Moja tęsknota za Lubomirem przebrała racjonalne rozmiary. Doszło do tego, że przebierałam się w strój pokojówki – prześwitującą spódniczkę, czarne pończoszki, biały fartuszek - i szłam sprzątać jego pokój, w którym wszak niestety nikt od wielu dni już nie mieszkał…
Przymykałam wówczas oczy, powolutku obnażałam piersi, jakbym specjalnie odsłaniała je, w pełnej krasie, przed tym fantastycznym chłopakiem, po czym brałam do ust symbol… nędzną namiastkę mego Lubka… Zasysałam na nim usta tak namiętnie, jakby to rzeczywiście był on. Wzdychałam do niego… Prawiłam mu komplementy, jakie każdego mężczyznę wprawiłyby w stan co najmniej niebiański… Wychwalając jego męskość, którą uważam za najcudowniejszą rzecz na świecie. Pracowałam głową, jakbym autentycznie chciała zrobić dobrze ustami młodemu, napalonemu mężczyźnie… Bałam się wręcz otworzyć oczy, żeby czar nie prysnął. Pewnie uważacie mnie za wariatkę… ale cóż zrobić, skoro taki młody gówniarz potrafił mi aż tak zawrócić w głowie.
Napisałam mu teraz długie zaproszenie na weekend. Ciekawe, czy mnie dobrze zapamiętał? Czy zechce mnie znów odwiedzić?
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.