Bez zgodności do miłości...część 20

Nagłe pukanie do drzwi. Kto to mógł być nie zapraszaliśmy dzisiaj nikogo. Amber spojrzała na mnie podejrzliwie.  
-Czekaj sprawdzę kto to.
- Ja chce iść do pokoju. Zabierz mnie stąd, A jak to on ?  
- spokojnie nikt po Ciebie nie przyszedł. – powiedziałem i poszedłem otworzyć drzwi.  
- Siema stary. – powiedział Bruno.  
- No siema co Cię tu sprowadza ? Młoda spanikowana.
-Mamy mały problem muszę gdzieś Sonie ogarnąć bo biła się z jakąś laską koło szpitala. O co poszło  nie wiem bo nie chciała mi powiedzieć Ale spójrz tylko na nią. – powiedział do mnie A Sonia wyszła z auta. Mało co nie zwaliło mnie z nóg. Jak kobieta może doprowadzić się do takiego stanu. Nawet faceci nie wychodzą tak pobici.  
-Dobra to działaj. Przecież Cię nie wygonię. – powiedziałem i weszli do środka. Gdy tylko Amber to zobaczyła zaczęła krzyczeć i szukała miejsca gdzie może się schować.  
- Ej, ej spokojnie młoda. Nic się nie dzieje. – powiedział do niej Bruno.  
-Gdzie on jest? Dlaczego on jej to zrobił? On przyjdzie po mnie!  
-Amber, spokojnie ! Nikt po Ciebie nie przyjdzie. Siadam. – przeniosłem głos.
-Hej, ale nikt mi tego nie zrobił. Nikt po Ciebie nie przyjdzie. Ja się biłam z koleżanką. Po prostu zalazła mi za skórę A ja nie dam sobie w kaszę dmuchać. Także nie obawiaj się nikogo. – powiedziała Sonia do Amber.  
- To na pewno był on. Przyjdzie po mnie i znowu to zrobi. Muszę uciekać. – Amber mówiła jak w jakimś obłędzie przeraziło mnie to. Podszedłem do niej i przytuliłem ją do siebie. Płakała.
- Spokojnie kochanie nic ci nie grozi. Nie płacz. Nie bój się. – powiedziałem do niej i zacząłem głaskać ją po plecach. -Jestem przy tobie. Już spokojnie. – cały czas do niej mówiłem.
-Ona była cała we krwi on ją skrzywdził. Nie mogłam nic zrobić.  
-Ćśśś kochanie już nic nie mów. To nie twoja wina. Usiądź dam Ci herbaty. Tylko się uspokój. Wszystko jest dobrze. – cały czas do niej mówiłem. Słyszałem jak Bruno kazał iść Soni do łazienki się umyć. A Amber cały czas płakała. Miałem wrażenie że to wszystko przez sen. Ale nie chciała O tym za bardzo opowiadać. Coś kiedyś wspomniała Ale później nie chciała już o tym mówić. Bruno zrobił herbatę i przyniósł ją do pokoju. Ja siedziałem i przytulałem Amber do siebie. Zaczęła się uspakajać.  
- Amber wszystko w porządku? – zapytał Bruno A w odpowiedzi dostał tylko skinienie głową. -A może mogę Ci jakoś pomóc?  
-Nie da mi się pomóc. Chciałam zostać sama.  
-Nie możesz zostać w takim stanie sama. To jest wykluczone. Może nam opowiesz co się stało? Czemu wygląd Soni wywołał w tobie tyle emocji.  
- Ja Nie chce o tym rozmawiać. Zostawcie nie w spokoju. – szlochała.  
-Ale poczujesz się lepiej.  
-Nie i koniec. – powiedziała zezłoszczona I wtedy z łazienki wyszła Sonia. Amber mało co zawału nie dostała.  
-Kurwa patrz kochanie jak ja wyglądam.  
-Widziałem już prędzej. Siadaj I się nie odzywaj bo Amber się Ciebie boi potworze.
-Ejjj, aż taka straszna nie jestem. Prawda Norman? – ja spojrzałem tylko na nią i się zaśmiałem. – No dzięki. – powiedziała i sama się zaśmiała.
-Muszę iść do łazienki. – powiedziała do mnie A ja ją puściłem. Gdy zniknęła za drzwiami łazienki od razu Bruno przeszedł do zadawania pytań .
-Młody co ona taka przerażona? Coś się stało? Coś się wydarzyło?  
-Wiesz co od jakiegoś czasu Amber ma koszmary nocne. Po części mówiła mi o co chodzi Ale nie lubi O tym rozmawiać. Zawsze szybko zmienia temat.  
- To już teraz rozumiem jej reakcje. No i ogólnie chciałem jeszcze z Tobą porozmawiać w grubszej kwestii. Potrzebujemy na jakiś czas dachu nad głową. Czy to nie będzie problem jak zostaniemy z wami na jakiś czas ?  
-Kurde chłopie przyjaciela w potrzebie nie zostawię. No jasne że możecie zostać.  
-Dzięki wielkie jeszcze Ci się za to odwdzięczymy.
-Mi wystarczy to że troszczysz się O Amber. To jest dla mnie bezcenne. – siedzieliśmy i rozmawialiśmy tak już dłuższy czas. Zacząłem się niepokoić o Amber. Wstałem i podszedłem do łazienki. – Amber, wszystko w porządku?  
-Zostawcie mnie. Idź sobie. Chce zostać sama.  
- Amber kochanie nie płacz. Proszę chodź.  
-Nie chce już żyć! Zostawcie mnie w spokoju! – gdy powiedziała te kilka tak wiele znaczących słów Bruno poderwał się z fotela.  
-Otwieramy. Jest tu jakiś zamek do otwarcia? – zapytał mnie.
- No właśnie nie.
-Ok. Wyciągamy drzwi. – powiedział i zaparł ręce o drzwi i już po chwili były wyciągnięte z zawiasów. Amber siedziała pod ścianą na samym końcu łazienki skulona I płakała.
-Kochanie, co ty wyprawiasz?  
-On po mnie przyjdzie ja to wiem.
-Nic ci nie grozi. Będzie dobrze.  
-Słuchaj mnie teraz uważnie. Soni nie pobił nikt przypadkowy. To ona zaczęła bójkę z jakąś dziewczyną na własne życzenie. – tłumaczył jej Bruno, ale ona i tak nie słuchała miała swoją wizję i nikt nie był w stanie zmienić teraz jest toku rozumowania. Zabrałem ją na ręce i zaprowadziłem do salonu. Położyłem ją na sofie i przykryłem kocem. Była roztrzęsiona, ale nie z powodu zimna lecz strachu. Amber nie przestawała płakać, cały czas spoglądając na Sonie. W końcu po jakiś czasie zasnęła. Spała tak spokojnie, że chciałem żeby cały czas tak wyglądała. Spała około dwóch godzin. Gdy się obudził od razu się we mnie wtuliła.  
-Zjesz coś kochanie? – zapytałem.
-Nie jestem głodna. Ja chce iść spać. Mogę? – zapytała niepewnie.
-No jasne śpij. Przecież nie zabronię ci spać.
-A możemy iść na górę?  
-Pewnie. – powiedziałem do niej i pocałowałem w skronie. -Bruno chyba nie muszę Cię oprowadzać po domu. Wiesz gdzie co jest także radźcie sobie sami. Amber spojrzała na nas pytająco, ale nic nie powiedziała. Wstała i okryła się ciaśniej kocem. Wyglądała jak moje malutkie kochane dzieciątko. Nie chciałem jej teraz nawet na chwilę zostawiać samej. Bałem się, że może sobie coś zrobić. – na pewno nie chcesz nic jeść?  
-Na pewno. Po prostu chce iść spać.  
-Ok. Nie będę się spierał. A jak się czujesz?  
-Już dobrze. – powiedziała gdy wchodziła do pokoju. Od razu kierowała się do łóżka. Zrzuciła z siebie koc i dosłownie rzuciła się na łóżko. Przykryła się kołdrą pod samą szyję. Położyłem się koło niej. Włączyłem telewizję i oglądałem z nią.  
-Norman musisz mi obiecać, że nigdy nie pozwolisz aby on mi zrobił to samo.  
-Kochanie nie mów już o tym bo zaczynasz mnie przerażać. Przecież to jest oczywiste, że nigdy nie pozwolę Cię skrzywdzić.  
-Przepraszam, ale naprawdę się bałam.  
-Nie masz za co przepraszać. Może opowiesz mi o wszystkim. Ulży ci. Poczujesz się lepiej.  
-Nie, chyba nie ma sensu do tego wracać. Chce o tym zapomnieć.  
- No dobrze. Skoro tak uważasz. – przytuliłem się do niej, widziałem że jej ciało spina się pod wpływem mojego gestu, ale nie odpuściłem. Tylko dlaczego tak ma ? Przecież niedawno sama się do mnie tuliła. Amber pół nocy nie spała każdy szelest, podmuch wiatru na dworze powodował u niej paniczny lęk. Ale ja mimo zmęczenia i braku sił czuwałem nad nią i uspakajałem i dawałem poczucie bezpieczeństwa. Rano wstała strasznie zaspana cały czas mówiła, że ją boli głowa, ale dzisiaj już była spokojna. Zeszliśmy na dół z zamiarem zjedzenia czegoś, A tam niespodzianka.  
-Cześć młodzi siadajcie do stołu. Pewnie jesteście głodni.  
- To wy sobie konsumujcie spokojnie, a my sobie coś zamówimy.  
-Nie, nie. Spokojnie zamówiłem więcej. A jak tam Amber? Jak się czujesz? Wszystko dobrze?  
-Tak już ok. – powiedziała, ale i tak unikała spojrzeń na nich. Po prostu musiała wyrzucić złe wspomnienia z siebie. Po jedzeniu poszliśmy wszyscy na spacer. Po Amber było widać że nie czuje się dobrze. Bała się. Cały czas rozglądam się za siebie, nie odchodziła od nas nawet na krok. Tak niestety wyglądał cały tydzień. Ale po swych tygodniach z powrotem wróciła moja Amber. Kochałem ją taką szczęśliwą. Była dla mnie wszystkim.

emilka38

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i inne, użyła 1540 słów i 8213 znaków.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Fanka❤

    Kiedy następna?? ❤❤

    26 cze 2018

  • Użytkownik Margo1990

    Czekam na kolejną część 😁

    26 cze 2018

  • Użytkownik Niutria

    Uwielbiam to opowiadnie jestem z tobą od początku , staraj sie częściej dodawać bo zostaje taki niedosyt.  Pozdrawiam :zakochany:

    25 cze 2018