Niebieski tygrys – Rozdział 7| Śledzisz mnie?

Niebieski tygrys – Rozdział 7| Śledzisz mnie?Od razu po przebudzeniu moje myśli podążyły w stronę Nathana. Nadal czułam złość i upokorzenie po tym, jak zatrzasnął mi drzwi przed nosem, ale nie zamierzałam odpuszczać. Musiałam na spokojnie przewidzieć mój następny ruch. Nie mógł być desperacki ani też przepełniony chęcią ponownego zobaczenia Nathana, bo zacząłby coś podejrzewać. Nie, tym razem musiałam zadziałać ostrożnie.  
A Dan był w tym momencie idealną osobą, która mogła mi z tym pomóc.
Wiążąc włosy w wysokiego kucyka, wstałam z łóżka i usiadłam z laptopem w kuchni. Kliknęłam na folder, który zawierał moje zdjęcia, zrobione oczywiście przez Dana. Na większości z nich byłam naga, na niektórych owinięta ciemnym szalem lub schowana za rekwizytem, tak, by widać było tylko skrawek mojego ciała, ale nie ten najbardziej pożądany. Chwilę przesuwałam wzrokiem po zdjęciach, przygryzając wargę, podczas gdy w mojej głowie kiełkował pomysł.  
Zamknęłam laptopa i poszłam z powrotem do łóżka. Dan jeszcze spał. Darowałam sobie miłe pobudki i szturchnęłam go mocno w ramię.
– Co? – mruknął, nie otwierając oczu.
– Mam dla ciebie propozycję.
– Amelia… śpię.
– To przestań spać. – Szturchnęłam go ponownie. – Uważam, że to najwyższy czas, by w końcu wykorzystać zdjęcia, które mi zrobiłeś.
Otworzył jedno oko i spojrzał na mnie.
– Te nagie? – wymamrotał.
– Nie robiłeś mi innych. – Wywróciłam oczami. – Tak, te nagie.
– Gdzie chcesz je wykorzystać? – Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł zaspane oczy. – Myślałem, że nie chciałaś ich nikomu pokazywać.
Brwi podjechały mi do góry. Czy on w ogóle mnie nie znał? Myślił, że wstydziłam się tych zdjęć?
– Zorganizuj kolejną wystawę. – Usiadłam na skrawku łóżka, krzyżując nogi. – Znajdź podobne zdjęcia, które robiłeś pozostałym modelkom. Wystaw je razem z moimi.
– Po co? – Skrzywił się lekko. – Ludziom nie spodobają się te zdjęcia. Są dość…  
– Kontrowersyjne?
– Owszem.
– No to co? – rzuciłam zaczepnie. – Dan, o to właśnie chodzi. Ile można patrzeć na jakąś naturę? Musisz wyłamać się z tłumu. Pokazywać kontrowersyjne rzeczy, by o tobie mówili. Te zdjęcia są dobre i wiesz o tym. Będziesz miał z tego tylko korzyść.
– Co ci tak zależy? – Nagle jego wzrok zrobił się podejrzliwy. – Myślałem, że nie obchodzą cię moje fotografie. Moja praca.
– Dan… – westchnęłam ciężko. – Czy naprawdę muszę mówić o tym głośno? Nie wiesz tego? – Przybliżyłam się do niego lekko. – Uwielbiam te fotografie. Uwielbiam, jak zaglądasz mi w duszę, pamiętasz? – Specjalnie przywołałam swoje słowa z naszego pierwszego spotkania, by go zmiękczyć. – Chcę, byś odniósł sukces, a ta wystawa na pewno cię do niego przybliży. Zorganizuj ją i sam się przekonaj. – Uśmiechnęłam się delikatnie. – Zbierz zdjęcia, a ja wyślę zaproszenia mailem. Postaramy się, by wszyscy się o tym dowiedzieli. – Pocałowałam go powoli w policzek, mając pełną świadomość, że gdy się nad nim pochylałam, zaglądał mi w dekolt.  
Ostatecznie się zgodził, co wcale mnie nie zdziwiło. Dan lubił czasem dłużej podyskutować, ale i tak zawsze robił wszystko, czego chciałam. Pół godziny później chodził po pokoju i głośno rozmawiał przez telefon, a ja usiłowałam znaleźć adresy mailowe jakichś osobistości, które mogłyby się zainteresować miernymi fotografiami Dana. Udało mi się znaleźć listę osób, które zwykle były zapraszane na jego wystawy. Dodałam parę innych adresów, po czym na samym końcu wpisałam ten, na którym zależało mi najbardziej – adres mailowy Nathana.
Oczywiście, nie był żadnym kolekcjonerem sztuki, to już przecież wiedziałam. Ciężko nawet było powiedzieć, czy w ogóle interesowały go takie tematy. Maila wysyłałam z poczty Dana, więc nie mógł tego w żaden sposób powiązać ze mną. Zapewne zignorowałby tego maila, uznałby, że trafił do niego przez przypadek. By tego uniknąć, na górze załączyłam coś w rodzaju zapraszającego zdjęcia. Od razu przykuwało wzrok, prowokowało, by patrzeć na nie dłużej, niż zwykle ogląda się fotografie. Na tym zdjęciu byłam rozebrana, ale ciemny szal zasłaniał moje piersi i krocze. Oczy, podkreślone mocnym makijażem, patrzyły prowokująco w obiektyw. Wyobraziłam sobie, jak Nathan zatrzymuje wzrok na zdjęciu. Jak myśli, by zerwać ze mnie ten szal.
Nie przejdzie koło tego obojętnie.
– Kim jest Nathan Green? – Usłyszałam nagle za plecami i aż podskoczyłam. Cholerny Dan skończył rozmawiać przez telefon i wpatrywał się dziwnym wzrokiem w ekran laptopa.
– Nie wiem – odparłam wymijająco. – Ktoś mi mówił, że jest bogaty. Może skusi się na którąś fotografię.
– Hm – mruknął Dan. Nie wyglądał na przekonanego. – Kto ci tak mówił?
Zaczynał mnie irytować.
– Myślisz, że tracę czas na pamiętanie, co kto mi mówi?  
– Zwykle masz doskonałą pamięć. – Wbił we mnie ostry wzrok. – To jakiś twój znajomy?
– A nawet jeśli, to co? – warknęłam. – Czemu się tak interesujesz moim życiem, co? Czy ja wchodzę z butami w twoje?
Posłał mi urażone spojrzenie.
– Nieważne – mruknął. – Ustaliłem już datę i miejsce. Tu masz szczegóły. – Położył swoją komórkę obok mojego laptopa. – Możesz wpisać dane do maila.  
Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu odszedł. Dodałam dane i jeszcze raz zawiesiłam wzrok na zdjęciu.  
Nie mógł przejść koło niego obojętnie.
W końcu robiłam to tylko dla niego.

*

Maile zostały wysłane. Bardzo chciałam w jakiś sposób uzyskać potwierdzenie, że Nathan faktycznie to odczyta i zjawi się na wystawie, ale oczywiście nie miałam na to sposobu. Musiałam zająć się czymś innym – wymyślić coś, by znów go zobaczyć. Tęskniłam za jego widokiem. Marzyłam, by znów otworzył mi drzwi ubrany w same bokserki. Chciałam na nim usiąść i już nigdy się nie podnieść. A najlepiej, jakby to wszystko obserwowała jego cholerna narzeczona. Nie zasługiwała na niego. Pusta lala, niczego sobą niereprezentująca. Byłam odrobinę ciekawa historii ich związku – jak do tego doszło, że Nathan poleciał na kogoś takiego.
Tęskniłam zbyt mocno, by czekać na uśmiech losu i przypadek. Po raz kolejny musiałam wziąć sprawy we własne ręce. Po raz kolejny musiałam udać się do biura Nathana i zapytać tej cholernej słodkiej recepcjonistki, o której kończył pracę. Zmarszczyła dziwnie brwi na mój widok i już nie wyglądała na taką skorą do pomocy.
Może uważała, że jestem prześladowczynią Nathana. Niemal widziałam obracające się jej w głowie trybiki, gdy rozmyślała, czy powinna mi odpowiedzieć na pytanie. Uśmiechnęłam się delikatnie, a ona poczerwieniała i wydukała:
– Pan Green jest na spotkaniu. Powinno się zaraz skończyć.
– Dziękuję ci. – Udałam, że jej odpowiedź zdjęła mi kamień z serca, po czym odwróciłam się gwałtownie i odeszłam. Moje włosy zapewne uderzyły ją w twarz, ale nie zatrzymałam się, by przeprosić. Wyszłam z budynku i skierowałam się prosto do kawiarni, w której ostatnio byliśmy z Nathanem. Nie miałam żadnej gwarancji, że mój plan się uda, ale mogłam tu posiedzieć i mieć nadzieję.
Nie miałam ochoty na kawę, zresztą było już dość późno, więc zamówiłam lemoniadę i usiadłam przy stoliku na zewnątrz, tak, by mieć idealny widok na biuro, w którym pracował Nathan. Z tej odległości nie potrafiłam rozróżnić, kto wychodził przez drzwi, ale wiedziałam, że gdy tylko zobaczę Nathana, moje ciało zareaguje samo.
By nie siedzieć bezczynnie, wyciągnęłam laptopa i postawiłam go na stoliku. Miałam jeszcze do przeczytania końcówkę powieści, ale nie potrafiłam się na tym skupić. Tylko udawałam zajętą, ale co chwilę zerkałam w bok. Nathan nie wychodził. Piłam lemoniadę tak powoli, jakby miało od tego zależeć moje życie. W końcu stwierdziłam, że chyba mi się nie poszczęściło. Już miałam zatrzasnąć laptopa i wściekle dokończyć lemoniadę.
I wtedy usłyszałam dobiegający z wnętrza kawiarni jego głos.
– Cappuccino, byle szybko, proszę.  
Wyprostowałam się jak struna i odrzuciłam włosy do tyłu. Serce zabiło mi nieznośnie szybko. Los mi sprzyjał. Był tu. Wbiłam wzrok w ekran laptopa, udając cholernie zajętą. Nawet nie spojrzałam do wnętrza kawiarni. Nie musiałam tego robić. Nie zamierzałam poświęcać mu więcej uwagi, niż to było konieczne. Wiedziałam, że w końcu zrobi pierwszy krok. Mężczyźni byli przecież przewidywalni.  
Wbijałam wzrok w jedno i to samo słowo na ekranie laptopa. Kątem oka zobaczyłam, że Nathan wychodzi na zewnątrz i siada przy stoliku na skos ode mnie. Ku mojej radości, był sam. Usłyszałam westchnienie, później stuknięcie o szkło. Kolejne westchnienie. Dalej patrzyłam na ekran.
I wtedy poczułam na sobie jego palący wzrok.
Odsuwanie krzesła od stolika.
Kroki.
– Śledzisz mnie czy co?
Niby zaskoczona, podniosłam gwałtownie głowę. Nathan stał przy moim stoliku, trzymając w ręku szklankę z kawą. Zamrugałam niewinnie oczami, w duchu posyłając samej sobie triumfalny uśmiech.
– Pracuję – odparłam krótko, zaszczycając go tylko przelotnym spojrzeniem, po czym ponownie skierowałam wzrok na ekran, jakbym nie była nawet zainteresowana rozmową.
Odchrząknął, po czym usiadł obok mnie. Udałam, że wzdycham z irytacją.  
– Nie lubię, gdy ktoś wisi mi nad głową – rzuciłam delikatnie, w końcu podnosząc na niego wzrok. Miał poluzowany krawat, który właśnie ściągał z szyi. Kilkudniowy zarost tworzył na jego twarzy piękne, ciemne obramowanie. Był wyraźnie znużony, a jednak wpatrywał się we mnie intensywnie.
– Widziałem twoje zdjęcie – odparł krótko.
Poczułam łaskotanie w podbrzuszu.
– Mam dużo zdjęć – powiedziałam, przymykając nieco laptopa. – Wiele ludzi zapewne ma możliwość ich oglądania.
– A więc wiele ludzi ogląda cię nagą?
– Jeśli zasłużą. – Uśmiechnęłam się półgębkiem, prostując się powoli. – Zakładam, że mówisz o zdjęciu reklamującym wystawę?
Parsknął dziwnie.
– Nie rozumiem, dlaczego dostałem takiego maila.
– Nie zajmuję się promocją. – Wzruszyłam ramionami. – Nie powiem ci, na jakich zasadach rozsyłane są maile. To chyba jasne, że chcemy zainteresować ludzi.
– Wy? Czyli kto?
– Ja i mój chłopak, Dan. – Jego imię ledwo przeszło mi przez gardło, jakby ktoś kazał mi połknąć cytrynę. Musiałam się jednak przemóc. Dla Nathana. – Jest wspaniały… bardzo utalentowany. Te zdjęcia powstały tylko dzięki niemu. – Uśmiechnęłam się, tak jakby Dan był dla mnie wszystkim.  
– Ach, tak – mruknął Nathan i wbił we mnie ostry wzrok. – Czy to właśnie ten wspaniały mężczyzna ci to zrobił? – Pochylił się ku mnie gwałtownie i lekko dotknął palcami mojej szyi, na której wciąż widniały siniaki. Odgarnął kosmyk moich włosów do tyłu, a ja usiłowałam nie zadrżeć pod jego dotykiem.
– Nie kręcą cię takie rzeczy? – Uśmiechnęłam się powoli, chcąc samym uśmiechem zasugerować, w jakich warunkach powstały te siniaki. – Nigdy nie miałeś przemożnej chęci, by złapać za szyję swoją narzeczoną… – Też się ku niemu pochyliłam, a w jego oczach coś zapłonęło. – By zacisnąć palce na jej gardle i mieć nad nią pełną kontrolę? – wyszeptałam, będąc zaledwie kilka milimetrów od jego ust. W nozdrza uderzał mnie jego wspaniały zapach.
Nadal trzymał rękę na mojej szyi.
Po sekundzie jakby się ocknął i odskoczył jak oparzony.
– Nicola taka nie jest – warknął, zaciskając szczęki. – I ja też nie.
Odchyliłam się na oparcie krzesła.
– Szkoda. Musicie mieć cholernie nudno w łóżku.
Lekko wytrzeszczył na mnie oczy. Dopiłam lemoniadę, zamknęłam laptopa i wsunęłam go do torby. Choć chciałam zostać, spotkanie musiało dobiec końca. Nathan miał mnie gonić. Nie mógł tego zrobić, jeśli wciąż byłam obok. Musiał mieć okazję, by mnie złapać.
Wstałam i posłałam mu pytające spojrzenie.
– Przyjdziesz na wystawę?
Przez chwilę się nie ruszał, po czym zadarł głowę i spojrzał na mnie chłodno.
– Mam co robić – stwierdził oschle.
– Szkoda – powtórzyłam i pozwoliłam sobie palcami przesunąć po jego ramieniu. – Może zobaczyłbyś tam coś, co by cię zainspirowało. Coś… co rozpaliłoby żar, którego wyraźnie ci brakuje. – Odsunęłam się, a on świdrował mnie wzrokiem.
Musiałam stamtąd odejść, by nie oszaleć.
– Pa, Nathan – rzuciłam, zakładając torbę na ramię i odchodząc.  
Aż do końca ulicy czułam na sobie jego wzrok.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2263 słów i 12958 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik agnes1709

    Obrażanie jego intymnych relacji to raczej kiepski pomysł na podryw :smh: I cytryna? Za delikatnie; cytryna jest zajebista, zwłaszcza z cukrem :dancing: Ja bym raczej obstawiła... pomyje?:lol2:

    21 gru 2019

  • Użytkownik candy

    @agnes1709 kto je cytrynę z cukrem?! :<

    22 gru 2019

  • Użytkownik agnes1709

    @candy Ja:D

    22 gru 2019