Zawsze znajdziemy drogę do siebie. cz. 27

NASTĘPNEGO DNIA

[Zuzia]  

Wychodząc z domu usłyszałam dźwięk telefonu. Pośpiesznie otworzyłam torebkę i zaczęłam poszukiwania. Na szczęście szybko go znalazłam.  
-Tak?- powiedziałam.
-Cześć. Za ile będziesz?- zapytała Monika
-Najpierw powiedz, gdzie się spotykamy.  
-Nie wiesz? Kaśka miała do Ciebie zadzwonić. No ale nieważne. My już jesteśmy na boisku, pośpiesz się.  
-Nie było ciekawszego miejsca?  
-Nie marudź. Fajna pogoda, posiedzimy i pogadamy. A w dodatku jest mecz, więc możemy nacieszyć oko, nieziemskimi widokami.  
-Przypominam ci, że masz chłopaka.
-Oj tam, to za ile będziesz?  
-Jestem niedaleko, za pięć minut będę.  
-Ok, to my czekamy, pa.  
-Pa.  
Tak jak mówiłam, szybko na te boisko przyszłam. Niestety Monika miała rację, bo chłopcy, którzy grali byli boscy.  
Przesiedziałyśmy na trawie dość długo, śmiejąc się i plotkując. Nagle jakiś chłopak źle kopnął piłkę i Kaśka dostała w głowę. Z trudem powstrzymywałam śmiech, choć wiem, że nie powinnam była się z tego cieszyć. Chłopak okazał się w porządku, przyszedł i przeprosił. Ja nawet się na niego nie spojrzałam, lecz do czasu.  
-Zuzia? Jak ja dawno Cię nie widziałem.- powiedział chłopak.  
Wtedy spojrzałam się w jego stronę i rozpoznałam Kamila, mojego byłego chłopaka.  
-Ja z tego powodu się nawet cieszę.
-Jak zawsze miła. Możemy pogadać?  
-Idziemy na lody?- zapytała Monika.  
-To poczekajcie na mnie przy wyjściu, a ja z nim pogadam. - odparłam.
-Ok.- powiedziały wspólnie i udały się do wyjścia.  
Chwilę później usiedliśmy na ławce patrząc się przed siebie.  
-To o czym chciałeś pogadać?  
-O nas.
-Proszę Cię, znowu zaczynasz? Wiele razy Ci powtarzałam, że nic z tego już nie będzie, a ty znowu swoje.- podniosłam lekko ton głosu.  
-Ja to rozumiem i to szanuje. Źle mnie zrozumiałaś. Wiem, że nie miałaś ze mną lekko oraz uważasz nasz związek za pomyłkę...
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Kamilem, haha.- powiedziałam rozbawiona.  
-Bardzo śmieszne.- uśmiechnął się. -Może spróbujemy się po prostu kolegować? Chciałbym w końcu normalnie z tobą rozmawiać i żebyś mnie nie unikała.  
-Mogę się na to zgodzić, ale pod jednym warunkiem.  
-Jakim?  
-Tylko przyjaźń! Jeżeli zauważę, że będziesz dążył do czegoś więcej to już nigdy się do Ciebie nie odezwę.  
-Obiecuje!- powiedział cały uradowany. - Dziękuje Ci, a teraz lecę, bo muszę dokończyć mecz.  
-To zwycięstwa życzę.- lekko się uśmiechnęłam.  
Nie spodziewałam się, że Kamil też może być człowiekiem. Takie zachowanie nie było do niego w ogóle podobne. Wiedziałam, że coś kombinuje, więc od tamtego czasu musiałam być ostrożna. Wtedy Kamil pobiegł do kolegów a ja poszłam do przyjaciółek. W drodze do naszej ulubionej lodziarni, dziewczyny wypytywały się tego co powiedział Kamil. Starałam się być nieugięta, ale w końcu pękłam i wszystko im opowiedziałam. Oczywiście tak jak na moje przyjaciółki przystało, miały odmienne zdanie i zaczęły się kłócić.  

:W TYM SAMYM CZASIE:

[Kuba]

Oczywistym skutkiem późnego pójścia spać było to, że spałem do jedenastej i jeszcze nie byłem wyspany a w dodatku strasznie bolała mnie głowa. Leżałem na łóżku, łudząc się, że za kilka chwil to przejdzie. Wtedy przypomniałem sobie o Lenie i sięgnąłem po kartkę z jej numerem telefonu, leżącą na nocnym stoliku. Patrzyłem na ten numer jednocześnie zastanawiając się, czy się z nią umówić, czy też nie. Doszedłem do wniosku, że skoro Zuzia nie ma dla mnie czasu, to spotkam się z Leną. Nie uważałem tego za coś złego. Tłumaczyłem, że to tylko przyjacielskie spotkanie.  
-Lena? Cześć to ja Kuba.  
-Hej, miło że dzwonisz.  
-Cieszę się. Hmm, słuchaj... Masz może wolne popołudnie?  
-Dla Ciebie zawsze. To gdzie i o której?  
-O 13, w parku. Chyba wiesz o jaki chodzi?
-Tak wiem. To do zobaczenia.  
-Na razie.  
Odłożyłem telefon i wróciłem do pozycji leżącej. Czułem się dziwnie, tak jakbym zdradzał Zuzie. Głupek ze mnie, bo ja nic takiego nie robiłem. Z drugiej strony bałem się, że moja przeszłość wróciła. Zadzwoniłem do Leny, bez dłuższego zastanawiania. Przypomniały mi się stare czasy, kiedy byłem wolny i robiłem co tylko chciałem. Postanowiłem przerwać rozmyślanie, bo jeszcze wymyśliłbym coś głupiego. Zacząłem się szykować i po godzinie wyszedłem z domu na spotkanie.  

[Zuzia]  
...
-Zuzia a jak z tym...jak mu tam było...- powiedziała Kasia.  
-Z Damianem?-zasugerowała Monika.
-O! O niego mi chodziło.
-A co ma być? Strasznie mnie denerwuje. Ostatnio, byłam z Kubą w pokoju. Domyślacie się co robiliśmy, a on wchodzi do mojego pokoju jak do siebie i mówi, że szuka książki. Kuba miał ochotę coś mu zrobić, na szczęście udało mi się go uspokoić.
-Haha no to nieźle. Najgorsze jest to, że mieszkacie w tym samym domu. Jedyne co wam pozostaje, to spotykanie się wtedy kiedy Damiana nie ma, albo poza domem coś zorganizować.- doradzała Kasia.
-Eee tam, nie mówmy o tym, bo nie chce się denerwować.  
Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas. Monika wraz z Kasią żaliły się, że nie układa im się w związku. Wychodziło na to, że tylko ja jak na razie jestem szczęśliwa.  
Po półtorej godzinie wyszłyśmy z lodziarni. Kasia musiała już iść, więc zostałam sama z Moniką. Postanowiłyśmy się przejść. Przyjaciółka wybrała najbardziej znane nam miejsce, czyli park. Byłyśmy pochłonięte rozmową. W pewnej chwili nie byłam już taka radosna.
-Co się stało?- zapytała Monika.  
-Ciii.- uspokoiłam dziewczynę, chwyciłam ją za rękę i schowałyśmy się za drzewa.  
-Zuzka co ty wyprawiasz, odwaliło Ci?  
-Mówiłam żebyś była cicho!  
-Lody Ci zaszkodziły, czy jak?  
-Jeju, widzisz to co ja?- zapytałam.  
-Widzę normalnych ludzi, którzy się całują i jedną wariatkę w krzakach.  
-Nic nie rozumiesz! To jest Andrzej, mąż Agnieszki.- powiedziałam spoglądając na zegarek.  
-Yyyy, twojej cioci, tak?  
-Tak! Powinien być jeszcze w pracy. Podły zdrajca, już ja mu pokażę!  
Chciałam wybiec zza krzaków i podejść do Andrzeja, ale Monika mnie zatrzymała.  
-Stój dziewczyno! To nie jest najlepszy pomysł! Tylko się wygłupisz.  
-No a co ja mam robić?  
-Pogadaj z Agnieszką, teraz to się tylko pokłócicie a i tak przy Agnieszce się nie przyzna. Przynajmniej będziesz miała dowód.  
-Masz racje!  
Zrobiłyśmy zdjęcie i ominęłyśmy jakoś tę ławkę. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Zawsze wydawało mi się, że Andrzej taki porządny człowiek, godny naśladowania. Cóż, cicha woda brzegi rwie.  
Potem odprowadziłam Monikę i sama udałam się do domu wybierając tą dłuższą drogę. Zastanawiałam się jak ja mam to wszystko powiedzieć. Wybierając tę drogę nie przewidziałam, że zajmie mi to dość dużo czasu. Przyśpieszyłam. Będąc w połowie drogi zauważyłam coś podejrzanego.  

[Kuba]  

Spotkałem się z Leną, o dziwo byłem punktualnie. Postanowiłem zaprowadzić ją w pewne miejsce. Dziewczyna spóźniła się pół godziny, ale jakoś nie byłem specjalnie zdenerwowany.  
-Cześć, przepraszam za spóźnienie.  
-Nic się nie stało, ja też się spóźniłem.  
-To gdzie idziemy?  
-Pokażę Ci pewne miejsce. Domyślam się, że tam nie byłaś.  
-To prowadź.  
Droga zajęła nam z jakieś 20 min. Gdy już byliśmy na miejscu, widziałem, że Lena była zachwycona.
-Często bywałam w tym parku, ale tego miejsca nie znałam.- powiedziała Lena
-Potrafię zaskakiwać. Usiądziemy?  
Całe popołudnie tam siedzieliśmy i nie kończyły nam się tematy, ale nie byłem nią specjalnie oczarowany. Traktowałem ją jak zwykłą kumpele. Cały czas wiedziałem, że mam dziewczynę, którą bardzo kocham.  
Kilka godzin później, dziewczynie zrobiło się zimno, więc odprowadziłem ją do domu. Gdy się żegnaliśmy, dziewczyna pocałowała mnie w policzek. Nie zdążyłem się odsunąć, więc jej się udało.  
-Ha! Udało mi się.- powiedziała uradowana.  
-Tia, gratuluje. To trzymaj się, może jeszcze się spotkamy.  
-Spotkamy się, już moja w tym głowa, pa.  
Poczekałem chwilę aż dziewczyna wejdzie do środka i postanowiłem wrócić do domu. Słyszałem za sobą kroki, ale zbytnio się tym nie przejmowałem i szedłem dalej. Nagle ktoś klepnął moje ramię. Trochę się wystraszyłem i szybko się odwróciłem, przy czym niechcący uderzyłem tego kogoś w twarz. Niestety była to Zuzia, czułem się podle.  
-Jeju to ty? Przepraszam kochanie, wystraszyłaś mnie.- powiedziałem pomagając dziewczynie wstać.  
-Mój nos...ałć- powiedziała smutnym głosem.  
-Idiota ze mnie. Mocno boli?  
-Nie uderzyłeś mnie tak mocno.
-Przepraszam Cię, strasznie mi głupio.  
Mocno ją do siebie przytuliłem, po czym delikatnie ją pocałowałem.  
-Dobra zapomnijmy o tym.
-A uśmiechniesz się do mnie?  
-Lepiej powiedz co ty tu robisz?- powiedziała lekko się uśmiechając.  
-Ja? hm...




Tak jak obiecałam kolejna część już dzisiaj :)  
Mam nadzieje, że was nie zawiodłam i czekacie na więcej :*

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1686 słów i 9105 znaków.

14 komentarze

 
  • Czicza

    Każdemu błąd się zdarzy i to nie jest powód do tego aby się śmiać...

    5 lut 2014

  • Mentos

    hahaha  ;p

    5 lut 2014

  • Misia

    Otwarłam ? Nie znam takiego słowa :<

    5 lut 2014

  • Czicza

    Dla wszystkich zainteresowanych :) Jutro pojawi się kolejna część.

    4 lut 2014

  • Czicza

    Przykro mi, ale mam też życie w realu i inne sprawy na głowie.
    Od 3 lutego zaczynają się u mnie ferie, więc będę częściej dodawać. Trzeba być cierpliwym.

    30 sty 2014

  • Mentos

    nie pisz w takich odległościach, bo to się znudzi zaraz ;)

    30 sty 2014

  • pattka

    czekamy na kolejne czesci. Jutro ma byc albo i nawed dzisiaj!! Prosze. Tak po za tym to fandastyczne :* :p

    27 sty 2014

  • misia5678

    Ty nas nie zdradzaj z biologią!
    A tak do opowiadania to jest cuuuudowne <3 Znajduje się na liście moich 5 ulubionych <3 Pisz, pisz i nie przestawaj nigdy <3

    27 sty 2014

  • K

    Świetne :D

    27 sty 2014

  • Czicza

    Dzisiaj nie dam rady, bo romansuje z biologią :((((((((((

    27 sty 2014

  • Mentos

    kuurcze no, dodaj coś dziś jeszcze <3 !

    27 sty 2014

  • kolorowa215

    Jest świetna czekam  na kolejną część

    27 sty 2014

  • Olka x

    Świetne opowiadanie, mam nadzieję, że kolejne dodasz już wkrótce. :D

    27 sty 2014

  • Mrau

    Ja cały czas czekam na następną część.Ta część była FANTASTYCZNA!Czekam na dalej c:

    27 sty 2014