Niebieski tygrys – Rozdział 17| Przecież tego właśnie chciałaś

Niebieski tygrys – Rozdział 17| Przecież tego właśnie chciałaśObudziłam się wcześnie rano, ale już nie chciało mi się spać. Obróciłam się i popatrzyłam na śpiącego Nathana. Usta same rozciągnęły mi się w uśmiechu.  
Był tu. Spał obok mnie, nie pamiętając o narzeczonej. Doprowadziłam go do granicy, którą sam przekroczył, nawet, kiedy mu odmówiłam. Tym razem sam tego chciał – i wziął to bez wahania.
Delikatnie pogłaskałam go po policzku, obrzuciłam tęsknym spojrzeniem jego nagie ciało i po cichu wyślizgnęłam się z łóżka. Przeszłam nago do kuchni, by zrobić kawę. Myślałam o wczorajszych słowach Nathana.  
“Muszę zerwać z Nicolą.”
Nocne majaczenie? Pijacki bełkot? Cokolwiek to było, miałam nadzieję, że będzie o tym pamiętał. Że rzeczywiście to zrobi. Co prawda, była to trochę wczesna deklaracja. Nie wierzyłam w nią. W końcu to był Nathan – nie robił nic pochopnie. Nawet do mnie musiał się dłużej przekonywać. Nie sądziłam, by mógł zdecydować tak łatwo o odejściu od Nicoli.
Choć chciałam mieć go tylko dla siebie, Nicola w tym momencie nie przeszkadzała mi jakoś szczególnie. Okłamywał ją, oddalił się od niej. W momencie, gdy przyznał się do swoich prawdziwych uczuć, Nicola go straciła, choć jeszcze sama o tym nie wiedziała. Zawładnęłam nie tylko jego ciałem, ale i umysłem. Teraz blondi była tylko jedną z niewielu przeszkód, którymi nie chciałam nawet zaprzątać sobie głowy.  
Zrobiłam kawę i wróciłam do łóżka. Z przyjemnością odkryłam, że Nathan się już obudził i właśnie przecierał oczy. Zastanawiałam się, co zobaczę na jego twarzy – szok? Zmieszanie? Poczucie winy? Może wszystko naraz. Byłam cholernie ciekawa, co powie. Tym razem nie mógł mnie oskarżyć o szantaż ani o to, że się na niego rzuciłam. Od początku to była tylko jego decyzja.
– Dzień dobry – powiedziałam, podchodząc do niego i podając mu kubek z kawą. Obrzucił mnie szybkim spojrzeniem i wziął kubek do ręki. – Jak ci się spało?  
– Całkiem nieźle – mruknął i upił łyk kawy. Usiadłam obok niego i czekałam, aż się odezwie. W końcu popatrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami. – Amelia, jeśli chodzi o wczorajszy wieczór…
– Tak?
Zawahał się, ale tylko chwilę.
– Tym razem nie będę przepraszał – powiedział, a ja w myślach zacisnęłam triumfalnie kciuki. – Miałaś rację. Nie ma co ukrywać, że oboje tego chcieliśmy. – Wzruszył ramionami. – Muszę przestać się okłamywać, że traktuję cię wyłącznie jak koleżankę.
Aż takiej deklaracji się nie spodziewałam. Musiałam przyznać, że udało mu się mnie zaskoczyć. Jego początkowe wahanie przeobraziło się w całkiem stanowcze stanowisko.
– Ja też nie będę przepraszać – odezwałam się, na wypadek, gdyby jednak zmienił zdanie. – Nie zainicjowałam tego.
– Wiem. Gdybyś ty to zrobiła… – Upił łyk kawy i zaśmiał się dziwnie. – Byłoby dużo łatwiej.
– Przepraszam. – Uśmiechnęłam się łobuzersko. – Ale cieszę się, że przestaniesz się okłamywać. – Przysunęłam się do niego, w końcu mogąc zrobić to bez przeszkód. Usiadłam mu na kolanach i delikatnie pocałowałam w usta smakujące kawą. – Teraz musisz tylko…
– Zerwać zaręczyny. – Jego głos zabrzmiał głucho, gdy odstawił kubek i przyciągnął mnie bliżej do siebie.
Udałam zdumioną.
– Chciałam powiedzieć, że musisz wymyślić, co powiesz Nicoli – powiedziałam, całkiem nieźle udając zdziwiony ton. – Nie musisz z nią zrywać.  
– Muszę. – Wzmocnił uścisk i pogłaskał mnie po włosach. – Nie mogę jej dłużej okłamywać. I nie mogę dłużej z nią być. Miałaś rację – powtórzył. – Zależy mi na niej, ale nasz związek… Tak przywykłem do zajmowania się nią, że nie zorientowałem się, kiedy kontrolę zaczęły przejmować wyrzuty sumienia. Szczerze mówiąc, wykańczało mnie to. Muszę w końcu być szczery, żebym mógł to zakończyć. No i… – Nagle pociągnął mnie mocniej za włosy. – Żebym mógł robić to wszystko… – Przesunął rękę wzdłuż mojej talii i poczułam, jak wsuwa we mnie palec. – ...bez przeszkód i kiedy tylko zechcę – mruknął, całując mnie w obojczyk.
Jęcząc z rozkoszy, uświadomiłam sobie, że nawet nad Niebieskim Tygrysem byłam w stanie zapanować. Mama miała rację. Ja miałam rację. Mężczyźni byli tacy głupi. Nawet Nathan w końcu się poddał i uległ mojemu czarowi.
Nasze role znowu wróciły na właściwe miejsca.

*

Miałam Nathana w garści. Prawie że na własność. Ta myśl uskrzydlała mnie, gdy szłam do pracy, znowu malowała głupi uśmiech na mojej twarzy. Chyba mogłam sobie pozwolić na chwilę radości? Po raz kolejny osiągnęłam to, co chciałam, jednak tym razem wymagało to sporo trudu – i stawka także była dużo wyższa. Mogłam być z siebie dumna i nie zamierzałam tego ukrywać.
Wciąż nie do końca wierzyłam, że Nathan tak po prostu zerwie zaręczyny – niezależnie od mojego wpływu, podejrzewałam, że takie coś wymagało trochę więcej przemyśleń i czasu. Pijackie słowa rzucone na wiatr i powtórzone następnego ranka nie gwarantowały natychmiastowego zniknięcia problemu, jakim była Nicola. Choć, zważywszy na ostatnie zmiany między mną a Nathanem, chyba mogłam przestać nazywać ją problemem. Teraz była czymś w rodzaju zbędnej dekoracji, brzydkiego dywanika, który ktoś kiedyś kupił, choć kompletnie wyszedł z mody, ale i tak szkoda było go wyrzucać. Przynajmniej do czasu.
Nie była już problemem, bo zdobyłam Nathana i nic nie mogła na to poradzić. W dodatku wiedziałam, że nawet jeśli Nathan się zawaha i najdą go wątpliwości, będę w stanie szybciutko je rozwiać.  
Otworzyłam mu oczy. Sam to przyznał. Gdybym prowadziła badania naukowe nad mężczyznami, z pewnością dostałabym już jakąś nagrodę. Moja teoria sprawdzała się za każdym razem. Nie musiałam stawiać tysiąca hipotez – bez względu na przebieg procesu, efekt końcowy zawsze był taki sam.
Ku mojemu zdumieniu, gdy zobaczyłam Nicolę siedzącą za biurkiem, nie miała różowej szminki na ustach ani głupiego koczka na głowie. Jej włosy były matowe i zwisały smętnie po bokach twarzy. Usta miała suche, a oczy wyraźnie zaczerwienione, jakby płakała. Obrzuciła mnie krótkim spojrzeniem, po czym uciekła wzrokiem w bok. Chwilę później usłyszałam, jak szeleszcze chusteczkami.  
Wszystko to było dość jednoznaczne.
Brawo, Nathan. Nie sądziłam, że to zrobisz, a jednak po raz kolejny udało ci się mnie zaskoczyć.
Gdy, pociągając nosem, szła zrobić sobie kawę, przelotnie zerknęłam na jej rękę, by uzyskać ostateczne potwierdzenie. Na żadnym z jej palców nie było pierścionka.
Chyba nie doceniłam Nathana.
Zadzwoniłam do niego w porze lunchu.
– Zerwałeś zaręczyny.  
– Owszem. Przecież ci mówiłem, że tak zrobię. – Coś zaszurało w tle.  
– Nie chciałam rozbijać waszego związku. – Próbowałam zabrzmieć bezbronnie, choć przecież dopiero co dręczyłam Nicolę w pracy, a później rzeczywiście szantażowałam Nathana, by w końcu spełnił moje pragnienie o seksie z nim.  
Wydawało się jednak, że on już o tym zapomniał. Dla mnie zerwał zaręczyny.
Mogłam dopisać to sobie do CV.
– Nasz związek już dawno przestał istnieć. Ty po prostu pomogłaś mi to zrozumieć. – Nagle ściszył głos. – Teraz będę mógł robić z tobą co tylko będę chciał i kiedy będę chciał – wymruczał do telefonu, a mnie aż przeszły ciarki.
Byłam szczęśliwa. Naprawdę. Bo niby czego więcej mogłam chcieć?
A później zobaczyłam w Internecie ogłoszenie o wystawie Dana.  
Mój uśmiech zniknął jak wymazany ściereczką.
Gapiłam się na ekran, czując gdzieś w środku narastającą złość.
Miałam Nathana – nie musiałam już zajmować się Danem. Przecież marzyłam o tym, by się ode mnie odczepił, dał mi w końcu spokój, przestał nazywać mnie swoją muzą, cokolwiek to miało znaczyć. Kolejny cel, który także udało mi się osiągnąć. Bo Dan ostatnio po prostu… zniknął.
Tak, jak kiedyś zniknął Caleb.

*

Gdzie on był? Poza ostatnią krótką wizytą u mnie w mieszkaniu, w ogóle nie miałam z nim kontaktu. Nie pisał, nie dzwonił; nawet seks przestał być regularny. Tak jakby o mnie zapomniał.
Nie, to niemożliwe. O mnie się nie zapominało. To ja zapominałam. Ja decydowałam, kiedy nadchodził koniec.  
Znalazł sobie inną dziewczynę? Uznał, że już nie potrzebuje seksu ze mną? Nie, przecież dopiero co pytał mnie, czy się z kimś spotykam i wyglądał na autentycznie przejętego. Może jednak tylko grał? Bo niby dlaczego nagle zrobił się tak niedostępny, przestał za mną latać?  
Czyżby na scenę wkroczyła inna dziewczyna?
O nie, nie mogłam na to pozwolić. Mnie się nie porzucało. Kazałam Danowi się ode mnie odkleić i zrozumieć, że nie będę obdarzać go uczuciami. Nic nie mówiłam o odcięciu się ode mnie. Co on sobie myślał? Że tak po prostu sobie zniknie, bez żadnych wyjaśnień?
Że mnie zostawi?
Czekało go rozczarowanie. Tylko ja mogłam go zostawić.

*

Nathan dzwonił do mnie już pięć razy, odkąd wyszłam z wydawnictwa, ale nie odbierałam. Nie byłam chwilowo w stanie się na nim skupić. Jechałam do mieszkania Dana, by się z nim skonfrontować. Aż dyszałam ze złości, wspinając się po schodach. Gwałtownie zapukałam w jego drzwi i nasłuchiwałam, ale nic nie słyszałam, a Dan należał raczej do osób zachowujących się głośno. Widocznie był w studiu.
Zbiegłam po schodach i właśnie tam się skierowałam.
Tak jak myślałam, był tam. Gdy weszłam, pochylał się nad aparatem, a na sofie – naszej sofie – leżała jakaś dziewczyna w pozie co najmniej dziwnej. Na mój widok podskoczyła z cichym okrzykiem, a Dan odwrócił się i wyprostował.
– Amelia. – Nawet jeśli był zdziwiony, nie okazał tego. Po prostu stwierdził fakt.
Podeszłam do niego stanowczym krokiem.  
– Jestem zajęty – mruknął, obserwując mnie wnikliwie.
– Widzę – odparłam z przekąsem i przeniosłam krytyczny wzrok na modelkę na sofie. – Zostaw nas samych, z łaski swojej – warknęłam.
Chyba musiała zobaczyć w moim wzroku coś, co ją przekonało, bo potulnie wstała i gdzieś odeszła. Dan westchnął ciężko.
– Amelia, co ty wyprawiasz? – Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Przesunęłam po nim wzrokiem. Miał na sobie czarne dżinsy i tę granatową koszulkę, którą tak lubiłam. Ponownie wyglądał jakoś… inaczej. Jakby nagle zmężniał, choć w jego wyglądzie fizycznym za wiele się nie zmieniło.  
Może to ten chłód w jego oczach tak na mnie działał?  
Jeszcze nigdy nie wydawał mi się tak cholernie atrakcyjny.
– Zniknąłeś – skwitowałam oschle, patrząc na niego oskarżycielsko. – Myślałeś, że nie zauważę?
Prychnął pogardliwie.
– Przecież tego właśnie chciałaś. – Jego głos ociekał ironią. – Żebym nie wisiał ci nad głową, nie siedział u ciebie w mieszkaniu… Chciałaś tylko okazjonalnego seksu. Dostałaś, co chciałaś i dalej ci mało? Teraz zmieniasz zdanie? Jak ci dogodzić, Amelio? – Jego oczy rzucały błyskawice, na co patrzyłam z niedowierzaniem.
Nagle Dan stał się… Nathanem.
Podczas gdy Nathan stawał się tak potulny i przyklejony do mnie, jak niegdyś Dan.  
Ale dlaczego, do cholery?
– Nie mówiłam, żebyś zapadł się pod ziemię. – Przysunęłam się i chciałam go dotknąć, ale złapał mnie za rękę i odsunął od siebie.
– Traktowałaś mnie jak gówno – syknął, zbliżając wykrzywioną złością twarz do mojej. – Ciągle dawałaś mi do zrozumienia, że jestem jak kula u twojej nogi. Zszedłem ci z drogi, tak jak sobie tego życzyłaś. – Puścił mnie. – A teraz? Coś się zmieniło?
– Tęskniłam za tobą.
Nie wierzyłam, że takie coś wyszło z moich ust. Przecież ja nigdy za nikim nie tęskniłam. Dan był tylko… Sam dobrze określił, kim dla mnie był. Chciałam Nathana. Co ja tu w ogóle robiłam? Dlaczego przyjechałam tu tylko po to, by w końcu go zobaczyć?
Dan zaśmiał się zimno.
– Akurat.
– Dan… – Ponownie się przybliżyłam i zaczęłam go całować po szyi, sunąc coraz wyżej. – To prawda. Zapomniałeś, jak było nam dobrze? – Delikatnie popchnęłam go w stronę kanapy. – Zobacz. Sofa, na której pierwszy raz to robiliśmy. Nie tęsknisz za tym? – Ugryzłam go w płatek ucha. – Nie tęsknisz za mną?  
Przymknął oczy, a dłoń zacisnął na suwaku mojej sukienki.
– To ostatni raz – warknął, patrząc na mnie swoimi zielonymi oczami. – Chyba że teraz to ja będę dyktował zasady gry. – Chwycił w palce suwak i rozsunął go jednym ruchem.
Uśmiechnęłam się szeroko, zrzucając z siebie sukienkę.
– Załatwione.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2294 słów i 12941 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    Kolejny cienki Bolek, myślałam, że chociaż on da jej w końcu kopa w dupę. "To ostatni raz". ŻAŁOSNE, na poziom gimbazy. Brawo on! :matko::sciana::smh: Jak ona w końcu  nie oberwie porządnie, to ja sama napiszę  jedną część (czyt. plagiat bez poczucia winy) i opublikuję u siebie lub na hyde:D:D:D To się nazywa opowiadanie, skoro ja już jestem gotowa umieścić ją na oiomie;) Dwie łapy dziś  (tylko  :shushing: ) ;)

    9 sty 2020

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 cierpliwości kochana xdd

    9 sty 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @candy Staram się na dupościsku :lol2:

    10 sty 2020