Niebieski tygrys – Rozdział 22| Wiecznie w pogoni za tym, co niedostępne

Niebieski tygrys – Rozdział 22| Wiecznie w pogoni za tym, co niedostępneNapędzana wściekłością, pojechałam prosto do studia, licząc na to, że Dana tam nie będzie. Mogłam zapytać go wcześniej, gdzie miał zamiar wyjść, ale w sumie mnie to nie obchodziło. Teraz jednak przydałaby mi się ta informacja. Byłam pewna niemal na sto procent, że to on stał za wszystkim, co się ostatnio działo. Zamierzałam się zemścić.  
Myślał, że się nie zorientuję?  
Że puszczę to płazem?
Porwał się z motyką na słońce.
Studio było zamknięte, co oznaczało, że Dana nie było w środku. Los się do mnie uśmiechał – wiedziałam, gdzie trzymał zapasowy klucz. Podeszłam szybko do wysokiej brązowej doniczki, która ledwo już stała, prezentując wyjątkowo ohydne uschnięte badyle. Nikt nie zwracał na nią uwagi – a tym bardziej na to, że wewnątrz donicy do jej ściany był przyklejony klucz. Wymacałam go palcem i już po chwili obracałam w zamku.
Tak jak myślałam, studio było wypełnione sztalugami, na których prezentowały się fotografie. Dan musiał przygotować je tu do przewiezienia na wystawę. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym zdecydowanym krokiem ruszyłam ku sztalugom. Przesunęłam wzrokiem po zdjęciach – dla mnie były nijakie, nic nie znaczyły, ale dla Dana były wszystkim. Chwilę rozważałam, co z nimi zrobić.
Po pierwszej przesunęłam tylko palcami. Miałam ostre paznokcie, które wbiłam powoli w płótno. Na środku powstała wielka dziura, którą z satysfakcją poszerzyłam, aż z fotografii zostały tylko smętnie zwisające kawałki płótna.
Zaczęło mnie to bawić. Drugą fotografią rzucilam o ścianę, powodując, że rozerwała się na pół. Przy okazji na idealnie białej ścianie znalazło się parę smug.
Przypomniałam sobie, że Dan trzymał tu gdzieś jadalne farby, które czasem wykorzystywał do charakteryzacji modelek. Znalazłam je po paru minutach, po czym z szerokim uśmiechem na twarzy zaczęłam malować różne obrazy na zdjęciach, doszczętnie je niszcząc. Każda kropla potu Dana, cały wysiłek, który włożył w zrobienie tych zdjęć – wszystko poszło właśnie na darmo.  
Powinien był to przewidzieć. Wiedzieć, że odpłacę mu pięknym za nadobne.
Nie przestałam, dopóki nie dotarłam do ostatniego zdjęcia, na które po prostu chlusnęłam czerwoną farbę. Było już nie do poznania, nie do uratowania. Z satysfakcją przyglądałam się mojemu dziełu.
Dopiero po chwili zorientowałam się, że ktoś na mnie patrzył.
Obróciłam się lekko w bok. Drzwi od studia były otwarte i stał w nich Dan, przypatrując mi się w milczeniu. W jego oczach dostrzegłam ból i niedowierzanie.
– Coś ty zrobiła? – wymamrotał cicho, biorąc gwałtownie haust powietrza.
– To, co musiałam – odpowiedziałam, przyglądając mu się uważnie.  
W końcu ruszył się z miejsca, zatrzaskując drzwi. Podszedł powoli do zniszczonych fotografii i opadł na kolana, zbierając z podłogi to, co z nich zostało. Widziałam, jak zacisnął szczęki. Gdy podniósł na mnie spojrzenie, miał morderczy wzrok.
– Co cię opętało?! – krzyknął, a jego głos odbił się echem od pustych ścian.
– Nigdy cię nie pokocham, Dan – odezwałam się drżącym głosem. – Choćbyś mnie szantażował i kontrolował do śmierci, nigdy nie będę twoja! Albo przestaniesz to robić…
– Szantażować? Kontrolować? O czym ty pierdolisz, do jasnej cholery? – Wstał i widać było, że ledwo panował nad sobą. – Nie, tego już za wiele… – Potrząsnął głową. – Mam dość. Nigdy ci nie dogodzę! Chciałaś tylko seksu, więc odszedłem, a ty nagle zmieniłaś zdanie i znowu byłem tym złym. A teraz? Co ci takiego zrobiłem?! – Spojrzał na zniszczone fotografie, a w jego oczach była pustka. – Nie wierzę…
Głos mu się załamał, a ja zaczynałam ponownie wpadać w panikę.
Wściekłość i żal w jego głosie były tak autentyczne, że w sekundę zwątpiłam w swoją teorię, ale nie zamierzałam się jeszcze poddawać.
– A więc to nie ty wysłałeś zdjęcie Nathanowi? – Stanęłam przed nim i poczekałam, aż na mnie spojrzy. – Nie ty wysyłałeś mi smsy?
– Jakiemu Nathanowi? Jakie zdjęcie? Jakie smsy? – Przez chwilę wyglądał na zagubionego, a potem pokręcił głową. – Nie, nie mam na to siły, Amelia. Nie wiem, co ci się uroiło, ale nawet nie będę brał w tym udziału. Nie wierzę w to, co zrobiłaś… – Popatrzył na zniszczone fotografie, a ja poczułam coś w rodzaju wstydu. Poniosło mnie, musiałam to przyznać. Byłam przekonana, że to Dan stał za wszystkim.
Czyżbym się pomyliła?
Te fotografie, wystawa… to było dla niego wszystkim.
Zapędziłam się i nie mogłam tego cofnąć.
Po cichu wycofałam się ze studia, podczas gdy Dan dalej stał, lekko zgarbiony i wyglądał, jakby sam nie wiedział, co teraz zrobić.
Gra się zaostrzała, a ja już nie wiedziałam, przeciwko komu gram.

*

Miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy.
Czy to jednak był Nathan? Skoro uznał, że dla mnie zerwał związek, to czuł się w obowiązku sprawdzić, czy traktowałam go poważnie? Śledził mnie, zrobił zdjęcie, gdy pieprzyłam się z Danem… to też pasowało.  
Traciłam zmysły. Nie wiedziałam już komu ufać, komu wierzyć; kto mówił prawdę, a kto tylko grał.
Czy ktoś wiedział o tym, co zrobiłam, czy tylko udawał, by mnie zastraszyć i zmusić do posłuszeństwa.
Przełknęłam z trudem ślinę. Gardło miałam obolałe i wyschnięte.
Skoro już eliminowałam podejrzanych, musiałam doprowadzić to do końca.
Wsiadłam w taksówkę i pojechałam do biura Nathana.  
Wiedziałam, że nie będzie zachwycony na mój widok, ale miałam to gdzieś. Recepcjonistka już nawet nie zwracała na mnie uwagi, gdy przeciskałam się przez bramki. Szłam do Nathana szybkim krokiem. Nawet nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć. Zwyczajnie chciałam uzyskać odpowiedź – tak lub nie. Jeśli to on za tym wszystkim stał, mógł się w końcu przyznać.  
Gdy weszłam do środka, akurat rozmawiał z kimś przez telefon. Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, ale ja usiadłam w fotelu przed jego biurkiem, dając do zrozumienia, że nie wyjdę. Dokończył rozmowę, ale wyraźnie nie był zachwycony moim widokiem.
– Chyba muszę powiedzieć ochronie, żeby cię tu więcej nie wpuszczała – skwitował w końcu, odkładając komórkę.
– Nie bądź niemiły.
– Żartujesz sobie? – prychnął. – Pieprzyłaś się z innym facetem i masz czelność mówić, jak mam się zachowywać wobec ciebie? Po co tu przyszłaś?
Nie przywykłam do tej wrogości, zarówno ze strony Nathana, jak i Dana. Ten cyrk musiał się w końcu skończyć.
– Chcę wiedzieć, skąd miałeś to zdjęcie – rzuciłam, zakładając nogę na nogę. – Powiedz mi tylko to i wyjdę.
– Jakie zdjęcie?
– To zdjęcie, Nathan! – Wywróciłam oczami ze zniecierpliwienia, nie mogąc się jednak  pozbyć uporczywej myśli, że właśnie próbował grać na czas. Pytał się, jakie zdjęcie? Poważnie? A o jakie mogło mi chodzić? – Zdjęcie, na którym, jak to ująłeś, pieprzyłam się z innym facetem. Skąd je masz?
– Już ci mówiłem, że to nieistotne. – Patrzył mi prosto w oczy, jakby chciał udowodnić, że mówił prawdę.
– To nie jest nieistotne. Chcę wiedzieć, skąd je masz. – Poprawiłam się na fotelu, czując, jak włączają mi się nerwy. – Śledziłeś mnie? Ty je zrobiłeś?
– Oszalałaś? – parsknął. – Myślisz, że nie mam co robić, tylko chodzić i cię śledzić? Otrząśnij się, Amelio! – rzucił ostro. – Świat nie kręci się tylko wokół ciebie.
Zacisnęłam mocno zęby, aż mi zazgrzytały.
– Ach, tak? Skoro ty go nie zrobiłeś, skąd wiesz, czy jest w ogóle aktualne? Ktoś ci je wysłał, a ty od razu uwierzyłeś, że przedstawiało sytuację sprzed chwili?
– Sama to potwierdziłaś.  
– I co zamierzasz teraz z tym zrobić?
– Co przez to rozumiesz?
– Zraniłam cię. – Wyłożyłam kawę na ławę. – Na pewno chcesz się zemścić.
Westchnął ciężko.
– Uwierz mi, gdybym chciał, już bym to zrobił. Ale nie mam na to czasu, chęci ani energii. – Wstał i podszedł do okna, stając tyłem do mnie. – Jestem już tym zmęczony. Chciałem znaleźć kogoś, z kim spędziłbym życie. Nie sądziłem, że okażesz się wariatką…
– Powtórz to – wycedziłam.
Odwrócił się i uniósł brew.
– Co?
– To! No, powtórz! – Gwałtownie wstałam. – Ja jestem wariatką?! A kto był w toksycznym związku z poczucia winy? Kto przeleciał inną dziewczynę tuż pod okiem biednej, upośledzonej po wypadku narzeczonej?! – Mocno pchnęłam go dłońmi do tyłu. – Kto zerwał zaręczyny, spodziewając się miłości do grobu? – Uśmiechnęłam się ironicznie. – Może wypadało mnie najpierw o to zapytać, zanim spieprzyłeś całe swoje życie dla seksu.  
– Wyjdź stąd – syknął Nathan, zaciskając pięści. Widziałam, jak jego jabłko Adama szybko się unosiło i opadało. – Zanim zrobię coś, czego będę żałował…
– A co cię powstrzymuje? – Dalej go prowokowałam, desperacko chcąc uzyskać odpowiedź. – No, dalej, Nathan. Nie hamuj się. Zrób cokolwiek, żebyś się lepiej poczuł. No, rób! – wrzasnęłam już na całe gardło i w tym momencie uchyliły się drzwi od biura.
– Wszystko w porządku?
– Tak, Ethan, możesz odejść – powiedział Nathan opanowanym głosem, choć był blady jak ściana. – Ona właśnie wychodziła.
Ona?
Gdy ponownie na mnie spojrzał, w oczach miał smutek i zawód.
– Naprawdę myślałem, że coś z tego będzie, Amelia – powiedział grobowym tonem. – Ale nie mam na to siły. Nie będę czekał, aż zdecydujesz się na któregoś z nas. Jeśli o mnie chodzi… wycofuję się. Proszę, idź już.
Jego ostatnie słowa zabrzmiały niemal błagalnie, ale też stanowczo. Pożegnanie – oto, co mi dawał.  
Na miękkich kolanach wycofałam się z gabinetu. Przebiegłam jak burza przez recepcję i wypadłam na zewnątrz. Czekałam, aż znajdę się ponownie u siebie w mieszkaniu. Dosłownie sekundy dzieliły mnie od wybuchu – złości, agresji, bezsilności… Wszystkiego naraz.
Nigdy w życiu się tak nie czułam.
Zaczęłam na oślep walić w łóżko, w poduszki, płacząc, pociągając się mocno za włosy i mamrocząc coś pod nosem. Ktoś mi groził, ktoś zakłócał mój spokój i niszczył życie, a ja nawet nie potrafiłam powiedzieć, kto. Co się ze mną stało? Kiedy stałam się osobą, która nie potrafiła sobie poradzić z czymś takim? Nieodwracalnie straciłam Nathana i Dana. Obaj się ode mnie odwrócili. Obu ich zraniłam, a jednak żaden z nich nie wydawał się podejrzany.  
Więc kto? Kto, do cholery, był tym podejrzanym? Kto spędzał mi sen z powiek i wiedział o mnie więcej, niż powinien?
Miałam dość.
Wyciągnęłam komórkę z torebki i kliknęłam na ikonkę nieznanego numeru, łącząc się z nim. Ciężko dysząc, przystawiłam telefon do ucha.  
Co ja właściwie chciałam zrobić?
Pierwszy sygnał.
Zamierzałam coś powiedzieć?
Drugi sygnał.
Wypadałoby przekazać sprawę policji, ale nie chciałam ich w to mieszać, bo…
Trzeci sygnał.
Wtedy ktoś mógłby dowiedzieć się, co zrobiłam.
Czwarty sygnał – i ostatni.
Ktoś odebrał telefon.
Słyszałam czyjś oddech po drugiej stronie. Słuchałam go przez chwilę, łudząc się, że go rozpoznam – ale bez skutku.
– Kim jesteś, do cholery?! – wydusiłam z siebie w końcu, zaciskając mocno pięści, aż zbielały. – Czego ode mnie chcesz?!
Jeden oddech. Drugi.
Ja chyba przestałam oddychać.
Rozmówca nagle się rozłączył.
Gapiłam się na telefon, który po chwili zgasł, po czym gwałtownie go odblokowałam i zadzwoniłam jeszcze raz.
Automatyczny głos sekretarki poinformował mnie, że numer, pod który próbowałam się dodzwonić, nie istniał.

*

Kolejna bezsenna noc, którą spędzałam, gapiąc się w ścianę. Byłam wykończona, ale nie mogłam pozwolić sobie na zamknięcie oczu. Na poduszce obok mnie leżał nóż, w razie, gdyby ktoś chciał znowu wejść do mojego mieszkania.
Numer, pod który próbowałam się dodzwonić, nie istniał.
Dlaczego wcale mnie to nie uspokajało?
Czekałam, aż stanie się coś większego. Przeczuwałam, że to się tak nie skończy – i miałam rację.
O trzeciej dwadzieścia sześć mój telefon rozświetlił się i zawibrował.
Dostałam kolejną wiadomość – z innego, nieznajomego numeru.
Gdy zobaczyłam, że zostały do niej dołączone dwa załączniki, żółć podeszła mi do gardła.
Kliknęłam na pierwsze zdjęcie, które pokazywało mnie i Dana – ale nie było to samo zdjęcie, które Nathan dostał na swoją komórkę. To było inne. Choć tu też uprawialiśmy seks, zdjęcie zostało zrobione w moim mieszkaniu… z okna balkonowego.
Trzęsąc się, kliknęłam na drugie zdjęcie.
Zaparło mi dech.
Na drugim uprawiałam seks z Nathanem – też u mnie w mieszkaniu.
Boże.
Przeniosłam wzrok na treść wiadomości.
NIEZNANY: Tak ciężko cię  zaspokoić, Amelio? Wiecznie w pogoni za tym, co niedostępne... Zostaw tego, na którym ci zależy. Czas, żebyś i ty poczuła, co to ból.
Tego, na którym mi zależy?
Nie zależało mi na żadnym z nich.
Nie tak, by ich brak miał mnie zaboleć.
Drżącymi rękoma zaczęłam wstukiwać odpowiedź.
AMELIA: A jeśli tego nie zrobię?
Odpowiedź nadeszła dopiero o piątej rano.
NIEZNANY: Wtedy położysz się tam, gdzie już dawno zrobiłaś sobie miejsce – w tym grobie, który nadal stoi pusty. Czeka na ciebie.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2434 słów i 13648 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Iga21

    Ja będę trzymać kciuki za Twoje egzaminy :)
    A następną części dawaj jak najszybciej :)
    Kto tak "uwielbia" naszą Amelkę? :)

    21 sty 2020

  • Użytkownik candy

    @Iga21 dziękuję ❤️❤️

    21 sty 2020

  • Użytkownik agnes1709

    Cudownie:bravo: Dawaj 5 części naraz, będziesz się rozdrabniać :whip:

    20 sty 2020

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 hahaha , taa, Ty na razie trzymaj kciuki za moje egzaminy!

    21 sty 2020

  • Użytkownik agnes1709

    @candy Trzymam!

    21 sty 2020