Nie wiem dokładnie kiedy, zapewne kiedy spałam, mój facet zrobił mi całą serię zdjęć mojego nagiego ciała. Wieczorem wsypał mi proszki nasenne do herbaty lub do alkoholu, może to była nawet tabletka gwałtu? Ze śpiącej zdjął mi koszulę nocną i taka śpiąca pozowałam mu, mimo woli, do fotografii - tak jak chciał, jak mu było potrzebne. Tak bym ukazała najintymniejsze szczegóły swojego ciała.
Zdjęcia robił aparatem fotograficznym i wjechał mi nim nawet między nogi, między uda. Potem mnie ubrał. Nie założył mi koszulę nocną przód na tył, nie założył koszulkę na lewą stronę. Ubrał mnie poprawnie! Dlatego rano po przebudzeniu nie zorientowałam się, że w nocy coś nieprzyjemnego działo się ze mną. Nie wiem, której to było nocy?
A te moje akty zobaczyłam później. Zdjęcia podrzucono mi do skrzynki pocztowej przy drzwiach z prośbą, bym dorobiła do nich następne. "Wielbiciel mojego pięknego ciała" odbierze je osobiście i nawet da mi za nie gratyfikacje. Niby bez gróźb, bez szantażu, mam mu przekazać zdjęcia mojego nagiego ciała.
Przyglądałam się zdjęciom, gdzie zostały zrobione? Zdjęcia jakby nie wiadomo gdzie były zrobione. Nie było na zdjęciach ram łóżka, ścian mieszkania też jakby nie było. Na zdjęciach jestem naga i bez biżuterii. Pościel w łóżku, jak w wielu domach, śnieżno-biała. Moje paznokcie u rąk i nóg nie są pomalowane, nigdy zresztą ich nie maluję. Nie mam na nich żadnej rany siniaków. Nie jestem byle łajzą obtłukującą się tu i tam. Wertuję pamięć, kiedy mam w niej lukę? Może kiedy byłam pijana, może naćpana? Niestety, w dzień nie mogłam zostać sfotografowana, bo bym cokolwiek z tego pamiętała. Na ogół nie paraduję nago, domu, Chociaż to lubię i to mnie rajcuje, to nie mam dla kogo. A sąsiadów mam wścibskich. Zdjęcia zostały zrobione w nocy, kiedy spałam!
Ostatnio przez kilka tygodni podróżowałam, nocowałam u rodzinki, raz u przyjaciółki. Jednak większość nocy spałam w swoim łóżku, często z tym niby moim facetem. Czyżby była to jego sprawka? Początkowo ta myśl wydawała mi się absurdalna, jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że jest to jednak możliwie. Ale dlaczego? Motyw łatwo zgadnąć, nuda w naszym współżyciu. Potrzebował odmiany! Ale gdzie szukać dowodów?
Trzeba sprowokować tego maniaka seksualnego do działania! Na początek poudaję, że robię sobie zdjęcia będąc nago. W szafie znalazłam stary aparat fotograficzny oraz lampę błyskową do niego. Po wielu trudach wreszcie udało mi się to uruchomić. To miały być zdjęcia mojego nagiego ciała, moje akty! Jak "wyciekną" do neta, z tym też trzeba się liczyć! Wieczorem przysłaniam okno w sypialni delikatnymi zasłonami, będą ekranem na który rzucę cień mojego ciała. Włączam lampkę nocną, będzie teatr cieni. Staję między oknem a lampą i rozbieram się, ciuszek po ciuszku, szmatka po szmatce. Przyglądający się z daleka widz ma widzieć jak rozbieram się, do nagusieńka!. Oglądający ten spektakl z tamtej strony okna ma widzieć jak rozbieram się, ma sobie wyobrazić mnie nagą. Teraz naprawdę wstydzę się sama przed sobą, chyba jestem zboczona. Zdjęłam z siebie już wszystko. Aparat foto ustawiam na czas i strzela on błyskiem. Błysk jeszcze bardziej podświetla moje nagie ciało. Nigdy nie dowiem się jak wyszedł mi ten spektakl, przecież nigdzie nie został zarejestrowany? A szkoda, tyle pracy w to włożyłam i poszło w powietrze! Pokazałam profil mojego ciała, cień moich piersi był na ekranie. Był też cień moich nóg w rozkroku. Nawet zaczęło mnie to rajcować. Długo to trwało bo pomysły przychodziły powoli.
Jakież było moje zdziwienie, a może jednak nie było zaskoczenia, gdy mój facet wrócił późno do domu i gdy położyłam się spać to on zaczął przeszukiwać moją bieliźniarkę. Czego szukał? Ba, on zapewne szukał moich aktów.
Kilka dni później upomniano się o te moje akty. Do mojej skrzynki wrzucono list. Nie wyjmowałam go, bo chciałam razem z moim facetem otworzyć skrzynkę i także razem z nim otworzyć ten list. Ciekawa byłam jego reakcji i jego miny. Przypuszczałam, że znał treść wiadomości. Interesowało mnie, jak będzie mnie dopingował bym się sfotografowała nago i przekazała nieznajomemu moje zdjęci? Może nawet chciał mi samemu je zrobić? Przecież był w to zamieszany, tylko jaką pełnił w tej sprawie rolę?
Kiedy otworzyłam moją skrzynkę pocztową, to on sam szybko wyjął przesyłkę. Czyżby miał ją wcześniej w ręce i bał się, że zostawił na niej swoje odciski palców? On wyjął, on rozpieczętował, on przeczytał mi wiadomość.
4 komentarze
Deichmann oszukuje
Beznadziejny styl. Koszmarnyyyyyy. Chłopie przestań.
Rayonvert
Tak, niestety naprawde cieżki temat... ale ciekawie napisane !
A, tak przy okazji, lora to po hiszpańsku określenie dużej papugi. 🙂
Florian
Bardzo smutna historia ! Dość fajnie opisana, ale czy prawdziwa... ?
Lucjusz
Fajnie się bawią. Nie zetknąłem się jeszcze nigdy z takim pomysłem.
Lora
@Lucjusz "Fajnie się bawią." ... historia jest prawdziwa. Tylko dla kogo fajna? Jest, a właściwie była, i druga część tej "fajnej zabawy", jednak zbyt drastyczna i po namyśle postanowiłam jej tu nie publikować. Długo pisałam, jeszcze więcej kreśliłam, a teraz wymazałam i postanowiłam więcej nie wracać do tych złych wspomnień.