Niebieski tygrys – Rozdział 16| Powiedziałeś, że to był błąd

Niebieski tygrys – Rozdział 16| Powiedziałeś, że to był błądObserwowanie Nicoli stawało się coraz zabawniejsze, zwłaszcza jej reakcje na moje dobre nastroje. Nie dało się ukryć, że spotkania z Nathanem coraz częściej wywoływały uśmiech na mojej twarzy, czym Nicola była wyraźnie zdumiona. Uśmiechałam się jeszcze szerzej, gdy wiedziałam, że ona nie miała o niczym pojęcia – o tym, gdzie Nathan wychodził, co wtedy robił, jak na mnie patrzył.
O dzisiejszym wieczorze też nie wiedziała. Ciekawe, co jej mówił. Nagle od wracania z pracy prosto do domu przeszedł do spędzania wielu wieczorów poza nim. Jeśli nie wydawało jej się to podejrzane, musiała być naprawdę głupia.
Nathan i ja zaczęliśmy pisać do siebie smsy – wcześniej tego nie robiliśmy, ale teraz wiele się zmieniało. Nie były sprośne – a przynajmniej nie tak, jak bym sobie tego życzyła – ale i tak wywoływały u mnie chichot napalonej nastolatki. Być może Nathan otworzył się jeszcze bardziej, gdy w końcu powiedział na głos, dlaczego tak naprawdę był z Nicolą. Ciekawe, czy w ogóle komukolwiek się do tego przyznał. Zapewne nie. Wszyscy ludzie zaraz zaczęliby go oceniać, mówić, jaki to jest okropny.
Wszyscy, poza mną. Ja go rozumiałam. Przynajmniej w jakimś stopniu – nie wiedziałam, po co jeszcze z nią był, ale zdawałam sobie sprawę z tego, jak to jest być z kimś, kogo się nie kocha. Tylko dla własnych celów. Jaki Nathan miał w tym cel – tego nie wiedziałam. Dobry seks? Spokojne sumienie?
Nieistotne. Rozpad ich związku był tylko kwestią czasu. Miał już kogoś, komu mógł powiedzieć wszystko, bez obaw, że zostanie odrzucony. Mógł być spokojny. Zamierzałam zachować tę informację tylko dla siebie.  
Tak jak jego.
Dzisiejszy dzień był nieco chłodniejszy, więc po raz pierwszy od dawna zdecydowałam się założyć spodnie. Nie byle jakie – czarne, lateksowe, przylegające mi do ciała jak druga skóra. Do tego szpilki na wysokim obcasie i elegancka czerwona bluzka z głębokim dekoltem. W pracy przyciągałam spojrzenia wszystkich, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, podczas gdy Nicola jak zwykle miała na sobie tę plisowaną spódnicę i idiotyczny kok na głowie. Usta tradycyjnie pomalowała na różowo, a jej wielkie cycki prawie rozrywały materiał koszuli. Poświęciłam sekundę czy dwie na wyobrażanie sobie, jak Nathan ich dotykał – o dwie sekundy za dużo. Nie chciałam tego widzieć. Nie chciałam nawet o tym myśleć. Blondi musiała szybko pójść do śmieci.
Posiedziałam w pracy dłużej, by odrobić zaległe godziny, a później mogłam od razu iść do baru. Złapałam taksówkę, która wysadziła mnie tuż przed drzwiami. Weszłam do środka, uruchamiając wiszący na górze dzwoneczek. Parę osób od razu się na mnie spojrzało i zawiesiło wzrok odrobinę dłużej, ale ja patrzyłam tylko na Nathana, który już siedział przy ladzie i czekał. Na mój widok uśmiechnął się i wykonał zapraszający gest.
Podeszłam i usiadłam obok niego, a on wtedy pochylił się i delikatnie pocałował mnie w policzek.
– Hej – mruknął, odsuwając się. – Nowe perfumy?  
– Jesteś bardzo spostrzegawczy. – Uśmiechnęłam się, w duchu wzdychając – chciałam czuć jego usta zupełnie gdzie indziej, niż na policzku. – Jak było w pracy?
– Jak to w pracy. Nie za ciekawie. Mamy nowego pracownika, który jest kompletnym partaczem. Czego się nie dotknie, trzeba to potem pięć razy poprawiać…
Nathan zaczął opowiadać, a ja słuchałam go z przyjemnością. Może niezbyt interesowało mnie to, co mówił, ale uwielbiałam jego głos. Zresztą, mogłam wtedy wnikliwie mu się przyglądać – podziwiać ten piękny zarost na jego szczęce, wyobrażać sobie, że jego ręce krążyły po moim ciele.
Ile jeszcze miałam czekać, by to znowu się ziściło?
Zamówiliśmy – ja drinka, Nathan piwo – i jeszcze przez chwilę słuchałam jego opowieści, aż w końcu zerknął w dół.
– Chyba pierwszy raz widzę cię w spodniach – skomentował i pociągnął łyk piwa.
– Sama się dawno w nich nie widziałam. Nieczęsto chodzę w spodniach. A co? – Założyłam kokieteryjnie nogę na nogę i uśmiechnęłam się. – Wyglądam w nich gorzej niż w sukience?
Obrzucił długim spojrzeniem moje nogi, podjechał do góry, na dekolt, aż w końcu spojrzał mi prosto w oczy.
– Zdecydowanie nie – mruknął, a ja przygryzłam wargę. Tak cholernie chciałam go dotknąć. Wychylić się i po prostu go pocałować. Przecież on też tego chciał, widziałam to na kilometr.
Ale przecież obiecałam – nie dotknę go. Zamierzałam dotrzymać tej obietnicy. Przetrzymać go jeszcze, torturować, nawet jeśli przy okazji torturowałam samą siebie.
– Co powiedziałeś Nicoli? – zapytałam zdawkowo, kiedy Nathan zaczął pić drugie piwo.
– Że idę na urodziny do kumpla. – Wzruszył ramionami, ale nie skrzywił się na wzmiankę o narzeczonej. Nie wiedziałam, czy to dobrze, czy źle.
– Uwierzyła?
Znowu wzruszył ramionami.
– Chyba tak. Głupio mi, że ją okłamuję, ale… Przecież nie robię nic złego.
A powinieneś.
– Nie miej wyrzutów sumienia – odezwałam się. – Gdyby znała prawdę, pewnie wydrapałaby ci oczy.
– Nie jest taka jak ty – zaśmiał się.
– To znaczy?
– No cóż. – Zerknął na mnie z uśmiechem. Piwo wyraźnie zaczynało działać. – Ty jesteś takim typem, który nie czeka na wyjaśnienia, tylko od razu zabija. – Zaśmiał się z własnego porównania. – A Nicola, hm… Gdyby znała prawdę, zapewne zamieniłaby się w wodospad łez. Musiałbym siedzieć z nią przez co najmniej godzinę, podawać chusteczki i zapewniać, że zależy mi tylko na niej.
Właściwie mogłam się tego po niej spodziewać. Słowa Nathana w ogóle mnie nie zaskoczyły. Ucieszyłam się jednak, bo sądziłam, że zaczął już traktować to wszystko z większym luzem, gdy nagle dodał przygaszonym tonem:
– Ale i tak nie powinienem jej okłamywać. Sam nie wiem… Lubię się z tobą spotykać, ale to nie w porządku wobec niej.
Chryste. Naprawdę musiał przemyśleć swoje priorytety.
– Nathan. – Odstawiłam gwałtownie szklankę i nadałam mojemu głosowi stanowczy ton. – Nie obwiniaj się. Nie masz o co. Tak jak powiedziałeś: nie robisz nic złego. Siedzisz z koleżanką. Obiecałam ci, że więcej cię nie dotknę i chyba dotrzymuję słowa? – Uniosłam brew i przysunęłam szklankę z piwem bliżej Nathana. – Nie myśl o tym, tylko pij.  
Wokół nas wciąż panował gwar, stukały kieliszki. Pięć minut później to ja dopijałam piwo Nathana, a on zamawiał shoty kolorowej wódki. Czułam się trochę wstawiona, ale starałam się nie upić za bardzo. Nathan za to chyba bardzo chciał zapomnieć o wszystkim, bo pił niemalże bez zahamowania. Trzymał się, jego wzrok był nadal przytomny, ale wyczuwałam, że jego bariery zaczynały odrobinę puszczać. Coraz trudniej było mi opanować pożądanie. Zastanawiałam się, o czym myślał. Czy miał takie myśli jak ja.
– Może zwolnij – rzuciłam ze śmiechem, kiedy Nathan prawie przewrócił jeden kieliszek.
Wcale nie chciałam, by zwalniał.
– Pij, kobieto. – Też się zaśmiał i przesunął jeden kieliszek w moją stronę. – Na zdrowie. – Stuknęliśmy się i jednocześnie przechyliliśmy kieliszki. Wódka zapiekła mnie w gardle i jeszcze bardziej podsyciła żar, który we mnie siedział. – Cholera, chyba jednak faktycznie powinienem zwolnić – wymamrotał Nathan, pochylając się lekko do przodu. Lekko się zachwiał, więc automatycznie wyciągnęłam rękę, by go podtrzymać, w razie gdyby miał spaść. Poderwał głowę do góry i spojrzał na mnie. Przez chwilę myślałam, że zaraz mnie ochrzani. Powie, że przecież miałam w ogóle go nie dotykać.  
Nie potrafiłam jednak cofnąć tej ręki.
– Amelia… – szepnął, wzdychając cicho. – Co ty ze mną robisz?
Przez głowę automatycznie przeleciało mi wspomnienie momentu, gdy Dan zadał mi dokładnie to samo pytanie. Nareszcie. Jego bariery znikały – i to był najlepszy dowód. Poczułam łaskotanie w podbrzuszu, ale powoli się od niego odsunęłam. Musiałam rozegrać to jak należy.
– Nathan… – odezwałam się ostrzegawczo. – Przestań.
– Dlaczego? – Przysunął się jeszcze bliżej, łapiąc mnie za rękę, którą cofałam.  
– Bo tego nie chciałeś. Pamiętasz? Powiedziałeś, że to był błąd. – Celowo szeptałam. – A ja coś ci obiecałam.
– Cholera… – warknął i odsunął się, gwałtownie biorąc wdech. – Masz rację – burknął, wyjmując portfel z kieszeni. – Kończymy na dziś.
– Ja stawiam – przypomniałam mu, kładąc rękę na jego dłoni, którą już wyjmował pieniądze. – Schowaj to.
Gdy z powrotem chował portfel do kieszeni, nie mogłam się oprzeć i zerknęłam na jego spodnie. Nawet w barowych ciemnościach wyraźnie widziałam, że mu stanął.  
Musiałam przygryźć policzek, by nie zobaczył mojego uśmiechu.
Chwilę później staliśmy już na zewnątrz, wdychając chłodniejsze powietrze, które nieco nas otrzeźwiło. Bar był zbyt daleko, byśmy szli na pieszo, więc czekaliśmy na taksówkę. Zastanawiałam się, czy ten impuls sprzed chwili był wynikiem pijackiego mózgu Nathana, czy może jego samego, tylko pozbawionego barier i zahamowań.  
W końcu zatrzymał się przed nami samochód, a Nathan uparł się, że odwiezie najpierw mnie, bo ponoć to było po drodze. Nie kłóciłam się z nim, ale zaczynałam trochę żałować, że jednak wcześniej go powstrzymałam. Być może uprawialibyśmy teraz seks w obskurnej toalecie, a zamiast tego wracałam do domu. Chciałam doprowadzić go do ostateczności – sprawić, że mimo wszystko pójdzie za mną, nawet jak odmówię – ale to mnie wykańczało. Ile można było ukrywać pożądanie?
W taksówce przysunęłam się do niego odrobinę, niby przypadkiem – choć w sumie, Nathan raczej nie kontrolował tego, co robiłam. W końcu oboje byliśmy pijani. Musiałam się po prostu upewnić, że wciąż tego chciał, nawet, jeśli alkohol zaczynał powoli z nas wyparowywać.
– Och, przepraszam – rzuciłam, kiedy “niechcący” lekko się na niego osunęłam, niby przypadkiem dotykając ręką jego uda. – Nie mogę siedzieć prosto. – Zaśmiałam się krótko. – Te shoty były mocne.
Było ciemno, ale i tak widziałam błysk w jego oczach, gdy na mnie spojrzał. Już otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy nagle taksówka zatrzymała się z piskiem opon. Niezadowolona, zerknęłam przez okno.
Byliśmy już pod moim mieszkaniem.
– No cóż, czas na mnie – rzuciłam, choć w środku byłam wściekła.
Zachciało mi się przeciągania go.
– Pójdę z tobą – powiedział nagle Nathan. – Odprowadzę cię.
Uśmiechnęłam się szeroko i przygryzłam wargę.
A jednak.
“Odprowadzę cię” – takie niepozorne słowa, a jednak skrywały w sobie drugie znaczenie.
Taksówkarz odprowadził nas znudzonym wzrokiem. Nie czekał na pieniądze, bo Nathan zapłacił za kurs z góry w aplikacji. Podekscytowana do granic możliwości, poczekałam, aż znajdziemy się przed moimi drzwiami i aż przekręcę klucz w zamku.
– Dziękuję za odprowadzenie – powiedziałam, odwracając się do Nathana, który opierał się jedną ręką o framugę. – To był super wieczór. – Zniżyłam głos, po czym przysunęłam się i delikatnie musnęłam ustami jego policzek. Wciągnął powietrze, ale ja już zdążyłam się odsunąć. – No, a teraz leć. Taksówka czeka.
Nathan zacisnął szczękę i dotknął kciukiem mojej dolnej wargi, wpatrując się we mnie intensywnie.
– Niech czeka – mruknął, przesuwając powoli palcem po moich ustach.
– Nathan… – Dla lepszego efektu postarałam się, by jego imię w moich ustach brzmiało jak jęk. – Musisz wrócić do domu.
– Przestań.
– Nicola…
– Do jasnej cholery, Amelia, zamknij się! – rzucił, po czym gwałtownie wepchnął mnie do środka mieszkania, przyciskając swoje usta do moich.  
Wszystko wokół ponownie wybuchło.
Ponownie wygrałam.
Przygryzł moją wargę, po czym jednym ruchem zdjął ze mnie bluzkę. Wylądowała w kącie. Popchnął mnie na łóżko, rozbierając się na oślep. W duchu szalałam z radości i satysfakcji. Kiedy w końcu zsunął mi bieliznę i wbił się we mnie, dysząc ciężko, wiedziałam, że od teraz wszystko się zmieni.
I miałam rację.
Gdy kilkanaście minut później już zasypiał, odszukał ręką moje ciało i przysunął się bliżej, po czym mruknął:
– Muszę… – westchnął cicho i jeszcze bardziej zniżył głos: – Muszę zerwać z Nicolą.
Bingo.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2175 słów i 12748 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • andkor

    ŁADNIE sobie pogrywacie z Nicolą. :zakochany:

    7 sty 2020

  • candy

    @andkor bezczelne nicponie ;)

    7 sty 2020

  • agnes1709

    Ueee. A już myślałam,  że ją jeszcze pomęczy :sad: Laska mnie drażni :whip:

    6 sty 2020

  • candy

    @agnes1709 taka jej rola xdd

    6 sty 2020