Oblicze łez - Część 11

Rozgrzana niczym w gorączce, wpatrywałam się w leżącego obok mnie mężczyznę. Obejmował mnie, czułam się bezpieczna, spokojna. Ze stanu euforii wyrwał mnie telefon, dzwoniący coraz głośniej. Opuściłam swoją przystań, szukając nerwowo torebki. Ledwo zdążyłam odebrać.
- Anita, jest pierwsza w nocy, nie wracasz … - grzmiał znajomy głos.
- Spotkałam się z kimś znajomym z firmy i się zagadałam, niedługo wrócę, nie martw się.
- Nie chodzi o mnie, matka panikuje.
- Już jadę. - dodałam rozłączając się pospiesznie.
Zdziwiło mnie, że ostatnio jak balowałam pod blokiem z Kają, nikt nie omieszkał się mną zainteresować, a akurat w takiej chwili musiały sobie o mnie przypomnieć.  
- Muszę wracać, tylko się odświeżę.
- Nie idź, przecież nie jesteś dzieckiem, zostań.
- W domu panikują, pewnie matka znów oglądała serial kryminalny. Wezmę prysznic i idę.
- Łazienka jest na końcu korytarza – dorzucił podnosząc się z kanapy.
Wskoczyłam odziana tylko w powietrze pod prysznic. Ciepła woda dała mi ukojenie. Nie wierzyłam w to co się stało, ale nie miałam żadnych wyrzutów sumienia. Nie spiesząc się zbytnio wróciłam, zaczynając zbierać kolejne części garderoby, kompletując je na sobie. Fabian również narzucił coś na siebie, odprowadzając mnie do drzwi.  
- Nie wiem co mam myśleć, ale ty jesteś taki …
- Nie, to ty masz w sobie coś, nie umiem tego opisać. - odparł pieczętując znów na moich ustach namiętny pocałunek.

Nie chciałam wracać, chciałam rozpaczliwie z nim zostać. Niestety rano musiałam wstawać do pracy, zostało mi kilka godzin snu, z tym że nie wiedziałam, czy dam radę jeszcze zmrużyć oczy. Pożegnałam się i ruszyłam do domu, jadąc komunikacją nocną. Rozglądałam się po drodze przez osiedle, czy znów mnie ktoś nie zaczepi, ale miałam szczęście, niebawem byłam w mieszkaniu. Wparowałam do łazienki, przebrałam się w koszulę nocną i nastawiając jeszcze budzik, padłam na  łóżko. Siostra dziwnie mi się przyglądała.
- Impreza, co?
- Babskie pogaduchy – dorzuciłam od niechcenia.
- Rozkręciłaś się znowu, oby to się nie skończyło jak ostatnio.
- Nie zagaduj mnie, padam z nóg! - ucięłam szybko temat.
Odwróciłam się do ściany i wspominając jeszcze z uśmiechem na ustach Fabiana, usnęłam nie wiadomo kiedy. Brutalny sygnał budzika, wyrwał mnie z cudownego odpoczynku. Półprzytomna zaczęłam szykować się do wyjścia. Reszta domowników jeszcze spała, więc sprawnie poradziłam sobie z toaletą i śniadaniem. Wyjechałam do firmy, czując jakby nogi same mnie niosły, a deszczowa pogoda, zmieniła się w słoneczny letni dzień. Chciałam tańczyć, wykrzyczeć całemu światu, że jestem szczęśliwa. W pracy starałam się zachowywać normalnie, ale uśmiech jednak zdradzał, że nie wszystko jest takie jak co dzień. Niestety po umyciu podłogi, roztargniona zapomniałam zostawić tabliczki ostrzegawczej, usłyszałam za sobą głuchy huk, a potem stękanie. Odwróciłam się, a Tymon z ledwością podnosił się z mokrej posadzki.  
- Znowu ty? Pójdę z tym do sądu! - ryknął trzymając się za obolałe plecy.
- Przepraszam, to niechcący.
- Jak zawsze, ale dlaczego to ja cierpię.
Podałam mu dłoń, czując że naprawdę mam jakiegoś pecha do byłego kierownika. Szybko rozstawiłam tabliczki i pomogłam mu doczłapać się do biura. Usiadł na fotelu, patrząc na mnie.  
- Wezmę przy okazji śmieci – dorzuciłam, chcąc znikać jak najszybciej z pola widzenia.
- Zaczekaj, pomogłabyś mi dziś w czymś?
- Zależy o co chodzi.
- Chcę zrobić porządek w papierach, brakuje nam twojego sprytu, zapłacę ci z własnych pieniędzy.
- Nie potrzebuję jałmużny.
- Wiem że ci się nie przelewa …
- No dobrze, tylko skończę pracę. - dodałam wychodząc z workiem na zewnątrz.

Odetchnęłam z ulgą, że go przypadkiem nie zabiłam. Zajęłam się swoimi obowiązkami, które szły gładko, dopóki nie zobaczyłam Fabiana. Na jego widok poczułam nieopisaną radość. Chciałam mu się rzucić w ramiona, ale przecież nie wypadało. Skoczyłam sprzątać jego pokój, nie był sam, więc czekałam na wyjście jego współpracownika. Gdy wyszedł, podeszłam do swojego kochanka, chyba tak mogłabym go nazwać po wczorajszej nocy.  
- Tęskniłam – rzuciłam cicho, przytulając się do jego ciepłego ciała.
- Nie mogłem spać – dodał całując mnie.
Wtem usłyszałam czyjeś kroki, więc szybko wróciłam do sprzątania. Do gabinetu wkroczyła dumnie Daria, z miną zbitego psa. Wyszłam szybko z pomieszczenia, zabierając cały kosz ze sobą. Ukradkiem podsłuchiwałam ich rozmowy przez uchylone lekko drzwi, wycierając nerwowo podłogę.  
- Nie chciałeś ze mną rozmawiać, przemyślałam wszystko …
- Przemyślałaś? A wiesz jak ja się czuję? Zrobiłaś mi awanturę na całe biuro, w domu nie lepiej się zachowywałaś.
- To był błąd, wiem że ty tylko mnie kochasz.
Na te słowa serce zakuło mnie, czekając co odpowie Fabian.  
- Powiedziałaś, że to koniec, sama to rozwaliłaś, a teraz chcesz sklejać?
- Patrzyłam na wspólne zdjęcia, brakuje mi ciebie.
- Może jestem ślepy, ale nie głuchy. Koniec to koniec, tak brzmiało to w twoich ustach.
Nagle usłyszałam rozpaczliwy płacz, nie wiedziałam czy robi to specjalnie, czy szczerze, ciężko było wyczuć.  
- Wstań, nie kompromituj się. - dodał odpychając ją.
- Kocham cię, nie rozumiesz? Każdy popełnia błędy, tak jestem zazdrosna, ale dlatego, że nie chcę cię stracić! Jeżeli to nic dla ciebie nie znaczy, to oddam ci pierścionek zaręczynowy.
Wypadła z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Na korytarzu pojawiła się szybko Ewa, podchodząc do mnie z plikiem dokumentów w rękach.  
- Znów robi mu sceny.
- Jak to znów?
- Zawsze tak postępuje, a potem on do niej wraca i nawet ją przeprasza, wyobrażasz to sobie?
- Za co miałby ją przepraszać, to ona się drze w niebo głosy.
- To histeryczka. On jest od niej uzależniony. To chory związek. - prychnęła koleżanka, odchodząc w kierunku ksero.

Szorowałam nadal podłogę, próbując ułożyć sobie w głowie to co przed chwilą usłyszałam. Czyżby tylko bawił się moimi uczuciami, a potem wróci jak pies z podkulonym ogonem do rozchwianej emocjonalnie narzeczonej. Odgoniłam ponure myśli, wpadając w wir powierzonych mi zajęć. Po skończonej pracy, chciałam już iść do domu, kiedy przypomniałam sobie o prośbie Tymona. Wróciłam przebrana z uniformu w swobodne ciuchy. Zapukałam, wślizgując się cicho do biura, gdzie kiedyś pracowałam. Ewy już dawno nie było, więc weszłam pewnie do kierownika, który siedział nad stertą papierów.  
- Jesteś, doskonale.
- Wytłumacz mi jeszcze raz, jak mam segregować tą stertę.
- Nie mam sekretarki, a Ewa pracuje nad projektami graficznymi. Będę wdzięczny za pomoc.
- Szkoda czasu, to działamy! - zawołałam radośnie, biorąc w dłoń pierwsze dokumenty.  
Kierownik profesjonalnie podszedł do zadania, najpierw wszystko dokładnie wytłumaczył, a potem zajęliśmy się żmudnym papierkowym zajęciem. W pewnym momencie wyszedł gdzieś na chwilę, a ja zajęta i skupiona wkładałam do segregatorów kolejne kartki. Wrócił z pachnącymi pakunkami, aż zaburczało mi w brzuchu.
- Przyniosłem nam obiad, zrób sobie przerwę.
- Myślisz o innych. Skąd wiedziałeś, że …
- Zostawiłem cię po pracy, nie chcę żebyś padła z głodu.
Uśmiechnęłam się, rozpakowując aromatyczne danie. Kurczak z warzywami pachniał niesamowicie, nie wiem czy to przez to, że byłam głodna, czy to zasługa kucharza. Zjedliśmy rozmawiając o życiu, o codziennych sprawach. Gdzieś zapodział się jego oficjalny ton i znów mogłam się cieszyć z lepszego oblicza. Zauważyłam, że odwraca się, zażywając jakieś leki.  
- Co to jest? - spytałam, zaglądając ukradkiem na medykamenty.
- Witaminy, lekarz o mnie dba.
- Doprawdy? Z łacińskimi nazwami?
- Wracajmy do dokumentów – dodał sucho, zbywając mnie.
Wyrzucił opakowania po jedzeniu do kosza, mina zrzedła mu, jakby zjadł kwaśną cytrynę. Postanowiłam nie naciskać, ale wyczuwałam, że coś jest nie w porządku. Kończyliśmy już ostatnie segregatory, gdy Tymon chwycił się mocniej biurka. Grymas bólu na jego twarzy, sprawił, że przerwałam wpinanie kolejnych kartek.  
- Dobrze się czujesz?
- Tak … muszę na chwilę wyjść. - dodał mijając mnie szybko.
Długo nie wracał, zaczęłam się niepokoić. Skierowałam się na korytarz, drzwi męskiej toalety były uchylone, zajrzałam tam zapominając o manierach. W jednej z kabin ktoś wymiotował, zapukałam.
- Tymon? Co się stało.
Usłyszałam spłuczkę, po czym drzwi się otworzyły, a kierownik wydawał się blady i zlany potem.  
- O nie, dzwonię po …
- Nie! Pewnie jedzenie mi zaszkodziło, zaraz mi przejdzie.
- Pomogę ci iść, ledwo się trzymasz na nogach, chcesz wody?
- Tak.

Pobiegłam po kubek daru natury, wychylił solidny łyk, wracając do normalności. Szliśmy powoli do gabinetu, a mnie szybciej biło serce ze zdenerwowania. Usiadł przy biurku, wycierając się chusteczką.  
- Nie wciskaj mi ciemnoty. Mów co ci jest!
- Zatrucie, już mi lepiej.
- Ściemniasz! - krzyknęłam, nie patrząc na to kim jest.
- Anito, przestań snuć domysły.
- To już drugi raz, kiedy widzę coś podobnego. Ostatnio zemdlałeś, co ukrywasz do cholery!
Nie odpowiedział, tylko siedział wpatrzony we mnie z kamienną miną.  
- Nie jestem twoją rodziną, ale powinieneś iść do lekarza …
- Chodzę. Mam tabletki! Idź już, masz tu zapłatę za pomoc. - dodał sięgając do portfela.
- Nie chcę! Martwię się, pomogłeś mi, a teraz ty potrzebujesz pomocy. Co mogę zrobić dla ciebie?
- Wyjdź! Zajmij się swoim życiem!
Zrzuciłam z biurka ostatni segregator, chwyciłam za płaszcz i torebkę. Wyszłam bijąc się z myślami. Wiedziałam, że coś ukrywa, to wydawało się zbyt oczywiste. Denerwowała mnie jego upartość. Dotarłam do domu roztrzęsiona, a moja siostra jak zwykle oglądała telewizję.  
- Alfonso? - spytałam widząc skupiony wzrok Natalii.
- Rodrigo, będzie ślub.
- A co z Darkiem?
- Nic! - krzyknęła, zamykając mi drzwi przed nosem.
W kuchni jak zwykle panował bałagan, nie rozumiałam jak jedna osoba może zrobić taki armagedon. Przygrzałam sobie obiad, zaczęłam jeść, gdy zadzwonił mój telefon.
- Halo …
- Anita, co u ciebie? - zabrzmiał spokojny głos Fabiana.
- W porządku, ale musimy porozmawiać, chcę cię zobaczyć. Tęsknię.
- Spotkajmy się w piątek po południu u mnie, tylko tym razem nie uciekaj jak ostatnio.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Przyjadę, ale co z Darią?
- Miała swoją szansę, nie zaprzątaj sobie nią głowy. Cały czas mi wmawiała, że ją zdradzam. Przy tobie czuję się swobodniej.
- To znaczy, że my …
- Przyjedź, to porozmawiamy, muszę kończyć. - dodał , po czym sygnał się urwał.

Z uśmiechem zaczęłam zmywać naczynia, siostra zajrzała do kuchni, poprawiając rolującą się na brzuchu koszulkę.  
- Coś ty taka wesoła, co?
- A co mam płakać? Nie dość już łez wylałam.
- Poznałaś kogoś, nie oszukasz mnie. Żeby to się nie skończyło jak ostatnio.
- Nie martw się o mnie, spójrz na siebie, jesteś sama i to w ciąży, a Darek się zabawia w najlepsze.
- Nie twoja sprawa! Uważaj, bo też możesz tak skończyć. Faceci to szuje, chcą tylko jednego!
- Nie wszyscy, że tobie nie wyszło, to nie oceniaj innych.
- Wspomnisz moje słowa. - dodała z przekąsem, chwytając za opakowanie ciastek i znikając w pokoju.
W głowie miałam teraz tylko Fabiana, nie wiedziałam czy dobrze robię, ale nie mogłam się doczekać piątku. Wtem rozległ się dzwonek do drzwi, otworzyłam, a tam stał Darek z bukietem kwiatów.  
- Natalia, twój Alfonso przybył …
Siostra pojawiła się przy drzwiach jak strzała, zaczęli się kłócić, a kwiaty latały po przedpokoju. Myślałam, że go wyrzuci, więc zajęłam się dalej porządkami w kuchni. Nagle zrobiło się podejrzanie cicho, wyjrzałam na korytarz, drzwi wyjściowe były uchylone, róże walały się dosłownie wszędzie, jakby przechodził tędy pochód. Uchyliłam drzwi od naszego pokoju i oniemiałam. Nie dość, że go nie wyrzuciła, to lizali się w najlepsze na łóżku. Trzasnęłam drzwiami, żałując, że rodzicielka jest w pracy i tego nie widzi. Ubrałam się, wychodząc z mieszkania, gdyż odgłosy jakie zaczęły dochodzić z pokoju, wydawały się nie do zniesienia. Za rogiem wpadłam na Kaję, palącą papierosa.  
- Anita, dokąd tak biegniesz?
- Nie mam ochoty rozmawiać. Mam swoje problemy.
Zaciągnęła się, rzucając niedopałek na chodnik.  
- Wiesz, że Ewela została pobita?
- Co? Przez kogo?
- Przejdźmy się, to dotyczy także ciebie, laska. - powiedziała, kładąc dłoń na moim ramieniu.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2364 słów i 12950 znaków. Tagi: #dramat #miłość

3 komentarze

 
  • Użytkownik AnonimS

    Emocjonujące i interesujece. Fajnie się to czyta. Pozdrawiam

    15 sie 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS dzięki :D O emocje najbardziej się staram.

    16 sie 2018

  • Użytkownik Amina

    Interesujące. Moją ulubioną postacią jest Tymon i zżera mnie ciekawość co mu jest. Ogólnie lubię różne historie związane z chorobami.

    14 sie 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Amina dzięki, Tymon ma problemy zdrowotne, ale nie chce się nimi dzielić, dusi w sobie kłopoty, Anita to widzi.

    16 sie 2018

  • Użytkownik Amina

    @AuRoRa Jestem niesamowicie ciekawa kiedy prawda wyjdzie na jaw bo przecież niektórych rzeczy nie da się ukrywać w nieskończoność.

    16 sie 2018

  • Użytkownik Somebody

    Bardzo emocjonalnie, za co uwielbiam to opowiadanie :bravo:

    11 sie 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Somebody Dzięki, na pokazaniu uczuć właśnie mi zależało :)

    13 sie 2018