Zawsze znajdziemy drogę do siebie. cz. 3

[Zuzia]

Na zegarku zbliżała się godzina jedenasta. Leżałam sobie na łóżku, czytając książkę i słuchając muzyki. Muzyka tak głośno grała, że nie słyszałam otwierających się drzwi a tym bardziej nie zauważyłam zbliżającej się do mnie osoby. Prawdopodobnie coś do mnie mówiła, lecz gdy długo nie odpowiadałam, szturchnęła mnie w ramię.
-Jeju, ale mnie przestraszyłaś.
-Musiałam jakoś przywrócić Cię na ziemię, haha.
-Dobra, dobra. Siadaj. Napijesz się czegoś?
-Nie dzięki, ja tylko na chwilę. Chciałam sprawdzić jak się czujesz, tak szybko wyszłaś z klubu.
-Wiem, przepraszam. Źle się czułam i w ogóle moje chęci na imprezowanie opadły.
-Biedactwo- pogłaskała mnie po głowie. - Ja za to bawiłam się świetnie.- oznajmiła Kasia.
-Ouu, a zdradzisz dlaczego?- spytałam podejrzliwie.
-Hm, poznałam chłopaka i...
-No i co? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że...
-Nie no coś ty, taka szybka nie jestem, haha.
-No no, tak się tylko mówi.
-Oj, nie udawaj takiej świętej.  
-Coś sugerujesz?
-Ty już dobrze wiesz. Kurde, przerwałaś mi i nie wiem na czym skończyłam.
-Poznałaś chłopaka i...
-Aaa, no i umówiłam się z nim dzisiaj o piętnastej w parku.
-W parku? Ciekawe miejsce.
-Weź przestań. Tak w parku. Obawiam się troszkę tego spotkania i chciałam się zapytać czy byś poświęciła dla mnie kilka godzin?
-Mam z Tobą iść prawda?
-Noo tak.
-Wiesz co, nie, bo będę się czuła jak przyzwoitka.
-Spokojnie, powiem mu, żeby kolegę zabrał. Proszę, zgódź się, zależy mi bardzo na tym spotkaniu.- upadła na kolana i prosiła.  
-Haha, no okey, ale pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Ten jego kolega ma być przystojny.
-Haha, wariatka z Ciebie. Zobaczę co da się zrobić.  
-Liczę na Ciebie.
-Zuzia, kochana jesteś. Co ja bym bez Ciebie zrobiła.
-Ej, to nic takiego przecież. Nawet dobrze, że tam z Tobą pójdę, przynajmniej przypilnuje, żeby Ci się nic nie stało. Mam nadzieje, że nie będę się nudzić.  
-Obiecuje, że nie będziesz. Dobra ja spadam się szykować i wpadnę po Ciebie o wpół do trzeciej. Bądź gotowa.
-Nie martw się będę.
-To do zobaczenia.
-Papa.
Myślałam, że sobie odpocznę, w końcu była niedziela, ale nic z tego nie wyszło.

[Kuba]

Wracałem ze sklepu. Byłem przed drzwiami domu, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałem:
-Siema Adrian, co tam?
-No właśnie sprawę mam do Ciebie.
-Nie, nie pożyczę Ci hajsu, bo nie mam.
-Nie o to chodzi.  
-A o co?
-Masz wolne popołudnie?
-Muszę matmę ogarnąć.
-Matma może poczekać.
-Zdradzisz mi o co chodzi?
-Mam randkę.
-Gratuluje, a co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
-Dziewczyna chce zabrać koleżankę ze sobą.
-Aaa czyli proponujesz mi randkę w ciemno?
-Ee tam, od razu randka. Po prostu potowarzyszysz jej koleżance a ja zajmę się Kaśką.  
-Kasia...cudne imię.
-Ej, ej Kasia jest moja, pamiętaj.
-Wyluzuj stary.
-To jak będzie?
-No spoko, a o której?  
-Tak się składa, że umówiłem się z nią o 15, czyli masz godzinę.
-Wcześnie mnie informujesz, a gdzie?
-W tym parku, niedaleko co jest. Wiesz gdzie?
-Pewnie, nie raz tam byłem, haha.
-Nie będę się pytał o szczegóły. To za godzinę się widzimy. Narka.

Wbiegłem do domu i skoczyłem pod prysznic. Miałem nadzieje, że ta nieznajoma będzie jakoś wyglądać. Nie chciałem spędzić po południa z jakąś brzydotą. Po kąpieli poszedłem się ubrać. Nie wiedziałem co założyć. W końcu było 50% szansy, że ta panienka jest ładna. Musiałem się postarać, żeby zrobić na niej wrażenie. Ubrałem czarne czarne spodnie, niebieską koszule i sportowe buty. Oczywiście włosy postawiłem na żel i byłem gotowy. Pożegnałem się z matką i wyszedłem. Po dziesięciu minutach byłem na miejscu. Zobaczyłem zdenerwowanego Adriana. Nie poznałem go. Na co dzień raczej ubiera się na sportowo a na to spotkanie był taki elegancki. Chyba tę Kasię na serio traktował. Adrian jest moim przeciwieństwem, dlatego się kumplujemy. Ja nie bawię się w związki, wolę jednorazowe przygody. On za to jest strasznym romantykiem i szanuje dziewczyny, takie coś jak 'jednorazowe przygody' nie wchodzą u niego w rachubę.
-Siemka, sorry za spóźnienie.
-Spoko, nic się nie stało. Jak widać jesteśmy tu sami.
-Na pewno przyjdzie.-pocieszałem go.
-A jak nie przyjdzie?-spytał zmartwiony.
-Koleś wyluzuj, jak nie ta, to następna będzie.
-W sumie racja- usiadł na ławce.
W oddali zauważyłem dwie dziewczyny.  
-Stary, patrz! Ktoś idzie.
Na twarzy mojego kumpla zobaczyłem radość.
-Która to Kasia?-zapytałem.
-Ta w czerwonych włosach.  
-No, no odważnie, haha.
-Nie śmiej się.  
W pewnej chwili odebrało mi mowę. Zobaczyłem, że koleżanką Kasi jest Zuzia. Gdy już się przywitaliśmy, skierowałem swoje słowa do Zuzi.  
-Znowu się widzimy.
-Haha, jakoś tak wyszło.
-To wy się znacie?-wtrącił Adrian.
-Kilka dni temu się poznaliśmy.
-To gdzieś idziemy, czy będziemy tak tu stać?- zapytała koleżanka Zuzi.
-Proponuje pizze.
-Jestem za, a wy dziewczyny?-zapytałem.
-My też.-odpowiedziały.  
Ruszyliśmy w drogę. Do najbliżej pizzerii mieliśmy dwadzieścia minut. Postanowiliśmy iść spokojnie, spacerkiem. To była okazja żeby pogadać.

[Zuzia]

Nie mogłam uwierzyć, że znowu go spotkałam.  
-To jakiś zbieg okoliczności czy może przeznaczenie?-pomyślałam.
Kuba cały czas się uśmiechał. Miał taki cudowny uśmiech, ale starałam się na niego nie patrzeć. Nie mogłam dać się złamać. Jeszcze bym się w nim zakochała i co wtedy? W drodze do pizzerii Kaśka i Adrian szli kawałek za nami, zostałam z Kubą sama.
-Cieszę się z tego spotkania- oznajmił.
-Dlaczego?  
-Bo miałem okazje znowu się z Tobą spotkać.  
-Aż tak bardzo lubisz moje towarzystwo?
-Oczywiście, że tak. A co myślałaś-uśmiechnął się.
-Nie uśmiechaj się.
-A co Ci chodzi?
-Twój uśmiech powala, oczywiście w pozytywnym znaczeniu.
-Wiedz, że będę uśmiechać się częściej, haha.
-Okrutny jesteś- tym razem ja się uśmiechnęłam.  
-Oo, pizzeria. Ej, wy tam z tyłu możecie się pośpieszyć?-krzyknął.
Weszliśmy do pizzerii. Ja z Kaśką zajęłam stolik a chłopcy zajęli się zamawianiem pizzy. W tym czasie przyjaciółka dopytywała mnie o Kubę. Powiedziała nawet, że zauważyła jak chłopak się na mnie patrzy oraz, żebym uważała na niego. Chciałam się dowiedzieć, dlaczego tak mówi, ale Kuba i Adrian przyszli do stolika. Siedzieliśmy dość długo. Tematy nam się nie kończyły. W pewnym momencie Kasia delikatnie kopnęła mnie pod stołem. Domyśliłam się, że chce zostać sama z Adrianem.  
-Wiecie co, ja się będę zbierać. Mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
-Ja też się będę zbierać, może mógłbym Cię odprowadzić?- zapytał Kuba.
-Hmm, no dobrze.
Pożegnaliśmy się z 'parą zakochanych' i udaliśmy się w stronę mojego domu.  
-Bardzo dobrze się bawiłem, a ty?
-Ja też. Ten Twój kolega zrobił na mnie dobre wrażenie.  
-A ja jakie wrażenie zrobiłem?- spojrzał na mnie.  
-Eee, jeszcze lepsze.-uśmiechnęłam się a zarazem uciekłam wzrokiem.  
Po kilku minutach byliśmy już przed moim domem.
-Dzięki, że mnie odprowadziłeś.
-Nie ma problemu. To dla mnie przyjemność.
-Haha, skoro tak mówisz. To ja będę uciekać.
Nie odpowiedział tylko cały czas mi się przyglądał. Zaczęłam się niepokoić.

[Kuba]

Tak ślicznie wtedy wyglądała. Miałem ochotę ją pocałować, ale bałem się, że ją przestraszę swoją nachalnością i stracę swoją szansę. Postawiłem sobie cel i muszę go zrealizować. Lecz w pewnej chwili uświadomiłem sobie, że zaryzykuje. Przybliżyłem się do dziewczyny, widziałem, że jest zdezorientowana. Gdy już miałem ją pocałować usłyszałem:
-Pa.
Żeby wyjść z twarzą z tej całej sytuacji, uśmiechnąłem się i to samo jej odpowiedziałem. Ona udała się do domu a ja skierowałem się w stronę przystanku. Wydawało mi się, że pójdzie mi z nią łatwo i szybko, ale tak nie było.  
-Będzie trudniej niż myślałem...

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1472 słów i 8082 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik enklawa25

    Niezłe

    26 lip 2019

  • Użytkownik kolorowa215

    super :-)

    3 paź 2013

  • Użytkownik Czicza

    Czwartek/piątek :) Musicie być cierpliwi i wyrozumiali, bo LO to nie podstawówka ^^

    2 paź 2013

  • Użytkownik Jula

    Kiedy następna część.??Swietne opowiadanko

    2 paź 2013

  • Użytkownik Aniulka

    Świetne, bardzo mi sie podoba.Kontynuuj i napisz jak najszybciej następna część :D

    2 paź 2013