Oblicze łez - Część 18

Słońce nadal mocno grzało, a odkryty basen kusił coraz bardziej. Przebraliśmy się w odpowiednie stroje, ciesząc się jakby ubyło nam lat. Tymon spojrzał na mnie, gdy ukazałam mu się w swoim liliowym, dwuczęściowym stroju. Mnie zamurowało, gdy pojawił się w spodenkach. Nie był maniakiem ćwiczeń, ale trzymał się całkiem nieźle. Uśmiechnął się do mnie, po czym wskoczył do wody, oblewając mnie rześką falą.  
- Tak nie można! - zawołałam oburzona.
- A mopem po twarzy, to kto mnie częstował?
- I teraz to sobie przypomniałeś?
Wskoczyłam tuż obok niego, zaczynając go zatapiać, nie pozostał dłużny, ale umiałam świetnie nurkować. Wywinęłam się szybko, odpływając dalej. Ścigaliśmy się po dużym basenie, beztrosko się śmiejąc. Wydawało mi się, że były kierownik jakby odżył, dawno nie widziałam u niego takiego uśmiechu. Wyszliśmy z wody, kładąc się na leżakach.  
- Napijesz się lemoniady?
- Chętnie – rzuciłam rozbawiona.
Wtem jakiś gość hotelowy dosiadł się koło mnie. Poczułam się dziwnie, gdyż zapomniałam na chwilę, że nie jestem w Polsce. Odezwał się ze swoim akcentem, który powaliłby inną kobietę z nóg samym tembrem głosu.
- Ciao. Come ti chiami?
- Nie rozumiem. - odparłam zmieszana.
- Sei bellissima … - kontynuował nadal, patrząc mi nie w twarz, tylko po moim ciele.
Wydawał się przystojny, ale przecież nie przyjechałam tu podrywać facetów, ani na odwrót. Po jego minie widziałam, do czego zmierzał. Nagle zjawił się Tymon, mówiąc do niego coś dobitnie, w jego ojczystym języku. Z nie tęgą miną odszedł, a mnie ogarnęła ulga.  
- Natarczywy typ, trzeba na takich uważać, szukają okazji.
- Nie wiem co mówił …
- To nawet lepiej, źle mu z oczu patrzyło.
- A co chciał? Ty rozumiesz włoski.
- Nie ważne, proszę, twój napój. - zmienił szybko temat, jakby nic się nie stało.
Sączyliśmy lemoniadę, a on wciąż patrzył na tamtego Włocha, który uporczywie patrzył w naszym kierunku. Tymon w końcu wstał, ciągnąc mnie za sobą.  
- Idziemy, pokażę ci inne atrakcje, nie byliśmy tam – pokazał dłonią na budynek z wodami termalnymi.
- Ale ja jeszcze nie dopiłam …
- Zamówię ci nową – dodał, jakby się nagle spieszył.
Weszliśmy do środka, oniemiałam, znajdowały się tam różne stanowiska. Skierowaliśmy się w miejsce, gdzie ludzie taplali się w białej mazi. Pomyślałam, że to ohydne. Znalazł dla nas wolne miejsce i zanurzyliśmy się powoli w tym czymś, co było wyjątkowo cieplutkie, ale i miłe w kontakcie ze skórą.  
- Wolałam basen – dodałam po chwili, zastanawiając się, co się stanie z moim strojem.
- To glinka, pomaga na różne dolegliwości skórne.
- Przecież nie jestem chora.
- Wiem, ale na pewno ci nie zaszkodzi. - odparł, odwróciłam się, żeby się rozejrzeć.
Wtem maznął mnie ręką po twarzy, w miejscu blizny po oparzeniu.  
- Co ty wyprawiasz?
- Nic złego, zobaczysz jakie to przyjemne …

Nie myśląc logicznie, nabrałam białej substancji do ręki, trafiając mu w policzek.  
- A masz, też spróbuj!
- A więc to tak …
- Sam zacząłeś. - zaśmiałam się widząc jego zszokowana minę.
- Zaraz to skończę – dodał dziwnie mi się przyglądając, ewidentnie coś obmyślał.
Nagle chwycił mnie za ramię, wywracając razem z włosami w białe błotko. Nie wytrzymałam, przetarłam oczy i rzuciłam się na niego jak dzika, wgniatając go tak samo. Taplaliśmy się jak wariaty, a ludzie obserwowali nas z uśmiechem na twarzy. Dobrze, że nie mieli komórek, bo bylibyśmy zaraz na jakimś kanale z filmami. Po wszystkim wyglądaliśmy jak nieszczęście, lub potwory z horrorów. Rozpaczliwie chciałam stamtąd wyjść. Kątem oka zlokalizowałam prysznic, gdzie goście zmywali z siebie glinkę. Szłam powoli, żeby się nie poślizgnąć, a kawałki tej substancji kapały ze mnie na posadzkę. Wreszcie upragniona woda, zaczęła spływać po moim ciele. Zamknęłam oczy, rozkoszując się jej ciepłą falą, na swojej skórze. Nagle poczułam dotyk ręki na ramieniu. Otworzyłam oczy, Tymon patrzył na mnie inaczej niż zwykle, aż mnie zamurowało. Pomagał mi pozbyć się białego szaleństwa. Nie wiem co mnie podkusiło, ale dotknęłam go, odgarniając z jego skóry glinkę ręką. Przyjemne uczucie ogarniało moje ciało, jemu najwyraźniej spodobało się to zajęcie. Wtem zamknęłam oczy i poczułam jego usta na swoich, odsunęłam się odruchowo. Byłam już praktycznie umyta, więc nie wiedziałam, czemu tam nadal sterczymy. Za nami zebrała się spora grupka ludzi, zniecierpliwionych i zszokowanych. Wybiegłam stamtąd do szatni. Tymon dogonił mnie, ale szybko zamknęłam się w kabinie, aby się osuszyć i ubrać.
- Anito, to co zrobiłem … wybacz.
- Nie musisz nic mówić, jesteśmy dorośli i samotni jak mniemam. - odparłam ubierając bieliznę i sukienkę.
Nie wiem czemu, wydawało mi się, że widzi mnie przez ścianę. Co ja najlepszego znów wyrabiam, musiałam to uciąć, bo znów skończę jak z Dawidem, albo Fabianem.  
- Przebiorę się i porozmawiamy, dobrze?
- Jak chcesz – rzuciłam obojętnym tonem.
Być może byłam zbyt uczuciowa, ale uwielbiałam jego głos, a teraz również dotyk dłoni. Przypomniałam sobie, że jest po rozwodzie i ma syna. Z drugiej strony nigdy nie widziałam, żeby podrywał jakieś kobiety w firmie, tylko czemu mi zaproponował ten wyjazd? To zmierzało na grząski grunt, nie chciałam wpaść w kolejne bagno, ale uporczywie w nie wchodziłam, jakby coś mnie tam pchało, pomimo moich protestów. Wyszliśmy przed budynek, kierując się na obiadokolację. Zjedliśmy bez słowa, jakby to co się stało, dało nam popalić.  
- Przebierz się w coś cieplejszego, mam dla ciebie niespodziankę.
- Wolę nie wiedzieć – dodałam, czując się zmieszana.
Wpadłam do pokoju, ubierając leginsy i długą tunikę, którą kupiłam sobie przed wyjazdem. Czekał na mnie na ławce w ogrodzie.  
- Dokąd teraz?
- Nad morze, spodoba ci się.

Szliśmy kawałek plażą, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Wiaterek owiewał nas przyjemnie, niosąc woń tego miejsca. Dotarliśmy do przystani, gdzie czekał malutki stateczek. Czekała na nas przewodniczka, witając szerokim uśmiechem.  
- Proszę wsiadać, opłyniemy wyspę.
Oprócz nas było kilkoro chętnych, którzy usiedli na drewnianych ławeczkach. My zasiedliśmy tym razem tak, że między nami wylądowała przewodniczka. Bałam się do niego zbliżać, jakbym miała nie zapanować nad swoim zachowaniem. Ruszyliśmy dość szybko, a słońce majestatycznie odbijało się od morza. Barwy padające na wodę, nadawały się na obraz. Zdążyłam porobić kilka zdjęć komórką, ciesząc się chwilą. Jakaś zakochana para, zaczęła się całować przed nami. Wydawali się nieobecni. Pomyślałam, że takie miejsca są odpowiednie, do wyznawania sobie uczuć. Starałam się nie patrzeć w stronę Tymona, ale kiedy przypadkiem się odwróciłam, nasze oczy spotkały się przypadkiem. W tej scenerii wydawał się inny, najgorsze było to, że zaczynałam o nim myśleć inaczej, niż tylko o kierowniku, którego chciałam zabić mopem. Przewodniczka coś tłumaczyła o historii tego miejsca, ale do mnie to nie trafiało, patrzyłam tylko zafascynowana na widoki. W końcu dobiliśmy do brzegu, zrobiło się chłodniej.  
- Wspaniała wycieczka.
- Polecam się na przyszłość – dodała, machając jeszcze w naszym kierunku.
Dotarliśmy do budynku, ale Tymon kazał mi chwilę zaczekać, pobiegł dokądś. Usiadłam na wygodnej kanapie przed restauracją, zrobiło mi się żal, że jutro muszę wracać do szarej rzeczywistości. Za chwilę zjawił się ponownie, trzymając w ręku jakiś pakunek. Szliśmy w stronę pokojów, a mnie zastanawiało, co tam niesie.  
- Co ukrywasz w tej ozdobnej torebce?
- Coś ciekawego – odpowiedział, nie zaspokajając mojej ciekawości.
- Pewnie prezent dla kogoś, jutro wracamy, więc to zrozumiałe.
- Nie, tego nie zabieram do kraju. Anito, proszę wejdź na chwilę do środka.
Otworzył swój pokój, a ja czułam, że nie powinnam tam iść, ale jak zwykle mój rozum został zagłuszony.  
- Ale tylko na chwilę, bo muszę iść spać.
- W porządku, zostaniesz, ile będziesz chciała. - odparł dość enigmatycznie.
Usiadłam na sofie przy szklanym stoliku, a w tle słyszałam rozbijające się w dole fale.  
Wydobył z pakunku włoskie czerwone wino, układając dwa kieliszki.  
- Chcesz mnie upić, tak? Znam takie sztuczki …
- Anito, być we Włoszech i nie spróbować ich specjałów? To z lokalnej winiarni, wyborne, spróbuj.
Nie wiem skąd miał korkociąg, ale możliwe, że wydobył go z ozdobnej torebki. Wino źle mi się kojarzyło, miałam ochotę uciekać, bojąc się, swojej reakcji.  
- Wiem do czego to zmierza, tym razem przesadziłeś. - dodałam wstając, ale mnie zatrzymał.
- Zostań, nie chcę zrobić ci krzywdy, nie potrafiłbym.
Nie posłuchałam go wyrywając mu się nagle. Wspomnienia o Fabianie wróciły nieproszone.  
- Może wyglądam na naiwną, ale nie jestem odskocznią od twojego nieudanego małżeństwa!

Wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi. Trzęsącymi się dłońmi, wydobyłam klucz od swojego pokoju. Opadłam na łóżko, zalewając się łzami, jakbym postawiła się samej sobie. Bałam się kolejnego odrzucenia, oczami wyobraźni widziałam powracającą do niego żonę z rozbawionym synkiem, rzucającym mu się na szyję. Znów ujrzałam Fabiana i jego słodkie słówka. Wytarłam oczy, uspokajając się nieco. Wyszłam na balkon, Tymon siedział obok, widziałam go przez przeszkloną przegrodę między nami. Rękami trzymał się za głowę, jakby miał jakieś wyrzuty sumienia, które go prześladowały. Nagle na mnie spojrzał, nie wiem czy widział moje łzy, ale wstał, zbliżając się do szyby.  
- Wybacz, jeśli cię uraziłem, tak naprawdę cię nie znam, ani ty nie znasz mnie. Zrobiłem w życiu sporo błędów, których nie cofnę. Nic nie poradzę, że mnie intrygujesz, od dnia kiedy cię zobaczyłem na tym cholernym moście. Jutro się pożegnamy, nie będę więcej zawracał ci głowy.
- Przepraszam, że wyjechałam ci o małżeństwie. To zwyczajne chamstwo z mojej strony, czasem mówię coś, czego potem żałuję. Nie chcę, żeby i tym razem …
- Nic się nie stało, żona też chciała być szczęśliwa, przynajmniej nie jest sama, ale tęsknie za synem, chociaż jej to nie obchodzi.
- Zaczekaj chwilę, nie będziemy przecież mówili do siebie przez szybę, to nie więzienie – zażartowałam , chcąc rozładować niezręczną sytuację.
Za chwilę byliśmy znów w tym samym pokoju, popijając szkarłatny trunek, który naprawdę smakował wybornie, jak cała esencja tego miejsca skondensowana w butelce. Opowiadał mi o dniu, kiedy pierwszy raz ujrzał byłą żonę, o narodzinach chłopczyka. Mówił z takim uczuciem, że nie rozumiałam, dlaczego go zostawiła. Musiał się komuś wygadać, to dało się odczuć. Ze swojej strony tylko go wysłuchałam, nie wspominając o moich rozterkach uczuciowych. Nagle nasze dłonie się spotkały, niby przypadkiem, a może celowo. Nie zastanawiałam się nad tym wcale. Zamilknął, patrząc na mnie inaczej, jakbyśmy znali się od zawsze. Zrobiłam kolejną głupotę, usiadłam mu na kolanach, oplatając mu dłonie na szyi. Zaczęłam go całować, a on oddał mi swoje usta, zatapiając się w tej mistycznej chwili. Wydawało mi się, że nie jestem sobą, jakby jakaś cząstka mnie, poszybowała gdzieś daleko, a zostało tylko moje spragnione dotyku ciało. Wszystko zmierzało do spełnienia, czułam jego dłonie, dotyk na skórze, zapach ciała. W pewnym momencie oderwałam się, chcąc wrócić do normalności, ale nie potrafiłam. Spojrzał na mnie wymownie, ale widziałam żar w jego zagubionych na chwilę oczach.  
- Wracaj, zanim to zajdzie zbyt daleko – dodał, sam nie wierząc w to co mówi.
- Nie potrafię, to silniejsze ode mnie – odparłam na powrót szukając jego ust.
- To moja wina, zabrałem cię tu …
- Nic nie mów, to także moja decyzja, nic złego nie robisz. - dodałam czując jak moje ciało ogarnia płomień.
Fale uderzały nadal miarowo w tle, a lekki wiatr rozwiewał firanki w oknie. Wyprostowałam się podnosząc się, zbliżyłam się do wyłącznika, gasząc światło w pokoju. Ruszył za mną, jakby wiedziony niewidzialna nicią. Poczułam jego dłoń, uwalniającą mnie od ubrania. Skierowaliśmy się w stronę łóżka, niczym dwoje rozbitków, odnajdujących ląd. Zmieniliśmy się w splot oddechów, dotyku i doznań. Kolejny raz zboczyłam z drogi, ale dokąd mnie to zaprowadzi, w tej chwili nie myślałam. Myślenie nagle się wyłączyło, zostały tylko ukradzione z czasu chwile, bezwstydne, pełne magii.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2336 słów i 12875 znaków. Tagi: #dramat #miłość

4 komentarze

 
  • Użytkownik Lola91

    Kiedy następna część?

    16 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @Lola91 Najpóźniej jutro, a może uda się wrzucić dzisiaj, jak nic mi nie wypadnie nieprzewidzianego ;) Pozdrawiam

    17 wrz 2018

  • Użytkownik dreamer1897

    Oj chyba w końcu Anita znalazła swoją oazę w ramionach Tymona. Teraz to już powinno być lepiej :)

    15 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @dreamer1897 Oaza na pustyni jest potrzebna, oby życie tego nie zepsuło.

    17 wrz 2018

  • Użytkownik emeryt

    Każdy człowiek chce tej odrobiny szczęścia. Nie każdy umie je odpowiednio wykorzystać.  Nie każdy potrafi znaleźć je w odpowiedniej chwili. Ty opisujesz to wspaniale. Tego nie można nauczyć się z podręczników, to trzeba znać z autopsji.

    11 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @emeryt dzięki, szczęście jest potrzebne, bez niego ciężko się odnaleźć w życiu, bez marzeń, bez nadziei. Anita szuka szczęścia, ale czy je odnajdzie to czas pokaże.

    12 wrz 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Pierwszy! Bardzo wzruszająca historia. Pozdrawiam

    11 wrz 2018

  • Użytkownik AuRoRa

    @AnonimS co za refleks ;) dzięki za komentarz. :)

    11 wrz 2018