodźmy- pośpieszała Kasia.
-To idziemy.- odparłam.
W klasie wszyscy ciepło mnie powitali i dzięki nim choć przez chwilę zapomniałam o moich kłopotach.
Nie miałam dużo lekcji, więc aż tak bardzo zmęczona nie byłam. Po czterech godzinach mogłam przekroczyć drzwi szkoły z ulgą. Wyszłam z budynku sama, bo Monia z Kasią miały próbę do szkolnego przedstawienia.
Od razu zauważyłam osobę, która wyróżniała się z tłumu. Mowa tutaj o Kubie, który stał z bukietem róż. Pomyślałam, że na pewno ma coś na sumieniu, skoro kupił kwiaty- takie o to myśli przychodziły mi do głowy.
-Cześć Zuziu, to dla Ciebie- wręczył mi kwiaty.
-Hej, no dziękuje, nie musiałeś.
-Piękna dziewczyna musi dostawać piękne kwiaty.
-Bo pomyślę, że naprawdę coś się wczoraj wydarzyło.- spojrzałam na niego znacząco.
-Już nie wymyślaj. Chodź zabiorę Cię w pewne miejsce.
-O ile to jakaś restauracja to bardzo chętnie. Jestem strasznie głodna.- powiedziałam wręcz błagalnym głosem.
-Ok to zmiana planów, heh.
-Jaki uczynny, no no Panie Mierzyński, zaskakuje mnie Pan.
-Dzisiaj taki dzień dobroci.
Pocałował mnie w policzek i zaprowadził mnie do dość przytulnej restauracji. Później okazało się, że wydaje ona przepyszne dania. W trakcie tej kolacji wszystkie moje podejrzenia zeszły na boczny tor. Postanowiłam o nich nie myśleć, aby nie komplikować swojego życia. Gdy skończyliśmy jeść, Kubuś zaproponował spacer. Spacerowaliśmy m.in wzdłuż Warty. Wtedy na nasze nieszczęście lub szczęście zaczął padać intensywny deszcz. Byliśmy cali mokrzy. Kubuś podarował mi swoją kurtkę, uśmiechnęłam się do niego w ramach podziękowania.
[Kuba]
Ach ten jej uśmiech... Można od niego zwariować, Zuzia jest wtedy taka śliczna a jej mokre włosy dodawały jej uroku. Do tego wszystkiego patrzyła mi głęboko w oczy. Nie byłem przekonany co uczynić. Bardzo chciałem ją w tamtej chwili pocałować, ale bałem się jej reakcji. Po chwili namysłu zaryzykowałem, bo kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. Delikatnie zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy, cały czas patrząc jej w oczy żeby określić tak mniej więcej jej reakcje. Nabrałem jeszcze większej odwagi i pocałowałem ją. Pewnie to że bałem się pocałować moją dziewczynę może wydawać się bardzo śmieszne, ale tak było.
Oplotła swoje ręce na mojej szyi i odwzajemniła pocałunek. Całowała tak jakby tego jej brakowało. Moje serce aż podskoczyło z radości.
Tak wiem byłem idiotą, że pocałowałem Lidkę, ale byłem pijany, takie coś się zdarza. Mam u boku śliczną i wartościową dziewczynę, czego chcieć więcej?
Przyrzekłem sobie wtedy, że od tego momentu będę jej wierny.
Gdy przerwaliśmy nasz pocałunek, aby złapać oddech zauważyliśmy, że przestało padać a na niebie pojawiła się piękna i wyrazista tęcza. Choć przypadek to idealnie pogoda przypasowała się do nas.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi na Tobie zależy. Proszę nie rań mnie już nigdy więcej.- oświadczyła smutnym głosem.
-Ale ja nic nie zro...
-Kubuś przestań. Myślisz, że uwierzę w bajeczkę o zgubionym telefonie? Nie gadajmy już o tym, wczorajszy dzień wymarzę z pamięci, ale to ma być ostatni raz. Nawet czy do czegoś doszło, czy też nie. Mam dużo problemów w domu i nie chce być obarczana problemami z Twojej strony.- wtrąciła.
-Kocham Cię!- dałem jej jeszcze jednego całusa.
-Odprowadzisz mnie do domu?- zapytała.
-Oczywiście, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Opowiesz mi o swoich problemach w domu. Czas nadrobić zaległości i chcę Ci jakoś pomóc skarbie.
-Dobrze, ale chodźmy.
Spojrzałem na nią licząc, że szybko zacznie opowiadać i tak się stało. Dziewczyna szybko zaczęła mówić jakby chciała wszystko z siebie wyrzucić.
Zuzia powiedziała mi dużo przykrych rzeczy. Miałem ochotę coś sobie zrobić za to, że przy niej nie byłem tylko zabawiałem się z Lidką. Najbardziej przerażał mnie fakt, że Zuzia może się wyprowadzić. W związki na odległość nie wierzę i nie jestem ich zwolennikiem. Widywalibyśmy się bardzo rzadko i żadne z nas nie byłoby kontrolowane. Bardzo szybko byśmy się od siebie oddalili.
Będąc pod jej domem pocałowałem ją na pożegnanie i wyszeptałem do uszka, że wszystko się ułoży. Ona bardzo mocno się we mnie wtuliła.
-Może wejdziesz do środka?- zaproponowała.
-Z chęcią, ale nie mogę. Muszę jeszcze załatwić pewną sprawę.
-Okay, rozumiem. To widzimy się jutro o siódmej dziesięć?
-Będę przed czasem.
-To do jutra.
Pocałowaliśmy się ostatni raz i Zuzka udała się do domu. Odprowadziłem ją wzrokiem, a gdy zniknęła z mojego pola widzenia, od razu poszedłem do domu Lidki. Chciałem wszystko z nią wyjaśnić oraz zakończyć naszą znajomość definitywnie...
15 komentarzy
Czicza
Już dodałam
xD
zamierzasz dodać nową część chociaż w tym roku ??
Mika
Kiedy następne jeju !!
Czicza
Piękna sobota, ja w domku, więc coś dzisiaj napisze XD
kolorowa215
zamierzasz dodać kiedyś następną część ?
Miiirabel
dodawaj częściej i będzie git fajnie sie teraz zapowiada więc pisz,pisz!
yolo
czekamy.
sweetkicia
Dołączam się do reszty!
martynus19954
super czekam na kolejną
RubinowyGaj
Nareszcie !! Doczekałem się
Mysterious
Jak się cieszę doczekałam się!
kolorowa215
No nareszcie świetnie
Karola
Opowiadanie jest bardzo ciekawe , szkoda tylko , że tak rzadko coś dodajesz :(
volvo960t6r
Nie...Coraz ciekawie się robi..
Czicza
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;c