Bez zgodności do miłości...część 14

Po nocy picia byłem naprawdę zmęczony. Wstać rano z łóżka, to jak dostać z pantofla w twarz. Głowa mnie bolała niemiłosiernie. To było coś strasznego. Chciało mi się pić. spojrzałem na puste miejsce obok mnie i zacząłem rozmyślać gdzie jest Amber, czy czasami nic jej nie zrobiłem? Człowiek po alkoholu przestaje panować nad sobą. Rozejrzałem się po pokoju mrużąc oczy, chroniąc je przy tym przed promieniami słonecznymi. Nie widziałem jej nigdzie. Miałem tylko nadzieję, że nigdzie sobie nie poszła. Wyszedłem z pokoju i usłyszałem szloch dobiegający zza fotela. Zmarszczyłem brwi. Co się do cholery dzieje. Podszedłem do fotela i zauważyłem ją, całą zapłakaną. Kurwa....Co u licha? Co się dzieje?  
-Amber? Co się dzieje? Czemu płaczesz? - nie otrzymałem odpowiedzi, tylko wielki szloch. Podszedłem bliżej i kucnąłem przed nią. Tak się przestraszyła, że posunęła się u kąt pokoju. -Amber, co się dzieje? Powiedz mi, przecież cię nie zabiję. - moja dyskusja nic nie dawała. Zakryła się kocem i płakała dolej.  Przeszło mi przez myśl, że może ja jej coś zrobiłem. Nie do końca pamiętam co się wczoraj działo. Kurwa! Mam nadzieję, że nic jej nie zrobiłem. -Amber skarbie, czy to przeze mnie płaczesz? - zero odpowiedzi. -Zrobiłem ci coś? Proszę cię odpowiedz mi. Nie wiem co się dzieje. Może za dużo wypiłem. Nie wiem co się wczoraj działo. Powiedz mi co jest grane.  
-Nic mi się nie stało. - powiedziała szeptem próbując zetrzeć łzy, ale jak tylko starła jedną, po policzku płynęła kolejna.  
-To dlaczego płaczesz? Stałaś się ostatnio bardzo lękliwa. Wszystkiego się boisz ciągle płaczesz, nie rozmawiasz już wcale. Co się dzieje? - jej stan zaczął mnie niepokoić.  
-Nic. - powiedziała i wstała na nogi. Popatrzyła na mnie, też wstałem. Nie może przede mną tak uciekać. Muszę się w końcu czegoś dowiedzieć. Chciałem do niej podejść bliżej, ale zanim to zrobiłem, prześlizgnęła się koło fotela i uciekła. Co się z tą dziewczyną dzieje? Może muszę serio ją zostawić na jakiś czas samą w domu. Może potrzebuje odpoczynku.
-Amber, ja nie chcę się bawić w kotka i myszkę, tylko chcę z tobą porozmawiać jak z poważna kobietą.  - była tak przestraszona jakbym ją co najmniej zgwałcił. A może to zrobiłem, a ona nie chce mi nic powiedzieć. Może się boi, że jej coś zrobię? Usiadła sobie na sofie i skuliła w kulkę. Usiadłem kolo niej i złapałem, żeby nigdzie nie uciekła. -Amber, co się dzieje? Powiedz mi szczerze. Próbowałem sobie przypomnieć co robiłem w nocy.  
-To... to mój wujek.  
-Ale co twój wujek? Zrobił ci coś?  
-Kiedyś. - odpowiedziała to już był mały krok do przodu.  
-Co ci zrobił? - zapytałem, a ona się rozpłakała. -Ej, spokojnie, przecież nie ma go tutaj. Bił cię? - zapytałem, a Amber pokiwała głową na ,,tak,,. Wiedziałem, że to nie wszystko. Bo w jej oczach było coś co mi mówiło, że mam o to nie pytać.  -Molestował cię? - Jej całe ciało się spięło. łzy leciały jej jeszcze szybciej. Była cała roztrzęsiona. Spojrzała na mnie. Chciała się wydostać z mojego uścisku, ale nie pozwoliłem jej na to. Nie miałem zamiaru zrobić jej krzywdy. Chciałem to pokazać, ale nie wiedziałem jak. Jak do niej dotrzeć i sprawić, żeby poczuła się bezpieczniej. Wiedziałem, że jej reakcja potwierdziła moje pytanie.  -Wytłumacz mi dlaczego dopiero teraz ci się to tak przypomniało? Przecież nic takiego ci nie zrobiłem. W zasadzie oprócz tego, że cię kilka razy poturbowałem to nic się innego gorszego nie stało. - mówiłem do niej, ale ona cały czas patrzyła na moją szyję i płakała. -Coś ze mną nie tak? Coś mam na szyi, że tak ją obserwujesz? - Zapytałem ją, a ona tak się wystraszyła, jakby co najmniej balon pękł jej przy uchu. Co jest u licha. Popatrzyłem na nią i mi się przypomniało, że zanim poszedłem spać, ona zaczęła się rzucać. Coś się z nią działo. -Amber, czy tobie się coś śniło? - Kiwnęła tylko głową potwierdzając to, co powiedziałem. Sięgnąłem po telefon, który miałem w kieszeni. Chciałem zobaczyć co ją tak zaciekawiło. Zobaczyłem, że mam jakieś kreski na szyi. Dotknąłem tego, a Amber wpadła w szał.  
-Przepraszam, ja nie chciałam. Nie wiedziałam, że to ty. Śniło mi się, że to wujek, myślałam, że to ty. Nie chciałam cię tak podrapać. Zrobię wszystko, ale nie rób mi nic. - mówiła cała roztrzęsiona płacząc. -Przep...  
-Ćśiii... - powiedziałem i przyłożyłem jej palec do ust. Nie dałem jej dokończyć.- Już spokojnie. Nic się nie stało. - powiedziałem spokojnie łagodnym głosem. -Nic mi nie będzie. To tylko kilka rysek. Już nie płacz. - przełknęła głośno ślinę. Przybliżyłem się do niej i przytuliłem ją. Cała się spięła. -Już spokojnie. Uspokój się już. Nic ci się nie stanie. Jestem tutaj.  - mówiłem co niej i głaskałem ją po głowie. Czekałem tak jakiś czas. Chciałem, żeby się lekko uspokoiła.  
***Tydzień później***
Amber zaczęła wracać do siebie. nie wiem dlaczego tamten czas tak na nią zadziałał. Była bardzo nieufna. Dosłownie wszystkiego się lękała, ale przynajmniej już nie miała sennych koszmarów. Miałem coraz większą ochotę na nią. Wyobrażałem sobie igraszki z nią, ale musiałem to tak rozegrać, żeby się mnie nie przestraszyła. Nie chciałem, żeby przy swoim pierwszym razie się bała. I tak wiele będzie przy tym cierpiała. Sam nie wierzyłem w to, jak ja się zmieniam. Jakiś czas temu po prostu bym ją wziął. Na szczęście nic takiego nie zrobiłem. Amber siedziała przed telewizorem. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Na palec zawijała kosmyk włosów. Jak tylko zobaczyła, że jej się przyglądam od razu zaprzestała tego. Zawstydziła się, ale czego? Przecież niedawno nakrzyczałaby na mnie i zrównała mnie z ziemią. może po prostu się mnie boi, bo w sumie kilka razy zdarzyło mi się ją uderzyć za to, że coś do mnie powiedziała. Postanowiłem jakoś załagodzić sytuację. Wziąłem z szafki klucz do jej domu i podałem jej. Spojrzała na mnie jak na obcego.  
-Tak bardzo chciałaś iść do domu. Możesz iść jeśli chcesz, chociaż wolałbym żebyś została tutaj. - spojrzała na klucze w swojej dłoni, a po chwili odłożyła je na sofę. Zaskoczyła mnie ponownie. Czyli nie chce iść do domu. może się czegoś obawia. -nie chcesz iść do domu? - Pokręciła głową.  
-mogę zostać z tobą? - zapytała tak cicho, że prawie nic nie słyszałem. -Nie chcę być sama w domu.  
-No jasne, że możesz zostać. - poszedłem do lodówki i przyniosłem jogurty.  
-Ja nie chcę jeść. - powiedziała zanim zdążyłem dojść z jogurtami do pokoju.  
-Nic nie jadłaś. Przydałoby się żebyś chociaż zjadła jeden jogurt. Nic ostatnio nie chcesz jeść. - wzięła ode mnie jogurt i otworzyła go. Usiadłem koło niej. Wzięła głęboki wdech gdy ją przytuliłem. Jeszcze się bała, ale przecież nie robiłem jej krzywdy. Pomału zjadła jogurt. Złapałem ją za brzuch, ale ostrzegawczo na mnie spojrzała. Wolałem jeszcze podchodzić do niej ze spokojem. -                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                              przytul się do mnie. nic ci nie zrobię.  
-Nie chcę. - powiedziała do mnie, ale ja w jej oczach widziałem, że jest zupełnie inaczej. Wstydziła się? Bała? O co chodzi?  
-Nic ci nie zrobię obiecuję. - spojrzała na mnie i nagle zaczęła wstawać. W zasadzie się myliłem, bo nie chciała wstać, tylko tak się poprawiła, że mnie przytuliła. Zaskoczyłem się. Objąłem ją i posadziłem sobie na kolana. To był błąd, bo mój sprzęt w bokserkach dał o sobie znać. miałem tylko nadzieję, że Amber tego nie wyczuje. Muszę się powstrzymywać. nie chcę jej przestraszyć jeszcze bardziej. już i tak są postępy, bo po tym co jej robiłem mogłaby mnie nienawidzić, a jednak w jakimś stopniu mi ufa. Pocałowałem ją w czoło, a później w nosek. ona wiedziała, że zmierzam do pocałunku w usta i odwróciła głowę. Zaczęła niespokojnie oddychać. -Wybacz. Wszystko w porządku? Czemu się tego tak boisz? - zapytałem i chwyciłem ją za brodę, żeby na mnie spojrzała.  
-Ja nie potrafię... - powiedziała cichutko.  
-Czego nie potrafisz? - nie wiedziałem o co chodzi, ale mi nie powiedziała. -Nie potrafisz się całować? - spojrzałem na nią i wiedziałem, że właśnie o to chodzi. -Spokojnie kochanie. Potrafisz to. Musisz po prostu się wyluzować. To nic trudnego. Zobaczysz. - powiedziałem i przytuliłem ją. Jeszcze raz pocałowałem ją w czoło i w nosek, ale tym razem nie mierzyłem do ust, bo widziałem, że nie jest pewna.  
Wieczorem przyszykowałem kąpiel. Miałem na myśli kąpiel we dwoje. Oczywiście nie wiedziałem czy Amber będzie chciała, ale nie będę jej do niczego zmuszał. Wszystko jeszcze przed nią. żałuję tylko tego, że tyle stresu jej sprawiłem. To jest cudowna dziewczyna.

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i inne, użyła 1742 słów i 9009 znaków.

3 komentarze

 
  • gubernator

    :D :D

    13 wrz 2017

  • FankaOpowiadania

    Ooo w końcu . ❤❤❤❤❤❤❤ . Czekam na kolejną część

    23 sie 2017

  • Czyzbyzakochana

    I like it ;)

    22 sie 2017