
W końcu stało się to, na co tyle czekałam – wpatrując się intensywnie w szybę, w oddali zobaczyłam, jak schodził po schodach. Szkło zniekształcało obraz, ale to był on. Wyprostowałam się jak struna i w myślach jęknęłam. Był idealny. Natychmiast poprawiłam włosy i odeszłam od szyby, by wydawało się, że tylko przechodziłam obok budynku. Idealnie wymierzyłam czas – gdy Nathan wychodził przez szklane drzwi na zewnątrz, byłam tuż obok niego – tak, że niemal się zderzyliśmy.
– Przepraszam! – rzucił, podnosząc głowę. Zobaczył mnie i zmarszczył brwi. – Amelia?
Rozszerzyłam oczy, tak jakbym się go tu nie spodziewała.
– Och… to ty… – Przez chwilę udawałam, że nie pamiętałam jego imienia. – No tak! Nathan! – Uśmiechnęłam się do niego moim najśliczniejszym uśmiechem. – Przepraszam. Omal cię nie przewróciłam. Zaraz role by się odwróciły i to ja zbierałabym cię z podłogi.
Uśmiechnął się niemrawo, ale miałam wrażenie, że ten uśmiech był wymuszony. Dlaczego? Coś tu nie grało.
– Na szczęście nie ma takiej potrzeby – odparł uprzejmie. – Jak się czujesz? Nic ci się nie stało po tym upadku?
Był uprzejmy. Zbyt uprzejmy. Nie ponosiły go emocje. Jego oczy nie zapłonęły, gdy mnie zobaczył. Ledwo powstrzymywałam grymas.
– Nic. Pewnie dlatego, że szybko zareagowałeś. Jeszcze raz ci za to dziękuję.
– Już mi dziękowałaś.
Dlaczego musiał być tak przystojny? Dziś miał na sobie szary garnitur. Leżał na nim idealnie. Marzyłam, by wyciągnąć rękę i dotknąć jego zarostu, złapać go za tę piękną szczękę.
Byłam cierpliwa, ale dlaczego on nie reagował tak, jak powinien?
Musiałam się bardziej postarać.
– Wiem. – Wyprostowałam się, lekko obciągając sukienkę na moim ciele. Odsłoniłam delikatnie piersi i w końcu poczułam dreszcz satysfakcji, gdy wzrok Nathana przesunął się w stronę mojego dekoltu. – Ale pomogłeś mi. Tylko ty. Nikt inny nie zareagował. Mogło się to skończyć dużo gorzej. Dlatego, skoro już na siebie wpadliśmy… – Uniosłam leciutko brwi. – Chciałabym zaprosić cię na kawę. Nie przyjmuję odmowy – dodałam, uśmiechając się i lekko przysuwając do Nathana. Zdecydowanie zaburzałam jego przestrzeń osobistą. Moje libido wariowało.
Pieprzyć kawę. Błagam, dotknij mnie.
Nathan lekko wykrzywił usta.
– Wiesz, doceniam propozycję, ale to był długi dzień – powiedział powoli. – Chciałem wrócić do domu.
Dlaczego się opierał? Co było z nim nie tak?
– Kawa zajmie kwadrans. – Starałam się nadal uśmiechać, ale wewnątrz coraz bardziej się irytowałam. Jeszcze nigdy nie spotkałam mężczyzny odpornego na mój urok, na mnie. Prawda, od każdej reguły są wyjątki – ale, do cholery, czy musiał nim być akurat Nathan?
– No dobrze. – W końcu ustąpił. – Tu niedaleko jest bardzo fajna kawiarnia. Możemy do niej iść, by nie tracić czasu na szukanie innej.
Zaperzyłam się, słysząc jego słowa. Czas spędzony ze mną uważał za zmarnowany?
– Dobrze. – Miałam ochotę wykrzywić usta, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. – Prowadź.
*
Szybko przekonałam się, że to była ta kawiarnia, którą widziałam na zdjęciu profilowym Nathana – ale oczywiście nie mogłam się przyznać do tej wiedzy. Nathan przybił piątkę z baristą, co wydawało mi się dość dziwne, ale chłopak wyraźnie był młodszy i wyglądał, jakby uwielbiał Nathana. Zamówiłam sobie duże cappuccino i w myślach skrzywiłam się potwornie, gdy usłyszałam, że Nathan zamówił espresso – napój w malutkiej filiżance, który wypija się w kilka sekund. Choć osiągnęłam swój cel, zamiast radości, czułam irytację. Choć nie chciałam dopuścić tej myśli do głowy, to ona wracała jak bumerang – Nathan nie chciał tu ze mną być. Musiałam za wszelką cenę to zmienić.
Usiedliśmy na zewnątrz, w okolicy, gdzie zostało zrobione jego zdjęcie profilowe. Nagle zaczęłam się zastanawiać, kto mu je wtedy zrobił i z kim tu siedział. Minę miał na pewno szczęśliwszą niż teraz. Nie mogłam w to uwierzyć. Od zawsze wszyscy padali mi do stóp, dosłownie – począwszy od Evana, który w liceum chodził za mną krok w krok, skończywszy na Danie, który zrobiłby dla mnie wszystko, jeśli tylko pstryknęłabym palcem. Do tej pory przez większość czasu cieszyłam się z jego obecności. Gdy w środku nocy miałam ochotę na bzykanie, wystarczyło wybrać numer Dana i on natychmiast się zjawiał, jakby wzywała go sama królowa. Był mądry, w jakimś stopniu utalentowany – a jednak przy mnie stawał się głupi i mały. Przysłaniałam mu wszystko. Tak było zawsze i byłam do tego przyzwyczajona. To było już regułą. Gdy zobaczyłam Nathana, spodziewałam się, że będzie tak samo.
Pieprzony wyjątek od reguły. Dlaczego akurat on?
Czyżbym pierwszy raz w życiu musiała użyć czegoś innego niż moje ciało? Postarać się?
– Czym się zajmujesz? – rzuciłam zdawkowo, gdy Nathan w milczeniu przechylał filiżankę do ust.
– Pracuję w firmie ubezpieczeniowej – odparł krótko. Jego komórka, położona na stoliku, nagle się zaświeciła. Zerknął na nią i zablokował ekran.
– To ciekawe. Dobrze ci się tam pracuje?
– Jakoś da się żyć. – Uśmiechnął się. Znowu tym samym, uprzejmym uśmiechem.
– Niezbyt to entuzjastyczne.
– Nieczęsto udaje się znaleźć pracę, którą się sobie wymarzyło. Póki jednak pozwala dobrze żyć, każda praca jest dobra – skwitował i jednym ruchem wypił espresso. Jego telefon znów się rozświetlił. – A ty? Pracujesz gdzieś?
Powiedział to takim tonem, jakby sądził, że całymi dniami przesiaduję w łóżku.
– W wydawnictwie.
– I jest to praca, którą sobie wymarzyłaś? – spytał lekko ironicznie.
– Sama nie wiem. – Zawahałam się. – Lubię tam pracować. Lubię mojego szefa. Ma do mnie słabość, więc jest mi wygodnie…
– Sypiasz z nim? – przerwał mi nagle, a ja wytrzeszczyłam na niego oczy, zaskoczona jego bezpośredniością.
– Nie. – Może myślał, że się oburzę, ale byłam tylko zdumiona. Gdyby mnie znał, może miałby powód, by tak pomyśleć. Owszem, sypiałam z wieloma facetami. Nie uważałam tego za powód do wstydu. Dziwne tylko, że Nathan zobaczył to, znając mnie pięć minut. – Skąd ten pomysł?
– Powiedziałaś, że go lubisz, a on ma do ciebie słabość…
– Lubię wiele osób i wiele z nich ma do mnie słabość. – Spojrzałam mu prosto w oczy, zastanawiając się, czy zrozumie przekaz. – Ale sypiam tylko z wybranymi.
Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Na jego twarzy w końcu pojawiły się jakieś emocje – jakby starał się mnie rozpracować. Zmarszczył delikatnie brwi i przyglądał mi się uważnie. Wtedy jego komórka znów zawibrowała.
Zaczynało mnie to irytować. Siedział tu ze mną. Nie mógł jej wyłączyć?
– Twoja mama? Siostra? – zapytałam zdawkowym tonem, bo nie mogłam się powstrzymać. Musiałam wiedzieć, kto to był.
Posłał mi poważne spojrzenie.
– Moja narzeczona.
Poczułam się, jakbym dostała z całej siły w brzuch. Oczywiście, nic po sobie nie pokazałam – ledwo zauważalnie skinęłam głową i upiłam łyk kawy, choć usta miałam mocno zaciśnięte. Narzeczona? On mówił poważnie?
– Zdaje się, że mocno cię potrzebuje – zauważyłam, nadając głosowi odpowiednio zblazowany ton.
– Martwi się, bo powinienem być już w domu.
– Zawsze po pracy wracasz prosto do domu? – Uniosłam lekko brwi. – Nie wychodzisz nigdzie? Nie korzystasz z życia?
– Mam dobre życie – odparł oschle. – Dla niektórych siedzenie w domu z drugą połówką jest ważniejsze niż imprezy z kumplami i chlanie do nieprzytomności. – Zerknął w stronę lokalu. – Muszę iść do łazienki...
– Widziałam, że jest zajęta. Zresztą, nie o tym mówiłam.
– A o czym?
– O czymkolwiek, byle nie zamykać się w czterech ścianach. Na to jest emerytura. – Spuściłam wzrok na jego torbę służbową, którą położył na kostce brukowej. Jedna kieszonka nie była do końca zasunięta, wystawał z niej zegarek. Przez chwilę zastanawiałam się, dlaczego nie miał go na ręce, ale po chwili doszłam do wniosku, że nie miało to znaczenia. Może miał zamiar oddać go do naprawy, a może zegarek nie był jego – mniejsza o większość. Ważne było to, czy mogłam to wykorzystać.
– Masz ciekawe podejście do życia – skomentował. Nie brzmiało to jak komplement.
– Skoro tak mówisz. – Zmusiłam usta do uśmiechu i podniosłam filiżankę do ust. – Mówiłeś, że chciałeś do łazienki.
– I co?
– Zwolniła się. – Machnęłam lekko głową w stronę lokalu.
Nathan zerknął na mnie podejrzliwie. No cóż, miał do tego prawo – zwykle nie roztrząsałabym spraw dotyczących jego pęcherza, ale w mojej głowie narodził się plan. Musiałam tylko odprawić Nathana na dłuższą chwilę.
– Dzięki za wiadomość – mruknął, odepchnął się lekko od stolika, wstał i odszedł w stronę lokalu. Delikatnie rozejrzałam się dookoła – wokół było mało ludzi i chyba nikt mnie nie obserwował. Niby przypadkiem strąciłam ze stolika łyżeczkę. Gdy się po nią schylałam, szybkim ruchem wyjęłam wystający zegarek z niedomkniętej kieszonki. Wyprostowałam się z uśmiechem, wrzucając go do torebki. Poszło idealnie. Cel na dziś został osiągnięty.
Dopiłam kawę i czekałam, aż Nathan wróci. Zanim zdążył powiedzieć, że musi już iść, odezwałam się pierwsza:
– Dziękuję, że zgodziłeś się pójść ze mną na kawę. W końcu należycie ci podziękowałam. – Wiedziałam, że na mnie patrzył, więc zlizałam językiem trochę pianki, która została mi na dolnej wardze. W jego wzroku coś się zmieniło. Jakby zapłonął w nim ogień. – Pójdę już. – Przewiesiłam torebkę przez ramię i powstrzymywałam uśmiech satysfakcji. Pałeczka była po mojej stronie.
– Odprowadzić cię? – zapytał nagle, wciąż wpatrując się we mnie intensywnie.
– Nie trzeba. – Uśmiechnęłam się szeroko. – Trafię sama do domu. – Dla większego efektu odwróciłam się na pięcie i zaczęłam odchodzić. Stukot szpilek i zawadiacki chód – wiedziałam, że to działa, czułam na sobie jego spojrzenie. – Pa, Nathan! – zawołałam, nie odwracając się. W końcu mogłam wyszczerzyć się jak wariatka – cokolwiek zrobiłam, podziałało.
A dopiero zaczynałam się rozkręcać.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
agnes1709
A już myślałam, że jest gejem
Kompromituje się dziewczę, czy tego nie widzi? Widzi, ale jest za pusta, żeby ją to w jakiś sposób dotykało. Tylko penis w głowie
Jak jej ulegnie, nakopię mu do... ZŁODZIEJKA!
candy
@agnes1709 ona nie jest normalna xD
agnes1709
@candy Zauważyłam
Ale to fajnie, coś nowego na Lolu. No i perspektywa, że obsesja się nasili, podnosi mnie na duchu - laska może zrobić różne, dziwne rzeczy
Liczę na nią
candy
@agnes1709 stwierdziłam, że przyda się taka choć jedna zdrowo rąbnięta, która nie pozoruje na normalną, a jeśli już, to tylko po to, by podrywać XD
agnes1709
@candy Ja lubię rąbnięte, też taką mam
Zapraszam, w końcu jeszcze u mnie nie byłaś... chyba:P I nie waż się jej ULECZAĆ, znaczy tej Twojej