Oblicze łez - Część 38 ostatnia

Od samego rana czułam dotyk słońca na skórze, zapowiadał się upalny sierpniowy dzień. Najpierw skierowałam się do salonu urody, który dawniej omijałam szerokim łukiem. Wciąż nie potrafiłabym przełknąć kąśliwych komentarzy na mój temat, ale tego dnia chciałam o tym wszystkim zapomnieć. Fryzjerka okazała się profesjonalistką, nie na darmo Tymon polecił mi to miejsce. Ujarzmiła z gracją moje kasztanowe kosmyki, układając je w misterną fryzurę upiętą wysoko przy pomocy perłowych ozdób. Następnie kosmetyczka wykonała makijaż, pomimo niedoskonałości twarzy, zdziałała cuda. Nawet paznokcie ozdobiła drobnymi deseniami, które pasowały do całości. Gdy zobaczyłam finalny efekt w lustrze, o mało nie zaczęłam płakać ze wzruszenia. Zapłaciłam za usługę, ale po wszystkim przytuliłam obie pracownice salonu. Wyszłam pewniejsza siebie, aby w domu dokończyć przygotowania. Siostra z rodzicielką z przejęciem pomagały mi zapinać suknię i nakładać lekki biały welon. Gdy na moich nogach znalazły się białe buciki, byłam gotowa na przyjazd ukochanego. Nagle mama pobiegła po coś do salonu, nie wiedziałam o co chodzi. Wtem wyjęła ze starego pudełeczka srebrny naszyjnik z fioletowym szlachetnym kamieniem.  
- Co to? - spytałam nie kryjąc zdziwienia.
- To pamiątka rodzinna, miała ją na sobie twoja babcia, gdy przysięgała miłość dziadkowi. Przyniesie ci szczęście.
- Ty też go miałaś na sobie w dniu ślubu? - spytałam ponownie, oglądając przedmiot.
- Nie. Tego dnia pokłóciłam się z matką, bo była przeciwna naszemu związkowi. Mówiła mi, że nie zasługuję na tak znamienitą pamiątkę, ale ty … tobie musi się udać. - dodała, zapinając mi łańcuszek drżącymi dłońmi.
Natalia trzymając na rękach maleńką, spojrzała na mnie z uśmiechem, chciała coś dodać, kiedy rozległ się dzwonek do domofonu.  
- No leć! Zobaczymy się w kościele.

Przytuliłam jeszcze obie drogie mi osoby i pełna emocji zbiegłam na dół. Przed wejściem ujrzałam jego. Wystrojonego w garnitur, pełnego nadziei. Wsiedliśmy do samochodu, nie mogłam wydobyć z siebie słowa, on również zaniemówił, chyba pierwszy raz go widziałam w takim stanie. Potem nie bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje, jak się znalazłam przed ołtarzem. Gdy ujrzałam ojca, który mnie prowadzi, nie mogłam uwierzyć, a jednak się zjawił. Przytulił mnie, czego dawno nie robił, byłam mu wdzięczna. Gdy odszedł stresowałam się. Serce biło mi tak szybko, jakby miało wyskoczyć z piersi. Spojrzałam na przyszłego męża. Jego ciepły wzrok dodawał mi otuchy. Ceremonia przebiegała gładko, do momentu, jak usłyszałam szamotaninę przed wejściem. Ksiądz na chwilę zaniemówił, gdy wpadła do środka osoba, której nie miałam ochoty oglądać tego dnia. Beata nie wyglądała dobrze, rozmierzwione włosy, podkrążone oczy, jakby wstała niedawno po nocnej balandze. Za nią wbiegł Grzesiek, próbując ją odciągnąć na siłę.  
- Puść mnie! Chcę coś powiedzieć! - krzyknęła, odpychając byłego chłopaka Kaji zamaszystym ruchem.
Spojrzałam na nią z nie małą trwogą, bojąc się, że zepsuje mi najważniejszy dzień.  
- W porządku, niech mówi – odparłam do Tymona, który miał ochotę wygonić ją z budynku, bojąc się o mnie.
Szła pomiędzy rzędami, a goście patrzyli na nią jak na zjawisko, bo kompletnie nie pasowała do towarzystwa, ani strojem, ani sposobem bycia. Zatrzymała się na szczęście na tyle daleko ode mnie, że poczułam się spokojniejsza.  
- Kaja nie żyje – zaczęła mówić trzęsącym się głosem. - Nigdy się z tym nie pogodzę, ale wiesz co? Nigdy do nas nie pasowałaś.
Widziałam kątem oka, jak Grzesiek powoli się do niej zbliża, jakby chciał ją złapać.  
- Wybiłaś się, odcięłaś od tego bagna … zazdroszczę ci … cholernie! - krzyknęła, aż kapłan się skrzywił na twarzy.
Wtedy Grzesiek chwycił ją, łapiąc z całej siły.
- Wystarczy, wychodzimy – rzucił dobitnie – porozmawiamy sobie poważnie.
- Ale ja nie skończyłam … - protestowała, czułam od niej powiew alkoholu.
- Anita, wybacz, zajmę się nią, nie jest sobą. Przysięgam ci, że ona nigdy więcej cie nie będzie niepokoić, dopilnuję tego. Wszystkiego dobrego wam życzę, kontynuujcie.
- Dzięki – wydusiłam tylko tyle, a Tymon trzymał mnie przy sobie, jakby bał się wciąż co się wydarzy.

Gdy drzwi się za nimi zamknęły, uroczystość mogła zostać kontynuowana. Zebrałam się w sobie, próbując zapomnieć, nie chciałam aby Beacie odwaliło tak jak Kaji. Niby Grzesiek nad nią czuwał, ale to nie dawało mi spokoju. Wreszcie doszło do momentu, na który czekałam cały dzień. Przysięgliśmy sobie z Tymonem, pieczętując nasz związek. Obrączki znalazły się na naszych palcach, czułam dreszcze i radość zarazem. Nasz pocałunek sprawił, że wszystko wokół zniknęło. Wreszcie wyszliśmy na zewnątrz, gratulacje i miłe słowa podbudowały mnie podwójnie. Przyszli członkowie naszych rodzin, przyjaciele. Tymon wyraźnie na kogoś czekał, domyśliłam się, że chodzi o syna, ale Lena nie zjawiła się tego dnia, tak jak przypuszczałam.  
Na skraju miasta odbywało się przyjęcie weselne. Na szczęście sala była klimatyzowana, więc można było spokojnie tańczyć. Rodzice Tymona okazali się zjawiskiem, gdyż przy dźwiękach latynoamerykańskiej muzyki, dali pokaz samby. Darek wraz z Natalią tańczyli razem z malutką, która nie wiele wiedziała z tego, co wokół niej się działo. Potem musieli wracać, aby ją położyć spać. Ewa wraz z Fabianem wydawali się nierozłączni, chociaż rozwód był wciąż w toku, to starali się tym nie przejmować. Okazało się, że przyjechali znajomi z pracy od Tymona, mili ludzie, długo z nim rozmawiali, jakby omawiali coś za moimi plecami. Wreszcie udało mi się go porwać na wyłączność, zaczęliśmy tańczyć do szybszego kawałka.  

Po chwili oddalił się, coś szepnął prowadzącemu. Z głośników popłynęły pierwsze takty Savage „Only you”. Przytulił mnie do siebie, światła lekko przygasły.
- To nasza piosenka, pamiętałeś – odparłam, patrząc w jego roześmiane oczy.
- Jak mógłbym zapomnieć.
Kołysaliśmy się w takt melodii, a potem mnie namiętnie pocałował, aż goście zaczęli bić brawo.  
- Gorzko, gorzko … - pobrzmiewało gdzieś za nami, ale prawie tego nie słyszałam.
Znów zniknęłam na chwilę, zatapiając się w zapachu jego wody toaletowej, przytulając się do ramienia w tańcu. Chciałam wracać, właśnie teraz, ale wiedziałam, że to nie możliwe.  
Potem znów zagościły takty szybsze, ale z dawnych lat. Rodzice Tymona znów wyszli na parkiet, nawet mój ojciec tańczył z matką. A co mnie zdziwiło jeszcze bardziej, to jego abstynencja, pomimo trunków na stole. Potem tańczyliśmy na zmianę, z ojcem Tymona, z jego znajomymi z pracy, nawet z Fabianem, który okazał wiele taktu. Na chwilę przybliżył się do mnie i szepnął mi do ucha.  
- Wciąż wanilia i jaśmin …
- Uwielbiam ten zapach, nic nie poradzę. - odparłam mu, lekko zakłopotana.
- Chciałem ci powiedzieć, że wyprowadzamy się z Ewą do innego miasta. Tak będzie lepiej.
- Życzę wam powodzenia, dbaj o nią. - odparłam przejeżdżając odruchowo po jego policzku, na którym wciąż była blizna po wypadku z nożem.
- Będę dbał, bez obaw, tobie nie dałem zrobić krzywdy, więc jej tym bardziej. Kocham ją, wiem to.
- Wreszcie masz własne zdanie. Tak trzymaj.
- Ty też.
Tymon zbliżył się do nas, po czym odparł podnosząc brew.  
- Odbijamy.

Nie wiem czy wiedział o naszym dawnym krótkim romansie, ale nie miałam zamiaru rozpamiętywać przeszłości, kiedy czekała mnie przyszłość.  
Znów w jego ramionach poczułam się wspaniale. Po uroczystości wreszcie nad ranem przyjechaliśmy do mieszkania. Rodzice pomagali nam wnieść do środka prezenty i część jedzenia, które pozostało. Pożegnali nas, a ojciec Tymona coś mu wcisnął w kieszeń marynarki. Gdy zrobiło się cicho i spokojnie spojrzałam na niego uważnie. Wydobył kopertę, gdy ją otworzył przysiadł na chwilę.  
- Co dał ci do kieszeni? - spytałam z ciekawości.
- Staruszek oszalał, taki prezent?
- Jaki?
Pokazał mi dwa bilety na samolot i rezerwację w hotelu w Hiszpanii na tydzień. Był tam również krótki liścik, który również zaczęłam czytać.  
„Synu, było między nami różnie, nie byłem idealnym ojcem. Nie dałem ci prezentu wcześniej, bo byś go mi oddał lub wyrzucił do kosza, znam cię. Jeśli jednak się zdecydujesz, to nie pożałujesz, bo wiem jak lubisz wyjazdy. Jesteś jeszcze młody, liczę na pojawienie się kolejnych wnuków. Niech wam się darzy. Zasługujesz na szczęście. Zapomnij o Lenie, ale nie o Szymonie, zrozumiałem co jest dla ciebie ważne. Dostałeś drugą szansę, nie zmarnuj jej, bo życie to momenty, takie jak ten. ”
Musiał się wzruszyć, bo na chwilę wyszedł. Wrócił ponownie podając mi szklankę soku. Wypiliśmy patrząc na siebie wymownie. Odłożyłam przedmiot, on również, a potem przyciągnął mnie do siebie. Wziął mnie na ręce i niósł do sypialni. Nie musiał nic więcej mówić, ja też nie odezwałam się, ciesząc się chwilą. Pragnęłam go tak mocno, jak on mnie. Zastygliśmy w pocałunku, niczym dwoje spragnionych dusz. Gładził mnie po plecach, aż ciarki mnie przechodziły po całym ciele. Kolejne części garderoby znikały ze mnie, nawet nie wiem dokładnie kiedy. Był taki delikatny, a jednocześnie zdecydowany.  
- Kocham cię … nie uciekaj mi … nigdy … - wyszeptał błądząc wzrokiem po moim ciele.
- Nie mam zamiaru – odparłam, ledwo panując nad sobą.

Nasze ciała pomimo gorącej nocy wręcz płonęły. Ta przyjemna gorączka mogłaby trwać dłużej, wsłuchiwałam się w jego odczucia, w oddech. Chłonęłam zapach skóry, dotykałam zachłannie, a on oddawał mi pragnienia, zmieniając sen w rzeczywistość. Ta noc mogłaby nigdy się nie skończyć, niczym nagroda za trud, za łzy, za oczekiwanie i cierpliwość. Wreszcie oboje padliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, wciąż mając na palcach złote obrączki, których nie chcieliśmy ściągać.  
Następnego dnia Tymon zabrał mnie na przejażdżkę. Nie chciał powiedzieć dokąd. Wreszcie zatrzymaliśmy się w miejscu, od którego wróciły wspomnienia, bynajmniej słodko – gorzkie. Most wciąż majestatycznie górował nad okolicą, a w rzece odbijało się gorące letnie słońce. Szliśmy w to samo miejsce, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy. Spojrzałam na  niego zakłopotana, nie wiedząc co mam o tym myśleć.  
- Wiesz, nikt o tym nie wie, tylko my.
- Pamiętam, mogłam zrobić błąd, ale byłeś taki uparty … na siłę wręcz mnie ściągałeś. - dodałam chwytając za żelazną barierkę.
- Żałujesz?
- Nie, jestem wdzięczna. To miał być ostatni widok w moim życiu, a stał się nowym początkiem.
- W życiu może być wiele trudnych sytuacji.
- Wiem, ale nie zamierzam się poddawać, koniec z tym. Pokazałeś mi jak wielką wartość ma życie, jak wielką wartość ma miłość – odparłam wtulając się w niego mimowolnie.
- Wracajmy, dzień dopiero się zaczął, mamy go całego, tylko dla siebie.
Odnalazł moje usta, poczułam dreszcz pomimo upału. Przechodziła koło nas jakaś starsza kobieta, kiwając głową z politowaniem. Zaśmialiśmy się, niczym dwoje nastolatków, czuliśmy się wspaniale.  
Dni mijały spokojnie, potem tygodnie. Na jesień wyjechaliśmy na tydzień do Hiszpanii, za namową ojca Tymona. Spędziliśmy niezapomniane chwile, które były odskocznią od trosk dnia codziennego. Znów czułam fale muskające moje stopy i wiatr wiejący od morza, ale czułam też bicie serca ukochanego. Z dnia na dzień wydawał się rozkwitać, zdrowie mu służyło. Po roku na świat przyszła nasza córeczka. Nie mogliśmy przestać się nad nią zachwycać. Daliśmy jej na imię Milenka.  

Minęło sześć lat od tamtego szczęśliwego dnia. Przeżyliśmy wiele radości, jak również i smutku. Ojciec odszedł, chociaż wychodził z nałogu, problemy z zaniedbaną przez lata wątrobą dały o sobie znać. Lena wyjechała za granicę z jakimś nowym kochankiem, zabierając ze sobą Szymonka. Tymon sądownie starał się wyegzekwować spotkanie z synem, jak do tej pory bezskutecznie. Wiedziałam jakie to dla niego ważne, wspierałam go w tym na tyle, na ile potrafiłam, bo sama miło wspominałam tego szkraba.  
Przeprowadziliśmy się na północ kraju. Tymon dostał tu pracę kilka lat temu, nowy oddział firmy potrzebował zaufanych ludzi. Pracuję razem z nim, ale nie w tym samym dziale. Skończyłam szkołę, pomimo nieprzespanych nocy i wyrzeczeń. Nasze życie nabrało sensu, chociaż przeciwności nas nie rozpieszczały. Jesteśmy teraz na plaży, w niedzielne popołudnie, maleńka wygłupia się z Tymonem, skacząc przez nadchodzące fale. A ja … ja na to patrzę z brzegu, machając im z uśmiechem na twarzy. Podbiega do mnie córeczka, a jej kręcone krótkie włosy falują na wietrze. Przytula się do mnie czule i mówi mi słowa, od których robi mi się ciepło na sercu.
- Jesteś najpiękniejszą mamą na świecie!
Przejeżdżam ręką po zdeformowanym policzku i wycieram łzę, tak żeby tego nie widziała.  
- To ty jesteś moim skarbem i tatuś też.
Tymon podchodzi do mnie, kładąc się zmęczony ale i zadowolony na ręczniku obok. Wciąż ma ślady operacji w okolicy serca, niczym weteran ciężkich przeżyć. Oboje mamy ślady dawnych wydarzeń, chociaż w codziennym pędzie staramy się ich nie zauważać.  
- Teraz wy biegnijcie do wody, tatuś musi odpocząć. - mówi, dając mi po chwili buziaka w drugi policzek.
Uśmiecham się biorąc małą na ręce, niosąc w kierunku wody, jakbym miała przy sobie najcenniejszy dar.  
Czy żałuję przeszłości? Nie, bo wszystko co nas spotyka, uczy nas czegoś. Każdy z nas ma jakiś cel, tylko musi go w sobie odnaleźć. Ja znalazłam swoje miejsce na ziemi, wreszcie mam po co żyć i dla kogo. Jeśli ktoś kogoś kocha, potrafi znaleźć ukryte piękno, bez względu na to, jak bardzo doświadczy nas życie.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2595 słów i 14292 znaków. Tagi: #dramat #miłość

6 komentarzy

 
  • Amina

    Zaletą tej historii jest to, że się kończy w którymś momencie, nie ma 200 części gdzie po jakimś czasie wszystko zaczyna się powtarzać i ciągnie się w nieskończoność jak telenowele w TV.  Ma początek rozwinięcie i zakończenie i tak jest dobrze. Lubię historie które mają zakończenie (trochę szkoda że się kończą ale przecież zawsze można przeczytać od początku).

    9 lut 2019

  • AuRoRa

    @Amina Tak jest, potem postacie żyją własnym życiem, już poza opowiadaniem, można się domyślać jak dalej potoczy się ich żywot. Ewenementem jest Moda na Sukces, nie wiem ile miała odcinków, ale to był chyba rekordzista :)

    11 lut 2019

  • Amina

    @AuRoRa  Tak jeszcze pamiętam ten serial....tam wszystko powtarzało się po 15 razy  a losy postaci tak poplątane i pomieszane że aż nierealne. :lol2:

    11 lut 2019

  • Amina

    Przeczytałam całą historię. Opowieść naprawdę wciągająca i przede wszystkim z życia wzięta pokazująca zarówno jasne i ciemne strony naszego życia. Zakończenie pozytywne co bardzo mnie cieszy.

    9 lut 2019

  • AuRoRa

    @Amina dzięki, ciesze się, że się spodobało opowiadanie. Życie potrafi zaskakiwać, ale warto się nie poddawać, jak bohaterka :) Pozdrawiam

    11 lut 2019

  • dreamer1897

    Po tylu okropnych zdarzeniach dobiegła końca niesamowita historia. Dużo wzlotów, zawirowań i nieprzewidzianych zwrotów. Ślub chyba taki jaki sobie Anita wymarzyła, nawet ojciec nie zawiódł.  
    Prawdziwy, pisarski kunszt!!! Piękne zakończenie.
    "A ja … ja na to patrzę z brzegu, machając im z uśmiechem na twarzy. Podbiega do mnie córeczka, a jej kręcone krótkie włosy falują na wietrze. Przytula się do mnie czule i mówi mi słowa, od których robi mi się ciepło na sercu.
    - Jesteś najpiękniejszą mamą na świecie!
    Przejeżdżam ręką po zdeformowanym policzku i wycieram łzę, tak żeby tego nie widziała"

    :yahoo:  :bravo:  :)  
    Perfekcja!!!

    3 lut 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 dziękuję za tak budujący komentarz :) Chciałam przedstawić historię, która na koniec daje nadzieję, bo nie każdy musi wyglądać perfekcyjnie i często nie z własnej winy, a pomimo to może odnaleźć szczęście i miłość. Cieszę się, że mogłam wzbudzić emocje i miło się czytało. :)Pozdrawiam

    4 lut 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa I ja się cieszę, że mogłem być jednym z czytelników tej opowieści :yahoo:

    10 lut 2019

  • Somebody

    I żyli długo i szczęśliwie... I bardzo dobrze. Dziękuję za wiele miłych chwil spędzonych na lekturze  <3

    3 lut 2019

  • AuRoRa

    @Somebody dzięki za odwiedziny i dotrwanie do  końca :) Dobre zakończenie daje nadzieję, tak jak dla Tymona i Anity na spokojne życie w miłości.

    4 lut 2019

  • AnonimS

    Bardzo pogodne,  szczęśliwe zakończenie.  Pozdrawiam

    2 lut 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, po tych perypetiach znaleźli spokój i miłość :) Dzięki że doczytałeś do końca

    4 lut 2019

  • AnonimS

    @AuRoRa jestem wiernym Twoim czytelnikiem , to nie moglo być inaczej.

    4 lut 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS Wiem, to bardzo miłe dla autora, że to co wymyśli ma odzew i wzbudza jakieś emocje.

    4 lut 2019

  • emeryt

    @AuRoRa, nawet nie mogłem sobie wyobrazić tak wspaniałego zakończenia. Tak pisać może tylko ktoś kto doświadczył złego i dobrego losu na własnej skórze. Zresztą w życiu jest zawsze trochę złych chwil i dobrych. A ja dziękuję Tobie za to opowiadanie z tak pięknym zakończeniem.

    2 lut 2019

  • AuRoRa

    @emeryt Dzięki, że dotrwałeś do końca :) Pozytywne zakończenia są jak balsam, choćby nie wiem co się działo wcześniej, bo ciężko ominąć całkowicie kłopoty. Pozdrawiam :)

    4 lut 2019