Oblicze łez - Część 33

Ciemność i cisza przywitała mnie w mieszkaniu, zaintrygowana zapaliłam światło, zaglądając do kolejnych pomieszczeń. Roztrzęsiona weszłam do kuchni, a tam na lodówce ujrzałam karteczkę, zaczęłam czytać „Natalia zabrała mnie do siebie na kilka dni, nie martw się, możesz nas odwiedzić, znasz adres i telefon. Mama”. Usiadłam przy stole bijąc się z myślami, chwyciłam za telefon, dzwoniąc do Natki. Po kilku sygnałach odebrała.
- Anita? - odparła zaspanym głosem.
- Co to za pomysł, żeby nagle zabierać matkę między świętami? - wypaliłam zaskoczona.
- Wzięła urlop, a ty chodzisz do pracy, nie będzie sama siedziała jak palec.
- Co za troska, szkoda, że o mnie tak się nie martwisz. - dodałam z żalem w głosie.
- Co się dzieje, łamie ci się głos …
- Nic. Jestem zmęczona. - powiedziałam, jakby to co się wydarzyło, nie dotyczyło mnie.
- Przyjdź po pracy.
- Zobaczę, pozdrów mamę. - dodałam rozłączając się.
W środku czułam okropny żal do siostry, tak wielki, że ciężko mi było go opisać. Po tym co mi powiedziała, nie potrafiłam się uspokoić. Jak mogła mnie nie ostrzec, czemu pozwalała na kontakty z Kają, jakby świadomie chciała doprowadzić do nieszczęścia.  
W lodówce znalazłam niedopitą butelkę wina, bez zastanowienia sięgnęłam po nią, nalewając sobie szklankę purpurowego trunku. Biorąc pierwszy łyk przywołałam poranioną twarz Fabiana. Wypijając kolejny raz zobaczyłam siostrę, jak patrzy na mnie tępo za każdym razem bez słowa tolerując nocne wypady z bandą Kaji. Nie chciałam załamać się po raz kolejny, ale zaszumiało mi w głowie. Nalałam kolejną szklankę wina, wypijając widziałam Dawida, jak zwykle szelmowsko uśmiechnięty, wydawał się śmiać z mojej naiwności. Przypomniałam sobie Tymona, jego ciepły dotyk, smak ust i ten wzrok pełen współczucia i miłości. Wtem zamroczona ujrzałam ojca, jakby stał koło mnie. Krzyknął „przestań!”. Wypuściłam szklankę, która rozbiła się na kawałki, zdobiąc podłogę ostrymi fragmentami, zalanymi szkarłatnym płynem. Wzięłam ostry kawałek szkła, coś pchało mnie, abym zrobiła sobie krzywdę, mamiąc zakończeniem problemów. Nie posłuchałam, wypuszczając niebezpieczny odłamek z ręki. Łzy same pojawiły się w oczach, zupełnie nieproszone. Otumaniona wpadłam do łazienki, oblewając twarz zimną wodą.  
- Anita, weź się w garść! - krzyknęłam do odbicia, którego nigdy nie potrafiłam zaakceptować.

Zrozumiałam, że jeśli odejdę, to Tymon załamie się jeszcze bardziej, stracił matkę, brata. Natomiast Kaja będzie wciąż kogoś krzywdziła, a ja nie będę mogła z tym nim zrobić. Znalazłam w sobie siłę, doprowadziłam do porządku kuchnię, umyłam się, przebrałam i położyłam się spać, myśląc o kolejnym dniu.
Następnego poranka, gdy tylko obudził mnie budzik, wyjrzałam przez okno. Padał gęsty śnieg, mieniąc się w pomarańczowym świetle latarni.  Szybko się uszykowałam do wyjścia, biegnąc na przystanek. Gdy tylko zjawiłam się w firmie, zajęłam się obowiązkami, których miałam nie mało. Okazało się, że w toalecie nastąpiła awaria rury z ciepłą wodą. Zbierałam rozlaną ciecz, podczas gdy hydraulicy wykonywali naprawy. Zmęczona wypadłam na korytarz, trafiając wprost na Fabiana, który najwyraźniej nie wiedział o incydencie. Upadliśmy na posadzkę, domyślam się, że wiedział przez kogo. Spojrzałam na jego policzek, na którym tkwił jeszcze opatrunek z pogotowia.  
- Przepraszam, nie zauważyłam cię.
- Ja też. - uśmiechnął się lekko.
- Jak się czujesz?
- Nie boli, jeśli chcesz o to spytać. Za to Daria zrobiła mi nieziemską awanturę, zero współczucia.
Wyobraziłam sobie minę tej kobiety, gdy wrócił do domu. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, gdy podeszła do nas Ewa. Widząc opatrunek u Fabiana, wyglądała na przejętą.  
- Co ci się stało?
- Nic takiego, wracałem wieczorem i … - zawahał się chwilę – jakieś typy mnie zaczepiły, musiałem się bronić.
- Współczuję – dodała ciepłym głosem, którego próżno mu było szukać u żony.

Zostawiłam ich samych, odchodząc do swoich zajęć. Ewa nie potrafiła ukryć, jak bardzo uwielbia z nim przebywać. Nie wiem czy to wyczuwał, ale wiedziałam, że nie potrafi koło niego przejść obojętnie. Pod koniec zmiany odnalazł mnie Tymon, wydawał się zadowolony, jakby wygrał los na loterii.  
- Zaczekaj, wejdź na chwilę do gabinetu – dodał ciągnąc mnie ze sobą.
Wiedziałam, że nie muszę się spieszyć, bo byłam w mieszkaniu sama. Usadził mnie na krześle przy biurku, a z aktówki wyciągnął kopertę.  
- Otwórz – dodał z uśmiechem.
Wydobyłam dwa bilety, na zabawę sylwestrową. Zaskoczona spojrzałam na niego, a on wyczekująco zapytał.
- No i jak? Podoba się prezent?
- Jestem zaskoczona, tylko to pewnie wytworny lokal, widzę po zdjęciu na bilecie … nie chodziłam w takie miejsca.
- Kiedyś musi być pierwszy raz, nie idziesz sama, tylko ze mną. Przyjdziesz, prawda? - dodał, obejmując mnie czule.
Przytuliłam go mocno, po czym spojrzałam mu w oczy, które rozpromieniły się jak iskierki.  
- Oczywiście, z tobą pójdę wszędzie. - odparłam uradowana.
Złożył na moich ustach płomienny pocałunek, zapomniałam o kłopotach, jakby prysnęły w momencie. Wyszłam uśmiechnięta, czując się jak dziecko, które dostało upragniony podarek. Uwielbiałam muzykę, taniec również, chociaż tym razem miejsce miało być wytworne. Poczułam ściskanie w żołądku, gdyż skakanie na dyskotece, to nie to samo. Nie znałam zdolności Tymona w tym zakresie, może był mistrzem parkietu, a ja mu zwyczajnie nie dorównam. Postanowiłam po drodze zajrzeć do galerii handlowej, aby obejrzeć sukienki. Niestety te które mnie urzekały, odstraszały ceną na metce. Wreszcie znalazłam butik na moją kieszeń, znajdował się w głębi budynku. Zobaczyłam Czarno-srebrną suknię, pięknie wykrojoną i nawet rozmiar pasował na mnie. Przymierzyłam czując się wyjątkowo, nie zastanawiałam się długo, zakupiłam ją. Wolałam zjeść skromniej w przyszłym miesiącu, aby tylko Tymon mógł mnie ujrzeć w tej zjawiskowej kreacji. Liczyłam dni do balu sylwestrowego, jakby nic innego się nie liczyło. W pracy udało mi się zamienić z jedną z pań, załatwiając wolny dzień, abym mogła spokojnie się uszykować. Sylwestrowy poranek przywitał mnie mroźnym powietrzem. Nie musiałam się zrywać z łóżka o piątej rano, więc wylegiwałam się do dziewiątej. W domu nikogo nie było, cisza spokój.

Po śniadaniu wyszłam na zakupy, zadowolona i pełna życia. Wracając ze sprawunkami w stronę bloku, poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Krzyknęłam i wypuściłam siatki z produktami, na posypany solą chodnik. Obejrzałam się za siebie, Dawid patrzył na mnie z poważną miną.  
- Zwariowałeś!? - krzyknęłam zaaferowana, podnosząc produkty, które zdążyły się zabrudzić.
- Jest sprawa.
- Sprawa? Jaka niby? - powiedziałam obojętnym tonem, jakby nie dotyczyło to mnie.
- Chodzi o Kaję.
Na dźwięk jej imienia zrobiło mi się w momencie gorąco, pomimo mrozu panującego na zewnątrz.  
- Co z nią?
- Ostatnio chciałaś, żebym ci pomógł.  
- Tak, ale nie wiem co kombinujesz. - odparłam podnosząc wreszcie ostatni produkt.
- Wyjedź gdzieś, grozi ci niebezpieczeństwo.
- O czym ty mówisz? Jak mam wyjechać, dokąd? Mam pracę, obowiązki …
Chwycił mnie mocno, patrząc mi w oczy.  
- To nie żarty, kumpel podsłuchał ich rozmowę, chcą ci zrobić krzywdę!
- Mam się cały czas bać? Ostatnio ledwo uniknęłam ataku nożem, ale nie zamierzam się chować po kątach, bo ona na to liczy! W razie co mam telefon, zadzwonię na policję, koniec z udawaniem, że nic się nie dzieje! - krzyknęłam wyrywając się od niego.
- Anita, możesz nie zdążyć …
- Miałeś mi pomóc, a jedyne co mówisz, to żebym uciekała? Udajesz twardziela, a jesteś nikim! Żadna dziewczyna z tobą nie będzie, nigdy, bo nie będzie czuła się przy tobie bezpieczna!
- Zamknij się! - ryknął, aż przechodzący obok ludzie odwrócili wzrok. - Jak jesteś taka odważna, to powodzenia, ciesz się, że ci w ogóle cokolwiek mówię, paskudo!

Oddalił się, kopiąc po drodze w kosz na śmieci, z którego wysypała się na śnieg zawartość. Pomyślałam, że skoro Fabian pobił tamtych typów, to dadzą sobie spokój. Dziś wieczór zabawy, Kaja będzie chciała balować, a nie zajmować się takimi osobami jak ja. Po drugie nie mogłam zawieść Tymona, tak bardzo liczył na wspólny wieczór. Zachowywałam się, jakby nic się nie działo, a rozmowa z Dawidem nie miała miejsca. Wreszcie przyszedł upragniony wieczór, kończyłam czesać włosy w fantazyjny kok. Ubrana w elegancką sukienkę czekałam na telefon od Tymona. Wreszcie odezwał się, rozpromieniona odebrałam.  
- Dojeżdżam pod twój blok, jesteś gotowa?
- Jak nigdy, zaraz zejdę. - odparłam z uśmiechem na ustach.
- Będę czekał.
Rozłączyłam się, jeszcze tylko perfumy owiały mnie delikatna mgiełką i zaczęłam ubierać ciepły płaszcz. Srebrnym szalikiem owinęłam szyję, biorąc torebkę i klucze, wyszłam z mieszkania. Na dole stał samochód narzeczonego, wyszedł po mnie, otwierając mi drzwi szarmancko.  
- Witaj, piękna. - odparł całując mnie delikatnie w usta.
Zajęliśmy miejsca i samochód ruszył. Gdzieniegdzie słychać było odgłosy petard, chociaż była dopiero dziewiąta. Zajechaliśmy pod elegancki lokal, który otoczony był ośnieżoną roślinnością. W lecie musiała tu panować niesamowita atmosfera, wśród tej zieleni i kwiatów, które w tej chwili zasnęły pod białą kołderką. Weszliśmy do holu, który został słabo oświetlony, skierowaliśmy się do szatni, zostawiając tam wierzchnie okrycia. Gdy wkroczyliśmy do sali, ludzie bawili się na parkiecie. Sala była podzielona na dwie części, weszliśmy do tej, gdzie można było usiąść przy stoliku. Kelner zjawił się dość szybko, pomimo sporego ruchu. Zamówiliśmy szampana i dania z włoskiej kuchni, które przypominały nam pobyt na wyspie. Gdy zjedliśmy wychyliliśmy łyk trunku, patrząc na siebie z czułością.  
- Nie żałuję ani chwili spędzonej z tobą, tego wieczoru wyglądasz zjawiskowo.
- Do twarzy ci w tym garniturze, mogłabym być z tobą gdziekolwiek, nie musiałeś rezerwować tak drogiego lokalu – odparłam czując się jak w bajce.
- Chciałem się odwdzięczyć, robisz dla mnie tyle, że nie umiem tego wyrazić. - odparł chwytając mnie za dłoń.

Romantyczna atmosfera sprawiała, że zapomniałam o wszystkim co mnie spotkało. Nawet o niedoskonałym wyglądzie, bo on patrzył na mnie tak, jakbym była wyjątkowa.  
- Pozwolisz porwać się do tańca? - odparł uśmiechając się rozbrajająco.
- Nie musisz mnie prosić, z miłą chęcią.
Trzęsłam się w duchu, bojąc się jak wypadnę przy tych wszystkich roztańczonych gościach. Okazało się, że Tymon ruszał się wspaniale, a przy nim moje niezgrabne ruchy, wydawały się doskonalsze. Najpierw kilka razy nadepnęłam mu na stopę, a potem zaczął mnie prowadzić, a mnie porywał rytm. Improwizowałam, ale nie wychodziło mi to najgorzej, doskonale zdawał sobie sprawę, że musi mi pomóc.  
- Wybacz, dawno nie tańczyłam – odparłam zawstydzona.
- Będziemy mieli całe życie, żeby to nadrobić – powiedział, przyciągając mnie do siebie.
Po tanecznych piosenkach zwolniono tempo. Zabrzmiały pierwsze dźwięki Savage „Only you” i wtedy Tymon delikatnie mnie objął, poczułam ciepło jego ciała, nasze oczy się spotkały. Zaczęliśmy się kołysać w rytm tego utworu. Teraz zrozumiałam co miała na myśli Sylwia, wspominając z ojcem Tymona ich ulubioną piosenkę. Wiedziałam, że gdziekolwiek usłyszę ten utwór, będzie mi przypominał się ten taniec, ten wieczór. Znikałam w jego ramionach, stopy zdawały się dotykać obłoków, gdyż puszczono specjalną mgiełkę po podłodze. Przy kolorowych światłach, mieniła się różnymi barwami, to było magiczne przeżycie. Zniknęłam na chwilę zamykając oczy, wtulając się w zapach jego wody toaletowej.  Chciałam zatrzymać czas, niestety zmieniono piosenkę, na bardziej skoczną. Tymon zabrał mnie do stolika, rozmawialiśmy tam jeszcze długo, do północy została niecała godzina. W końcu przeprosiłam go, podążając do toalety. Nagle wśród kobiet mignęła mi niepokojąca krótka fryzura, z czerwonymi końcówkami. Wyszłam na zewnątrz, myśląc, że jestem przewrażliwiona. Zbliżyła się do mnie młoda dziewczyna o blond włosach, wydawała się sympatyczna i zagubiona.  
- Przepraszam, mogę prosić o pomoc?
- Czy my się znamy? - spytałam zdziwiona.
- Zapomniałam telefonu, a muszę zadzwonić do domu, czy wszystko w porządku z dziećmi, córka ma gorączkę, a opiekuje się nią opiekunka, wie pani jak to jest. Bardzo proszę, to zajmie moment, a dużo dla mnie znaczy.

Wydawała się przejęta, pomyślałam, że dzieci to ważna sprawa. Kobieta wyglądała na porządną, w końcu takie przyjęcie nie kosztowało parę złotych. Wyciągnęłam komórkę z torebki, wystukała numer. Zaczęła z kimś rozmawiać.
- Tak … jestem na balu … co … nie słyszę … zasięg … przerywa mi.
Nie pytając mnie o zdanie zaczęła się oddalać do wyjścia. Zdenerwowałam się, w końcu to mój telefon, a wyglądało na to, że coś kombinuje. Nagle przeszło mi współczucie, podążyłam za nią na zewnątrz.  
Nie wzięłam ze sobą płaszcza, było mi bardzo zimno, wreszcie ją ujrzałam, stała w ogrodzie za zasypanymi śniegiem iglakami.  
- Wystarczy, oddawaj komórkę – wypaliłam roztrzęsiona.
Wtem poczułam na plecach zimne ostrze, które wbijało się coraz głębiej.
- Idziemy laska, powoli. Nie próbuj sztuczek. - odparł znajomy głos.
Chciałam krzyknąć, ale ktoś przyłożył mokry materiał do ust, zaczęłam tracić przytomność.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2544 słów i 14077 znaków. Tagi: #dramat #miłość

4 komentarze

 
  • dreamer1897

    Nieładne zachowanie siostry ale może nie miała na celu urazić Anity. Fabian bez współczucia ze strony Darii ale w głębi siebie wie, że postąpił właściwie. Zabawa  z Tymonem przebiegała dobrze do pewnego momentu...przeraziłem się i czekam z niecierpliwością na kolejną część. Oby Anicie nic się nie stało :armscrossed:

    16 gru 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Siostra postąpiła lekkomyślnie, przez co Anita wpadła w kłopoty. Fabian zaczyna żałować związku z żoną. Tymon jeszcze nie wie co się wydarzyło, ale na pewno nie zostawi narzeczonej bez pomocy.

    18 gru 2018

  • dreamer1897

    @AuRoRa Musi okazać jej wsparcie bo jak nie on to kto?

    22 gru 2018

  • Somebody

    Dużo skrajnych emocji w tym odcinku, co osobiście uwielbiam. Brawo

    16 gru 2018

  • AuRoRa

    @Somebody dzięki, emocje towarzyszą przy każdej okazji, zwłaszcza teraz, kiedy Anita ma największe kłopoty.

    18 gru 2018

  • AnonimS

    Dramatyczna końcówka. Pozdrawiam

    16 gru 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS Nie wesoło, to prawda, ale niedługo wszystko się wyjaśni.

    16 gru 2018

  • emeryt

    @AuRoRa, smutny odcinek wyszedł Tobie na święta.  Pasuje, jak ulał do tytułu tego opowiadania.

    16 gru 2018

  • AuRoRa

    @emeryt Ma coś z dramatu, więc i takie historie się zdarzają. Na szczęście to nie koniec, nadejdzie pomoc :)

    16 gru 2018