To się działo chyba we śnie… Nie wierzę w to, że się na to zgodziłam… To nie mogłam być ja…!!! Podciągnęłam do góry spódnicę i najzwyczajniej pozwoliłam się Lubomirowi… wymacać… To była tak zwana „trzecia baza”… W ramach instruktażu na udawanej randce… Chłopak był rozochocony miętoszeniem moich piersi, więc zdobył się łacniej na odwagę do przejścia do kolejnego kroku… - kolejnej „bazy”… Ostatniej! Ale… przecież ja sama tak bardzo tego chciałam… Kłamałam mu co prawda, że ja nigdy na żadnej z początkowych randek nigdy nie wyraziłabym na to zgody… ale… fakt, że są panie, które nie mają z tym oporów… Więc Lubek, przygotowując się na spotkania z „takimi” paniami… trenował… Trenował, trzeba mu to przyznać, z dużym zaangażowaniem… - Pani Marto, czy dziewczęta zawsze są tam, takie… wilgotne…? – No i co ja mu miałam powiedzieć??? Że to oznaka tego, jak bardzo się przez niego podnieciłam??? – Panie Lubku… cóż… to znak, że kobieta jest gotowa… - Pani Marto… a czy na pierwszej randce może dojść do aktu oralnego?
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
Historyczka
A Wy panowie, co sądzicie o tych określeniach - druga baza... itp?
001
@Historyczka Ja jakoś ich nie preferuje
nanoc
Może dojść , może. :P