Oblicze łez - Część 30

Do salonu wkroczyła Lena, mając jeszcze rumieńce na twarzy od zimnego powietrza na zewnątrz. Jak zwykle elegancko ubrana i nienaganna, na widok Ryszarda rozpromieniła się na twarzy. Ojciec Tymona podszedł do niej, witając się ciepło, jakby nadal należała do ich rodziny. Szymonek na widok dziadka odsunął się za mamę, najwidoczniej mógł go nie pamiętać. Sylwia zamiast przywitać się z kobietą, podleciała do malca, obejmując go zanim zdążył zaprotestować.  
- Co za słodki chłopczyk, ile ty masz latek?
- Sześć. - odparł rezolutnie.
- Umie liczyć, ślicznie.
Lena odwróciła się i gdy mnie zauważyła na kolacji, momentalnie pobladła na twarzy, a dawny uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił.  
- Z jakiej okazji to spotkanie? - dopytywała zaciekawiona.
- Przyjechał ojciec, wybacz nie wspomniałem ci.
- Tyle czasu nie widziałeś Ryszarda, a zamiast się nim zająć jak należy, zbiera ci się na amory?
Spojrzałam na nią, nie wierząc w to co słyszę. Robiła mu pretensje, jakby nadal byli razem, a ja byłabym jakimś niekontrolowanym skokiem w bok.  
- Twoja wypowiedź jest nie na miejscu. Nie powinno ci przeszkadzać, że Anita poznała moją rodzinę.
- Usiądź i zjedz, jesteś nie w humorze, może zgłodniałaś. - wtrąciła się Sylwia, która najwidoczniej zrozumiała co się dzieje.
Usiadła koło Ryszarda, a Tymon poszedł do kuchni po talerze i sztućce dla niespodziewanych gości. Nagle Szymek podbiegł do mnie, przytulając się spontanicznie. Gdy widziałam wzrok Leny, aż mnie zmroziło.  
- Anita, pobawimy się?
- Idź do mamusi, da ci pyszną zapiekankę – dodałam szybko.
- A jak zjem to porysujemy smoki? Wziąłem kredki.
- Zobaczymy, najpierw zjedz, żebyś miał siły. - odparłam, a wtedy wrócił na miejsce.

Ryszard w ciszy kończył jeść swoją porcję z talerza, a Lena dopiero zaczynała. Sylwia obserwowała mnie ukradkiem, popijając herbatę. Czułam się okropnie, chyba to zauważyła. Odłożyła szklankę na stół, po czym zwróciła się do mnie.  
- Dzieci cię uwielbiają.
- Lubię maluchy, są takie bezpośrednie, pełne energii. - rzuciłam spokojnym tonem.
- Powinniście postarać się o własne dziecko z Tymonem. - wypaliła kobieta nagle.
Lena zakrztusiła się jedzeniem, a Ryszard zachłysnął się herbatą. Szybko znalazł się przy byłej żonie Tymona, klepiąc ja po plecach, aby się nie udławiła.  
- Wie pani, my dopiero się poznaliśmy …
Wtem wrócił Tymon ze szklankami i sokiem w dzbanku.  
- Już jestem, co mnie ominęło? - spytał zakłopotany.
- Rozmowa o dzieciach. - dodała szczerze Sylwia.
Lena wstała od stołu, wychodząc do toalety z niewybredną miną.  
- Mówiliście o Szymonie?
- Nie, moja żona czasem zanim pomyśli to powie za dużo, prawda kochanie?
- Wiesz jak lubię dzieci, spytałam tylko, czy planują je mieć, skoro są razem. - broniła się kobieta.
- Oni nie mają ślubu, nawet nie wiadomo czy będą razem. - wypalił Ryszard, spoglądając na syna. - Ledwo przeżył rozwód, a ty zadajesz takie pytania, wstydziłabyś się.
- A na co mają czekać? Skoro się kochają.
- Zmieńmy proszę temat, Lenę chyba to dotknęło. - odezwał się Tymon, widząc że długo nie wraca z toalety.
- Jak wolisz, ale na waszym miejscu bym nie czekała na nic, chcecie być razem, to w czym problem. Jak spotkałam twojego ojca, to nie zastanawiałam się ani chwili, wiedziałam, że to partner dla mnie. To się czuje, o tu. - odparła, chwytając się za serce. - Wiem, że masz do mnie żal, ale zrozum twój ojciec też potrzebuje drugiej osoby.
- Pozwolisz, że powstrzymam się od komentarza.
- Przestańcie, ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Jedzmy w spokoju. - wtrącił się Ryszard.
Siedziałam tam jak na szpilkach, czekając na kolejne ciekawe pytania pod moim adresem. Wtedy podbiegł do mnie chłopczyk, z zeszytem i kredkami.
- Zjadłem, a teraz porysujemy smoki?
- Chodź. - odparłam uradowana, że wreszcie mogę legalnie uciec od stołu.

Poszliśmy do drugiego pokoju, aby odkrywać artystyczne zdolności. Usłyszałam, jak Lena wychodzi z toalety i idzie do salonu. Spojrzała na mnie, jak siedzę z jej synem, ale nic nie odpowiedziała. Nasze oczy się spotkały na moment, czułam się nimi przytłoczona. Kolacja wciąż trwała, rozmawiali o dawnych czasach. Dobiegały mnie szczątkowe fragmenty rozmów i śmiechu, jakby dopiero beze mnie dobrze się bawili. Nagle Szymek oderwał się od rysowania, popatrzył na mnie.
- Ciociu, będziesz częściej przychodzić?
- Chciałabym – dodałam uśmiechając się.
- Lubię cię, z tobą się mogę bawić. Mamusia jest inna, każe mi się uczyć czytać i pisać.
- Pewnie chce, żebyś dobrze poradził sobie w szkole. Kocha cię. - dodałam, przytulając go. - Po szkole będziesz mógł zostać kimś ważnym.
- Tak jak tata?
- Tak, a kim chcesz być?
Otworzył szeroko usta, patrzył w sufit. W końcu spojrzał znów na mnie.  
- Kierowcą w wyścigach, tylko nie mów mamie, to nasza tajemnica, dobra? Bo ona chce żebym był lekarzem, a ja boję się igieł.
- Dobrze, nikomu nie powiem. - dodałam z uśmiechem.
- Super! Chodźmy pokazać nasze smoki.
Weszliśmy do salonu, Lena nadzwyczaj szybko skorzystała z okazji, siadając na moim miejscu koło Tymona.  Jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało. Chłopczyk gestykulował opowiadając o każdym rysunku, a ja widząc, że nie mam co liczyć na dawne miejsce do siedzenia, odezwałam się wreszcie.
- Pójdę już, jest późno, a jutro muszę wcześnie wstać.
- Zaczekaj, odprowadzę cię. - odparł Tymon wstając z miejsca.
- Nie trzeba, masz gości. - powiedziałam spokojnym tonem, chociaż w środku czułam się okropnie.

Chłopczyk się ze mną pożegnał, przyklejając się do moich nóg jak rzep. Ryszard podał mi rękę, Lena tylko skinęła głową, natomiast Sylwia wstała przytulając mnie tym razem wylewnie. Tymon pocałował mnie w policzek, już chciał iść ze mną do drzwi, kiedy żona Ryszarda kazała mu wracać, tłumacząc, że zamknie za mną zamek. Wzięła mnie na bok, tak żeby nikt nie widział.
- Powiem ci coś, polubiłam cię, chociaż z początku wystraszyłam się, jeśli chodzi o twarz.
- Nie pani jedna – dodałam, pamiętając reakcję przypadkowych ludzi.
- Tymon ma mi za złe, że zajęłam miejsce matki. Zawsze mówił do mnie po imieniu i wiem, że nigdy nie usłyszę od niego „mamo”.  Wiem jak to jest wkraczać do nowej rodziny, doskonale cię rozumiem.
- Tylko, że ja nie wiem czy będę do niej należała. Tak jak mówił pani mąż, Lena jest niezastąpiona.
- To nie prawda. Za to co zrobiła, powinna się tu więcej nie pokazywać, ale Tymon ma dobre serce, w dodatku mają Szymka.
- Rozumiem. Pójdę już, dziękuję za rozmowę.
- Jeśli kochasz go i on ciebie, to nie rezygnuj z tego uczucia, bo potem możesz bardzo żałować. Nie patrz na nikogo, ja tak zrobiłam i uważam że nie popełniłam błędu. Trzymaj się, a gdyby co, zapraszam do nas.
- Dziękuję. Do widzenia.
Uśmiechnęła się jeszcze na pożegnanie. Wyszłam z mieszanymi uczuciami, ta rozmowa dała mi dużo do myślenia. Bolało mnie tylko, że po przybyciu Leny zostałam zepchnięta na bok. Odczuwałam dziwną presję, jakby Tymon przy niej nadal bał się do mnie zbliżyć. Byli ze sobą tyle lat, mogli być nadal, ale to ona go zdradziła, a teraz jakby nigdy nic z powrotem do niego lgnie. Nie rozumiałam co chce osiągnąć. Wróciłam do domu, ale tej nocy długo nie mogłam zmrużyć oka. W końcu przyszedł sen, niespodziewanie otulając mnie szalem zapomnienia.  

Tygodnie mijały rutynowo, dom, praca, czasem wspólne wyjście na miasto z Tymonem. Ze strony Kaji, Eweli czy Dawida nie miałam żadnych wiadomości, co mnie cieszyło. Nadchodziła gwiazdka, śnieg prószył, a lekki kilku stopniowy mróz szczypał w policzki. Wszędzie wystawy sklepowe cieszyły oko ozdobami i lampkami. W wigilię część pracowników miała wolne, ale byli też tacy, co tkwili przy komputerach. Na szczęście Fabiana nie było, za to Ewa składała mi życzenia, choć i tak wcześniej wyszła niż zwykle. Tymona nie zastałam w gabinecie, podobno wziął wolne. Gdy skończyła się moja zmiana, pędziłam do domu, żeby pomóc przygotowywać kolację. Gdy tylko otworzyłam drzwi, owiał mnie zapach smażonych ryb, grzybów oraz cynamonu z goździkami. Siostra piekła ciasto, mama smażyła karpia, a Darek podjadał ukradkiem pierogi. Przebrałam się i od razu dobiegłam do pomocy. Chociaż kuchnia nie była duża, jakoś się pomieściliśmy, przypominając sobie historie sprzed lat. Ojca miało nie być, gdyż ostatnio miał jakiś kryzys w ośrodku. Gdy wszystko było gotowe do wieczerzy, ubrani odświętnie zasiedliśmy przy wspólnym stole, jako rodzina, która wreszcie się dogadała. Dzielenie się opłatkiem, życzenia, śpiewanie kolęd, tak bardzo mi tego brakowało. Poczułam się jakbym miała mniej lat i wróciła do czasów dzieciństwa. Rozdaliśmy sobie prezenty, skromne, ale każdy był zadowolony. Począwszy od ubrań przez kosmetyki, tylko Natalia dostała coś dla przyszłego członka rodziny. Nagle zadzwonił domofon, pomyślałam, ze to kolędnicy, bo nikogo się nie spodziewaliśmy. Usłyszałam znajomy głos, aż zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Kto to? Zabłąkany gość? - zażartował Darek
- Mamy dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego – dorzuciła Natalia, pokazując na puste miejsce przy stole.

Otworzyłam drzwi i oniemiałam. Tymon wystrojony w garnitur, bordową koszulę, pachniał jak z reklamy męskich kosmetyków. Z tyłu trzymał pakunki z prezentami. Przywitał mnie buziakiem, co od razu poprawiło mi humor. W ostatnim czasie rzadko się widywaliśmy, każdy miał swoje zajęcia. Najpierw podarował mojej mamie jakieś markowe kosmetyki, a potem dał siostrze jak to każdy, coś dla bobasa. Darek dostał wino, z czego nie ucieszyła się siostra. Wtem gdy podszedł do mnie, uklęknął na jedno kolano. Nogi się pode mną ugięły na ten  widok.  
- Anito, znam cię od tak dawna. Wiem, że jestem człowiekiem po przejściach, że mam syna, ale pokochałem cię całym sercem. - odparł wyciągając z kieszeni garnituru malutkie pudełeczko.
- Tymon, co ty robisz?
Otworzył aksamitne opakowanie, a w środku pobłyskiwał srebrny pierścionek z opalizującym kamieniem, który mienił się pod wpływem światła.  
- Nie potrafię wyrazić jak wiele dla mnie znaczysz, Anito, czy zostaniesz moja żoną?
Do oczu napłynęły mi mimowolnie łzy, ale nie były to tym razem łzy smutku, żalu, tylko czystej radości, która przepełniała moje serce. Spojrzałam w jego pełne oczekiwania oczy, te same, które tego dnia wydarły mnie z okowów śmierci.  
- Kocham cię, tak! - zawołałam.
Założył mi pierścionek na palec, przytuliłam go mocno, a on pocałował mnie przy wszystkich dość namiętnie, jak na taką okazję. Nie przeszkadzało mi to wcale, świat mógł teraz zniknąć. Moja matka podeszła do niego, przytulając go jak członka rodziny.
- Obyś się nie rozmyślił, mój synu – dodała czując radość i niepokój zarazem.
- Nie zrobię tego, jestem pewny.
Darek podszedł do niego, podając mu rękę.
- Lubisz piwo?
- Nie specjalnie, ale piję wino.
- Doskonale, w razie co jestem do dyspozycji. - dodał z uśmiechem.
- Darek, przestań. - oburzyła się siostra.
- No co, wreszcie jakiś facet w rodzinie będzie.
Natalia zbliżyła się do Tymona, przytulając na znak aprobaty. Nagle nachyliła się nad jego uchem szepcząc mu coś na osobności. Widać było że się speszył, nie wiedziałam o co chodzi, ale się po tym uśmiechnął.
- Będę pamiętał. - dodał z uśmiechem.
Zasiedliśmy razem do stołu. Spojrzałam na niego raz jeszcze, szczęśliwa jak nigdy. Takiej wigilii się nie spodziewałam nawet w najskrytszych snach.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2176 słów i 11888 znaków. Tagi: #dramat #miłość

3 komentarze

 
  • dreamer1897

    Młody nie poznał dziadka ale pewnie się przekona do niego wkrótce. Aj ta Lena ona wciąż zazdrosna, że Tymonowi się układa.  Sylwia powinna im sprzyjać więc myślę, że to będzie pozytywna osoba w ich życiu.

    23 lis 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Szymonek nieufny, ale dziadek o niego wciąż pyta, więc pewnie się przekona. Lena zrozumiała, że popełniła błąd, zdradzając męża, pewnie nie spodziewała się, że mu się ułoży w życiu, pomimo to, choć widzi, ze jest na straconej pozycji.

    26 lis 2018

  • Lilag

    No i na tym powinien byc koniec

    21 lis 2018

  • AuRoRa

    @Lilag Optymistycznie, choć jeszcze kilka spraw zostało do dokończenia :)

    21 lis 2018

  • AnonimS

    No proszę jaki prezent pod choinkę. Wreszcie coś się zaczyna w jej życiu układać.  Pozdrawiam

    21 lis 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS W końcu jakieś poważne obietnice, nie tylko puste słowa. Tymon pokazał się z dobrej strony i nawet rodzina to doceniła. :D

    21 lis 2018