Bez zgodności do miłości...część 2

Kolejne dwa dni były dla mnie straszne. Nie mogłam spać. Wszystko za bardzo wyolbrzymiałam. Wszędzie widziałam podejrzane osoby. Nie chciałam martwić tym rodziców więc nic im o tym nie mówiłam. Sądziłam, że nie ma takiej potrzeby. Miałam tylko nadzieję, że ich wyjazd się nie przedłuży. Nie chciałam już siedzieć sama w domu. Nie czułam się bezpiecznie. Z resztą kto by się czuł wiedząc, że w każdej chwili ktoś może się włamać do domu. Nie byłam na takie okoliczności przygotowana. Cały czas słyszałam, jak by ktoś siedział w domu, a tak naprawdę, to tylko moja głupia wyobraźnia. Za bardzo się nakręciłam po spotkaniu z Bellą. Na dzisiaj już po części miałam zaplanowany dzień więc nie powinnam już tak o tym myśleć. Może ten dzień będę mogła zaliczyć do spokojnego. Już nawet żałowałam, że nie pojechałam z rodzicami. Może bym poznała jakiegoś Włocha. Nigdy nic nie wiadomo. Może akurat by mi się trafiło. Ale raczej wątpię mój los nie jest taki prosty. Pieniądze szczęścia nie dają. Niestety. Bo gdyby dawały to bym była najszczęśliwsza na świecie, a czuje się jak jakiś odrzutek społeczny. Wcale pieniądze szczęścia mi nie dały. Jadłam śniadanie rozmyślając o tym wszystkim, ale doszłam do wniosku, że i tak nie jestem w stanie nic teraz z tym zrobić. Widocznie taki mój los. Jestem na to skazana. Uszykowała się i postanowiłam rozpocząć swoje dzisiejsze plany. Najpierw poszłam na zakupy kupiłam kilka szmatek do ubrania i strój kąpielowy w którym mam dzisiaj jechać na basen, ale jeszcze nie wiem czy moje plany nie uleną zmianie. Później poszłam sobie do kima na jakiś horror. To był zły pomysł, a zwłaszcza dlatego, że jestem sama w domu. Później znowu będę miała jakieś omamy. Zjadłam na mieście  bo nie chciało mi się nic robić w domu. Z resztą komu by się chciało robić obiad specjalnie dla jednej osoby. i jak zwykle moją dietę szlak trafił. Co prawda moja waga była poniżej normy. Niedowaga, ale dobrze się tak czułam i nie chciałam za bardzo przytyć, bo wiedziałam, że nie będę czuła się wtedy dobrze, a w sumie chodzi o to żeby dobrze się czuć w swoim ciele. A teraz tak właśnie jest. W domu przeczytałam jeszcze kilka rozdziałów mojej ulubionej książki erotycznej i poszłam w drzemkę. Obudził mnie telefon od mamy.  
-Halo. Cześć mamusiu. Jak tam wasz wyjazd?  
-Cześć córciu. Jest naprawdę wspaniale. Poznaliśmy tutaj innych naszych rodaków. Szkoda że nie ma ciebie z nami. Może jednak się skusisz?  
-Ja dziękuję mamo, ale jest mi dobrze. Nie mam ochoty tam jechać, ale cieszę się, że wam się podoba.  
-Córeczko bo w zasadzie dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nasz wyjazd może się przedłużyć. Trafiła nam się doskonała oferta wynajmy domku letniskowego, ale to się jeszcze okaże. A opowiadaj, co tam u ciebie?  
-A u mnie znakomicie.  
-Dobrze się czujesz?  
-No pewnie.  
-Niczego ci nie brakuje?  
-Wszystko mam.
-Pieniążków ci wystarczy.
-Mamo, zostawiliście mi tyle kasy, że cały rok bym wyżyła bawiąc się codziennie n imprezach.  
-Jakich imprezach? Chodzisz na imprezy?  
-Spokojnie. Nigdzie nie byłam. Siedzę cały czas w domu. Nie masz co się obawiać. A jak tam tato?
-A właśnie siedzi z jednym panem i spijają włoskie wino, krytykując każdy łyk.  
-W sumie to właśnie tak go sobie teraz wyobrażałam.  
-Pamiętaj córciu, żeby zamykać dom na noc.
-Wiem mamo. Bawcie się dobrze. Ja idę zrobić coś do jedzenia. – powiedziałam, ale tak naprawdę musiałam już iść. Była już godzina siedemnasta, a jeszcze chciałam jechać bo Belli. Może ona by się przeszła ze mną na basen.
-Dobrze. W razie potrzeby dzwoń. Kochamy cię.  
-Bawcie się dobrze. Ja też was kocham. Papa.
-Papa. – powiedziała mama i się rozłączyła. Usiadłam na łóżku i myślałam w co się ubrać. Przecież w końcu jadę do księżniczki. Nie mogłam wyglądać byle jak. Ale po chwili rozmyśleń stwierdziłam, że wcale źle nie wyglądam, a jak jej się nie podoba to po porostu niech nie patrzy i tyle. Jechałam rowerem i cały czas miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Ale jak się rozglądałam to nikogo nie widziałam. Po około dwudziestu minutach dojechałam do Belli. Zadzwoniłam do brany. Nagle z domu wybiega Bella ubrana w jakiś różowy szlafroczek i koszule w panterkę do tego włochate kapcioszki.  
-O ja pierdole. – powiedziałam szeptem. Miałam nadzieję, że tego nie usłyszała.  
-Hej Amber.  
-Hej.  
-Co cię tu sprowadza? Wejdź proszę. Herbatki?  
-Nie dzięki. Chciałam tylko zapytać, czy wybierzesz się ze mną dzisiaj na basen? To znaczy na pływalnie.  
-Dziewczyno po co mamy płacić za jakieś pływalnie. Mam basen przed domem. Nie chcę się myć z jakimiś grzybami i starymi dziadkami. Nie wiadomo czy oni nie sikają do wody. To jest obrzydliwe.
-Też mam basen w domu, ale chciałam się trochę rozerwać.  
-Jak chcesz, ale na mnie nie licz. Ja nie będę tam się truć. Nie wiem co tam pływa w tej wodzie.
-Jak uważasz. Ja się jednak skuszę i pojadę.
-Powodzenia. – powiedziała do mnie ze skwaszoną miną.
-Ok. to ja śmigam dalej. Do zobaczenia. – powiedziałam i wyjechałam z podwórka.  
-Pa. – powiedziała i pobiegła z powrotem do domu. Żałosne. Pojechałam do domu i zabrałam swoje ubrania i wsiadłam na rower. Nie miałam daleko, a na dworze było ciepło. Od razu się nie rozchoruje. Chyba. – pomyślałam i się roześmiałam. Po drodze miałam chwilę zwątpienia przez Bellę, ale szybko mi minęło. Jak już dojechałam było tam mnóstwo ludzi. Podeszłam do kasy i wykupiłam od razu trzy godziny. Bardzo lubiłam siedzieć w wodzie. A wiedziałam, że tu mi się spodoba. Przebrałam się w swój nowy strój kąpielowy. Spojrzałam w lustro i zastanawiałam się czy ten strój nie jest za skąpy, ale przecież nie kupię jakiegoś jednoczęściowego. Mam co pokazać. To znaczy w sumie nie mam. Tylko skóra i kości, ale to właśnie byłam ja i jak komuś się nie podoba to niech po prosu nie patrzy. Weszłam do pomieszczenia z basenami. Czułam się trochę osaczona. I znowu to wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Stanęłam na brzegu najgłębszego basenu i skoczyła. Tego mi brakowało. Takie totalne wyluzowanie. Pływałam dobre czterdzieści minut i postanowiłam przejść do jacuzzi. Usiadłam sobie wygodnie i spojrzałam w prawą stronę. To był błąd. Zatkało mnie. Nie wierzyłam w to co widzę. Nie wierzyłam kogo widzę dopiero dotarło to do mnie jak zobaczyłam uśmiech. To był koszmar. To nie może być prawda…

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1260 słów i 6655 znaków.

3 komentarze

 
  • Dametka

    Dopiero zaczęłam czytam a już mi się podoba :)

    30 wrz 2018

  • gubernator

    pisz już kolejną część ^^

    9 kwi 2017

  • Nataliiia

    Czekam na next

    5 kwi 2017