Tak bardzo polubiłam przychodzić do pokoju Lubomira, że wykorzystywałam ku temu najdrobniejsze preteksty… A może to jakieś moje uczucia opiekuńcze… zgoła macierzyńskie (???) brały górę? Nawet przychodziłam prasować jego rzeczy… Uwijałam się przy tym zgrabnie przy desce do prasowania, gdy on leżał na łóżku i czytał… No tak, czytał… To znaczy, wtedy to już chyba nie za bardzo był w stanie czytać… Po prostu nie odrywał ode mnie wzroku… Oczywiście znów miałam na sobie króciutką spódnicę… znowu rozkloszowaną… Chyba dlatego nie podnosił się z łóżka… To znaczy on nie… bo nie wiem, czy na tym łóżku nic tam się nie podnosiło… - Panie Lubku, szykowny z pana dżentelmen! Cóż za eleganckie koszule! A czy bokserki też mogę panu przegnieść??? – Skonsternowany młodzian tylko łypał oczami… Nie wiem co tam sobie wyobraził po mojej deklaracji odnośnie bokserek, ale jego rozmarzona mina wskazywała na wiele… - O tak pani Marto… pani zawsze mnie pochwali… i jest taka… usłużna… oczywiście… poproszę o wygniecenie mi bokserek…
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
nanoc
Można pognieść tą krótką spódniczkę