Niebieskie Rolety - część 1

Był ostatni września. Max od kilku dni już przebywał w Lublinie. Nie pochodził on stąd lecz dostał się tutaj na studia. Tego wieczoru spędzał czas na siłowni. Dobrze trafił z szukaniem stancji gdyż akurat obok jego domu znajdował się całodobowy klub fitness gdzie miał dostęp 24/7. To było dla niego idealne rozwiązanie gdyż nie znał w mieście nikogo więc z braku zajęć spędzał tam dużo czasu. W przerwie między kolejnymi seriami ćwiczeń pisał ze swoimi znajomymi z rodzinnego miasta oraz dziewczyną. Właśnie odpisywał jej na sms gdy jego uwagę przykuł młody blondyn ubrany cały na niebiesko.  
- O ku*wa smerf na siłowni. – pomyślał i zaśmiał się pod nosem.
Gdy ćwiczył co chwilę zerkał w jego stronę. Ich spojrzenia w pewnym momencie się spotkały. Max poczuł coś dziwnego, magnetycznego. Nie mógł oderwać od niego wzroku.  
Gdy wstał aby odłożyć ciężarki na miejsce, jego smerf zniknął.

     1 października – rozpoczęcia studiów. Max poszedł na logistykę z myślą że kiedyś znajdzie dobrą pracę lecz w głębi duszy wiedział że i tak skończy w maku lub biedronce.  Immatrykulacja jego kierunku była o 10 w auli drugiej. W informacjach na stronie uczelni było napisane aby zjawić się wcześniej. Była 9.30 a Max stał już pod aulą, nie wiedział że autobus tak szybko dojeżdża na uczelnie.  
Stojąc przeglądał memy na facebooku i pisał ze znajomymi. Gdy na chwilę oderwał wzrok od ziemi zobaczył znajomą twarz. Na początku nie mógł totalnie skojarzyć kto to jest. Miał tak zwane „znam ale skąd to ni ch*ja nie wiem”. Po chwili jednak zorientował się że to smerf z siłowni. Stał jak zahipnotyzowany i patrzył się na tego drobnego blondynka. Ich spojrzenia znowu spotkały się na sekundę lecz chłopak nie zwrócił zbytnio na to uwagę i poszedł do automatu z napojami. Musi być na 2 roku bo nie był ubrany na galowo co oznaczałoby że ma dzisiaj normalne zajęcia.  Zaczęli wyczytywać nazwiska osób które mają wejść na aulę. Max w głębi duszy liczył że chłopak będzie z nim studiował lecz po prostu nie wiedział że ma się ubrać galowo. Tak się niestety nie stało. Max postanowił się tak czy siak dowie się jak chłopak który działa na niego w ten dziwny, magnetyczny sposób się nazywa.

     Od tamtego czasu minęły 3 tygodnie, Max prawie codziennie uczęszczał wieczorami na siłownie licząc że go tam spotka, tak się niestety nie stało. Mijał go tylko czasami na korytarzu w uczelni. Była godzina 14.45, Max właśnie skończył zajęcia i czekał na przystanku na autobus który dowiezie go do domu. Autobus według rozkładu miał być za 5 minut.
- To jeszcze sobie zapale. – pomyślał Max i stanął na uboczu aby nie smrodzić innym dymem.
Stojąc i paląc papierosa zobaczył że na przystanek przyszedł właśnie smerf z siłowni.  
- Ciekawe czym będzie jechał? – pomyślał.
Gdy nadjechał autobus, ku uciesze Maxa, smerf także do niego wsiadł. Max stał prawie na drugim końcu autobusu ale nie mógł oderwać od niego wzroku. W jego głowie byłą totalna pustka, nie wiedział co zrobić aby wywołać między nimi jakąś rozmowę. Postanowił że zaryzykuje i podejdzie.
Podchodząc do chłopaka układał w głowie setki pytań które musi zadać aby przypadkowo wywołać konwersację. W momencie gdy już podszedł do niego zrobił najgorszą z możliwych rzeczy. Przypomniał mu się akurat ten głupi mem ze strony o najgorszych tekstach na podryw i Max wypalił do smerfa.
- Hej, przepraszam czy też jedziesz tym autobusem?
Chłopak spojrzał na niego jak na debila i uśmiechnął się wyciągając z uszu słuchawki.
- Słucham, nie słyszałem co powiedziałeś. – odpowiedział Maxowi.
- To dobrze. – odparł z ulgą Max – to znaczy, chciałem zapytać czy może wiesz gdzie muszę wysiąść aby dojść do biedronki na Czechowie.
- Tak, mieszkam niedaleko więc będę wysiadał dosłownie przystanek dalej, to powiem Ci gdzie wysiąść. – Powiedział smerf uśmiechając się delikatnie.
- Dzięki, totalnie nie mogę się odnaleźć w tym mieście. – powiedział Max. – A ty jesteś stąd, czy też student?
- Student tak, ale stąd. Niestety.  
- Niestety? Aż tak źle się tu mieszka?  
- Powiedzmy że wiele rzeczy bym zmienił w tym mieście. – odparł chłopak. – Tu wysiadasz.
- Ok, o faktycznie, sklep jest przy samym przystanku, nie zauważyłem go jak jechałem na uczelnie. – Opowiedział Max. – A tak w ogóle jestem Max i może to trochę głupie ale nie znam tu nikogo i w sumie nie chciałbyś może jakoś wyskoczyć na piwko czy coś?
- Filip, Filip Flis – napisz do mnie na fejsie to się zgadamy. – Odparł smerf.  
- Dobra, to może do zobaczenia. – Powiedział Max i udał się w kierunku drzwi.
- No, na razie. – Odparł Filip i włożył do uszu słuchawki.

Max nie zdążył wysiąść dobrze z autobusu a już zaczął przeszukiwać fejsa w poszukiwaniu jego profilu.
- Kurde nie mogę go już zaprosić do znajomych bo pomyśli że jestem jakiś nienormalny. – pomyślał Max. – zrobię to wieczorem.

Do tego czasu przeglądał jego zdjęcia, posty, nawet przejrzał czy nie ma w znajomych kogoś kto mógłby z nim studiować. Wreszcie zaprosił go do znajomych i napisał.

- To jak z tym piwkiem?

Powiadomienie: *Filip Flis zaakceptował twoją prośbę o dodanie do znajomych*

Pojawiły się te trzy przeklęte, falujące kropeczki.
Odpisał:
- Hah wiesz co spoko tylko że nie dzisiaj bo jestem w pracy do 23. Może jutro? Chyba że nudzisz się to możesz podejść pod moją pracę jakoś 22.40 to od razu kupimy u mnie w sklepie piwo.
- Ok a gdzie pracujesz? – zapytał Max. – Bo nie mam nic ambitnego do roboty a moi współlokatorzy są jacyś antyspołeczni.
- W żabce. Jak masz biedronkę to idziesz tą ulicą po prawej stronie od wejścia w kierunku tego wysokiego szklanego wieżowca. Tam od tyłu bloku na parterze jest żabka. Trafisz? ???? – Odpisał mu filip.
- Wyjdę z domu o 22 to pozwiedzam i jakoś trafię, najwyżej po pracy będziesz mnie ratować i szukać ahhaha.
- Dobra :D heh, nie mogę zbytnio pisać. To do zobaczenia. – odpisał smerf
- No, do wieczora ????  

Max odłożył telefon zadowolony. Sam nie wiedział z czego się tak cieszy. Przecież nigdy nie pociągał go żaden chłopak ani nic. W dodatku od 3 lat miał dziewczynę.  
- To pewnie chęć znalezienia nowych znajomych i tyle. – pomyślał.

TopSecret

opublikował opowiadanie w kategorii miłość i obyczajowe, użył 1148 słów i 6484 znaków.

Dodaj komentarz