Oblicze łez - Część 35

Chodziłam tam i z powrotem po korytarzu, kompletnie nie mogłam się uspokoić. W sali obok lekarze robili co mogli, aby podtrzymać Tymona przy życiu, słyszałam dźwięki aparatury, które przyprawiały mnie o dreszcze. Wreszcie dorwałam zabłąkaną pielęgniarkę, która wyszła z pomieszczenia, do którego miał dostęp tylko personel.  
- Gdzie znajduje się dyżurka?
- Nie wpuszczą pani … - odparła obojętnym tonem kobieta w kitlu.
- Wpuszczą, chcę się widzieć z lekarzem, narzeczony … przywieźli go … jest na sali … nie dam spokoju jak się nie dowiem co z nim. - dodałam, chwytając ją rozpaczliwie.
- Proszę za mną – powiedziała, podtrzymując mnie jakby nagle nabrała ludzkich odruchów.
Posadziła mnie w ciasnym pokoiku, przygotowując coś do wypicia. Wyszła na chwilę, wołając młodą lekarkę, która wydawała się przejęta, gdy mnie zobaczyła. Wyjęła z szafki jakiś specyfik, który kazała mi łyknąć, zaczęła mi mierzyć ciśnienie, musiałam wyglądać okropnie, skoro poświęciła mi czas.  
- To pomoże, co panią tak zdenerwowało?
- Narzeczony … zasłabł, ma chore serce.
- Rozumiem.
- Chcę się dowiedzieć co z nim.
- Nie są państwo po ślubie …
- Nie.
- Ochrona danych osobowych nie pozwala mi zadziałać w pani sprawie.
Wstałam z krzesła, patrząc na nią błagalnym wzrokiem.  
- On potrzebuje przeszczepu serca, mogę go nie zobaczyć, niech pani okaże zrozumienie, do cholery.
- Jak się nazywa pacjent? - dodała po chwili, zdenerwowana, że zawracam jej głowę.

Podałam jej dane, wyszła na chwilę. Na szczęście wróciła, podając mi kartkę papieru z nazwiskiem lekarza, który go operuje i numerem sali.  
- Tyle mogę zrobić, łamię przepisy, mogę stracić zatrudnienie …
- Nikomu nie powiem, przysięgam, dziękuję. - rzuciłam się jej na szyję, aż się zdziwiła.
Wyprowadziła mnie na zewnątrz, usiadłam w poczekalni, a ona przyspieszyła kroku, wracając na miejsce dyżuru. Dookoła mnie czekali ludzie, którzy również wyczekiwali wieści o najbliższych. Musiałam w pewnym  momencie przysnąć, bo obudził mnie obcy mężczyzna.  
- Co pani robi!
Ocknęłam się, widząc że opieram się całym ciałem o niego, jakby był moim łóżkiem.  
- Przepraszam, musiałam zasnąć … która jest godzina?
- Piąta.
Zerwałam się na równe nogi, leki które mi podano musiały mieć właściwości nie tylko uspokajające, bo zmorzył mnie sen. W pobrudzonej sukience i narzuconej pospiesznie kurtce Tymona, wyglądałam jak sierota. Mogli pomyśleć, że skacowana poszłam się odtruwać w szpitalu i minęła mnie kolejka. Z kieszeni wyjęłam karteczkę, z nazwiskiem lekarza. Widziałam jak jeden z doktorów wychodzi właśnie z sali, gdzie odbywały się operacje.  
- Przepraszam, gdzie znajdę doktora … - tu spojrzałam na kartkę - … Nowaka.
- To ja, ale spieszę się …
- Chodzi o pacjenta Tymona. Przywieźli go w nocy.
- Kim pani jest?
- Rodziną, … żoną – wypaliłam, czując się mu bliższa niż ktokolwiek.

Rzucił na mnie podejrzliwym wzrokiem, fakt, nie wyglądałam najlepiej, jak na żonę by przystało, w dodatku sukienka wycierpiała to i owo.  
- Pacjent był na liście oczekujących na przeszczep, jego stan był zagrażający życiu.  
Miał szczęście, gdyż dostał nowy organ od dawcy. Trzeba czekać na efekty, zrobiliśmy co w naszej mocy. Proszę wybaczyć, kończę dyżur, nie powiem po ilu godzinach. - mruknął ponuro oddalając się.
Dotarło do mnie, że to musiało być serce kogoś, kto oddał życie w sylwestra. Spodziewałam się, że nie dowiem się kto to taki, ale byłam mu ogromnie wdzięczna. Nie wiedziałam, czy to zasługa rodziny, czy sam wcześniej zdecydował się podpisać deklarację, ale możliwe, że dzięki temu komuś Tymon nadal będzie wśród nas. Trochę mi ulżyło. Wreszcie udało mi się dociec gdzie zabrali ukochanego. Oczywiście mnie nie wpuszczono z wiadomych względów, stwierdziłam, że koniecznie muszę pojechać do domu, chociaż się przebrać, żeby nie straszyć ludzi.  
Z rana otworzyłam kluczami zamek w drzwiach, przywitała mnie rodzicielka. Gdy mnie ujrzała, wydawała się zaskoczona.  
- Tak długo balowałaś? Co zrobiłaś z sukienką!? Znowu poszłaś z tymi dziewczynami w tango?
Nie miałam siły nawet na to, żeby opowiadać co się stało.  
- Jest dobrze – wycedziłam, wpakowując się na siłę do łazienki.
Szybki prysznic postawił mnie częściowo na nogi. Przebrałam się w luźne domowe ciuchy i padłam jak długa na łóżku. Zasnęłam błyskawicznie. Obudziła mnie rozmowa w kuchni. Nie do końca przytomna gdzie jestem, pospieszyłam do pomieszczenia, skąd dochodziły odgłosy sztućców przesuwanych po talerzach. Matka jadła obiad z Natką. Gdy ją zobaczyłam, rzuciłam się na nią bez słów.  
- Zwariowałaś? Co ty wyrabiasz?
- W co ty mnie wpakowałaś?! - krzyczałam, nie zdając sobie sprawy z tego co robię.
- Anita, przestań! Wiesz w jakim jest stanie! - wołała matka, próbując mnie odciągnąć od siostry.
- Mogłam zginąć! Przez twoje głupie układy. Przyznaj się, z kim się zadawałaś, niech wszyscy usłyszą, koniec ukrywania tego. Powiedziałaś mi zbyt mało, co jeszcze przede mną ukrywasz, pytam się!

Natalia pobladła, odsunęłam się do niej, żeby przypadkiem nie zemdlała. Napiła się łyk wody, a ja usiadłam na krześle próbując się uspokoić.  
- O czym ona mówi? - spytała skołowana rodzicielka.
- Nie wyspała się. - odparła, ciągnąc mnie za sobą na siłę do pokoju.
Zamknęła drzwi, patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem. Spojrzałam na nią, wyraźnie było widać że jest poruszona. Chwyciła się za mocno zaokrąglony brzuch i usiadła koło mnie na łóżku.  
- Ani słowa matce, rozumiesz?
- Wciąż chcesz udawać idealną córkę? Zrzucałaś wszystko na mnie, zniszczyłaś mi dzieciństwo, ale tej sprawy z Kają …
- To nie miało tak się skończyć. Żałuję, bardzo, bałam się.
- Nie masz już czego, ona nie żyje – wycedziłam ściszając ton głosu.
- Co ty mówisz? Kaja?
- Tak, chciała mnie zabić, wiesz o tym? Uratował mnie jej kochanek, rozumiesz? Gdyby nie on, nie rozmawiałybyśmy teraz. Chociaż po tym co mi powiedziała przed śmiercią … zastanawiam się czy by cię to obeszło.
Zobaczyłam jak jej oczy robią się mokre i odwraca ode mnie wzrok. Rękami kurczowo chwyta za kołdrę, ściskając mocno, jakby chciała coś zgnieść.  
- Powiedz, za co mnie tak nie lubiłaś, za co? Chcę to usłyszeć, jesteśmy rodziną.
Zamiast mi odpowiedzieć, wyszła. Słyszałam jak zamyka się w łazience, a potem dobiegł mnie dźwięk lejącej się wody z kranu. Matka do niej zapukała, wyszła po chwili, wycierając jeszcze oczy papierem toaletowym.  
- Natalia, co się dzieje? - odezwała się rodzicielka.
- Powiem wreszcie co mnie dręczy. Nie będę dłużej tego w sobie dusić. Usiądźmy. - odparła zapraszając nas obie do dużego pokoju.
Spoważniała, spojrzała najpierw na mamę, potem na mnie.  
- Nie byłam idealną córką. To przeze mnie Anita miała wypadek, nie powstrzymywałam jej nawet, chociaż wiedziałam że może zrobić sobie krzywdę.
- Co ty mówisz, córciu – odezwała się rodzicielka, nie rozumiejąc po co to mówi.
- Denerwowała mnie, wszędzie za mną chodziła. Gdy dowiedziałam się o tym, że będę mieć siostrę w domu, mój dziecinny świat się zawalił. Ciągle płakała, a wy wciąż się nią zajmowaliście, poczułam się odtrącona. Myślałam, że po tym jak się wydarzył wypadek, jak wyglądała gorzej, znów wrócę do łask. Okazało się, że pieniądze szły na jej operacje, ojciec zaczął pić. Winiłam ją potem za rozpad naszej rodziny. To ja spotykałam się z chuliganami, kradłam, piłam, a potem w to wszystko wplątałam ją, żeby oczyścić swoje imię, żeby nikt się nie dowiedział. Nie wybaczysz mi Anito, wiem to. Nie potrafiłam się do ciebie przekonać.
- Co ty mówisz, nie lubisz własnej siostry? - spytała z poważnym tonem matka, czując że popełniła błąd w wychowaniu.
- Nienawidziłam jej, ale ostatnio zaczęłam rozumieć, że tak dłużej być nie może. Pomyślałam co by było, jakbym miała więcej niż jedno dziecko, czy chciałabym takiego życia dla nich? - mówiła wciąż roniąc łzy, niczym skruszona ofiara własnych błędów.

Wyglądało to na szczere wyznanie, chociaż przeszły mnie dreszcze na myśl o tym, jak mnie traktowała i dlaczego. Zawsze szukałam problemu w sobie, nawet próbowałam odebrać sobie życie, gdybym to usłyszała wcześniej, ale czy wtedy poznałabym Tymona? Spojrzałam na nią, podchodząc do niej bliżej. Chciałam w pierwszej chwili jej przyłożyć, tak porządnie. Jednak zrobiłam coś zupełnie innego. Przytuliłam ją, jakby nic złego się nigdy nie wydarzyło.  
- Wybaczam ci – wyszeptałam.
Zaczęła płakać jeszcze bardziej, ale mnie zabrakło w tym momencie łez, jakby coś je we wnętrzu na chwilę zablokowało.  
- Muszę iść, Tymon jest w szpitalu.
- Jak to? - spytała jeszcze zapłakana Natka.
- Miał przeszczep, chcę być przy nim. Nigdy mi nic złego nie zrobił, a wręcz przeciwnie, dał tyle ciepła, nadziei … porozmawiajcie sobie z mamą, wrócę później. - wycedziłam spokojnym tonem.
Nie czułam się dobrze, wiedząc o tym wszystkim, jednak musiałam żyć dalej, z konsekwencjami czyichś przykrych decyzji na swojej twarzy, z raną w sercu, która być może nigdy się nie zagoi. Ze świadomością tego, że zginęli ludzie, którzy pogubili się gdzieś po drodze. Przypomniałam sobie o Dawidzie, ile łez przez niego wylałam, jak bardzo się bałam wychodzić na zewnątrz, myśląc że czeka na mnie za kolejnym zakrętem. Zapach dymu przypominał mi o Kaji, to wydawało się traumą, koszmarem, który choć się skończył, pozostał w mojej pamięci. Wychodząc z bloku, zobaczyłam Grześka, wyglądał, jakby tu na mnie specjalnie czekał.  

- Co ty tu robisz? Wypuścili cię?
- Na razie, ale tylko do rozprawy. Nie brałem bezpośrednio udziału w zapędach Elwiry, więc …
- Przyszedłeś , żeby mi o tym przypominać?
- Nie, chcę ci powiedzieć coś ważnego. Wiedziałem o tobie więcej, niż mogłem komukolwiek powiedzieć. Śledziliśmy cię z Kają, znałem godziny wyjść z pracy, podkradłem ci nawet telefon, kiedy się tego nie spodziewałaś. Obserwowałem Tymona …
- Świetnie, pocieszaj mnie jeszcze. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć, zejdź mi z oczu, zanim zgłoszę to … zapomniałam, mam rozwalony telefon , jeszcze to muszę załatwić. - odparłam jakby sama do siebie.
- Nie w tym rzecz, wiedziałem o problemach z sercem Tymona, Dawid też wiedział.
- To akurat świetnie się składa, bo ktoś dał mu serce, przez te przeżycia dostał ataku i mógł umrzeć.
- Kiedy dostał organ?
- Dziś rano, po co ci to wiedzieć?
- Może to zbieg okoliczności, ale to może być … nie , to niedorzeczne.
- Ale co?
- Dawid kiedyś wypełniał taki druk, często jeździł na motorze i to bardzo szybko, pewnie chciał imponować dziewczynom, nie wnikam.
- Po co mi to mówisz, zajmujesz mój czas.
- On podpisał deklarację, że w razie śmierci odda, no wiesz, część siebie. Chociaż bardziej to zrobił dla żartu, jak się okazało, dopadła go kostucha.  
Nogi się pode mną ugięły. Grzesiek złapał mnie, ratując od spotkania z chodnikiem. To co usłyszałam wydało mi się prawdopodobne, ale czy możliwe aby mój ukochany miał w sobie cząstkę dawnego wroga? Jak to sprawdzić, takie dane są poufne. Skierowałam się na przystanek, ale Grzesiek poszedł uparcie za mną.  
- Jadę, odczep się ode mnie i przestań mnie śledzić! Kaji nie ma, zajmij się swoim życiem! - wykrzyczałam mu wsiadając do autobusu jadącego w stronę szpitala. Nie wiem czy zrozumiał, czy nie, ale nie wsiadł ze mną, tylko usiadł na ławeczce. Nie chciałam dociekać skąd się wzięło to cholerne serce, oby tylko organizm Tymona je zaakceptował, tylko to liczyło się w tej chwili dla mnie.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2222 słów i 12069 znaków. Tagi: #dramat #miłosne

5 komentarzy

 
  • Ela

    Super pisz dalej

    9 sty 2019

  • AuRoRa

    @Ela dzięki :)

    10 sty 2019

  • dreamer1897

    I jeden z problemów RODO obnażyłaś idealnie. Całe szczęście, że dawca się znalazł.  W końcu prawda o Natalii wyszła na jaw. Czasem tak bywa, że pojawienie się rodzeństwa może wzbudzić zazdrość. No i serce Dawida w ciele Tymona...ale mnie zaskoczyłaś :bravo:

    6 sty 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Z RODO to już się śmieją w kabaretach :D To smutne, ale gdyby Dawid nie wypełnił druków, to Tymon mógł nie mieć szczęścia. Chciałam pokazać jak zbieg różnych okoliczności może uratować komuś życie. Natalia ma nie jedno na sumieniu, ale w końcu zaczyna ją gryźć sumienie, może za sprawą zostania niedługo matką.

    7 sty 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa No bo to wymyślił ktoś kto nie do końca zdał sobie sprawy ile to skomplikuje...niby RODO ale w każdym okienku się podaje wrażliwe dane (imię, nazwisko, datę urodzenia) i wszyscy wkoło słuchają i co z RODO?

    13 sty 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 A niby miało ułatwić ludziom życie ;) Ochrona danych osobowych swoją drogą, ale dochodzi do niezłych absurdów, jak w przychodni, co pacjentów nazywali Muminek, Batman itp. :D

    14 sty 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa Nieźle, nie słyszałem o tym :rotfl:

    14 sty 2019

  • emeryt

    Po nowym roku napisałaś ten odcinek wspaniale. To cudo w twoim wydaniu. Pozdrawiam i bardzo dziękuję za ten wspaniały odcinek.

    5 sty 2019

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, nowy rok i nowe pomysły. Cieszę się, że się spodobało, bo w końcu nie piszę dla siebie :)

    7 sty 2019

  • Somebody

    Dobra część. Polityka szpitalna wobec narzeczonych jest okropna. Sama byłam w takiej sytuacji, więc rozumiem odczucia Anity :)

    5 sty 2019

  • AuRoRa

    @Somebody Tak to niestety jest, że niby ktoś jest bliski, ale nie jest to jeszcze prawnie udokumentowane, może kiedyś to zmienią ;)

    7 sty 2019

  • AnonimS

    Bardzo, bardzo dobra część a z tym dawcą Dawidem to majstersztyk.  Pozdrawoam

    5 sty 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, pomysł przyszedł w trakcie pisania, bo zamysł był inny na początku ;)

    7 sty 2019