Bez zgodności do miłości...część 8

Położył mnie na łóżko i kazał leżeć. Próbował mi cały czas wmówić , że to moja wina. Przecież to ten kretyn mi tak załatwił nogę. To była jakaś totalna porażka. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. Później się zastanawiałam, gdzie będzie spał Norman. Nie musiałam dużo się zastanawiać, bo gdy tylko wziął prysznic przyszedł do mnie i położył się obok. Moje serce łomotało w klatce piersiowej. Czy on kiedykolwiek da mi spokój? Zaczął się do mnie przybliżać.  
-Odwal się ode mnie.  
-Spokojnie kotek. Śpisz w moim łóżku, więc nie masz nic do gadania. Ja tu rządzę.
-Nie przybliżaj się do mnie!
-Ciszej kotku, bo pobudzisz wszystkich.  
-Nie obchodzi mnie to! - krzyknęłam, a on położył mi swoje wielkie łapsko na buzię, a drugą ręką zaczął zdejmować mi spodnie. Zaczęłam się wyrywać, ale nie dałam rady. Bałam się potwornie, a zwłaszcza, że jeszcze nie miałam styczności z mężczyzną.  
-Słuchaj mnie kotku. teraz pójdziesz się kąpać. woda już jest nalana. piżamę zaraz ci jakąś wynajdę. A teraz morda w kubeł, bo muszę cię zaprowadzić do łazienki, a nie chciałbym, żeby cię ktoś usłyszał, rozumiesz? - pokiwałam tylko głową na zgodę. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do łazienki. Moje ciało całe drżało. Posadził mnie na krzesełko obok wanny i stanął obok. -Kąp się. - powiedział, a mnie zatkało. Czy on miał zamiar siedzieć ze mną w łazience? On chyba oszalał.  
-A możesz wyjść?  
-Nie, nie mogę. Przyzwyczajaj się. Masz tylko się przy mnie wykąpać. to nic strasznego. Gorsze rzeczy dopiero przed tobą.  
-Nie będę się przy tobie kąpała.  
-Kąp się sama, albo zaraz ci pomogę.  
-Wynoś się! - krzyknęłam, a on podbiegł do mnie i szarpnął mnie za włosy. zabolało strasznie. Już miałam na niego krzyknąć, ale się powstrzymałam. Po raz kolejny zakrył mi usta ręką i zaszedł mnie od tyłu. Zaczął mnie rozbierać. nie zwracał na nic uwagi. Liczyło się tylko to na co on miał ochotę. Zdjął mi bluzkę, a ja mu się wyrwałam. pożałowałam tego bardzo. Zapomniałam o mojej nodze , która bolała niemiłosiernie. Upadłam na płytki i zaczęłam płakać.  
-I na co ci to było? Trzeba było grzecznie siedzieć, a nic by się nie stało. - powiedział i uklęknął przy mnie. Ja leżałam plackiem na płytkach. Płakałam, tak bardzo mnie bolała noga. Zaczął mnie rozbierać. Już nie reagowałam.  
-Chcę do domu. - powiedziałam szeptem, a on spojrzał tylko na mnie krzywo i się uśmiechnął. Wziął mnie na ręce i włożył do wody. Moje ciało przez tą chwilę tak się wyziębiło, że wydawało mi się, że woda jest gorąca. łapczywie nabrałam powietrza. Spojrzałam na niego wycierając łzy z twarzy. -Mogę zostać sama?  
-Nie. Myj się.  
-Nie. - wyszeptałam, a on złapał mnie za głowę i zanurzył pod wodę. Już teraz wiedziałam, że nie ma co się mu sprzeciwiać. Zaczęłam już się topić. jeszcze sekunda i bym się napiła wody. Brakowało mi powietrza, ale podniósł mnie do góry. Czułam też, jak mi pulsuje noga. wzięłam żel do kąpieli i nałożyłam go na gąbkę, którą bez słowa wręczył mi Norman. Myła się bardzo pomału, co musiało go zdenerwować. Szybkim zamaszystym ruchem wziął butelkę z szamponem i nalał mi sporo na głowę, po czym zaczął mi ją dosłownie szorować. Gdy skończył myć głowę, zabrał mi gąbkę.  
-Kurwa mać! Ile się można myć?! - krzyknął na mnie i zaczął szarpać moje ręce. Później brutalnie mył moje plecy i brzuch. myślałam, że mi skórę wypali. gdy zabrał się za nogę, myślałam, że trochę stonuje. zdrową szarpał jak opętany, ale z tą chorą niestety zrobił to samo. Próbowałam stłumić w sobie krzycz, ale nie mogłam i wydobył się ze mnie trochę za głośno. -Zamknij mordę szmato. -powiedział przez zaciśnięte zęby. -Wstawaj. - Spojrzałam na niego jak na debila. Jak niby mam wstać, przecież na nogę nie mogę stąpnąć. Szarpnął mnie i postawił do piony. Starałam się stać tylko na jednej nodze. Wtedy wziął bardziej szorstką część gąbki nalał na nią żel. Zastanawiałam się po co, przecież już mnie umył. -Tylko spróbuj pisnąć, a będzie z tobą źle. - zapowiedział mi i zaczął szorować moje miejsca intymne. Po chwili poczułam, jakby zdzierał ze mnie skórę. Zaczęłam płakać. chwyciłam go mocno za rękę w ramach protestów, ale to jeszcze pogorszyło sprawę. Nagle dosłownie rzucił mnie do wody zanurzając całą i płucząc z piany. Po chwili byłam już na zewnątrz. Chciałam się wytrzeć, ale oczywiści mnie ubiegł i musiał to zrobić on. założył na mnie jakąś szeroką bluzkę i zaniósł do pokoju. rzucił mnie na łóżko. -Przestań już ryczeć.  
-Sam przestać mnie tak traktować. Nie masz pojęcia jak to boli.  
-Boleć będzie coś innego za jakiś czas myszko...

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 932 słów i 4936 znaków.

2 komentarze