Oblicze łez - Część 21

W samochodzie zapanowała nerwowa atmosfera. Kaja wyjęła ze schowka zapalniczkę i pewnym siebie gestem odpaliła papierosa, rozkoszując się smakiem tytoniu w ustach. Wydawała się niewzruszona, wręcz odległa myślami. Nie wiedziałam czego się mam spodziewać po Grześku, znałam go zbyt krótko. Wcześniej widziałam jak bił się z Dawidem, więc potrafił walczyć o swoje. Koleżanka dmuchnęła w moją stronę dymem, aż zaczęłam się krztusić.  
- Za błędy trzeba zapłacić. Nie siedziałaś w areszcie, nie wiesz jak to jest. Uciekać każdy potrafi, ale to co odwaliłaś …
- A co miałam robić? Mówiłam ci wtedy, że chcę z tym skończyć, ale nie chciałaś mnie słuchać!
- Legalnie takiej forsy na oczy nie zobaczysz.
- Nie zależy mi na kasie!
Zaśmiała się głośno, prawie krztusząc się dymem, a jej chłopak zaczął wtórować.  
- Spójrz na siebie, twoja matka doi cię z pieniędzy, ojciec wala się po rowach, a siostra się puszcza …
- Dość! Czy ja cię obrażam? Czy wypominam ci kim jesteś? - wybuchłam, nie mogąc dalej słuchać jej wywodów.
- Laska, postaw się wreszcie, nie wolałabyś zacząć własnego życia? Tak jak ja, na własny rachunek?  Gdybym liczyła na brata, wiesz jakbym skończyła. Ryzykuję, ale wiem że żyję, a ty latasz z mopem …
- Nie wstydzę się tego, przynajmniej nikomu nie robię krzywdy! Ty ranisz ludzi, wykorzystujesz ich do swoich celów, nic się nie zmieniłaś, nic!
Wtem chwyciła mnie mocno za kurtkę, zbliżając do policzka tlącego się papierosa. Duszący zapach dymu, sprawiał, że zakręciło mi się w głowie, chciałam się wyrwać, czując niepewność.  
- Wygładzałaś skórę na twarzy? Skąd miałaś hajs …
- Nie twoja sprawa! - syknęłam, przypominając sobie o Tymonie.
W kieszeni miałam komórkę, wystarczyło jakoś się wymigać i zadzwonić po pomoc. Sięgnęłam dłonią ostrożnie, wtem przedmiot wypadł mi na podłogę w aucie. Kaja to w mig spostrzegła, puściła mnie, chwytając w rękę telefon. Zaczęła się nim bawić, jakby należał do niej.  
- Oddawaj! - zawołałam, ale Grzesiek spojrzał na mnie wymownie, przeraziłam się.
- Proszę, proszę, jakie fotki. Kanary, czy Majorka?
- Przesadzasz, oddawaj …
- Uuu, co to za koleś? Bogacz, czy jak? Znalazłaś sponsora?
- Jak śmiesz! - krzyknęłam, wyrywając jej wreszcie komórkę z dłoni.
Niedopałek upadł na podłogę, a Kaja spojrzała na mnie z wyrzutem.  
- To my cię bronimy przed tym psycholem Dawidem, a ty wozisz tyłek na plażę i lansujesz się po hotelach?

W jej oczach ujrzałam czysta zazdrość, jakby zdjęcia obudziły w niej ukryte dawno żale. Wcześniej nie miałam nic wartościowego, czuła, że ma nade mną przewagę. Tym razem zrozumiała, że działam na własny rachunek, co jeszcze bardziej ją nabuzowało.  
- Powiem wprost, nie wsypałyśmy cię, ale zeznania można zmienić. Dowody na ciebie mamy. Pójdę za to nawet siedzieć! Jeżeli nam nie pomożesz, poznasz zapach celi więziennej. Kradłaś tak samo jak my! Chyba, że chcesz latać z mopem po więziennych korytarzach, sama mówisz, żadna praca nie hańbi.  
Do oczu napływały mi łzy, ale nie chciałam tego pokazać, nie mogłam jej dać satysfakcji.  
- Czego chcesz? Jesteś taka sama jak Dawid? Co w ciebie wstąpiło?
- Nie jestem taka jak on, ale nie zapominam tchórzy! Widzimy się w sobotę wieczorem, zadzwonię. Jak się nie stawisz, to spodziewaj się policji! - krzyknęła, po czym Grzesiek odblokował drzwi.
Wypadłam roztrzęsiona na zewnątrz, oddychając rześkim powietrzem. Patrzyli w moją stronę, śmiejąc się głośno. Wbiegłam do klatki schodowej, zamykając za sobą bramę. Samochód odjeżdżał z piskiem opon, dudniąc jakąś miarową melodią, znikając za zakrętem. Wpadłam do mieszkania, bijąc się z natłokiem myśli. Gdybym zadzwoniła na policję, to automatycznie poszłabym w ich ślady. Czułam się stłamszona przez nich i Dawida, który zdawał się prześladować mnie jak cień. Mogłam zadzwonić do Tymona, ale jak miałam mu powiedzieć, że dawniej robiłam rzeczy, którymi nie zamierzałam się chwalić. Wtedy na moście chciałam z tym wszystkim skończyć, gdyby nie zbieg okoliczności, gdybym przybyła tam wcześniej, miałabym to wszystko dawno za sobą. Weszłam do łazienki, spojrzałam w lustro, moja twarz nie straszyła mnie teraz tak, jak moja przeszłość. Kim byłam? Tchórzem, zagubioną duszą w labiryncie życia. Zrozumiałam, że muszę się z tego wyrwać. One nie były moimi przyjaciółkami, chociaż próbowały stwarzać takie pozory. Czy można dwa razy wejść do tej samej rzeki? Jak widać miałam do tego talent, do pakowania się w kłopoty. Przebrałam się, umyłam i poszłam się położyć. Bardzo długo nie mogłam zmrużyć oka. Wreszcie sen przyszedł niczym ukojenie.  
Kolejnego dnia w pracy, wykonywałam wszystko co mi powierzono ze zdwojoną determinacją, jakbym chciała w ten sposób wyładować nagromadzone nerwy. Tymon siedział cały dzień w biurze, pracując nad ważnym zleceniem, Ewa również nie odzywała się. Czułam się osamotniona, ale musiałam sobie radzić. Pod koniec zmiany, zbierałam swoje rzeczy. Moje myśli krążyły wokół wydarzeń wczorajszego dnia, wtedy zauważyłam Fabiana, idącego w moim kierunku. Pomyślałam, że zbyt głośno trzaskam wiadrem, a jego wyostrzone zmysły pomagają mnie zlokalizować.  

Był ostatnią osobą, z jaką miałam ochotę rozmawiać. Niestety odezwał się do mnie, jakby na złość.  
- Spotykasz się z nim – wycedził, jakby to nie miało dotyczyć mnie.
Nie odpowiedziałam, zaczynając go ignorować. Szłam korytarzem, niosąc narzędzia pracy do kantorka.  
- Nie odzywasz się do mnie, najlepiej udawać, że mnie nie ma. Może nie widzę, ale ...
Zatrzymałam się, czując jak wzbiera we mnie złość. Działał mi na nerwy, naprawdę chciałam o nim zapomnieć.
- Fabian, to że cię słyszę, nie znaczy że mam z tobą rozmawiać. Nasze drogi się rozeszły.
- Wiem co o mnie sądzisz. Dużo myślałem w ostatnim czasie, o tym co się wydarzyło. Skrzywdziłem cię …
- Mało powiedziane, wykorzystałeś to, że byłam samotna. Tylko, że teraz sytuacja się zmieniła.
Jego twarz zmieniła się, kąciki ust mu drgnęły nerwowo. Wydawał się zszokowany, jakby zrozumiał, że utracił coś cennego.  
- Tymon? To z nim się widujesz?
- To nie jest twoja sprawa, pilnuj Darii, a mnie daj spokój! - krzyknęłam głośniej, chcąc się oddalić.
Złapał mnie za dłoń, nawet nie wiem jak to zrobił. Jego drżąca ręka, trzymała mnie kurczowo, jak tonący chwytający za ostatnią deskę pływającą na tafli jeziora.  
- Brakuje mi … sama wiesz …
- Jak ci czegoś brakuje, to leć do sklepu! - wycedziłam zniecierpliwiona.
- Ten ślub … on …  
- Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. - odparłam stanowczo, wyrywając się z jego uścisku.
Zbiegłam na dół po schodach, zaczęłam się szybko przebierać. Co on sobie wyobrażał, nie miałam pojęcia co krąży po jego umyśle, ale nie interesowało mnie to wcale. Dokonał wyboru, choć wydawało mi się, że poszedł na łatwiznę. Liczył się dla mnie tylko Tymon, w dodatku zrobił dla mnie tyle dobrego. Nie mogłabym go skrzywdzić, nie zamierzałam.  
Wracając do domu oglądałam się za siebie, czy ktoś za mną nie idzie. Na szczęście spokojnie dotarłam na osiedle. Zrobiłam zakupy na obiad i wróciłam do mieszkania.  

Natalia zapatrzona w swój serial, nawet nie podniosła się z kanapy. Ugotowałam aromatyczną zupę warzywną, wtedy wróciła rodzicielka.  
- Co tak ładnie pachnie?
- Moja zupa – wypaliłam wychylając się na przedpokój.
- Jestem głodna jak wilk, dziś w pracy miałam kocioł.
Nalałam jej miskę ciepłej zupki, w której pływały kolorowe warzywa. Zaczęłam nalewać i sobie, kiedy Natalia wkroczyła do pomieszczenia.  
- Wychodzę na zakupy.
- Jakie zakupy? Przecież jest obiad? - wzburzyła się matka.
- Kupuję kosmetyki, robią mi się rozstępy i …
- Jakie rozstępy? Nie przesadzasz córciu? Przecież wyglądasz dobrze.
- Darek mi powiedział, że jak nie będę dbała o siebie to …
- To co? - wtrąciłam się do rozmowy, spoglądając na nią znad parującego talerza.
Zmierzyła mnie wzrokiem, jakbym niepotrzebnie otwierała usta.  
- Kobieta musi czuć się komfortowo. Nawet w takim stanie. Nie mogę się zapuścić.
- Bo cię zostawi? Dla tej rudej spod sklepu?
- Anito! Nie denerwuj siostry – wtrąciła się rodzicielka.
- Taka jest prawda, ona się boi że ją zostawi, jak zbrzydnie, lub się roztyje. - zaśmiałam się. - Dbanie o wygląd nie wystarczy …
- Ekspertka się znalazła. Nagle po tylu latach poderwałaś jakiegoś biznesmena. Ciekawe jak długo będzie się tobą interesował. Takich jak ty może mieć na pęczki, a może nawet już ma. Nigdy nie będziecie razem, wspomnisz moje słowa. – dodała szyderczo, mrożąc mnie wzrokiem.
- Spadaj do swojego Alfonso! - krzyknęłam nie wytrzymując.
Dostałam od matki łyżką po głowie, aż podskoczyłam zdziwiona.  
- Czy wy nie przestaniecie sobie dogryzać? Chcę mieć w domu spokój!
Natalia zaśmiała się ze mnie, znikając w przedpokoju. Potem usłyszałam zgrzyt zamka w drzwiach. Często miałam ochotę ją udusić, chociaż ostatnio nawet częściej. Dawniej nie było między nami różowo, ale Darek nią manipulował, nastawiając przeciwko mnie rodzoną siostrę.  

Pozmywałam naczynia, chwyciłam za komórkę, wybierając numer Tymona. Najpierw odpowiedział mi długi sygnał kilka razy, po czym usłyszałam krzyki dziecka. Pomyślałam, że jest w centrum handlowym, lub przechodzi przez miasto.  
- Tymon? - odezwałam się pierwsza.
- Przepraszam, że nie odebrałem, ale mały wyrwał mi telefon i …
- Kto?
- Syn, bawimy się w salonie. - rzucił uradowanym głosem, jakby wygrał milion na loterii.
- Mówiłeś, że nie masz z nim kontaktu, że była żona ci utrudnia …
- Dziś przyjechała do naszego miasta, twierdziła, że nie ma go z kim zostawić i wpadła do mnie.
- A teraz jest u ciebie? - spytałam, nie kryjąc ciekawości w głosie.
- Nie, wróci wieczorem. Wiesz, że jest do mnie bardziej podobny niż do niej?
Jego entuzjazm mnie zszokował. Poczułam się samotna jeszcze bardziej.
- Cieszę się, posłuchaj dzwonię bo …
- Przyjedź do mnie, poznasz go. Jest cudowny.
Westchnęłam głęboko, ale po chwili ciekawość wygrała z rozsądkiem.  
- Będę za pół godziny.
Zaczęłam się szykować, a rozum podsuwał mi różne scenariusze. Nie wiedziałam czemu nagle jego była żona zjawia się jakby nic się nie stało. Mówił mi, że nie chce, aby widywał dzieciaka, a tu nagle robi z niego nianię? Ewidentnie mi coś nie pasowało w tej historii. Ubrałam kurtkę, buty, wzięłam torebkę i rzuciłam do rodzicielki, że wychodzę. Kiwnęła tylko głową, wpatrzona w program rozrywkowy. Na zewnątrz mocno wiało, więc nałożyłam kaptur na głowę. Dość sprawnie dojechałam na miejsce, dzwoniąc pod odpowiedni numer mieszkania na domofonie. Wpuścił mnie, więc skierowałam się na jego piętro. Usłyszałam radosne piski i już wiedziałam gdzie mam iść. Otworzył mi drzwi, a mały chłopczyk obserwował mnie z przedpokoju.  
- Dzięki, że przyszłaś, to jest Szymek. Fajny, nie?
Oczy dziecka wbiły się we mnie, widziałam w nich niepewność i setki pytań.  
- Cześć, jestem Anita – kucnęłam przy nim, wyciągając rękę na przywitanie.
Odsunął się odruchowo, po czym przybił mi piątkę.
- Szymek. Tato, kto to?
- Przyjaciółka, będziemy się razem bawić, zanim mama nie wróci.

Ściągnęłam kurtkę i buty, wchodząc do salonu. Jak zwykle pachniało tu czystością, podobało mi się strasznie to mieszkanie. Na podłodze leżało kilka samochodzików, którymi w najlepsze wywracał chłopczyk, udając, że same jeżdżą. Bardzo szybko się przyzwyczaił, nawet zaczęliśmy budować drogi z przyniesionych klocków na dywanie. Tymon przyniósł nam po szklance soku z pomarańczy i ciasteczka. Za chwilę wszyscy czuliśmy się swobodnie, jakbyśmy byli jedną rodziną. Lubiłam maluchy, ale rzadko miałam okazję widywać je. Chociaż przypomniałam sobie o tym, że Natalia niedługo będzie mieć w domu szkraba. Gdy maluch zajął się zabawą na tyle, że nas nie potrzebował, usiedliśmy na kanapie. Tymon przytulił mnie do siebie, poczułam jego zabójcze objęcie, które potrafiło mnie uspokoić.  
- Dzięki, że przyszłaś.
- Drobiazg, przynajmniej mogliśmy się zobaczyć. Fajny ten Szymek.
- Moja krew – pochwalił się, nie kryjąc dumy. - Tak to już bywa, że czasem ludzie nie dobierają się i dzieci na tym cierpią. Twierdziła, że chciała mu oszczędzić bólu, żeby mnie nie widywał, ale prawda była inna. Znalazła sobie kogoś.
- Nie znam waszej historii. - wycedziłam, nie wiedząc co mam mu powiedzieć.
- Tyle, że znów jest sama, teraz to on ją zostawił, tak jak ona kiedyś mnie. Załatwiała jakieś papiery i przez to zjawiła się tutaj.
- No proszę, co też potrafi się wydarzyć – odparłam spokojnym tonem, obserwując dzieciaka.
Doszło do mnie, że była żona, może chcieć odzyskać Tymona. Skoro jest wolna, a on tak dobrze dogaduje się z synkiem. Wtem zadzwonił dzwonek domofonu, poszedł otworzyć, czekając w drzwiach na gościa. Wychyliłam się i ujrzałam kobietę z fotografii. Przywitali się całusem w policzek, weszła do salonu, biorąc Szymona na ręce. Nagle spojrzała w moją stronę, robiąc skrzywioną minę.  
- Tymon, kto to? Wynająłeś opiekunkę?
- Nie, to Anita, długo by opowiadać. Poznajcie się.
Poczułam od razu dystans między nami. Dobrze usytuowana kobieta, zadbana, bez żadnej blizny, czy zadrapania. Jasne krótkie włosy, makijaż wykonany profesjonalnymi kosmetykami, ciuchy z butiku.
- Lena – podała mi rękę, trzymając drugą kurczowo syna.
- Anita.
- Napijesz się czegoś? - spytał Tymon, patrząc na nią.
- Herbaty, posiedzę chwilę i jadę. - odparła, obserwując mnie nadal, jakbym była jakimś zjawiskiem, które nie pasowało ani do Tymona, ani do jego świata.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2569 słów i 14185 znaków. Tagi: #dramat #miłość

3 komentarze

 
  • Użytkownik Somebody

    Wreszcie dotarłam. Straszne mam zaległości w czytaniu... Ciekawe jak to będzie z Tymonem. Anita zdecydowanie nie należy do jego świata, żona wróciła z dzieckiem... Nie zdziwi fakt, że będzie chciał odbudować rodzinę kosztem dziewczyny. Ale dość spekulacji! Poczekam, zobaczę  ;)

    8 paź 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Somebody dzięki za odwiedziny. Tymon ma ciężki orzech do zgryzienia, była żona tak nagle sobie o nim przypomniała, w dodatku zwariował z radości na widok syna. Anita rozumie, że on kocha swoje dziecko, ale co dalej postanowi, to się jeszcze okaże. :)

    9 paź 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    Znajomi Anity to nie najlepszy wzór do naśladowania i przeszłość nie daje zapomnieć a do tego nie wybacza. Dobrze, że Anita woli legalne życie.
    Problemy życia codziennego: rozstępy i całkiem możliwe rozstanie z tego powodu. Zycie to jednak nie bajka...

    5 paź 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @dreamer1897 Wkroczyła na złą ścieżkę, ale czy z niej zejdzie i znajdzie spokój, to jest dylemat. Bajki są piękne i kolorowe, a w życiu trzeba walczyć o swoje ;)

    8 paź 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    @AuRoRa Anita da radę!

    9 paź 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Masz rację Autorko, zaa błedy trzeba płacić. Ciekawe jak sobie dziewczyna poradzi , bo problemy jej się nawarstwiają. Kolejny dobry odcinek. Pozdrawiam serdecznie AnonimS:)

    5 paź 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS Dzięki, mamy prawo do błędów, bo kto ich nie popełnia, tylko trzeba umieć z nimi sobie poradzić, przed bohaterką nowe wyzwanie.

    8 paź 2018