Głód cz. 16

Głód cz. 16Laima wyjrzała przez okryte aksamitną zasłonką okienko karety. Doskonale widziała stąd, jadących po bokach żołnierzy z eskorty, których Mistrz przydzielił pod pretekstem ochrony. Chciał jej pilnować. Jakby ucieczka była  możliwa. Niby dokąd miałaby uciec? Jak?  
- Mamo, patrz! - dziecięca rączka szarpnęła ją za rękaw wyszywanej złotem sukni.  
- Co, Em? - zareagowała, odwracając się ku chłopczykowi. Emer, bo takie imię wybrał mu Mistrz, otworzył zaciśniętą piąstkę, wypuszczając utkanego energią motyla.  
- Prawda, że ładny?  
- Em, zgaś to, dziadek nie lubi, gdy używasz mocy. - powiedziała spanikowana. Chłopczyk posmutniał, lecz posłusznie przemienił motyla w popiół. Laima odetchnęła. Pogłaskała mięciutkie włosy synka, do bólu przypominające jej inne, te, które spoczęły na dnie Srebrnej Krypty. Pięć lat. Tyle miał Emer. Tyle spędziła, będąc uległą służebnicą Mistrza. Niczego nie zdołała zaplanować. Żadnej ucieczki, żadnego uwolnienia… Tkwiła w luksusowych komnatach jako pasierbica, niewolnica, szpieg, nałożnica… Bywała na balach i kolacjach. Prowadziła życie towarzyskie godne księżniczki. Dotrzymywała swojej części umowy w zamian zyskując możliwość opieki nad Emerem. Zawsze bez słowa protestu, bez gestu oporu niczym lalka. Generalnie, niczego jej nie brakowało, wręcz przeciwnie dostawała wszystko, czego zapragnęła za cenę swojego ciała. Mistrz realizował z dziewczyną wszystkie szalone perwersje, na które nie mógł sobie pozwolić przy Zalinie.  
- Dokąd jedziemy, mamusiu?  
- Do króla, kochanie. Do króla. - odrzekła, odgarniając chłopcu grzywkę z czoła. Powóz stanął przed potężnymi wrotami pałacu. Podobno całe odrzwia wyrzeźbiono ze srebra, tutejszego synonimu bogactwa i dobrobytu.  Któryś członek eskorty pomógł wysiąść Laimie oraz  Emerowi. Wspólnie weszli do ogromnej sali tronowej, która wprost tonęła w mnóstwie barwnych kwiatów. Przypominała nieco łąkę z dawnych snów Laimy. Tamtą łąkę, gdzie Aktor…  
- Oto i ona! Moja piękna córeczka! - zakrzyknął Mistrz na jej widok. Laima pokłoniła się nisko. Ze zdumieniem stwierdziła, że prócz Mistrza i matki w sali jest tylko król wraz z prawowitym potomkiem - szesnastoletnim, rozpieszczonym książątkiem o znudzonym spojrzeniu.  
- Urodziła dziecko, prawda? - zapytał tajemniczo Czarny Król, obserwując Laimę poprzez kryształ. Władca był w dosyć kiepskim stanie. Wyglądał raczej jak wyschnięte zwłoki niż żywy imperator.  
- Dowiodła płodności. - odparł Mistrz błyskawicznie, nie tracąc dobrego humoru.
- Kobiece piękno traci wartość po ciąży.  
- Nie jej piękno.  
- Niech zatem ściągnie suknię.  
- Skoro taka jest twoja wola, panie. Laimo pozwól, proszę. Ja, władca i książę będziemy ci towarzyszyć. - zarządził Mistrz, nie znoszącym sprzeciwu głosem.  
- Zostań tu, kochanie. - szepnęła do skołowanego Emera. Posłusznie podążyła za mężczyznami. Gdy tylko zamknięto drzwi, padł niecierpliwy rozkaz, by zdjęła ubranie. Wolno rozpięła rząd haftek. Suknia opadła złotym jeziorem u jej stóp. Laima stała przed trzema najważniejszymi osobami Srebrnogórza, mając na sobie jedynie bieliznę.  
- Dalej, chcę zobaczyć, czy twoje piersi nie obwisły. - ponaglił ją król. Niechętnie rozwiązała tasiemki gorsetu. Pod wpływem chłodu jej sutki stwardniały, prezentując jędrny biust w pełnej krasie. - Dotknij, synu.  
Książę ścisnął kolejno każdą z jej piersi, ważąc ich ciężar. Uniósł je możliwie najwyżej i puścił zafascynowany. Robił to pierwszy raz.  
- Są chyba dobre. - zwyrokował po namyśle.  
- Teraz dół. - nakazał Mistrz. Laima zdjęła resztę bielizny, będąc już zupełnie naga. - Zabaw się śmiało, książę. Musisz być pewien, że spełnia twoje oczekiwania, panie.  
Następca tronu nieporadnie błądził rękoma wzdłuż jej ciała. Rozpiął pas spodni, przez co zjechały do kolan. Dziewczyna widziała, że jego narząd powstał. Powoli posadził Laimę na stole z rozłożoną mapą terytorium. Rozchylił jej uda szeroko, niepewny, co dalej.
- Włóż go w nią, synu. Pomóż mu, dziewko! - warknął władca zniecierpliwiony. Laima ujęła fallus chłopaka, nakierowując odpowiednio. - Pchnij!  
Pchnął mocno, do samego końca, wyduszając z dziewczyny syk bólu. Patrzyła w jego wciąż znudzoną twarz. Równie dobrze mógłby wysłuchiwać petycji, pomyślała. Pocieszał ją fakt, że książę nie wytrzyma takiego tempa długo oraz, że wkrótce zdoła zwilgotnieć wystarczająco, by złagodzić ostre pchnięcia chłopaka. Młody kochanek oddychał coraz płycej, coraz głośniej… Nieruchome spojrzenie zaszło mu mgłą, po czym nasienie księcia zalało jej wnętrze. Naciągnął spodnie, zostawiając Laimę samotną w nagości.  
- Może być. - zakomunikował ojcu. - Chociaż była tam raczej sucha niż mokra.  
- Poprawi się następnym razem. - wtrącił Mistrz.  
- Oby. Ustal z nią szczegóły. - polecił król, wychodząc wraz z synem.  
- O czym oni mówią? Jaki następny raz? - zasypała Mistrza lawiną pytań, zakładając suknię.  
- Zostałaś metresą księcia. Gratuluję.  
- Słucham?!  
- Czarny Król umiera, więc muszę zdobyć wpływy u księcia. Ty będziesz moim pierwszym wpływem. Owiń go sobie wokół palca, jesteś w tym dobra, Laimo. - wyjaśnił swoje intencje. Mogła się ich domyślić wcześniej. Ostatecznie, motywacje Mistrza zawsze dotyczyły zdobycia większej władzy.
- Nic nie powiedziałeś…  
- A co miałem mówić? Sądziłem, że się ucieszysz. Zostaniesz najważniejszą kobietą Srebrnych Gór. - spojrzała na niego niedowierzająco.  
- Chciałam wychować mojego syna. Niczego więcej nie potrzebowałam.
- Ach, skoro o tym mowa... Emer zostaje w Zakonie. Nie będę ryzykował kolejnego potwora pomiędzy ludźmi. - oświadczył Mistrz. Laimę zmroziło. Poczuła, jak rodzi się w niej bunt.  
- Nie zabierzesz mi go! Nie wolno ci!
- Zalina i ja świetnie się nim zaopiekujemy.  
- Obiecałeś…  
- Dziwki nie powinny dyskutować. Wykonasz mój rozkaz, albo zabiję twoje dziecko.  
- Wtedy już nic mnie nie powstrzyma przed odejściem! - zagroziła. Twarz Mistrza wykrzywił ponury grymas. Poczuła nacisk mocy na swoim umyśle.
- Mamo! - dobiegł ją rozpaczliwy krzyk zza drzwi. Zalina zabierała jej chłopca, a Mistrz blokował wyjście polem energii.  
- Emer! - uderzała pięściami w ciężkie wrota, aż krew pokryła kłykcie szkarłatem.  
- Mamusiu… Mamo! MAMO!  
Nagle rozbłysło światło, a odrzwia eksplodowały. Emer wbiegł przez rozerwane futryny, przytulając odrętwiałą Laimę.  
- Zalina? - osłupiały Mistrz, zajrzał do cichej sali. Po chwili wrócił, brudny od popiołu. Pierwszy raz widziała, aby zakonnik był tak zaskoczony i przerażony jednocześnie. Stał nieruchomo jak posąg, drżącymi wargami powtarzając ciągle te same słowa, których znaczenie Laima rozumiała z trudem. - Zabił ich... Zabił ich wszystkich…  
-  Em, wychodzimy. Szybko.  
Minęła osłupiałego Mistrza, ciągnąc chłopczyka za sobą. Ten moment był jej jedyną szansą, by uciec. Nie miała planu. Po prostu biegła. Strażnicy zamkowi wyparowali, pałac opustoszał. Opuściła budynek, przeświadczona o własnym szczęściu. Dopiero na zewnątrz zrozumiała, dlaczego nikt jej nie zatrzymał. Srebrna Krypta przestała istnieć. Wzgórze zawaliło się, pozostawiając głęboki lej w ziemi. Wojownicy Srebronogórza otaczali dziurę spanikowani. Nawet z miejsca, gdzie stała, Laima czuła ich strach. Bezradnie oczekiwali rozkazów Mistrza.  
- Mamo… - szept Emera oderwał ją od śledzenia dalszego rozwoju wydarzeń. Chłopiec był blady, kolana mu drżały, a spod powiek wypływały krwawe łzy.  
- Kochanie, co ci jest? Em?  
Dziecko osunęło się bezwładnie w ramiona Laimy. Potrząsnęła nieruchomym ciałkiem, załamana. Nie zwróciła uwagi na ruszającą się ziemię ani stukot setek tysięcy końskich kopyt. Dopiero gdy zgrabna, kobieca postać zeskoczyła z siodła, Laima podniosła głowę.
- Proszę, proszę, kogo ja widzę? - głos Azelli rozbrzmiał w uszach dziewczyny głośniej niż dźwięk wojennych rogów. Przytuliła mocniej Emera, jakby bała się, że mroczna królowa go zabierze.  
- Och, ja również znam to piękne ciało. - dodał Orli Król, podjeżdżając na masywnym wierzchowcu. Laima skuliła się bardziej, nic nie rozumiejąc. Pragnęła, by cały świat dał jej spokój.
- Wybacz, nie porozmawiamy długo, gdyż jadę ratować mojego męża. Ty najwyraźniej nie byłaś mu zbyt pomocną. - oświadczyła Azella, usatysfakcjonowana wbiciem kolejnej szpilki w znienawidzoną niewolnicę.

Milady

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy i erotyczne, użyła 1538 słów i 8737 znaków. Tagi: #pałac #kobieta #niewolnica #królowa #krew #aktor

5 komentarzy

 
  • Aga

    Piękne

    9 lut 2018

  • Milady

    @Aga  <3

    10 lut 2018

  • Robert72

    Świetne :yahoo:  :yahoo:  :yahoo:

    7 lut 2018

  • Milady

    @Robert72 Dziękuję  :rotfl:

    8 lut 2018

  • Nudziara99

    No i mamy kolejne zaskoczenie! Cudowne, cudowne, zachwyca! Czekam na kolejne :*

    7 lut 2018

  • Milady

    @Nudziara99 Cieszę się, dziękuję  :kiss:

    8 lut 2018

  • nefer

    Szybka zmiana czasu i miejsca akcji, potrafisz zaskakiwać. Z tym, że mam wrażenie, iż Aktor nie jest tylko staytsą w obecnych wydarzeniach.

    7 lut 2018

  • Milady

    @nefer Ha, no cóż zobaczymy, jaką rolę odegra tym razem  ;)

    7 lut 2018

  • AnonimS

    Dobrze Ciebie rozszyfrowałem moja damo. Masz makiaweliczny umysł i na dodatek zdolność plastycznego pisania. Odcinki są krótkie ale treściwe. Łapka w górę i Tak. P.S. "makiaweliczny" ma 156 synonimów :P wybierz z nich ten który Ci najbardziej pasuje :bravo:

    7 lut 2018

  • Milady

    @AnonimS Dziękuję. Makiaweliczny? Straszne  :lol2: Jako synonimem zadowolę się skromnym - intrygancki  ;)

    7 lut 2018

  • AnonimS

    @Milady chodzi o tr¿ co przedstawiłaś w kolejnym odcinku powieści. Mi bardziej pasuje demoniczny  lub szatański bo pomysły masz zaskakujące delikatnie określając.

    7 lut 2018

  • Milady

    @AnonimS Niech ci będzie  :devil:

    7 lut 2018