Oblicze łez - Część 2

Nienawidziłam szpitala i wszystkiego co się z nim wiązało. Kręcące się pielęgniarki, krzyki cierpienia pacjentów, dźwięki aparatury medycznej, to sprawiło, że wspomnienia ożyły na nowo. Dlaczego o tym wspominam? Nie umiem zapomnieć pomimo usilnych prób. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, ale to niewykonalne. Zasłoniłam materiałową kotarę, starając się zasnąć. Moje myśli wróciły do momentu, kiedy mój koszmar miał się dopiero zacząć.

***

Było to trzynaście lat temu, doskonale pamiętam ten dzień, ciepły, słoneczny, idealny. Pierwszego dnia maja wyjechaliśmy z rodzicami i starszą o cztery lata siostrą, do rodziny mieszkającej pod miastem. Kwitły bzy, ptaki śpiewały, miałyśmy spędzić wspaniały czas, wolny od szkoły i beztroski. Kiedy tylko rozpakowaliśmy rzeczy i zjedliśmy obiad, który przygotowała moja ciocia, miałyśmy chwilę dla siebie. Jako młodsza z rodzeństwa miałam gorzej niż Natalia. Musiałam nosić po niej ubrania, z których wyrastała. Nauczono mnie, żebym jej słuchała, stawiając siostrę jako wzór do naśladowania. Oficjalnie przed rodziną, wydawała się aniołkiem, ale kiedy tylko zostawałyśmy same, ciągle robiła mi na złość. Czułam się, jakbym jej przeszkadzała. Niestety uparcie za nią wszędzie podążałam, czy trzeba czy nie. Jako dziewięciolatka, miałam długie kasztanowe włosy, które były moją ozdobą. Siostra posiadała ciemniejszy kolor kosmyków i nosiła krótkie fryzury.  
Późnym popołudniem zjechała się rodzina, planowano grilla i zakrapianą zabawę. Przyszli również sąsiedzi ze swoimi dziećmi, w tym znajomi mojej siostry. Wieczorem rozbrzmiewała już muzyka, a przy trunkach dorośli bawili się w najlepsze. Wujek pilnował paleniska i steków, ale po pewnym czasie sam poddał się wypitym procentom. Starsi koledzy z sąsiedztwa zastąpili go na stanowisku. Piec od grilla znajdował się dużo dalej, od rozbawionych biesiadników, którzy nie zważali na to, że przy ogniu bawią się nastolatki. Natalia od razu do nich podbiegła, spodobał się jej jeden z chłopaków. Jak zwykle podążyłam za nią, nie mogąc patrzeć, na mówiących łamiącym się językiem dorosłych. Siostra kiedy tylko mnie zobaczyła, od razu skrzywiła się.  
- Co ty tu robisz?
- Nudzi mi się, porobimy coś?
- Nie mam ochoty, idź tam potańczyć z dzieciakami …
- Nie chcę, a co robicie? - spytałam obserwując starszych chłopaków.  
- Odejdź stąd, mówię poważnie. Chcemy pogadać spokojnie, a ty nic z tego nie zrozumiesz …
- Strasznie dorosła jesteś – prychnęłam – ja za rok będę mieć już dziesięć lat. Też jestem duża.

Nagle jeden z chłopaków nachylił się nad Natalią, mówiąc jej coś na ucho. Ona się zaśmiała, a ja patrzyłam nadal z rozdziawioną buzią.  
- Dobrze, jak jesteś taka dorosła, to udowodnij.
- Jak? - spytałam zaciekawiona, chcąc zaimponować w nowym towarzystwie.
- Ogień przygasa, trzeba dołożyć opału.
- Potrafię, tak jak wujek.
Podniosłam z ziemi worek z brykietem i wrzucając po trochu cieszyłam się, że robię coś niedozwolonego. Niestety ktoś musiał na niego wylać wody, bo uparcie nie chciał się rozpalić. Nie zauważyłam wtedy duszącego się ze śmiechu podlotka, który szturchał łokciem Natalię. Wtem wpadłam na pomysł, który odmienił moje życie na zawsze. Obok leżała butelka z rozpałką w płynie, przypomniało mi się jak rozniecano nią płomienie. Nikt się na mnie nie patrzył, więc zmarszczyłam brwi i chlusnęłam płynem prosto w rozpalające się powoli palenisko. Straszny ogień buchnął mi w lewą stronę twarzy, włosy również zaczęły mi się palić. Zaczęłam drzeć się w niebo głosy, nie mogąc zrozumieć, czemu tak wszystko mnie piecze. Jeden z kolegów stojący obok zdjął z siebie bluzę i rzucając mnie na ziemię, zaczął zduszać płomień. Nie mam pojęcia, gdzie się tego nauczył, może widział w telewizji. Okropny ból nie dawał mi wyboru, jak tylko krzyczeć. Nic nie widziałam, bałam się że umieram. Ktoś zadzwonił po pogotowie, ale zanim przyjechało, próbowano przykładać mi do twarzy mokry materiał. Nic to nie pomagało, słyszałam krzyki rodziców, którzy obwiniali Natalię.  

Karetka przyjechała i zabrano mnie do szpitala. Zastrzyki, leki, opatrunki, kroplówka, to był mój chleb powszedni. Na szczęście nie ucierpiał mój wzrok, chociaż potem tego żałowałam w duchu. Kiedy miałam po długim leczeniu pierwszy raz zdejmowane bandaże, spodziewałam się, że będę wyglądać jak dawniej. Uparcie nikt nie chciał pokazać mi lustra, tylko patrzono na mnie z litością. Mama płakała, ojciec ją pocieszał, a siostra ze spuszczoną głową siedziała jak za karę na taborecie. Lekarz zaprosił rodziców na stronę, myśleli, że ja tego nie usłyszę, ale się pomylili.  
- Obawiam się, że w tym momencie zrobiliśmy, co w naszej mocy …
- Doktorze, to dziewczynka, ona nie może tak okropnie wyglądać. - łkała cicho mama.
- Rozumiem pani ból, ale to poważne poparzenie. Nie jest to co prawda cała twarz, proszę być dobrej myśli. Najważniejsze, że córka widzi.
- Przecież są sposoby, operacje, może w innym szpitalu …
- Proszę pani, teraz najważniejsze to podtrzymywać na duchu dziecko.
Wtedy jeszcze nie docierało to do mnie, co właściwie się stało. Delikatnie dotknęłam skóry, którą uwolniono spod bandaży. Nie była gładka jak kiedyś, ale jakże inna. To tak jakby coś ją zdeformowało, przeraziłam się. Pomyślałam, że to będzie tak samo, jak ze skaleczeniem, rana się zagoi i zniknie po pewnym czasie całkowicie.  
Kiedy tylko dojechaliśmy do domu, zdziwiłam się, że nie ma tam żadnego lustra. Matka celowo je zdjęła ze ścian, chcąc nie dopuścić do tego, żebym się przejrzała w srebrnej tafli. W domu wszyscy udawali, że nic się nie stało, ale ich miny zdradzały co innego.

Pomyślałam, że jak wrócę do szkoły, to wszystko się odmieni, przecież zobaczę swoje koleżanki, które tak mnie zawsze lubiły. Dowiedziałam się, że dostałam zwolnienie do wakacji.
- Dlaczego nie mogę wrócić do szkoły, przecież czuję się lepiej.
- Musimy chodzić na kontrole, tak kazał lekarz. Masz wakacje aż do września, cieszysz się?
- A co z ocenami?
- Nie martw się, mamusia wszystkim się zajęła. Przyjdzie taka miła pani, napiszesz testy w domku.
Nie pocieszyła mnie wcale ta rozmowa, ale zrozumiałam, że nagle mam dłuższe wakacje. Zadzwoniłam do koleżanki, żeby do mnie przyszła. Za chwilę rozległ się dzwonek do drzwi, otworzyła moja mama, rozmawiając chwilę na osobności z dziewięciolatką, która często do mnie przychodziła. Nie zapomnę jej miny, kiedy weszła do mojego pokoju.  
- Cześć, dzięki że przyszłaś.
- Anita … słyszałam, że miałaś wypadek, ale jak ty wyglądasz.
- Jak wyglądam?
- Nie widziałaś się w lustrze?
- Nie.
Rozejrzała się i nagle podeszła do półki, gdzie trzymałam stare płyty kompaktowe. Podała mi jedną do ręki. Spojrzałam na swoje odbicie i doznałam szoku. Chciało mi się płakać, wyrzuciłam przedmiot na podłogę. Ewa przytuliła mnie, chcąc mnie pocieszyć. Tak ją zapamiętałam. Niedługo wyjechała za granicę, gdy jej mama dostała pracę w Anglii. Ona ostatnia okazała mi współczucie.  
Wychodząc do lekarza, ujrzały mnie na podwórku inne dzieci. Szeptały coś między sobą i uciekały. Od tamtej pory było już tylko gorzej. Wakacje przesiedziałam w domu, przed telewizorem, komputerem, unikałam wychodzenia na zewnątrz. W dodatku słońce parzyło mnie bardziej i nie mogłam się opalać.  

Wyczekany wrzesień przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. W nowym roku szkolnym zostałam wystrojona w galowy strój. Mama uczesała mnie, chociaż miałam teraz krótkie włosy, to starała się, żebym dobrze się czuła. Weszłam do budynku i pożegnałam się z rodzicielką, gdyż musiała iść do pracy. Spojrzenia, które na mnie spoczęły, świdrowały mnie jak szpitalne igły. Zobaczyłam dawne koleżanki, uśmiechnięta podbiegłam do nich, ale one zaczęły się ode mnie odsuwać.  
- To ja Anita, jak tam po wakacjach?
- Odejdź, nie chcemy z tobą rozmawiać.
Uśmiech momentalnie zniknął z mojej zmienionej twarzy, poczułam jakby ktoś mnie uderzył.  
- Nie rozumiem.
- Wyglądasz jak potwór. Jeszcze nas czymś zarazisz.  
- To nie jest choroba, to poparzenie, lekarz mówi …
Nie dały mi dokończyć, tylko odeszły, jakbym zarażała jakąś straszną zarazą. Nauczycielka podeszła do mnie, zapraszając mnie na salę gimnastyczną, gdzie odbywało się rozpoczęcie roku szkolnego. Patrzyła na mnie z politowaniem, nienawidziłam takiego sztucznego uśmiechu, który do mnie wysyłała. Zauważyłam, że dzieciaki zamiast obserwować przedstawienie, patrzą na mnie z odrazą.  

Kolejne dni tylko utwierdzały mnie w tym, że nagle zostałam zupełnie samotna. Siedziałam sama w ławce, nikt nie chciał ze mną nawet rozmawiać. Potem zaczęły się głupie przezwiska i przepychanki na korytarzu. Każdego dnia w domu płakałam, a rodzice wieczorem kłócili się między sobą.  
- … to przez ciebie, bo zachciało ci się pić wódkę i bawić się w najlepsze.
- To moja wina? Jesteś matką, a nie wiedziałaś co robią dzieci? - bronił się ojciec.
Za chwilę usłyszałam brzęk szkła.
- Co ty robisz, skąd to masz? Oddaj tą butelkę.
- Zostaw, muszę się odstresować, pracuję na dwa etaty. Muszę was utrzymać, mamy kredyt.
- Nie musielibyśmy go brać, jakbyś był odpowiedzialnym ojcem!
- Myślisz, że wszystkie zabiegi Anity były refundowane?
- Ucisz się, bo usłyszy …
Nie wiedzieli, że ja chłonęłam wszystkie ich słowa jak gąbka. Matka zbierała pieniądze, na moją kolejną operację, znalazła chirurga plastycznego, który obiecał poprawić mój wygląd. Niestety nie za darmo. W następnym roku nie wyjechaliśmy na wakacje, a siostra dostawała skąpe kieszonkowe. Za wszystko winiła mnie, że to przeze mnie tak źle się nam powodzi.  
Mijały lata, przeszłam kolejną operację, która miała poprawić mój wygląd. Skóra nie była już taka pomarszczona, ale blizna uparcie szpeciła moją twarz. Zapuściłam długie włosy, żeby zakrywały moją traumę. Powinnam nosić maskę, jak w teatrze, żeby nikt nie musiał mnie oglądać. Wtedy jeszcze próbowałam się uśmiechać, ale to szybko się zmieniło, gdyż zaczęłam dorastać.  

****

Znów z oczu popłynęły mi łzy, na wspomnienie tamtych chwil. W szpitalu zrobiło się wyjątkowo ciszej, część pacjentów już spała. Mnie też zmogło zmęczenie, więc pogrążyłam się we śnie.  
Następnego poranka obudziły mnie krzyki dziewczyny leżącej niedaleko mnie. Zapominając gdzie jestem, chciałam zakryć poduszką głowę, ale przeszkadzały mi kabelki. Przyszedł lekarz z pielęgniarką i kiedy uspokoili sytuację, skierowali się do mnie.  
- Badania w porządku, możemy panią wypisać do domu.
Pielęgniarka zaczęła oswabadzać mnie od znienawidzonych igieł. Dostałam z powrotem telefon, zadzwoniłam do mamy. Za kilka godzin przyjechała po mnie Natalia, przywiozła mi ubrania. Jeszcze tylko formalności papierkowe i byłam wolna. Na zewnątrz widziałam, jak siostra idzie w pewnej odległości ode mnie, wstydząc się do mnie przyznać.  
- Dojedziesz sama, idę do Darka.
- Cud, że w ogóle przyszłaś – odburknęłam obojętnie.
- Matka kazała, miałam wolne, to się do mnie przywaliła …
- Zaraz mi powiesz, że popsułam ci randkę.
Ona tylko wzruszyła ramionami i chwytając za telefon, zaczęła szczebiotać do słuchawki. Uśmiechała się tak, jakby ten cały Darek stał koło niej. Zbierało mnie na wymioty, ja nawet nie miałam z kim porozmawiać. Przypomniałam sobie o nieznajomym, który ściągnął mnie z mostu. On jedyny zachowywał się inaczej, tylko nie miałam na niego żadnych namiarów. Mogłam go poprosić chociaż o numer komórki, którą mu zniszczyłam. A może lepiej nie, bo jeszcze mi każe oddawać forsę za naprawę auta. Wściekła kopnęłam z całej siły w słup od sygnalizacji świetlnej. Jakaś kobieta stojąca za mną, zaczęła na mnie krzyczeć.
- Co za młodzież, wandale …
Odwróciłam się i kiedy na mnie spojrzała, skrzywiła się.
- Jakiś problem!? - ryknęłam do niej.
Nie odezwała się, odchodząc pospiesznie, jakby zobaczyła zombi. Odetchnęłam z ulgą, nie musząc opowiadać koszmarnej babie, całej historii mojego życia.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 2275 słów i 12563 znaków. Tagi: #miłość #dramat

3 komentarze

 
  • AnonimS

    Poruszające.. pozdrawiam

    27 cze 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki

    27 cze 2018

  • dreamer1897

    No i poznałem historię blizny. I jestem ciekawy co będzie dalej, czy nieznajomy zostanie odnaleziony  :)

    25 cze 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 dzięki za komentarz :)

    26 cze 2018

  • dreamer1897

    @AuRoRa należał się bo jest wciągająco a ja lubię historie tajemnicze i do rozmyślań :bravo:

    26 cze 2018

  • emeryt

    @AuRoRa, ten odcinek jest wstępem do tej opowieści, którą opisujesz.  
    Dzięki temu całość stała się bardziej klarowna. A ja dziękuję Tobie za ten odcinek i czekam na następne. Pozdrawiam  - emeryt-.

    25 cze 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, bohaterka wspomina o nieszczęściu

    26 cze 2018