Niebieski tygrys – Rozdział 35| Dwa serca

Niebieski tygrys – Rozdział 35| Dwa sercahttps://www.facebook.com/SandraHajdukAutor - wszystkich, co jeszcze nie widzieli, zapraszam na moją stronę autorską na Facebooku :) będzie mi bardzo miło, jak zostawicie po sobie ślad ;) a tymczasem zapraszam na rozdział :)


Ocknęłam się na czymś mokrym. Głowa bolała mnie tak, jakbym piła przez tydzień.
Nie byłam w stanie się ruszyć. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że chyba byłam związana. Pod skórą czułam małe ziarenka i zorientowałam się, że musiałam leżeć na piasku. Otworzyłam oczy i zakaszlałam gwałtownie.  
– Oj. – Rozległ się czyjś głos. – Już się przyzwyczajasz do gryzienia piachu? Bardzo dobrze.
Poderwałam się gwałtownie na tyle, na ile mogłam. Guz na mojej głowie był tak duży, że szybki ruch przeszył mnie na wskroś ostrym bólem. Nagle wszystko do mnie wróciło. Zrozumiałam wszystko, czego nie potrafiłam dojrzeć przez te tygodnie.
Utkwiłam przerażone spojrzenie w Danie, który siedział naprzeciwko mnie na piasku, opierając się o ścianę. Uśmiechał się diabolicznie i w ręku obracał pistolet.  
Jedno spojrzenie mi wystarczyło, by się zorientować, że byliśmy we wnęce w klifie, w której pochowałam Caleba. Był wieczór, może noc, ale w piasek zostało wbite coś, co wyglądało jak bambusowa pochodnia, która płonęła jasno, oświetlając nas.  
Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak przerażona.
– To przez cały czas byłeś ty? – wyjąkałam, patrząc na Dana, który dalej się uśmiechał. Nie, to musiał być jakiś żart.
Przecież to był Dan.
Jęczący, wiecznie łaknący uczuć i miłości. Głupi i bezbronny. Pasjonujący się fotografią. Dan nie był mordercą ani szantażystą.  
– Prawdę mówiąc, jestem zdumiony, że się nie domyśliłaś – powiedział z rozbawieniem w głosie. – No, niby przez chwilę myślałaś, że to byłem ja, ale te podejrzenia zniknęły równie szybko, jak się pojawiły. – Pochylił się ku mnie, szczerząc zęby. – Wiesz, czemu zniknęły? – Przysunął się na tyle, by przejechać zimnym pistoletem po mojej twarzy. – Bo się zakochałaś – szepnął kpiąco, odsuwając się i z powrotem opierając plecami o piasek. – I zobacz, jak na tym wyszłaś, Amelio.  
– Ty chuju – wyszeptałam, drżąc z zimna i upokorzenia. Zerknęłam w dół i zobaczyłam usypany pod sobą równo piach. Zajęło mi parę sekund, by to zrozumieć – siedziałam na grobie Caleba. On cały czas tam był. Martwy. Nigdy nie wrócił zza grobu. – Dlaczego? Dlaczego mi to zrobiłeś?! – wrzasnęłam, szamocząc się, by uwolnić ręce, które miałam zawiązane za plecami.  
– Naprawdę jeszcze nie wiesz? – westchnął teatralnie, przeczesując włosy. – No tak, mogłem się domyślić. Przecież ty zawsze byłaś skupiona wyłącznie na sobie. – Bawił się przez chwilę bezpiecznikiem pistoletu, po czym spojrzał na mnie, zamyślony. – Cóż, nie widzę przeszkód, byśmy sobie w końcu szczerze porozmawiali. Ale najpierw musisz kogoś zobaczyć. Na pewno się ucieszysz. – Wyszczerzył się, po czym zawołał: – Chodź tu, skarbie!
Gdzieś z boku usłyszałam ruch i po chwili do środka wczołgała się… Nicola. Patrzyła na mnie z triumfalnym uśmieszkiem, a ja poczułam, jakbym dostała czymś ostrym w brzuch.
– Co do ciebie miałam rację, suko! – jęknęłam, dalej usiłując się wydostać. – Wiedziałam, że za tym stałaś!
– No, nie do końca. – Dan nagle zacmokał. – Nicola tylko pomagała. Ja byłem głównym… pomysłodawcą. – Uśmiechnął się ze swojego określenia, a Nicola usiadła obok niego. – Widzisz, Amelio, całkiem dobrze ukryłaś wszelkie ślady. Nawet policja nie zdołała się domyślić, że to ty zabiłaś Caleba. Prawie udało ci się z tego wywinąć. – Nagle przestał się uśmiechać. – Znałem Caleba. Byliśmy kumplami. Wiesz, gdzie się poznaliśmy? Na terapii. Dla osób, które potrzebowały wsparcia. Caleb znalazł się tam, bo nie radził sobie ze śmiercią ojca. Wiele osób szukało tam wsparcia po stracie kogoś bliskiego, w tym ja. – Jego oczy nagle przygasły. – Wychowywała mnie mama, Amelio. Tak jak ciebie. Była samotna, bo mój ojciec odszedł, jak byłem mały. Wiedziałaś o tym? Och, pewnie, że nie – rzucił wściekle. – Bo zawsze byłaś skupiona tylko na sobie! Nigdy nie zadałaś nawet jednego, pierdolonego pytania! Nie interesowali cię ludzie, o ile nie przynosili ci korzyści. Nigdy nawet nie próbowałaś mnie poznać! – Wymierzył we mnie z pistoletu, ale wiedziałam, że go nie użyje. Jeszcze nie.
– Pieprz się – odparowałam jedynie, a on zacisnął szczęki i powoli cofnął rękę.
– Tak czy inaczej… – Odetchnął głęboko. – Zakumplowaliśmy się z Calebem. Zaczęliśmy rozmawiać też poza terapią. Wkrótce zaczął wyglądać jeszcze gorzej: blady, wiecznie apatyczny, nieszczęśliwy. Zapytałem, co mu dolega i zgadnij, co mi powiedział? – Znowu się uśmiechnął. – Że poznał miłość swojego życia, ale jego obecna dziewczyna wariatka nie pozwala mu z nią być… Nigdy nie wspominał, czym go szantażowałaś, chyba się wstydził. Tak czy inaczej, sprawa była jasna. Niszczyłaś mu życie. – Zmrużył oczy. – Widziałem wasze zdjęcia, kiedy jeszcze udawaliście, że byliście szczęśliwi. Od początku wiedziałem, jak wyglądasz. Słuchałem, co wyprawiałaś. Oferowałaś się policjantowi, byle tylko nie wypisał wam mandatu… – prychnął. – Wtedy mnie to zdziwiło. Teraz już nie.  
Udawałam, że go słuchałam, próbując ręką dosięgnąć pistoletu, który wciąż miałam z tyłu spodni. Nie mogłam jednak wykonywać gwałtownych ruchów, bo Nicola cały czas bacznie mnie obserwowała.  
– Szczerze mówiąc, nienawidziłem cię. Anonimowej dziewczyny, która niszczyła mojego kumpla. Próbowałem mu pomóc, ale on nigdy nie wyjawił mi wszystkiego, więc było to trochę ciężkie. Nie mogłem jednak uwierzyć, że jakaś kobieta mogła być tak okrutna. – Przekrzywił głowę i wbił we mnie spojrzenie pełne… podziwu? Co to było? – Aż tu nagle, pewnego dnia, Caleb po prostu zniknął. Nie przyszedł na spotkanie. Myśleliśmy, że był chory… a potem dowiedzieliśmy się, że zmarł. Mówili, że to samobójstwo, ale jakoś ciężko było mi w to uwierzyć. Później powiedzieli, że zaginął. Od razu wiedziałem, że miałaś z tym coś wspólnego. Bo niby kto, jak nie ty? A więc zacząłem kopać. Szukać. Miałem bardzo dobry kontakt z jego mamą… pozwoliła mi przeglądać jego rzeczy, bo sama nie miała do tego głowy. I zgadnij, co tam znalazłem? – Wyciągnął skądś mały, zakurzony zeszyt. – Jego dziennik. Chyba zaczął go prowadzić, żeby przez ciebie nie oszaleć. Nie chciał się nikomu zwierzać, ale też nie mógł tego ukrywać, bo by zwariował. Więc wszystko, absolutnie wszystko… – Pomachał notatnikiem. – Spisał tu. Włącznie z tym, gdzie miał się z tobą spotkać… zanim umarł.
Serce chyba przestało mi bić. W ogóle go nie słyszałam. Słuchałam tylko obrzydliwie psychopatycznego głosu Dana i miałam wrażenie, że każdym słowem coraz bardziej rozcinał mnie na kawałki.
– Więc ja też tam poszedłem – kontynuował Dan, z powrotem chowając notatnik. – I szukałem go na własną rękę. Trochę mi to zajęło, nie powiem, że nie. Aż w końcu natknąłem się na tą wnękę w klifie… – Poklepał piasek, na którym siedział. – Tak małą, że prawie niewidoczną. Prawie zakryłaś wszystkie ślady, Amelio, ale zapomniałaś o jednym: jestem fotografem. – Jego oczy niebezpiecznie zabłyszczały. – I to fotografem z pasją, więc zawsze patrzę głębiej, niż zwykli ludzie. Zaglądam w dusze. Nie tylko ludzkie. Natura też je ma. I tak oto… – Spuścił wzrok na miejsce, w którym siedziałam. – Znalazłem go. – Podniósł spojrzenie na mnie. – Zobaczyłem, co z nim zrobiłaś.  
Miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję.
– Mogłem wydać cię policji, tyle że nie miałem dowodów. Nie byłem pewien, czy dziennik Caleba by im wystarczył. Przysiągłem sobie jednak, że go pomszczę. Znalazłem cię. Zauważyłem od razu. Byłaś taka… – westchnął, stukając palcem o swoje kolano. – No cóż, wyróżniałaś się z tłumu, ale na takich jak ja, oczywiście, nie zwracałaś uwagi. Musiałem trochę bardziej się postarać. Myślisz, że to przypadek, że się wtedy spotkaliśmy? – Wywrócił oczami. – Specjalnie zatrzymałem gdzieś twoją koleżankę, byś wtedy natknęła się na moją wystawę. Na szczęście zrobiłaś, co trzeba i weszłaś tam. A ja już czekałem. Myślałaś, że jesteś tak wspaniała, że od razu na ciebie poleciałem, przysięgając ci dozgonną miłość? – prychnął kpiąco. – Nie, Amelio. To nie ja wpadłem w twoje sidła. – Jego twarz powoli rozświetlił uśmiech. – To ty wpadłaś w moje.
Głowa bolała mnie niemiłosiernie, w dodatku miałam wrażenie, że zaraz eksploduje. Wszystko dookoła mnie wydawało się nierealistyczne. Nicola dalej siedziała cicho, ale bacznie mnie obserwowała. Miałam wrażenie, że ręce zaraz mi odpadną, tak samo jak stopy – byłam skrępowana tak mocno, że krew ledwo dopływała do kończyn.
– Czyli zabrałeś Calebowi telefon – odezwałam się schrypniętym głosem, usiłując to jakoś poskładać i odwrócić ich uwagę. – Odkopałeś go, zabrałeś mu telefon. Wiedziałeś o mnie wszystko, więc najpierw zaczaiłeś się na mnie, by potem mnie szantażować? Udawać, że jesteś nim? To chore. – Skrzywiłam się. – Miałeś swobodny dostęp do mojego mieszkania… – Uświadomiłam sobie nagle. – To ty zabiłeś Leah – syknęłam ze łzami w oczach. – I po co były te gierki? To, żebym zostawiła tego, na którym mi zależało? Co z tego miałeś? To miała być twoja zemsta za przyjaciela? Moje cierpienie?
– Na początku, owszem, to miała być zemsta za przyjaciela… ale później stała się zemstą za mnie – syknął Dan, a na jego twarz wkradł się ból. – Gdy cię poznałem, przekonałem się, że jesteś cholernie niebezpieczna. Jesteś modliszką. Wiedziałem to, a jednak… – Skrzywił się. – A jednak i mnie w jakiś dziwny sposób zdołałaś oczarować. Nie na tyle, bym ci wybaczył, ale by zaczęło mi na tobie zależeć. Czy może raczej: zależałoby mi na tobie, gdybyś nie była taką suką. – Odetchnął głośno. – Ale potraktowałaś mnie tak samo, jak jego. Wszystkich nas tak traktowałaś. Znalazłem twój album – dorzucił ironicznie. – Ten, który chowałaś pod podłogą. Twoje motyle? Serio? – parsknął. – Wtedy zrozumiałem, że jesteś bardziej pojebana, niż początkowo sądziłem. Gdybyś tylko nie traktowała mnie jak gówno, Amelio… może teraz wcale byśmy tu nie siedzieli.
– Do rzeczy – syknęła nagle Nicola, a ja aż drgnęłam, bo całkiem o niej zapomniałam.
– W skrócie: trzeba było cię po prostu unieszkodliwić – kontynuował Dan, zerkając na mnie lekceważąco. – Byłaś toksyczna dla każdego, kogo spotkałaś. Gdybym nie miał mojej misji, ze mnie też wyssałabyś życie. Tak jak z niego. Choć udało ci się mnie zdziwić – dodał nagle. – Zostawiłaś mnie. Mnie, a nie Nathana, choć powtarzałaś aż do znudzenia, że nigdy nic do mnie nie poczujesz. – Roześmiał się nagle zimno. – A jednak to na mnie zależało ci bardziej! Przemiła niespodzianka, naprawdę. Zabawnie było obserwować, jak się miotasz, jak po kolei obwiniasz winą każdą osobę z twojego otoczenia. Biedny Nathan, musiał być skołowany. Od początku nie za wiele rozumiał. Myślałaś, że to ja byłem tym głupim, ale wiedziałem dużo więcej, niż ci się zdawało. I nawet udało mi się doprowadzić do tego, że powiedziałaś, że mnie kochasz! Aż żałuję, że tego nie nagrałem. – Uśmiechnął się złośliwie. – To by dopiero było upokorzenie, prawda? Amelia mówiąca, że kogoś kocha. Ale nic straconego, zawsze możemy nagrać, jak Amelia ginie z ręki tego, w którym się zakochała. – Ponownie odbezpieczył pistolet, a ja skuliłam się w sobie.
Ale nie zamierzałam się jeszcze poddać.
– A ta dziwka? – warknęłam, wskazując głową na Nicolę. – Jaki miała w tym cel, co?
– Tego też się nie domyśliłaś? Nigdy nie zauważyłaś podobieństwa? – Dan wywrócił oczami. – No tak, po co ja pytam. Amelia nigdy nie zwracała uwagi na nikogo, kto nie był nią.
Prawda uderzyła mnie nagle między oczy i zrozumiałam, jaka byłam ślepa.  
Przecież Nathan mówił mi, że gdy Nicola ocknęła się po wypadku, okazało się, że jej brat zaginął… była blondynką… przy dokładnym przyjrzeniu się, miała nawet podobne oczy do oczu Caleba…
Nigdy nie poznałam jego rodziny. Nigdy mnie ona nie interesowała. Nie zorientowałam się, że była jego siostrą.
– O Boże – jęknęłam cicho pod nosem, a Nicola zacisnęła zęby.
– Zabiłaś mojego brata – wymamrotała, łapiąc gwałtownie oddech. – Nie dość, że zniszczyłaś go już za życia, zabiłaś go. – W jej oczach pojawiły się łzy. – Więc zniszczyłaś także moje życie. Musieliśmy pochować pustą trumnę. Nawet sobie nie wyobrażałam, że Caleb cały czas leżał tu, w piasku… zabity przez dziewczynę. – Wypluła pogardliwie ostatnie słowo. – Ale Dan znalazł mnie na pogrzebie Caleba i wszystko mi opowiedział. Wiedzieliśmy, że musimy jakoś cię namierzyć i się zemścić. Za niego. – Pociągnęła gwałtownie nosem. – Nie zasługiwał na to! Nikt na to nie zasługuje! Jesteś potworem! – Rzuciła się w moją stronę, ale Dan przytrzymał ją za rękę.
– Nicola, poczekaj.
– Nie chcę dłużej czekać, Dan! Ona…
– Wiem, kochanie. Spokojnie.
Kochanie?
Mimo wszystko najeżyłam się, wbijając w Dana nienawistny wzrok.
– Naprawdę? – prychnęłam. – Jesteś z nią? Ona jest twoim ideałem kobiety? To śmieszne. – Wargi mi drżały tak mocno, że ledwo mówiłam, ale kontynuowałam: – Przecież powiedziałeś… że kochasz mnie. Że mógłbyś uszczęśliwić mnie. – Mimo wszystko zabrzmiało to błagalnie.
– Bo tak było – odparł spokojnie Dan, ale w jego oczach krył się jakiś dziwny ból. – Ale powiedziałem ci też, że to zniszczyłaś. Traktując mnie jak gówno, pomiatając mną na każdym kroku. Tak jak mówiłem… może byłbym w stanie zapomnieć o Calebie. Ale nic się nie zmieniłaś. Nie nauczyłaś się szanować ludzi, ich wyborów. Więc teraz… – Zerknął na zegarek. – No cóż, nasz czas dobiega końca i chyba już wszystko sobie wyjaśniliśmy. A w końcu, przecież obiecałem ci, że spoczniesz w tym pustym grobie, prawda? – Uśmiechnął się i strzelił.
Ale ja w tym momencie zdołałam uwolnić sobie rękę na tyle, by sięgnąć pistoletu i również strzeliłam.
– Nicola, uciekaj! – ryknął Dan, ale nie patrzyłam, czy udało mi się go trafić. Szybko rozwiązałam sobie związane nogi i ponownie chwyciłam za pistolet, orientując się w sytuacji. Nicola klęczała na piasku, trzymając się za nogę, która obficie krwawiła.  
No cóż, przynajmniej ją udało mi się wyeliminować.  
Wypadłam szybko na plażę, na tyle, na ile pozwalały mi zdrętwiałe nogi, ale nagle ktoś mocno chwycił mnie za włosy.
– Dokąd to? – wydyszał Dan, przytrzymując mnie od tyłu i podduszając. Wydałam z siebie cichy skrzek, za wszelką cenę próbując się wyrwać. – Myślisz, że zdołasz uciec?  
Był zbyt silny. Trzymał mnie mocniej niż kiedykolwiek robił to podczas seksu, nawet tego najostrzejszego. Udało mi się jednak wbić mocno stopę w jego śródstopie, co spowodowało, że stęknął i mnie puścił. Natychmiast odwróciłam się do niego przodem, czując, jak zimny wiatr rozwiewał mi włosy. Wycelowałam w niego pistolet, a on wycelował swój we mnie.
Mimo ciemności, wciąż widziałam, jak jego oczy błyszczały.
– Nie wygrasz, Amelio. – Głos miał spokojny. – To zemsta moja i Caleba. Musisz w końcu zapłacić za to, co zrobiłaś nam wszystkim.
– Pieprz się – wymamrotałam, czując, jak serce dudni mi o żebra. Krew powoli napływała mi do rąk i nóg, ale nieco się chwiałam – nie pamiętałam, kiedy ostatnio coś jadłam, w dodatku ból głowy znacząco utrudniał sytuację. – Bawisz się w Boga, Dan? Chcesz zadośćuczynić za moje grzechy? Niedoczekanie. – Starałam się wycelować w jego klatkę piersiową lub głowę, gdy nagle zimna woda obmyła mi stopy, czego kompletnie się nie spodziewałam. Dotarłam aż do końca plaży i nie mogłam się dalej cofać. Zachwiałam się, a ból głowy na chwilę przyćmił mi wzrok. To wystarczyło, by Dan do mnie doskoczył i unieruchomił mnie w mocnym uścisku.  
Prawą ręką zbliżył pistolet do mojej skroni, po czym przybliżył swoje usta do moich i wyszeptał:
– Naprawdę mogłem cię pokochać. Ale zniszczyłaś to. Tak jak wszystko inne. – Pocałował mnie szybko, jednocześnie przyciskając pistolet jeszcze mocniej do mojej skóry. – Pozdrów ode mnie Caleba.
– Dan, zaczekaj – szepnęłam, nie licząc na to, żę mnie posłucha – ale on jednak zastygł w bezruchu. Wiatr wył wokół nas swoje piosenki. Nagle byliśmy tylko my dwoje. Dwa serca, bijące w jednym rytmie. – Jeśli mam umrzeć… w porządku. – Przełknęłam łzy i zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, słuchając jego przyspieszonego oddechu. – Ale zabieram cię ze sobą – syknęłam, po czym wyszarpnęłam unieruchomioną rękę i czym prędzej pociągnęłam na ślepo za spust.
Rozległ się strzał, ale nie wiedziałam, czyj.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 3119 słów i 17830 znaków, zaktualizowała 3 mar 2020.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Niutria

    Wow, przeczytałam to jednym tchem! Wspaniale intrygujące nadaje się na książkę czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! Tylko błagam nie każ czekać tak długo 💕

    5 mar 2020

  • candy

    @Niutria bardzo dziękuję <3

    6 mar 2020

  • Speker

    Czyli wszystko dobrze kombinowalem. Ale zaskoczenie jest.

    4 mar 2020

  • candy

    @Speker to dobrze ;)

    6 mar 2020

  • agnes1709

    Skoro ją unieruchomił, czemu nie zabrał jej gnata? Chłop nie myśli? :lol2:Przeczuwałam, że blondi maczała w tym palce :D

    4 mar 2020

  • Iga21

    @agnes1709 Gdyby jej zabrał, to by już było prawdopodobnie koniec opowiadania, a candy chce jeszcze nas zaskoczyć czymś ☺  
    Ale nadal się nie wyjaśniło kto konkretnie zabił świnkę. Dan czy blondi? A może razem.

    4 mar 2020

  • agnes1709

    @Iga21 Nathan:lol2:

    4 mar 2020

  • Iga21

    @agnes1709 to chyba będę musiała przeczytać w wolnej chwili jeszcze raz ☺

    4 mar 2020

  • candy

    @agnes1709 a no cóż, sama się zdziwiłam, jak to czytałam :) zapomniało mi się :) ale Iga też ma rację ;) a świnkę zabił Dan.

    6 mar 2020

  • Iga21

    @candy tak podejrzewałam, że to Dan albo blondi. Ale bardziej obstawiałam Dana.

    6 mar 2020

  • Iga21

    Piękne i jednocześnie dramatyczne. Czyli jeszcze to nie koniec.
    Jeszcze nas czymś zaskoczysz.
    Po przeczytaniu tego rozdziału doszłam do wniosku, że tym motylem wcale nie był żaden mężczyzna, a właśnie Amelia.

    4 mar 2020

  • Iga21

    @KontoUsunięte w opowiadaniu jest napisane, że Amelia miała wpajane przez swoją mamę, że mężczyźni są jak motyle i w podobny sposób ma się obchodzić z  osobami płaci przeciwnej, jak jej rodzicielka z motylami. Czyli bawić się nimi i niszczyć ich.  
    Ja pisząc, że tym motylem nie był wcale żaden mężczyzna, a głowna bohaterka opowiadania,  mam na myśl to, że na sam koniec to Amelia okazał się być takim motylem. Na koniec to Dan pozabawiał się nią i wymęczył jak motyla. Czy przeżyła to się okaże.

    4 mar 2020

  • candy

    @Iga21 dokładnie takie słowa są w następnym rozdziale :D

    6 mar 2020