Bez zgodności do miłości...część 11

***Oczami Normana***
Siedzę u znajomego załatwiając pewną sprawę, a zaraz telefon daje o sobie znać. Zerkam na telefon a tam wiadomość o treści ,, Stary dobrze by było, jak byś rozmyślił powrót do domu,,. No zajebiście. pewnie mu zwiała, albo coś odjebała. Pożegnałem się z ziomkami i wsiadłem w auto. Miałem tylko nadzieję, że zastanę ją na miejscu. Dosłownie po dziesięciu minutach byłem już na miejscu. Wparowałem do domu jak poparzony.  
-Co jest? Gdzie ona jest? - zapytałem nerwowo.  
-Stary, na spokojnie. Młoda śpi.  
-To co się stało, że miałem przyjechać?  
-Podejdź do młodej i powąchaj. - zrobiłem tak jak mówił Bruno. Powąchałem. O masakra. Ona piła?  
-Co ona piła?  
-Chłopie nie wiem. Przyszedłem tutaj, to już była pijana. Trzymała w ręce to. - powiedział i pokazał mi litrową wódkę.  
-O kurwa. Mocna zawodniczka jak sama całą wypiła.
-Obawiam się, że jak się obudzi nie będzie taka mocna. - spojrzałem na nią, taka zalaną w trupa i zrobiło mi się jej szkoda. -Chyba trzeba będzie mieć ją na oku całą noc, bo mam wrażenie, że nie wie jak to się skończy. Pewnie pierwszy raz piła.
-Też mi się wydaje, że piła pierwszy raz. - podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Była lekka jak piórko. Postanowiłem ją wziąć do sypialni. Nie chciałem, żeby coś jej się stało. Gdy tak ją niosłem ona przytuliła się do mnie. Moja pała drgnęła. Gdybym mógł, to wziął bym ją tu teraz, ale nie będę taką świnią. Ona jest pijana. I tak jestem świnią, ale to już by była przesada. Siedzieliśmy z nią całą noc. Spała jak zabita. Zastanawialiśmy się jaka będzie jak się obudzi. Po takiej dawce alkoholu pewnie i ja bym miał dym. Wypiliśmy z Brunem po trzy kawy. Nad ranem Amber zaczęła się wybudzać. Jak mnie zobaczyła to się skuliła i zaczęła płakać. W zasadzie to nie wiem dlaczego. Przecież nawet jeszcze nic nie powiedziałem. Widziałem jak łapie się za skronie, co sugerowało mocny ból głowy. W sumie nic dziwnego po takiej ilości alkoholu.
-Przynieść ci coś mała? - zapytał ją Bruno, ale tylko pokręciła głową. -A czemu płaczesz? - zapytał ją, ale nie odpowiedziała. Wstałem i podszedłem do niej. Mocno trzymała kołdrę. Serio jestem taki straszny? Cała zapłakana leżała i patrzyła na mnie. To było naprawdę straszne. Wyjąłem z komody tabletkę na ból głowy i butelkę wody.  
-Weź to. Pomoże ci. - powiedziałem z powagą, ale muszę przyznać, że trochę mi się chciało śmiać. Przypomniały mi się czasy jak sam chlałem w trupa. to były czasy. Trzymałem tą tabletkę w ręce. -Weź to. - powiedziałem lekko uniesionym głosem. Amber złapała się za skronie. Bolała ją głowa, ale nie chciała wziąć tabletki. Miałem ochotę wepchnąć jej ją do buzi, ale postanowiłem jeszcze chwilkę poczekać. -Bierzesz ją, czy mam ci sam ją wepchnąć do gardła? - zapytałem, to wtedy wyciągnęła drżącą rękę i połknęła tabletkę. Widziałem jak jej oczy wirują po pokoju. Wiedziałem co się zaraz wydarzy. Nagle jej kolor skóry stał się jak sufit. Zbladła bardzo i spojrzała niepewnie na mnie. Wziąłem ją na ręce i szybko zaprowadziłem do łazienki. Postawiłem ją koło muszli klozetowej a dosłownie chwilkę później zaczęła haftować. Złapałem ją za włosy, żeby ich nie zapaskudziła.  
-Nie patrz na mnie... - powiedziała szeptem jakby bała mi się cokolwiek powiedzieć.  
-Rzygaj sobie. Nie boję się tego. - powiedziałem i jeszcze ją przytuliłem i wtedy znowu puściła pawia. Próbowała się zasłonić rękoma, ale jej się nie udało. Podałem jej papier toaletowy. -Wytrzyj sobie buźkę. - wytarła się i zaczęła skubać paznokcie. -Już jest ok? - zapytałem, a Amber odpowiedziała mi kiwnięciem głowy. Chociaż tyle mogłem z niej wydobyć. Zaniosłem ją do łóżka. Do pokoju przyszedł Bruno. Przyniósł ze sobą herbatę i jakąś ścierkę i lód. Amber jak zwykle się przestraszyła.
-Amber, tu masz herbatę, a teraz się połóż. - jej wzrok mówił wszystko. Już wiedziałem co ma na myśli, ale położyła się pomału. -Nic się nie bój. Nie zrobię ci nic. Ewentualnie będzie trochę zimne. - powiedział i położył jej na czoło ścierkę i na nią lód. -jak wzięłaś tabletkę, to zaraz powinnaś się poczuć lepiej. - powiedział jej i poklepał ją po ramieniu. Usiadłem koło Amber. Zwijała się z bólu. Ale przynajmniej będzie miała dobrą nauczkę na przyszłość. Mam nadzieję, że nie będę musiał jej już oglądać w takim stanie. Bo mimo iż jestem takim sukinsynem, naprawdę było mi jej szkoda, ale przynajmniej ma jakąś nauczkę na przyszłość.

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i inne, użyła 913 słów i 4737 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik gubernator

    Kacyk musi męczyć :D

    28 lip 2017

  • Użytkownik FankaOpowiadania

    Chce już 13 część ☺ . I niech będą dłuższe bo jest to wciągające

    26 lip 2017

  • Użytkownik Fanka

    Swietne ;) Dodawaj szybciej czesci oki? ;)

    21 lip 2017

  • Użytkownik Czyzbyzakochana

    Wciągające szkoda ze takie krotkie ????

    20 lip 2017