Niebieski tygrys – Rozdział 9| Nie udawaj, że tego nie chcesz

Niebieski tygrys – Rozdział 9| Nie udawaj, że tego nie chceszDzień dobry! A raczej już dobry wieczór :) Święta udane? Pojedzone? Popite? :D ja mam za sobą baaaardzo udany dzień, jeden z lepszych, jakie ostatnio miałam, muszę przyznać :) ale tęsknię też trochę za pisaniem i wszystkim, co z tym związane, dlatego wrzucam jako mini prezencik następny rozdział :)


Nie mogłam spać. Kręciłam się pół nocy po łóżku, zasypiałam na dwadzieścia minut, po czym się budziłam. I tak w kółko. Z każdym kolejnym razem byłam coraz bardziej sfrustrowana. Co się działo, do cholery? Byłam zmęczona, ale sen uparcie nie chciał do mnie przyjść.
Ponoć mówiło się, że spokojnie śpią tylko ci, co mają czyste sumienie.
Co za bzdury.
Przeczekałam do piątej rano, po czym wściekła, gwałtownie podniosłam się z łóżka. Był poniedziałek i miałam jeszcze ponad dwie godziny, zanim zacznę szykować się do pracy, ale wiedziałam, że już nie zasnę. Byłam teraz naładowana złością, której musiałam się jakoś pozbyć.  
Sięgnęłam po moje sportowe buty i bladoróżowy sportowy komplet. Włosy związałam najmocniejszą gumką w pokaźnego kucyka, a z lodówki wyciągnęłam schłodzoną butelkę wody. Tak wyposażona wyszłam z mieszkania.
Mimo że była piąta rano, uderzył we mnie żar. Pogoda była ostatnio kompletnie nieznośna. Przez głowę przebiegło mi wspomnienie dnia, gdy spotkałam Nathana.
Ile bym dała, by znowu zemdleć mu w ramionach.
Nie miałam z nim kontaktu od kilku dni, czyli od wystawy. Nie miałam zaplanowanego jeszcze następnego ruchu, a on uparcie nie chciał wykonać swojego. Miałam jednak przeczucie, że myślał o mnie. Mógł mówić co chciał, ale nie mógł przede mną ukryć tego ognia, który zapłonął w jego oczach, gdy mówiłam o duszeniu. Chciał tego. Może nie ze swoją narzeczoną, ale ze mną. Pragnął tego, mnie; choć jeszcze sam o tym nie wiedział.
Uśmiechnęłam się powoli, wyrzucając z głowy Nicolę. Nie była dla mnie problemem. Miałam dla niej przygotowany specjalny plan.
Do ramienia przypięłam sobie opaską komórkę i podłączyłam do niej słuchawki. W talii przymocowałam sobie pas, w którym miałam butelkę wody i klucze do mieszkania. Słońce świeciło już mocno, gdy rozciągałam się na trawniku, obserwując, jak świat budzi się do życia. Krew zaczęła szybciej krążyć i już po chwili na moim ciele pojawiły się pierwsze krople potu.
W końcu zaczęłam biec.
Było duszno, ale do zniesienia. Biegłam przed siebie, nie zastanawiając się, dokąd. Wkrótce minęłam budynek, gdzie mieszkał Dan, ale nie zaszczyciłam go spojrzeniem. Dan też nie odzywał się od dnia wystawy, ale to mnie akurat nie martwiło. Nie miałam chwilowo nerwów na użeranie się z nim, więc dobrze się złożyło, że akurat postanowił się obrazić. Tak jakby śmieci same się wyniosły.
Wiedziałam, że i tak nie wytrzyma za długo – ale gdy postanowi się w końcu odezwać, będzie już za późno.
W uszach dudniły mi najnowsze pop kawałki. Powoli zaczynałam czuć działanie endorfin. To jednak było dużo lepszym pomysłem na spędzenie poranka, niż wylegiwanie się w łóżku, w którym dostawałam już szału.
Nagle wpadłam na kogoś z impetem, który powaliłby konia. Znalazłam się na chodniku, zanim zdążyłam w ogóle zorientować się w sytuacji. Słuchawki wyrwały mi się z uszu i usłyszałam, jak ktoś burczy pod nosem:
– Serio?
Sekundę później czyjaś silna ręka poderwała mnie do góry. Poczułam ten charakterystyczny zapach, który sprawił, że w moich żyłach od razu popłynęła adrenalina.
Nathan był ubrany tylko w krótkie spodenki. Jego tors lśnił od potu, a mięśnie unosiły się w szybkim oddechu. Patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami i właśnie rozcierał czoło.
– Kto by pomyślał, że taka chudzina ma siłę buldożera – mruknął, patrząc na mnie nagannie. – Nic ci się nie stało?
Co za idealne zrządzenie losu. Nieczęsto mi się to zdarzało – zwykle sama brałam sprawy w swoje ręce. Wyglądało na to, że świat chyba chciał mi pomóc.  
Obrzuciłam go przeciągłym spojrzeniem.
– Nie. I to ty na mnie wpadłeś. – Nacisnęłam przycisk na komórce, by wyciszyć muzykę.
– Ja? To ty nie patrzyłaś, jak biegniesz.  
– A ty gdzie patrzyłeś, skoro mnie nie widziałeś? – odparowałam, prostując się i czując, jak wzdłuż pleców ścieka mi wilgotna strużka potu.
Zamrugał gwałtownie oczami i zmarszczył brwi.
– Jak to się dzieje, że jeszcze niedawno nie miałem pojęcia o twoim istnieniu, a teraz ciągle się na ciebie natykam? – zapytał, przypatrując mi się uważnie.
Nastroszyłam się nieco. Nie miał pojęcia o moim istnieniu? Natykał się na mnie? Serio, jak to brzmiało? Nie moja wina, że był zapatrzony tylko w swojego plastika i nie widział tego, co widzieć powinien.
– A więc twoje życie było wcześniej puste – odparłam, wzruszając lekko ramionami. Tylko Nathan Green mógł mówić takie rzeczy zaraz po staranowaniu mnie na chodniku – żadnego “dzień dobry” ani kurtuazyjnego pytania w stylu “ty też biegasz?”. Nie, on zastanawiał się, dlaczego nagle pojawiłam się w jego życiu.
Dobrze, że się zastanawiał. Szkoda, że robił to w zły sposób. Tak jakbym była problemem.
Musiałam chyba pomóc mu w zorientowaniu się, kto tu stanowił problem. Jeśli jeszcze nie zauważył, że mieszka z nim pod jednym dachem, chyba musiałam mu napisać jej imię wielkimi literami na czole.
– Nie jest ci gorąco w tych włosach? – Usłyszałam i zobaczyłam, że Nathan patrzył krytycznie na moją fryzurę. Znaczna część włosów wysunęła się z gumki i opadła mi po bokach.  
– Skoro już o tym wspominasz… tak, trochę gorąco. – Sięgnęłam ręką do butelki wody, która zdążyła się już trochę ocieplić. Mimo wszystko odkręciłam ją i, patrząc Nathanowi prosto w oczy, uniosłam butelkę do góry i wylałam na siebie połowę jej zawartości. Woda zwilżyła mi usta i zaczęła spływać do biustonosza, lekko go mocząc. Wzrok Nathana od razu skierował się w tamte rejony.  
– Do jasnej cho… – zaczął, ale nie dokończył, bo w tym momencie usłyszeliśmy głośny tupot i nagle obok nas znalazła się zarumieniona Nicola. Przeniosłam na nią wzrok, a brwi momentalnie podjechały mi do góry.
No, właśnie – do jasnej cholery. Co ona tu robiła? Nawet tutaj musiała się napatoczyć?
– Dogoniłam cię – oznajmiła radośnie, zatrzymując się obok nas. Spojrzała na mnie i jej uśmiech nieco przygasł. – Och, to…
– Dziewczyna z kawiarni? – Chciałam warknąć, ale zmusiłam moje usta do uśmiechu. – Tak, to ja. Gawędziliśmy sobie właśnie. – Niby przypadkiem dotknęłam biustonosza, jakbym chciała wytrzeć z niego wodę, ale odrobinę obciągnęłam go w dół. Nathan wciąż na mnie patrzył, a wzrok Nicoli stał się nieco zagubiony.
– Właśnie widzę – odparła uprzejmym tonem i zwróciła się do Nathana: – No dobrze, wygrałeś wyścig. Teraz biegnijmy już razem, dobrze?
Ledwo powstrzymałam się, by nie parsknąć śmiechem. Jak słodko – ścigali się, a gdy Nicola go dogoniła, cieszyła się jak dziecko z lizaka.
Musieli mieć pasjonujące życie – seksualne też.
Nic dziwnego, że Nathan mnie potrzebował. Przecież to zakrawało na kpinę.
– W takim razie nie będę wam już przeszkadzać. – Ponownie wysiliłam się na uśmiech i założyłam z powrotem słuchawki. – Ja ścigam się sama ze sobą.
Wyminęłam ich i w końcu mogłam wywrócić oczami.
Zaczęłam biec, choć z mniejszą werwą niż jeszcze przed chwilą. Na sam widok Nicoli chciało mi się rzygać.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię i zatrzymał. W lekkim szoku obejrzałam się za siebie, ponownie wyjmując z uszu słuchawki.  
– Zapomniałam się pożegnać? – mruknęłam, zerkając z ciekawością na Nathana, który miał dość zaciętą minę. Nie miałam pojęcia, czego mógł ode mnie chcieć.  
– Słuchaj… – westchnął i spojrzał na mnie dziwnie. – Skoro i tak ciągle na ciebie wpadam…
– Dobrze, że powiedziałeś, że to ty wpadasz na mnie.
– ...to może przestańmy zawierzać wszystko przypadkowi – dokończył, puszczając moje ramię. Uniosłam do góry brew, a serce mi zatrzepotało. – Może umówmy się któregoś dnia.
A to miła niespodzianka. Sądziłam, że jeszcze trochę mu to zajmie, ale udało mu się mnie zaskoczyć.  
Musiałam powstrzymać szeroki uśmiech.
– Dlaczego miałabym się zgodzić? – rzuciłam. – Chcesz, żeby twoja dziewczyna była zazdrosna? – Lekko machnęłam głową w stronę Nicoli, która stała kilkanaście metrów od nas z założonymi na klatkę piersiową ramionami. Miała nieokreślony wyraz twarzy. – Przecież wariuje, jeśli nie wracasz do domu prosto z pracy. – Znowu chciało mi się śmiać.
Nathan zacisnął usta.
– Wie, że nie ma się czego obawiać. Kocham ją – rzucił, a ja zmrużyłam oczy. – Zresztą, ty też jesteś w związku.
Już zdążyłam zapomnieć, że Nathan myślał, że byłam z Danem.
O samym Danie zresztą też już zapomniałam.
– Skąd pomysł, że chciałabym się umówić? – zapytałam z uśmiechem pełnym politowania, choć w środku wariowałam. – Sam twierdziłeś, że spotykamy się przypadkiem. Przypadki nie są dyktowane chęciami.
Miałam wrażenie, że lekko się wkurzył. To mnie tylko rozochociło jeszcze bardziej.
– Przestań. – Głos miał niski, gardłowy. – Nie udawaj, że tego nie chcesz. – Ponownie wyciągnął rękę i chwycił mnie mocno za nadgarstek. – Skoro i tak mamy się ciągle widywać przypadkiem, zlikwidujmy element zaskoczenia. – Wzmocnił uścisk. Patrzył mi prosto w oczy. Mimo upału, jego dotyk był jak zwykle elektryzujący.
Traciłam grunt pod stopami.
– Zastanowię się – powiedziałam powoli, nie tracąc kontaktu wzrokowego. Wyswobodziłam się z jego uścisku i odwróciłam, chcąc znowu odbiec.
– Czyli o której kończysz jutro pracę? – zawołał za mną, a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Pomachałam mu, po czym odbiegłam na tyle szybko, żeby już nie mógł mnie dogonić.  
W końcu wszystko, czego pragnęłam, zaczynało się spełniać.

*

Dawno nie byłam w tak wyśmienitym nastroju. Nawet mój szef skomentował moje zaróżowione policzki i stwierdził, że wyglądam jeszcze piękniej niż zwykle. Tak właśnie się czułam. Mogłam zdobyć cały świat.  
Nathan umówił się ze mną na oczach swojej plastikowej narzeczonej, mając wyraźnie gdzieś jej opinię. Ilekroć myślałam o Nicoli z naburmuszoną miną i założonymi rękami, parskałam śmiechem. Ciekawe, czy w ogóle wiedziała, jak bardzo została upokorzona – jak cholernie mało znaczył ten jej pierścionek. Myślała, że Nathan ją kochał i może faktycznie tak było.  
Dopóki nie spotkał mnie.
Przepadł, tak jak każdy inny. Walczył z tym, ale i tak to ja wygrałam – jak zawsze. Dzięki niemu uśmiech nie schodził mi z twarzy.  
Myślałam o mamie. O wszystkich motylach, które rozerwała. Które ja rozerwałam… Zawsze tak żyłam i nie zamierzałam przestawać, ale teraz musiałam poważnie się nad tym zastanowić.  
Czy mogłabym pokochać Nathana?
Pragnęłam go, ale czy było w tym coś więcej niż zwykle?  
Nie chciałam go skrzywdzić.
Musiałam tylko przypilnować, by on nie skrzywdził mnie.  

*

Na pięć minut przed końcem pracy wyjrzałam przez okno na parking. Serce wyrwało mi się do szybkiego galopu, gdy zobaczyłam samochód Nathana. Był tam, czekał na mnie, choć mógł zrezygnować. Wyraźnie wziął sprawy w swoje ręce i postarał się, by mnie zobaczyć.
Czułam motylki w brzuchu i pulsowanie między nogami.
Wygładziłam moją jasnoniebieską sukienkę i poprawiłam włosy, wychodząc na parking. Szłam przed siebie, tak jakbym nie zauważyła tego samochodu, jakbym o niczym nie pamiętała… aż nagle Nathan zagrodził mi drogę.
– Wybierasz się dokądś beze mnie? – zapytał, zatrzymując mnie delikatnie i ponownie zaglądając mi w oczy.
Gdybym tylko mogła się w tym momencie oblizać…
Lub jego…
Jego perfumy owionęły mnie całą. Mimo upału miał chłodne palce.  
Tak bardzo chciałam je poczuć w swoim wnętrzu.
– Porywasz mnie? – zapytałam delikatnie. – Dla okupu? Czy dla rozrywki?
Och, jak chciałabym mu pokazać, jak wspaniale mógł się ze mną bawić…
– To się okaże. – Uśmiechnął się nagle i wskazał dłonią swój samochód. – Panie przodem.
Posłusznie podeszłam do drzwi i pochyliłam się, by je otworzyć, standardowo wypinając pośladki w jego stronę.
Niech zabawa się rozpocznie.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2274 słów i 12737 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    No i wlazła z buciorami, no!:nerw: Co za miękki gościu, tak szybko dał ciała  :no: Ja jestem za tym, żeby wziął ją na tą randkę  i wykręcił jej jakiś numer. Już widzę ten piękny nerw. Może autorka przemyśli takową  opcję? Bardzo mi się podoba, chcę więcej. <3<3<3

    26 gru 2019

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 autorka już wszystko przemyślała, przed świętami już historię skończyła :) jak przyspieszenia dostała, to siedziała 2 tygodnie i pisała non stop :D

    26 gru 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @candy To dawaj, tu nie ma na co czekać:D

    26 gru 2019