Wieczorem usiadłam z Lubomirem. Dociekał, jaki mam pomysł, żeby go onieśmielić w kontaktach z płcią piękną. Gapił się jednocześnie na moją bluzeczkę. To jedna z moich ulubionych, transparentna, wiem, że za zbytnio prześwitująca… Ale ją ubóstwiam. Specjalnie nie założyłam pod nią stanika… Wiem, że to tanie… zapewne nazbyt prowokacyjne… ale… chciałam się tak czuć… chciałam być nieco kokieteryjna. Wiem, jak w takich sytuacjach na mężczyzn działa widok piersi… niby nie odkrytych, zasłoniętych materiałem, ale trochę widocznych… z zarysowującym się ich kształtem i… guziczkami… Siedziałam na kanapie, poprawiając kusą, białą spódniczkę, gdy wyjawiłam młodzieńcowi swój plan. Zamurowało go, gdy go usłyszał. – A może panie Lubomirze… tak trochę mówię na gorąco… jeszcze nie wiem, czy to dobry pomysł i nie wiem, czy się ostatecznie na niego zgodzę, ale może… poudawalibyśmy… tak zagrali, że… że… mamy ze sobą randkę…? Co pan o tym myśli? – Chłopak długo nie odpowiadał, ale wyglądał, jakby był w siódmym niebie. Po chwili, nie patrząc mi w oczy, lecz wpatrując się w koronkowe manszety moich pończoch, których obecność ujawniła niesubordynowanie, skąpa kiecka, cedząc słowa, wydusił z siebie: - Ależ pani Marto… co ja na to??? Mój Boże! To przecież byłaby zdecydowanie najszczęśliwsza chwila mojego życia… Randka… z… panią??? Nie mogę w to uwierzyć! Nawet mimo to, że byłaby to, najzupełniej w świecie, udawana randka!
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
AnnaAneta
Chętnie poszła bym na taką randkę z mładzieńcem
nanoc
Ja też bym nie odmówił