Oblicze łez - Część 26

Minęło kilka dni, które niebo przepłakało deszczem. Pod koniec tygodnia dowiedziałam się, że Tymona wypisują do domu. Od razu po pracy pojechałam do szpitala, aby go odebrać. Wpadłam do sali, gdzie czekał na mnie z kompletem dokumentów i swoimi rzeczami. Przywitałam go pocałunkiem, uśmiech na jego twarzy mówił więcej niż jakiekolwiek słowa. Poszłam do dyżurki lekarza, żeby jeszcze zabrać zwolnienie lekarskie. Siedział przy biurku, na mój widok przerwał papierkową robotę.  
- Witam panią. W czym mogę pomóc?
- Przyszłam po zwolnienie dla …
- Wiem. Wypiszę.
- Czy są jakieś wieści na temat przeszczepu?
- Niestety na razie nic. - odpowiedział, jednocześnie wypełniając druk.
Kiedy skończył podał mi dokument, spojrzał na mnie poważnym wzrokiem.
- Proszę być dobrej myśli, pacjent jest na liście oczekujących. Do tego czasu niech uważa na siebie, nie denerwuje się, nie przemęcza. Jak tylko coś będziemy wiedzieć, od razu zadzwonimy.
- Dziękuję, do widzenia.
- Życzę zdrowia. - dodał, wklepując coś do komputera.
Wybiegłam do Tymona, przytuliłam się do niego, a on objął mnie ramieniem.
- To co? Wychodzimy?
- Jasne, to nie miejsce dla nas. - odparłam, chwytając za małą walizkę z rzeczami.
Zjechaliśmy windą na parter, zadzwoniłam po taksówkę. Wkrótce jechaliśmy do mieszkania. Gdy tylko znaleźliśmy się w środku, pobiegłam do kuchni, aby zrobić ciepłą herbatę. Niebawem zjawiłam się z dwoma kubkami aromatycznego napoju. Usiedliśmy koło siebie, szczęście tryskało z niego, spojrzał po pomieszczeniu krzywiąc się lekko.  
- Kto mnie podkusił, aby malować na biało. Przypomina mi się szpital.
- Zawsze można zmienić kolor, jeżeli tylko chcesz to da się załatwić.
- Myślę o czymś ciepłym, może pomarańcz lub czerwień? Co by tu lepiej pasowało?
- Wszystko tu pasuje, uwierz mi. - dodałam przylepiając się do niego jak rzep.
- Lenie by się to nie spodobało …

Oderwałam się od niego nagle, spoglądając mu w oczy.  
- Czy to ważne co ona sądzi? Przecież to twoje mieszkanie.
- Dawniej to ona dyktowała co ma gdzie być, jak ma wyglądać. Obawiam się, że znów wyjedzie i zabierze Szymona.
Wspomnienie o tej kobiecie zepsuło mi humor. Dawno nie są razem, a on wciąż liczy się z jej zdaniem.  
- Będziesz widywał syna, on bardzo cię kocha i potrzebuje.
- Wiem o tym, o ile Lena mówi prawdę, to zostają w mieście. Będę miał go blisko. - odparł, biorąc kubek z herbatą do ręki.
Patrzyłam na niego przez chwilę, jego myśli krążyły gdzieś daleko. Nie wiedziałam, czy wizyta byłej żony wyszła mu na dobre. Poczułam się nieswojo, ale nie zamierzałam się załamywać.  
- Wiesz, że od stycznia idę do szkoły?
- Świetnie, obyś nie zrezygnowała, znam cię trochę i boję się, że mogłabyś nie dobrnąć.
- Nie ma mowy, dam sobie radę. Wiesz, skoro już jesteś w domu, to ja wracam do rodziny. Mieszkanie masz wysprzątane, zrobiłam zakupy …
- A ja nie jestem twoją rodziną, co?
- Ty jesteś dla mnie cenny, ale nie mogę z tobą mieszkać. Nie wypada. - dodałam, chociaż bardzo chciałam tu zostać, a do domu mi się nie spieszyło.
Posmutniał, odkładając kubek na stolik. Chwycił mnie za rękę, poczułam jego ciepło i te oczy, które na mnie patrzyły, rozpływałam się w nich.  
- Co jeśli ci powiem, że mam co do ciebie poważne plany?
- Tymon …
- Posłuchaj chwilę. Leżąc w szpitalu dużo myślałem, miałem czas na rozmyślenia, aż nadto. Przy tobie odżywam, nie wiem dlaczego wtedy jechałem akurat tamta drogą, nie wiem dlaczego wyjechałem tak wcześnie, bo nigdy tego nie robiłem. Nie dałbym ci skoczyć, takiej osoby jak ty nie może zabraknąć. Może inny w tobie widzą tylko powierzchowne wady, ale ja widzę co innego. Cudowną dziewczynę, która chociaż się pogubiła, brnie do przodu. Zanim cię poznałem byłem rozbity, złożyłaś mnie na nowo. Dałaś nadzieję, rozumiesz?

Patrzyłam na niego wsłuchując się w wypowiadane słowa. W całym swoim życiu nie usłyszałam nic podobnego, miałam ochotę płakać, ale dzielnie powstrzymałam się.
- Jestem ci wdzięczna, za wszystko. Bez ciebie świat byłby bez sensu, to dzięki tobie odzyskałam wiarę w ludzi.
- Kocham cię, wiem, że to może zabrzmieć banalnie, bo przecież jestem po rozwodzie, ale bez ciebie nie wyobrażam sobie życia.
Zastygliśmy w płomiennym pocałunku. Nie chciałam odchodzić, ale przypomniały mi się słowa Leny, że czyham na mieszkanie.  
- Tymon, muszę wracać. Zrozum proszę, rodzina by się na mnie krzywo patrzyła, już słyszę docinki.
- Chcą dowodu uczucia? Nie wierzą, że myślę o tobie poważnie?
- Nie wiem, ale muszę z nimi porozmawiać.
- Skoro tak mówisz, przemyślę to co powiedziałaś. Nie mogę cię trzymać na siłę. - dodał smutnym tonem.
Zrobiło mi się przykro, ale wiedziałam, że tak trzeba. Podejrzewali mnie, że zainteresowałam się starszym od siebie mężczyzną, z tego powodu że dobrze zarabia. Guzik wiedzieli, ale ludzie zawsze będą plotkowali. Nie chciałam powtarzać sytuacji z Fabianem, chociaż on nie obiecywał mi tego co Tymon. Spakowałam rzeczy, pokazałam mu co jest w lodówce, po czym oddałam klucze.  
- Dziękuję ci jeszcze raz za wszystko, ale pamiętaj, wrócę po ciebie.
- Ja też dziękuję, będę dzwonić, gdybyś czegoś potrzebował, daj znać.
- W porządku Anito.

Pocałował mnie czule, wyszłam. Poszłam do windy, wtedy się rozpłakałam. Wydawało mi się, że przy nim jest mój dom, nie przy rozkapryszonej siostrze, czy zatroskanej matce. Tak się bałam o niego, że nie zadzwonią w porę ze szpitala, że nie dadzą mu drugiej szansy na jaką czekał z utęsknieniem. Rozmyślając szłam w kierunku bloku, kiedy ktoś wciągnął mnie w jedną z uliczek przy garażach. Z przerażeniem ujrzałam Ewelę, aż serce zaczęło mi bić ze zdwojoną siłą.  
- Wreszcie cię znalazłam.
- Posłuchaj, nie przyszłam bo …
- Nie tłumacz się, Kaja jest wściekła. Powinnam dać ci nauczkę.
- Ewela …
- Nic ci nie zrobię, spokojnie. Przyjaźnimy się dość długo, nie raz mi pomagałaś. Chcesz się wyrwać, co?
Spojrzałam na nią przerażona i zdziwiona zarazem.
- Tak.
- Mnie też męczy ten chory układ. Przemyślałam twoje słowa, Kaja nas wykorzystuje. Ostatnio po akcji upłynniła fanty. Dała nam marne ochłapy tego, co powinnyśmy dostać. Dowiedziałam się od kolegi, co interesuje się starymi gratami, że to co sprzedała było o wiele więcej warte niż nam powiedziała.
- Po co mi to mówisz?
- Chcę ci pomóc, ale ty pomóż mnie. Beata jest wpatrzona w Kaję, widzi w niej mentorkę, a to zwykła kombinatorka. Niech się z nią buja, ale po tym jak się jej postawiłaś, jak nie przyszłaś na akcję, zobaczyłam, że masz odwagę. Zmieniłaś się, wiesz?
Nie wiedziałam, czy mogę jej uwierzyć, równie dobrze to Kaja mogła ją podesłać.  
- Chciałam z Matim zacząć normalnie żyć, ostatnio gdy widzę dzieciaki w wózku, rozpływam się nad nimi. Przyszło mi na myśl, że nie potrafiłabym spojrzeć dzieciakowi w oczy, nie chciałby mieć matki kryminalistki.
- Jak mam ci zaufać? Co chcesz ode mnie? - spytałam zainteresowana propozycją.
- Współpracy. Dogadałam się z Dawidem.
- Co? Z nim?
- Tak, on nienawidzi Kaji. Spotkałam go nawalonego jak szpak pod knajpą, podobno Kaja go napuszczała na nas. Wszystko mi wyznał jak na spowiedzi. Gdybyś go spotkała, to z nim pogadaj, nic ci nie zrobi.

Słuchałam nie dając w to wiary, ale pomyślałam, że coś musiało w tym być. Dawid nigdy nie skrzywdził Kaji, mnie nachodził i Ewelę, nawet Beacie się kiedyś oberwało. Ewidentnie musiałam to sprawdzić, tylko jak miałam im uwierzyć.
- Muszę iść – dodałam pospiesznie.
- Uważaj na siebie, w razie co odezwę się. Omijaj okolice jej osiedla, u nas masz spokój.
Pożegnałam ją, idąc szybkim krokiem do bloku. Byłam w szoku. Wróciłam do mieszkania, jak zwykle w kuchni przesiadywał Darek, popijając piwo. Siostra gdy mnie zobaczyła, objęła mnie, jakby nagle zmieniła charakter.  
- Wróciłaś, myślałam że uciekłaś z domu.
- Puść, co ty odwalasz?
- Nie musisz zajmować się moim dzieckiem. Nie mogę cię do tego zmusić.
- Podmienili cię? Bo na pewno nie popiłaś, nie w tym stanie, prawda?
- Nie, nic z tych rzeczy. Wyprowadzamy się z powrotem. Darek znalazł tanie mieszkanie, nie jest duże, ale nam wystarczy. Znajomy mu polecił. Z resztą potrzebujemy prywatności.
- Serio? Dziś nie pierwszy kwietnia. Czy to ukryta kamera? - spytałam nie dowierzając.
Wzięła mnie ze sobą do pokoju, pokazała spakowane walizki.  
- Jutro zabieramy rzeczy. Wrócisz do swojego pokoju.
- Ale powiedz, co było powodem, że nagle stąd idziecie?
- Darek pokłócił się z rodzicielką, była awantura na całą klatkę schodową. Ochrzaniłam go na czym świat stoi. Na drugi dzień powiedział, że ma dla nas mieszkanie, bo nie może wytrzymać z teściową. Wyobrażasz sobie? Nawet ślubu nie mamy, a on ją tak nazywa.
Zaśmiałam się, „Alfonso” jednak nie wytrzymał.
- Może dobrze, że mnie nie było, a o co poszło?
- O to, że pije, wjechała mu na ambicje, jaki to z niego przykładny ojciec będzie, potem przytoczyła przykład swojego męża. On się bronił, że nie pije dużo, że nie jest alkoholikiem jak nasz ojciec, a potem poszło.

Bawiła mnie ta historia, ale ucieszyłam się na myśl, że będę miała swój kąt. Nie wiedziałam czy to hormony, ale Natalia wydawała się zadowolona. Rozmawiałyśmy jeszcze dość długo, opowiadała mi o przyszłym maluchu, wymieniając serię imion jakie wymyślili. Niedługo potem weszłam do kuchni, była posprzątana jak nigdy. Darek dopił złocisty napój, wyrzucając po sobie butelkę. Byłam zaskoczona podwójnie, czyżby siostra wzięła sprawy w swoje ręce i się ogarnęła. Wieczorem wróciła rodzicielka, potwierdzając ich wersję. Darek szybko poszedł spać, a my siedziałyśmy rozprawiając nad życiem. Nie wspomniałam im gdzie mieszkałam, o dziwo nie spytały. Położyłam się spać szczęśliwa, wreszcie zasnęłam z uśmiechem na ustach.  
Następnego poranka szykowałam się do pracy, a Natalia zbierała rzeczy, poganiając „Alfonso”.  
- Wszystko wziąłeś?
- Chyba, w razie co zajrzysz do matki.
- Szybciej bo pewnie już czeka na dole w aucie. - ponaglała siostra.
Darek biegał na dół z pakunkami, nawet nie wiedziałam, że nanieśli aż tak dużo rzeczy. Natalia podeszła do mnie, podając mi zwitek papieru.  
- Masz, tu jest mój nowy adres. Liczę, że mnie odwiedzisz.
- Pewnie zajrzę. - dodałam spokojnym tonem.
Przytuliła mnie, prawie nigdy tego nie robiła.  
- Idziemy, opiekuj się matką. - dodała, znikając za drzwiami.

Spojrzałam na zegarek, gonił mnie czas. Dokończyłam jeść śniadanie, po czym wybiegłam do pracy. Tego dnia pogoda znów się zepsuła, ale ewidentnie mi to nie przeszkadzało. Gdy wdrożyłam się w obowiązki, czas mijał nadzwyczaj szybko. Milczący Fabian mijał mnie jak powietrze, byłam z tego powodu zadowolona. Wreszcie zajął się swoim życiem, tak jak należało. Jedyne co się zmieniło, to że miał na palcu złotą obrączkę. Niebawem zaczepiła mnie Ewa, zaciągając do pokoju, gdzie pobierała papier.  
- Tymon wrócił, co mu było?
- Wszystko chciałabyś wiedzieć. Każdy może zachorować, jak chcesz sama go zapytaj. - odparłam zdegustowana.
- Powiedz tylko, że nie wróci na zwolnienie. Nie chcę innego kierownika. Na zastępstwo przyszedł koszmarny facet, czepiał się o najdrobniejsze szczegóły.
- Myślę, że szybko nie wróci, możesz odetchnąć. - dodałam, chociaż obawiałam się, czy zadzwonią ze szpitala na czas.
- Nie opowiadałam ci jeszcze o tym ślubie, słuchaj, wiesz jaką suknię miała panna młoda?
- Jaką? - spytałam, jakby mnie to obchodziło.
- Taka rozkloszowana, że ledwo szła. Dodatkowo zanim doszła do kościoła nazbierała ze sobą zeschłych liści, pomagali jej je zdejmować, ale obciach. Najśmieszniejsze jest to, że Fabian pomylił się przy przysiędze. Zamiast powiedzieć, że „cię nie opuszczę” wymamrotał, że „cię nie zapuszczę”. ...
- Z takim entuzjazmem o nim mówisz. - zauważyłam celnie.
Zobaczyłam na jej twarzy zakłopotanie.  
- Gdyby miał oczy, może by zobaczył, że Daria go wykorzystuje. Rozmawiałam z jego siostrą, nie miała o niej dobrego zdania. Żal mi go wiesz? Zasługuje na kogoś lepszego.
- Doprawdy, na kogo? Przecież to jego decyzja w dodatku świadoma.
Spojrzała na mnie przez chwilę, po czym spuściła wzrok.
- Na kogoś kto go doceni takim jaki jest, a nie leci na pieniądze. - skwitowała szybko. - Muszę wracać, bo Tymon da mi dodatkową pracę za karę.

Patrzyłam jak znika za drzwiami, wzięłam ze sobą śmieci dla niepoznaki, żeby nie czepiano się mnie. Wydawało mi się, że Ewa traktuje sprawy Fabiana wyjątkowo poważnie. Gdy o nim mówiła, wręcz promieniała, miałam swoje domysły. Kiedyś często rozmawiali ze sobą, może on o tym nie wiedział, ale jej na nim chyba zależało. Wydawało mi się, że dla niej ten ślub był większym ciosem niż dla mnie. Po pracy zaczepił mnie Tymon, niosąc ze sobą kilka segregatorów.  
- Anita, przyjdziesz dziś?
- Chętnie, tylko posprzątam u siebie. Co ty wyprawiasz, dźwigasz tyle. - odparłam, wręcz wyrywając mu  na siłę dokumenty. - Pomogę ci. Oddawaj.  
- Zostaw. Poradzę sobie. Biegnij do domu, pewnie jesteś głodna. No, już cię tu nie ma! - krzyknął, aż przechodzący dyrektor spojrzał na niego zaciekawiony. - Pani Anito, porozmawiamy później. - poprawił się nagle zakłopotany.  
Ukłoniłam się oddając mu dokumenty z powrotem, po czym zniknęłam im z pola widzenia. Chciało mi się śmiać, czasem był taki oficjalny, a przynajmniej stwarzał takie pozory, ale ja znałam go od innej strony. Nie był taki twardy, jakiego chciał zgrywać przed wszystkimi. Na myśl o ponownym spotkaniu, biegłam do autobusu jak nastolatka, przed pierwszą randką. Chwile spędzone z nim mogłyby trwać wiecznie.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2606 słów i 14167 znaków. Tagi: #dramat #miłosne

4 komentarze

 
  • dreamer1897

    W końcu do domu, szpitale też mi się źle kojarzą. Tymon chyba się jeszcze nie przestawił z trybu "Lena rządzi" ale musi w końcu to zrobić bo Anita chce być ważna dla niego. A jego przemyślenia to potwierdzają. Coś poważnego się szykuje! :bravo:

    5 lis 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Zdecydowanie lepiej w domu :) Tymon wciąż pamięta byłą żonę i jej przyzwyczajenia. Anita zdaje sobie z tego sprawę, ale myślę że z czasem zdoła przekonać go, że życie toczy się dalej, a syn i tak kocha ojca.

    6 lis 2018

  • Somebody

    Przyjemna część - taka świeża bryza szczęścia w życiu Anity. Aż by się chciało,  tak jak bohaterka - "by te chwile trwały wiecznie"

    2 lis 2018

  • AuRoRa

    @Somebody Dzięki za odwiedziny, promyk nadziei zajrzał do niej, oby Anita potrafiła z tego skorzystać i wydostać się z kłopotów, które ją otaczają, bo na to zasługuje :)

    3 lis 2018

  • AnonimS

    Skoro to.klimat Alexa to pewnie nie mój :P ale fajnie to piszesz więc czytam mimo że to nie moja bajka.

    1 lis 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS Anita ma trudne życie, ale dzięki Tymonowi wychodzi na prostą. Dzięki za komentarz :)

    2 lis 2018

  • Caryca

    Fajne:)

    1 lis 2018

  • AuRoRa

    @Caryca dzięki :)

    2 lis 2018