Niebieski tygrys – Rozdział 30| Zmieniłaś mi życie w piekło

Niebieski tygrys – Rozdział 30| Zmieniłaś mi życie w piekłoDan wyszedł, a ja wróciłam do telefonu. Chwilę obracałam go w dłoniach, zastanawiając się, czy powinnam wysłać kolejną wiadomość. Jednocześnie chciałam to zrobić, ale też wywalić ten telefon jak najdalej od siebie.
W końcu wystukałam na ekranie:
AMELIA: Już się ujawniłeś, ale wciąż ukrywasz się za smsami. Może pokazałbyś w końcu swoją tchórzliwą twarz?
Wysłałam i z mocno bijącym sercem czekałam na odpowiedź, jednocześnie zastanawiając się, czy naprawdę tego chciałam?  
Chciałam znowu zobaczyć Caleba?
Część mnie rwała się do niego. Do mojej pierwszej miłości, o której nie sposób było zapomnieć. Chciałam znów go zobaczyć, dotknąć, pocałować. Poczuć, że żyję.
Z drugiej strony, Caleb mnie nienawidził. Był ogarnięty chęcią zemsty. Czy miałabym w ogóle wystarczająco odwagi, by spojrzeć mu w twarz, skoro już nie miałam nad nim kontroli? Nie chciałam też myśleć, jak musiał teraz wyglądać. Jeśli przeżył, na pewno kosztem zdrowia oraz wyglądu. Być może te szare oczy już wcale nie urzekały swoim blaskiem. Może wcale go już tam nie było.
Z zamyślenia wyrwało mnie wibrowanie telefonu:
CALEB: Chciałabyś, co? Myślisz, że ja mam ochotę cię widzieć? Zmieniłaś mi życie w piekło. Gwarantuję ci, że jeśli mnie zobaczysz, to tylko w swoim ostatnim momencie życia.
Już mu nie odpisałam. Odrzuciłam od siebie komórkę i westchnęłam cicho. Z zaskoczeniem odkryłam, że po początkowym szoku, nagle czułam się już spokojniejsza. Już wiedziałam, kto za tym wszystkim stał. I choć ten człowiek groził mi śmiercią i chciał mnie unieszczęśliwić w każdy możliwy sposób, wciąż był moją pierwszą miłością.
A pierwsza miłość nigdy nie znikała.

*

Nie mogłam dłużej unikać Nathana, więc po prostu pojechałam do niego, zastanawiając się, czy gdzieś za którymiś krzakami krył się Caleb i obserwował mnie. Jeśli tak, mógł uważać, że jechałam zakończyć romans. W głowie układałam sobie jednak odpowiedzi na ewentualne pytania Nathana – gdzie zniknęłam, dlaczego go ignorowałam, czy spotykałam się z Danem, czemu nie odbierałam jego telefonów. Byłam pewna niemal na sto procent, że zada chociaż część z nich, tak jakby nagle zamienił się w Dana. A przecież jeszcze niedawno nie chciał nawet iść ze mną na kawę.
Gdy otworzył mi drzwi, jego wyraźnie zmęczoną twarz rozświetlił powolny uśmiech.
– Wejdź. – Od razu uchylił szerzej drzwi.
Pewnie jego powitanie byłoby mniej wylewne, gdyby nie wiedział o śmierci Leah.
Pięć minut później siedzieliśmy na jego łóżku i całowaliśmy się jak szaleni. Nie chciałam rozmawiać, ale wiedziałam, że prędzej czy później Nathan sam zacznie temat. Niestety, miałam rację. Wiedziałam, że mnie to czeka, ale miałam nadzieję, że może wstrzyma się z tym do chwili po seksie.
– Amelia, zwolnij – wydyszał, odrywając się ode mnie. Wzrok miał rozpalony, ale wyraźnie starał się opanować. – Ostatnio prawie nie rozmawialiśmy. Wszystko dobrze? – Puścił mnie delikatnie. – Mówiłaś, że twoja świnka morska…
– Nie chcę o tym rozmawiać – ucięłam od razu, ale Nathan najwyraźniej nie zamierzał się poddać.
– Ale może powinnaś. Mówiłaś, że ktoś ją zabił. To… straszne. Masz pojęcie, kto to mógł być?  
Na pewno nie zamierzałam go wtajemniczać w sprawy Caleba. Nie chciałam nawet mówić mu o szantażu i tym, że w każdej chwili ktoś mógł mnie zabić. Nawet Danowi zdradziłam część prawdy, ale jeśli chodziło o Nathana… Po prostu nie potrafiłam.
Nie chciałam.
– Nie – szepnęłam, marząc w duchu, by już o nic więcej nie pytał. – I naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, Nathan. To zbyt bolesne.
Pokiwał powoli głową i wyciągnął rękę, by dotknąć mojego policzka.
– Cieszę się, że znów cię widzę. Zwłaszcza, że ostatnio na ulicy zaczepił mnie jakiś dziwny koleś i powiedział, że jeśli spotykam się z wysoką, czarnowłosą pięknością, to radzi mi trzymać się od niej z daleka. – Nathan wywrócił oczami, a ja zamarłam. Wyprostowałam się gwałtownie, a serce od razu zaczęło bić mi szybciej.
– Żartujesz sobie? Jaki koleś? – Głos lekko mi się załamał. – Blondyn?
– Nie wiem. Nie pamiętam. – Przez chwilę wytężał pamięć, ale po sekundzie wzruszył ramionami. – Czy to ważne? Pewnie uciekł z domu wariatów. – Nagle obrzucił mnie uważnym spojrzeniem. – A co? Wiesz, kto to mógł być?  
– Nie – zaprzeczyłam od razu, biorąc się w garść. – Masz rację. To pewnie był zwykły wariat. – Żeby odwrócić uwagę Nathana, przysunęłam się bliżej i wyszeptałam mu do ucha: – Tęskniłam za tobą.
Uśmiechnął się, po czym wplótł rękę w moje włosy i już po chwili zajmowaliśmy się czymś innym.

*

Gdy oboje się ubieraliśmy, powiedziałam z wahaniem:
– Nathan?
– Tak?
Odwróciłam się w jego stronę, zapinając jednocześnie biustonosz na plecach.
– Tak się zastanawiałam… Czy moglibyśmy dalej utrzymywać naszą relację w tajemnicy? Tak jak chciałeś tego na początku?
Zmarszczył brwi, jednocześnie miętosząc w ręku koszulę.
– Chyba tak – odparł z wahaniem. – Ale skąd ta prośba?
– Bo… – Bo nie chciałam, by Caleb mnie dopadł i zabił. – Bo zerwałam z Danem i nie chciałabym, by czuł się jeszcze gorzej, widząc nas razem. – Zmyśliłam na szybko. – Niech minie trochę czasu, dobrze?
W jego oczach pojawiło się zaskoczenie pomieszane z radością.
– Oczywiście. – Podszedł do mnie szybko i pocałował w policzek. – Tak strasznie się cieszę, że w końcu mam cię tylko dla siebie – szepnął, przytulając mnie.
Ugh.
Nie mogłam tego znieść.
Tłamsił mnie swoją obecnością i tym, jak się do mnie kleił. Jak niegdyś Dan.
Role bardzo szybko się odwróciły.
Mimo wszystko nie byłam gotowa z niego zrezygnować.
Nie widziałam tu zagrożenia. Myślałam, że był Niebieskim Tygrysem, lecz z bólem musiałam przyznać, że się pomyliłam.  
Może tylko Caleb nim był.
Właśnie to udowadniał – w sposób, którego nie chciałam poznać.

*

Dopiero po paru dniach zauważyłam, że coś się zmieniło.
Ludzie w pracy traktowali mnie odrobinę inaczej i ciężko było się im dziwić – nagle zostałam przerzucona do szufladki opatrzonej napisem “dziewczyna, której przysłano jej zamordowaną świnkę morską w pudełku”. Ukracałam ostrym spojrzeniem wszystkie ciche szepty i wymowne spojrzenia, jednak nie spodziewałam się ich ze strony Nicoli – a ona nagle przestała być tak niepozorna, jak się wydawała.
Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Dalej nosiła te swoje idiotyczne koczki, nie wychylała się, była cichutka jak myszka, jednak jej wzrok nie uciekał już przede mną. Wręcz przeciwnie – sama się na mnie gapiła. Ciekawsko, prowokująco, jakby rzucała mi wyzwanie. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. W obliczu tego, co się obecnie działo w moim życiu, nie przejmowałam się jej wahaniami nastrojów. Zamierzałam odpierać jej nieme ataki i ignorować ją.
Do momentu, kiedy nagle nie stanęła tuż obok mojego biurka.
Podniosłam na nią pytający wzrok.
– Czego chcesz? – rzuciłam oschle, przenosząc wzrok z powrotem na ekran laptopa.
Skądś wyczarowała sobie krzesło i usiadła obok mnie.
– Poplotkować.
Uniosłam wysoko brwi i powoli obróciłam głowę, by na nią spojrzeć.  
Z kosmosu się urwała?
Czy cały świat już stawał na głowie?
– Ostatnio miałaś ciężki czas, więc...
– Czemu się do mnie odzywasz? – przerwałam jej, gwałtownie odsuwając się od biurka. – My się nie kumplujemy. Chcesz, żebym znowu oblała cię kawą? Bo sama się o to prosisz.
– Ktoś przysłał ci zaszlachtowaną świnkę morską w pudełku. Nie sądzisz, że to dobry powód, by zakopać topór wojenny? – Zamrugała niewinnie oczami.
– Nie – warknęłam.
– Nie chcę dłużej czuć się jak twój wróg. – Wyraźnie nie zamierzała odpuścić. – Pogadajmy. Wyżal mi się. Zobaczysz, że poczujesz się lepiej.
Ile bym dała, by móc w tym momencie wysłać komuś głowę Nicoli w pudełku.
– Zabrałam ci narzeczonego, a ty chcesz mi pomagać? Plotkować ze mną? – zapytałam z kpiną i niedowierzaniem w głosie. – Oczekujesz, że ci uwierzę?
– Może nie wszyscy są tacy jak ty.
– Może powinnaś wrócić do siebie i zająć się swoimi sprawami, zamiast doczepiać się do mnie – warknęłam, bombardując ją spojrzeniem.  
Chwilę jeszcze siedziała, niezdecydowana, po czym westchnęła, odstawiła krzesło i odeszła. Odprowadziłam ją wzrokiem, próbując zrozumieć, co się właśnie stało.
W momencie, gdy siadała z powrotem przy swoim biurku, z jej plisowanej spódnicy coś zaczęło powoli opadać na podłogę. Jakby jakiś paproch, ale nie do końca.  
Gdy zrozumiałam co to, zaparło mi dech. Nawet z tej odległości rozpoznałabym wszędzie ten kolor.
Kawałek sierści Leah.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 1598 słów i 9110 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    Konspiracja "Revenge". :D Niczym Carrie - tu cicha woda, a tu BUM! Tylko nosić futro zwierza przez kilka dni, tudzież trzymać w szufladzie czy innej szafce, to już:| :D

    15 lut 2020

  • Użytkownik Iga21

    Albo Amelia ma już zwidy albo jednak morderczyni została już pokazana.
    Czyżby jednak teorie wszystkich były mylne?

    15 lut 2020