Oblicze łez - Część 29

Następnego dnia rozpadało się na dobre, jakby chmury sprzysięgły się przeciwko mnie. Błagałam w duchu, żeby czas mi szybko minął, ale ponad wszystko obiecałam sobie omijać windę szerokim łukiem. Na szczęście wywiązałam się z codziennych obowiązków, nawet dyrektor uśmiechnął się do mnie, gdy wypucowałam mu z kurzu szafki z aktami. W głębi pragnęłam pracować jak mijani codziennie na korytarzu ludzie, ale jak na razie mogłam o tym pomarzyć. Kiedy miałam już wychodzić, Tymon odnalazł mnie, mając wymowną minę.  
- Pamiętasz, że dziś mi coś obiecałaś …
- Doskonale, nie martw się, tylko czy mam tam sama dojechać?
- W żadnym razie, przyjadę po ciebie, bądź gotowa po piątej. - uśmiechnął się do mnie.
- Kochany jesteś – odparłam, dostając w zamian ciepłego buziaka.
Pożegnanie przerwał nam odgłos telefonu, który odezwał się w kieszeni Tymona. Szybko oddaliłam się, wiedząc, że chce doprowadzić sprawy do końca, zanim opuści miejsce pracy. Wróciłam do domu, rodzicielka czekała na mnie, najwyraźniej miała dobrą wiadomość, widziałam to po jej minie.  
- Dzwonił ojciec, spytał czy go odwiedzimy w ośrodku.
- Czemu nie, a jak się czuje? - spytałam zaciekawiona.
- Lepiej, podobno jest na dobrej drodze, ma świetnych terapeutów.
- Chcę, aby tak pozostało, oby nie sięgnął więcej po butelkę, chyba że z wodą. - dodałam, przypominając sobie co działo się z nim, przez zgubny nałóg.
- Trzeba być dobrej myśli. Zadzwonię do niego jutro, możemy przyjść w sobotę, co ty na to?
- W porządku, tylko czy Natalia przyjdzie?
- Już się o to postaram.

Podgrzałam sobie zupę, a gdy zjadłam zaczęłam się szykować do wyjścia. Ubrałam się elegancko, aby nie zrobić złego wrażenia. Wyjściowe grafitowe spodnie, tunika w drobne desenie oraz wisiorek, który trzymałam na specjalne okazje, pasowały mi jak ulał. Rozpuszczone włosy i makijaż w klasycznym stylu dopełniały dzieła. Skropiłam się ulubionymi perfumami, patrząc na odbicie w lustrze. Choć twarz nie była doskonała, przy Tymonie nie miało to większego znaczenia. Rodzicielka spojrzała na mnie zdziwiona.
- Wystroiłaś się, czyżby znów dla niego?
- Ma ważne spotkanie, przyjeżdża jego rodzina, zaprosił mnie.
- To wygląda na poważną relację, kiedy ja byłam w twoim wieku to …
- Wiem mamo, było inaczej.
Wtem odezwał się dzwonek domofonu, wyjrzałam przez okno, zobaczyłam jego samochód na parkingu.  
- Idę. - dodałam krótko, ubierając ciepły płaszcz i zabierając torebkę.  
Zbiegłam na dół, czując jednocześnie radość, ciekawość i sporo obaw. Tymon na mój widok rozpromienił się.
- Prawie cię nie poznałem, wyglądasz i pachniesz bosko.
- Nie chcę ci przynieść wstydu. - dodałam, wsiadając do auta i zapinając pasy.
- Jedyny wstyd, to może przynieść tylko ojciec. Mam nadzieję, że powstrzyma się od komentarzy, dla niego nikt nie jest lepszy od Leny. Wyprowadzę go z tego przekonania, w końcu mam ciebie. - odparł, odpalając silnik.
Ruszyliśmy w stronę lotniska, światła miasta odbijały się w szybach samochodu, a mnie nachodziły różne myśli. Spodziewałam się, że mogę się nie spodobać ojcu Tymona, na szczęście mieszkał daleko. Trochę mu zazdrościłam, że mają inny klimat, bo tego dnia wiało przenikliwym chłodem. Niebawem znaleźliśmy się na miejscu, tłumy podróżnych krzątały się po hali. Jak zwykle służby porządkowe czujnie obserwowały otoczenie. Czekaliśmy na gości w poczekalni, gdyż samolot właśnie przylatywał.  

Za pewien czas odezwał się telefon Tymona, zobaczył jak jego ojciec zbliża się z małżonką. Targał pokaźną walizkę, a jego wybranka miała nie wiele mniejszą. Oboje dość dobrze się trzymali, w dodatku opalenizna od razu rzucała się w oczy.  
- Tymon! Jak się trzymasz synu? - odezwał się pewnym siebie głosem wysoki mężczyzna.  
- Radzę sobie, pracuję.
Kobieta, którą tylko tolerował, przywitała się z nim dość wylewnie, rzucając mu się na szyję.  
- Synu, jak się cieszę.
- Mówiłem, że nie życzę sobie, abyś tak mnie nazywała – odparł chłodno, aż jego ojcu zrzedła mina.
- Przestań, Sylwia wciąż o ciebie pytała. Mógłbyś wreszcie przestać być taki uparty.
- Mam to po tobie, ojcze. - dodał uszczypliwie. - Pozwólcie, że wam przedstawię wyjątkową osobę.
Wskazał na mnie, żebym podeszła. Serce mi biło szybciej, gdyż spodziewałam się jak ludzie na mnie reagują po raz pierwszy. Ich miny mnie nie wyprowadziły z błędu.
- To Anita, moja partnerka. - dodał Tymon uradowany.
- Ryszard – odparł mężczyzna, całując staromodnie moją dłoń na przywitanie.
- Sylwia – przedstawiła się kobieta, podając mi tylko dłoń, jak widać z typowych całusów jak na imieninach u cioci, najwyraźniej zrezygnowała.
Ruszyliśmy przed siebie, kierując się do samochodu. Wyglądało to tak, jakby moja obecność zepsuła im humor, bo nagle przestali się odzywać. Czułam na sobie ich wzrok, najwidoczniej wzbudzałam zaciekawienie. Kiedy samochód ruszył, Tymon odezwał się pierwszy.  
- To gdzie teraz mieszkasz, nadal w Barcelonie?
- Nie, już dawno sprzedaliśmy tamto mieszkanie. Sylwia znalazła piękny mały dom na obrzeżach Walencji. Pokażę ci zdjęcia, mam na smartfonie.  
- Ciesze się – dodał obojętnie, jakby z grzeczności.
- Odwiedzisz nas? - spytał ojciec.
- Zobaczę, ale czy macie miejsce, skoro dom jest taki mały? - rzucił ironicznie.
- Mamy pokój dla gości.
- To miło. - odparł spokojnym tonem, kierując pojazdem.
- Jak się miewa mój wnuk?
- Wreszcie go zobaczyłem, po dwóch latach Lena łaskawie pozwoliła mi się z nim widywać. Rośnie jak na drożdżach, jest bardzo mądry …
- Pewnie po matce – dorzucił Ryszard – do tej pory nie rozumiem, dlaczego się rozstaliście. Tworzyliście taki udany zgrany związek …
- Dopóki nie zorientowałem się, że nieświadomie się nią dzielę z kimś innym. - wycedził zimnym tonem Tymon. - Nie wiem kto by się po tym miał zamiar z powrotem godzić. Miałbym za każdym razem co wyjdzie z domu, zastanawiać się czy z kimś potajemnie się nie spotyka?
- Mówiłem ci, że kobiety mają różne temperamenty, akurat Lenie należało się więcej uwagi. Mogła ci tego nie mówić, że chce częściej.
- Skończ! - krzyknął, widząc w tylnym lusterku moją skonsternowaną minę. - Gdyby jej zależało, to powiedziałaby mi co jej nie pasuje, a nie od razu szukała lekarza. Przyjechałeś mnie pouczać?
- Twój syn ma rację, przylecieliśmy z daleka, daj spokój. - wtrąciła się Sylwia uspokajając męża.
Znów zapanowała niezręczna cisza, więc Tymon włączył radio, w którym grali dawne przeboje. Nagle zabrzmiała melodia „Lady in Red”, a Sylwia przytuliła się do męża na tylnym siedzeniu.  
- Pamiętasz?
- Jak mógłbym zapomnieć, przy tej piosence się poznaliśmy. - dodał ojciec.

Wyglądali na szczęśliwych, pomyślałam, że chciałabym po tylu latach mieć kogoś takiego, z kim mogłabym być pomimo przeciwności. Znałam Tymona dość długo, ale własnej piosenki nie mieliśmy. Wtem Tymon wyłączył radio, robiąc to celowo. Nie spodziewałam się, że tak zareaguje.  
- A pamiętasz jaką piosenkę kochała moja matka? Czy już całkiem o niej zapomniałeś?
- Jak możesz tak mówić. Nie zapomnę o niej nigdy, gdyby nie zginęła, bylibyśmy razem. Nie wiem po kim odziedziczyłeś charakter, bo na pewno nie po niej, chyba że po dziadku. Ty tak łatwo zrezygnowałeś, nie walczyłeś o Lenę.
- Może zdrada jest dla mnie wystarczającym powodem do rozstania. Powiedziałem jej w sądzie, że to co zrobiła jest niewybaczalne!
Patrzyłam na nich, rozumiejąc teraz dlaczego Tymon tak obawiał się spotkania z ojcem. Czułam się niewidzialna i zaczynało mnie to irytować. Cały czas przewijał się w ich kłótniach temat Leny, aż wydawało mi się, że siedzi gdzieś blisko i nas obserwuje. Nagle odwróciłam się do tyłu, patrząc na Sylwię, która podobnie jak ja, nie mogła już słuchać tych wypominków.  
- Państwo mieszkają w Hiszpanii, tak?
- Przeprowadziliśmy się tam, za namową męża. - dodała zdziwiona, że z nią rozmawiam.
- Zazdroszczę śródziemnomorskiego klimatu, ale lato musi być bardzo upalne.
- O tak, ale mamy klimatyzację i niewielki basen.
Zaczęłyśmy rozmawiać, jakbyśmy wreszcie złapały wspólny temat. Ryszard się uspokoił, a Tymon zdążył ochłonąć, zanim dojechaliśmy do jego mieszkania. Wjechaliśmy na górę, a goście tuż po wejściu zachwycali się porządkiem panującym w pomieszczeniach. Mieli zostać kilka dni, więc rozpakowywali walizki i korzystali z toalety. W tym czasie poszłam do kuchni, aby pomóc przy przygotowywaniu posiłku. Tymon wkładał do piekarnika zapiekankę, którą wcześniej przygotował, a ja w tym czasie czyściłam sztućce i szklanki, czekając aż woda na herbatę się zagotuje.  
- Mówiłem, że będzie nieciekawie – odezwał się do mnie, nastawiając temperaturę pieczenia i zegar.
- Nie jest tak źle, Sylwia robi dobre wrażenie.
- Bo jej nie znasz. - rzucił chłodno. - Zawsze tak się zachowuje przy nowo poznanych ludziach. Znam ją zdecydowanie dłużej niż ty. Wiesz jak szybko kazała się ojcu pozbyć rzeczy matki? Wmówiła mu, że to dla jego dobra, żeby nie płakał, patrząc na nie. Uchowało się tylko małe pudełko, które mam oczywiście ja.
- Nie znałam twojej przeszłości. Wybacz, ale mówię tylko co zaobserwowałam, ciężko kogoś ocenić po tak krótkim czasie.
- Chodźmy do nich, zaniedbałem cię, przepraszam. Powinni cię lepiej poznać i przekonać się dlaczego jesteś dla mnie taka ważna. - dodał przytulając mnie przy kuchennej szafce.

Wróciliśmy do salonu, podając napoje oraz zaparzoną herbatę. Opowiadali o podróży, za ten czas upiekła się zapiekanka. Zapach roznosił się po całym mieszkaniu, wszyscy zaczęli jeść ze smakiem.  
- Pyszne – powiedziała Sylwia, zachwycając się nad daniem.
- Zawsze lubiłem gotować, a z konieczności mi się to przydało. Beszamel nie jest już dla mnie problemem.
- Lena pewnie żałuje … - odezwał się ojciec, ale Sylwia go uciszyła lekkim szturchnięciem w bok.
- Leny z nami nie ma, ale twoja nowa wybranka wciąż nie mówi nic o sobie, dajmy się jej wypowiedzieć. - dodała kobieta, a ja o mało się nie zakrztusiłam jedzeniem. - Powiedz proszę, jak poznałaś Tymona?
Popiłam szybko spory łyk soku, wycierając usta chusteczką. Jak miałam im powiedzieć, że chciałam skończyć ze sobą, a on pomimo moich protestów ściągał mnie na siłę z barierki, a potem rozwaliłam mu samochód.  
- Spotkaliśmy się przypadkiem na moście … - zaczęłam niepewnie.
- Anita podziwiała widok na rzekę, akurat tamtędy przechodziłem. - kontynuował za mnie Tymon.
- Patrzyłam na te … no …
- Kaczki. - podłapał za chwilę – Zaczęliśmy rozmawiać. Wychyliła się za bardzo, więc …
- Złapał mnie – dokończyłam za niego.
- Potem się rozstaliśmy, spotykając się ponownie w pracy, akurat Anita miała u mnie staż, czy to nie cudowne?
- Co za zbieg okoliczności – dodał ojciec, przysłuchując się opowieści, lekko zmodyfikowanej zresztą.
- Pracujecie razem? - dopytywała Sylwia.
- Tak. - odparł Tymon pewnym głosem. - Drugiego takiego pracownika ze świecą szukać …
Wtem odezwał się domofon. Tymon wstał aby odebrać.  
- Kto tam? … a to wy, dobrze, wchodźcie. - odparł naciskając na klawisz otwierający bramę.
Po pewnym czasie usłyszałam dziecięcy głos, który doskonale znałam. Jednocześnie wiedziałam, kto razem z nim przyszedł. Pomyślałam, że tej kolacji długo nie zapomnę. Miałam ochotę ewakuować się jak najszybciej.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2142 słów i 11833 znaków. Tagi: #dramat #miłość

3 komentarze

 
  • dreamer1897

    Ich miłość rozkwita. Tymon jednakże stanowczy wobec swojej macochy więc rany pozostały. Pytanie na ile jest prawdziwa miłość Sylwii i Ryszarda? No ciekawie zapowiadają się następne odcinki.

    23 lis 2018

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Tymon nie może darować nowej matce błędów przeszłości, natomiast Anita zaczyna się do niej przekonywać. Ryszard poszukał sobie miłości i najwidoczniej ona znalazła jego, trochę przy tym pomagając szczęściu, jak wspomniała.

    26 lis 2018

  • Somebody

    'Smacznego', chciałoby się rzec  :devil: Dobra część jak każda zresztą  :przytul:

    16 lis 2018

  • AuRoRa

    @Somebody dzięki, kolacja im się trafiła wybuchowa, może Szymek rozładuje atmosferę ;)

    19 lis 2018

  • AnonimS

    Jak diabeł z pudełka .....nie dość ze niechętny stary to jeszcze była żona i rywalka...

    16 lis 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS Tymon nie przepada za ojcem, za to on lubi jego byłą żonę, ot synową sobie wybrał. :)

    19 lis 2018