Głód cz.18

Głód cz.18Aktor spoglądał na Azellę z wahaniem, niepewny, co robić. Królowa płakała, powtarzając wciąż to samo zdanie, zawierające każde pragnienie, jakie kiedykolwiek żywiła.  
- Możemy być rodziną… Możemy…  
- Nie… Nie możemy… Próbowaliśmy tyle razy… - odparł, przyciskając Emera do piersi.  
- Ona wszystko zepsuła! Wcześniej było nam dobrze! Przez nią mnie zostawiłeś! - krzyczała władczyni, obejmując stopy Aktora błagalnym gestem. Blada, wykrzywiona grymasem twarz Azelli wyrażała więcej niż słowa poetów. Laima spróbowała wstać, lecz wbity w udo nóż uniemożliwiał jej najmniejszy ruch.  
- Nie. Nie przez nią. Przez ciebie. - oświadczył mężczyzna oschle. Podał dłoń niewolnicy, ta jednak nadal nie potrafiła się podnieść. Czuła jakby jej ranną nogę wykonano z drewna lub żelaza.  
- Przypominała ci ją!  
- Azello, dosyć!  
- Nigdy mnie nie kochałeś! - wokół królowej powstał potężny wir powietrza, przecinany błyskawicami. Aktor obserwował huragan z rosnącym przerażeniem.
- Przestań! Nie panujesz nad tym!
- Nie pozwolę ci odejść…  
- Nie jestem jedną z twoich lalek. Przykro mi. - podszedł bliżej kobiety, której gniew przywołał burzę. Przytulił ją czule, niczym najukochańszą osobę, zanim czarny opar przesłonił ją w pełni. Trzymał targane żywiołem ciało, a raczej jego wspomnienie, jeszcze długo po tym, jak stało się prochem rozwiewanym cichnącą nawałnicą. - Przepraszam…
Słowo zniknęło wraz z wiatrem, pozostawiając pustkę. Mężczyzna wstał, ujmując pogrążonego w śpiączce syna. Musiał uciekać. Wkrótce ktoś zacznie ich szukać, a Aktor nie był w stanie walczyć. Więzienie mocno nadszarpnęło jego siły.
- Możesz iść? - zapytał Laimę, uklęknąwszy obok dziewczyny. Pokręciła smutno głową. Wiedziała, co to oznacza. Siłą powstrzymała łzy, chcąc zapamiętać najmniejsze szczegóły wyglądu swoich ukochanych. - Zaopiekuję się nim. Gdybym mógł cię zabrać… Zabrałbym.  
Wieczorna mgła wolno pochłaniała oddalające się sylwetki ojca i syna. Laima zamknęła oczy, czekając na śmierć.  

***

- Gdzie on jest?! - zapytał agresywnie Mistrz. Spoczywała w ciasnej, ascetycznie urządzonej komnacie. Ranę starannie opatrzono, dzięki czemu wciąż jeszcze żyła. - Gdzie jest Aktor?  
- Nie wiem… Jak…  
- Znalazłem cię na schodach. Co się tam stało?  
- Emer… Zabrał go.  
- Królowa?
- Nie żyje.  
Mistrz zakrył twarz dłońmi. Jego ciałem wstrząsnął szloch. Zachwiał się, opadając bezwolnie na krzesło.  
- Och, Az… - wymamrotał zupełnie rozbity. - Moja córeczka… Mój skarb…  
- Córka? - szepnęła Laima słabo. Wolno traciła świadomość, zapadając w nicość. Nie spała, raczej śniła, będąc zupełnie świadomą. Przed jej ciągle otwartymi oczami migały setki dawno zapomnianych obrazów.  

***

Mężczyzna uklęknął, dzięki czemu ich oczy znalazły się na tym samym poziomie. Miała dziesięć lat, przeżyła więcej niż niejeden starzec, a całą miłość przelała w widzianego dotychczas dwukrotnie nowego właściciela.  
- Ładne dziecko, ale żeby płacić tysiąc złotych monet? Za tyle mógłbyś kupić dziesięć nałożnic. - skwitował ubrany w szlafrok gość Aktora, oceniwszy podręczną wzrokiem.  
- Nie chciałem dziesięciu kurew. - odparł jej pan, podając Laimie dojrzały owoc. - Chciałem ją. Ją jedną.  
Wgryzła się w miąższ, czując sok, ściekający po brodzie.

***

Człowiek, którego nazywano Igłą powoli zagłębiał mikroskopijne ostrze w jej ciało. Na początku nie bolało. Ot, delikatne ukłucie, zbyt słabe, by zostawić jakiekolwiek ślad. Dopiero, kiedy toksyna dotarła do krwi, cierpienie ogarnęło organizm dziewczynki.  
- Waszym zadaniem jest stać. Podręczna musi przezwyciężać słabości. Wyłącznie śmierć zwalnia was ze służby. - tłumaczył Mistrz, przeszywając Laimę zimnym spojrzeniem. Wszyscy wiedzieli, że filigranowa brunetka stanowi jego faworytkę. Dziewczynki stały wytrwale mimo nasilających się katuszy. Nagle jedna z uczennic upadła, przez co Igła ponownie użył ulubionego narzędzia. Niedoszła niewolnica zawyła i sczezła w drgawkach. Laima wciąż uparcie trwała, nieruchoma jak posąg.  

***

Podziwiała występ Aktora zza kulis. Doskonale panował nad emocjami widowni, miotając widzów od niepowstrzymanych łez do nieposkromionego śmiechu. Spijali każde słowo z jego ust, nagradzając go wiwatami oraz barwnymi kwiatami, które zasłały scenę niby barwny dywan. Kłaniał się, rozsyłając uśmiechy ku powszechnej radości tłumu. Euforia sięgnęła zenitu, gdy wystrzelono sztuczne ognie. Aktor wrócił za kulisy wśród kanonady wybuchów i niepohamowanej ekscytacji publiczności. Tu nikt go nie widział, więc pozwolił sobie na chwilę szczerości przed lustrem. Szczęście zdobiące jego twarz, zniknęło zastąpione zmęczeniem, niemal skrajnym wyczerpaniem. Dostrzegłwszy Laimę, powoli, z jakąś fatalistyczną rezygnacją wtulił głowę w jej ramię niczym spragnione matki dziecko.  
- Zabierz mnie do domu… - wymruczał, parząc oddechem dekolt dziewczyny.  

***

- Opowiedz, co się stało. - zażądał Mistrz, wyglądając za okno. Blade światło poranka rozjaśniało jego oblicze ostrym, nieprzyjemnym blaskiem pochmurnego dnia. Laima zamrugała oczami, aby być pewną powrotu ze wspomnień. Nie wiedziała, ile czasu spędziła w letargu, jednak czuła się jeszcze słabiej niż wcześniej.  
- Mój Pan chciał odzyskać syna. - zaczęła relację, z ledwością wydobywając głos. - Królowa go przed nim ukryła, ale on odnalazł dziecko. Poprosił, bym mu pomogła je przemycić na Dzikie Ostępy. Zgodziłam się. - przerwała, aby zaczerpnąć oddech i ułożyć resztę opowieści w logiczną całość. - Azella zatrzymała nas przy wyjściu. Zraniła mnie w nogę, podczas walki, a potem… Potem przywołała tajemne moce, nad którymi nie potrafiła zapanować. Mój pan przemienił ją wówczas w popiół.  
- Moja biedna, szalona córka… To musiało się w końcu stać. Musiało… Gdyby tylko została w puszczy ze swoimi lalkami… Gdyby tylko nie wracała po niego… Kochali się od dzieciństwa, wiesz?  
- Nie miałam pojęcia.- wtrąciła grzecznościowo, a Mistrz snuł dalej swoją historię.
- Byli nierozłączni. Dopiero choroba Azelli ich rozłączyła. Jej moc była niestabilna… Znasz prawo, więc wiesz, jakie kary czekają na tych, których przerasta ich własna moc… - Laima przytaknęła. Procedura była prosta, zarazem niezwykle dokładna. Jeśli moc wybrała kogoś przy urodzeniu, należało wezwać Zakon. Obojętnie który - Ognia, Wody, Powietrza lub Ziemi. Należało ich powiadomić. W przeciwnym razie rodzinę czekała publiczna egzekucja. Zakon zawsze prędzej, czy później znajdował nowe naczynie mocy. Po przekazaniu informacji o obdarowanym dziecku przybywał zakonnik, który badał rodzaj mocy oraz przynależność do żywiołów. Kiedy uznawał, że energia dziecka jest zdrowa, zabierał je do odpowiedniego Zakonu. Jeżeli moc byłaby za słaba, dziecko zostałoby z rodzicami, żyjąc normalnie, choć pod obserwacją Zakonu. Gdyby moc okazałaby się zbyt silna, dziecko należało poddać specjalnej terapii w odosobnieniu. Oczywiście, to postępowanie dotyczyło jedynie ludzkich obdarowanych. Istoty takie jak Aktor podawano brutalnym eksperymentom i zabijano. Zazwyczaj. - Próbowałem ją leczyć, ale wszelka wiedza zawiodła. Okłamałem Zakon, fałszując wyniki drugiego badania. Wynikało z nich, że terapia poskutkowała i moc opuściła moją córkę. Mogła wrócić do domu, do towarzystwa. Tak bardzo się cieszyłem…  
- Aktor też się cieszył… - dodała Laima domyślnie. Często nurtowało ją to, jaki był jej pan przed całym złem, które go spotkało. Z różnych zasłyszanych relacji zbudowała obraz idealnego książątka. Dobrego chłopaka o czystym sercu.  
- Och, nie. To był początek końca wszelkiej radości. Książę wyrósł na wspaniałego kawalera. Król ciągle go hołubił, mimo iż okoliczności zmusiły władcę, by wyrzekł się syna. Aktor prowadził beztroskie życie, kpiąc z przepisów prawa. Zapomniał o Azelli, zakochał się… W księżniczce - delikatnej, spokojnej, słowem w przeciwieństwie mojej córki.  
- Nigdy o niej nie mówił. - szepnęła Laima zaskoczona.  
- Nic dziwnego. Azella zastała ich kiedyś razem w łożu. Nie wytrzymała i podpaliła komnatę, zamykając kochanków wewnątrz. Aktor zdołał się uratować dzięki mocy, księżniczka spłonęła. Chłopak przeżył załamanie, tragedia bardzo go zmieniła… Pożar zabił w nim wszystko, co ludzkie.
- Co było dalej?  
- Wybłagałem dla córki banicję. Wybudowałem rezydencję w Krwawym Borze, gdzie osiadła, tworząc swoje lalki i pielęgnując chore pożądanie. Teraz wiem, że popełniłem błąd, izolując ją od świata. Samotność wyłącznie pogłębiała jej szaleństwo. Kochała Aktora całkowicie nienaturalnym, obsesyjnym uczuciem.  
- Przecież ją poślubił… - mruknęła Laima. Nie mogła uwierzyć rewelacjom Mistrza. Wyjaśniały one chorobliwą zazdrość królowej, ale Aktor… Czy mógł udawać tak dobrze i poślubić kobietę, która go zrujnowała? Czy mógł oszukiwać zmącony obłędem umysł królowej, wmawiając jej swoją miłość? Czemu miałoby to służyć?  
- Nie było żadnego ślubu.  
- Nie rozumiem…  
- Wymyśliła sobie małżeństwo. On nie wyprowadził jej z błędu. Potrzebował mojej córki jako azylu, kogoś, kto da mu schronienie przed gniewem ojca. Czysty układ.  
- Zabiła jego ukochaną. Jak w ogóle dawał radę jej dotykać? - zauważyła Laima cicho. Gorączka wracała. Rana paliła ją żywym ogniem. Mistrz dostrzegł jej ulegający pogorszeniu stan. Odwinął bandaż.  
- Przestał być człowiekiem. Został Aktorem. - odparł mężczyzna spokojnie, jakby ten fakt wyjaśniał wszystko. Jednocześnie wyzwolił parę iskier energii. Jako członek Zakonu Ognia słabo znał sztukę uzdrawiania, lecz muśnięcie energii znacząco złagodziło pulsujące w żyłach dziewczyny gorąco.  
- Jest bardzo źle? Z moją nogą? - zapytała niepewnie.  
- Azella zatruła ostrze, ale twoje ciało wciąż walczy, więc pozostaje nadzieja… Odpoczywaj. Jeśli przetrwasz do wieczora, przeżyjesz. - ocenił Mistrz, zawijając świeży opatrunek.  
- Dlaczego mi pomagasz?  
- Polubiłem cię. - skłamał bez najmniejszego zawahania.  

***

Młoda dziewczyna wiła się dziko pod dotykiem Aktora. Upalna noc pokrywała ciała kochanków potem. Laima nigdy wcześniej nie widziała, jak ludzie wykonują tę czynność, o której krążyło tysiące opowieści. Patrzyła zahipnotyzowana na ruchy pana. Czuła przedziwne skurcze w dole brzucha, kolana jej zmiękły, a oddech niewytłumaczalnie przyśpieszył. Dziewczyna pojękiwała coraz głośniej. Laima zagryzła wargę, próbując dotykać tych samych miejsc, które pieścił Aktor. Jego dłoń kręciła kółka wokół sutków kochanki, a język zlizywał wino rozlewane po jej zgrabnym ciele. Niewolnica wyobrażała sobie, że leży pod nim zamiast blondynki. Myślała o smaku alkoholu, połączonego z ciepłym aromatem skóry. Nagle napotkała spojrzenie swojego właściciela. Uciekła prędko za drzwi, dygocząc jakby przyłapał ją na kradzieży. Wybranka Aktora opuściła dom przed świtem i pan wezwał Laimę do sypialni. Weszła z mocno bijącym sercem. Siedział przy dogasającym kominku, a blednące światło płomieni malowało jego ciało fantazyjnymi wzorami.
- Kiedy byłem z tą dziewczyną, marzyłaś o mnie, prawda? To nic złego. Jesteś kobietą. Nie musisz się tego wstydzić.

***

Zaspokoił swój głód, padając ciężko obok kupki prochu. Laima była przerażona. Pierwszy raz zobaczyła, do czego jest zdolny. Aktor oddychał z wyraźnym, wręcz namacalnym trudem. Dostrzegł jej strach. Wyciągnął osłabioną dłoń w uspokajającym geście.  
- Już… Już po wszystkim… - wymamrotał, zapadając w sen. Dziewczyna ułożyła sobie jego głowę na kolanach podziwiając każdy najmniejszy element, który go tworzył. Jej właściciel był wprost idealny. Boleśnie idealny. Niemal pragnęła zostać kolejną ofiarą, aby otrzymać pieszczotę tych cudownych, rozpalonych pożądaniem rąk. To było nienaturalne, niczym rodzaj jakiejś egzotycznej choroby. Słyszała o niewolnikach, którzy uwolnieni zabijali się z żalu za niewolą. Laima właśnie poszerzyła ich grono. Nie mogłaby żyć bez pana. Fascynował dziewczynę, nieustannie pobudzając jej zmysły. Nie wiedziała, czy robi to świadomie, czy jest to efektem przebywania w pobliżu niego. Musnęła policzek mężczyzny. Pragnęła go mocniej niż kogokolwiek. Wzięła list Mistrza, dostarczony rano. Zawierał szczegółową instrukcję, dotyczącą odzyskania pewnego przedmiotu. Wrzuciła kartkę w ogień.  

***

Z półświadomych, chaotycznych wspomnień przypominających przedśmiertne majaczenie, wyrwał ją głos Mistrza. Rozmawiał w nieznanym jej języku. Niespodziewanie usłyszała swoje imię. Męskie kroki zmierzały ku niej w zdecydowany sposób. Zamknęła oczy, pozorując sen.  
- Jest tutaj. - oznajmił Mistrz. Pomimo zamkniętych powiek, Laima była w pełni świadoma bezwzględności drugiego obserwatora, któremu towarzyszył odór stali i krwi.  
- Wiem, że nie śpisz. - wymruczał do ucha dziewczyny. Zerknęła na niego, porzucając udawanie. Trawiąca ją gorączka uniemożliwiała prawidłowe zaogniskowanie wzroku. - Zobacz, jaka jesteś śliczna. Nieco uszkodzona, ale nie szkodzi. Wszystko naprawimy. Jedynie skończony głupiec, by po ciebie nie wrócił A Aktor nie jest głupi, prawda?

5 komentarzy

 
  • Użytkownik nefer

    Mam wrażenie, że nastąpił tu znaczny przeskok czasowy i ominęła nas scena spotkania bohaterów z Azellą, zranienia Laimy oraz z pewnością ciekawa wymiana zdań. Postać Azelli od samego początku mnie ciekawiła. Ostatnimi czasy nie zachowywała się jak królowa, ale w sumie, to nigdy nią nie była.  
    Chociaż posiadała przecież dumę i jakiś rodzaj godności. Dlatego jej błagania uznałam za pewien dysonans. Pomysł z rzekomym małżeństwem, istniejącym tylko w jej umyśle, przedni. Z drugiej strony, mam takie uczucie, że trochę zmarnowałaś ten pomysł i tę postać. Jest z pewnością tragiczna, okrutna nie ze swojej winy, żyjąca następnie w świecie urojeń, podtrzymywanych przez ojca. A i Aktora również, z przyczyn egoistycznych. Śmierć z ręki ukochanego jak najbardziej na miejscu, ale może w bardziej namiętnych i erotycznych okolicznościach? W takich, w których Aktor zwykle czerpał siłę życiową ze swoich ofiar/kochanek? Pozdrawiam.

    12 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @nefer Ta część stanowi swoisty zlepek chaotycznych wspomnień Laimy zarówno starszych, jak i najnowszych, dlatego jest tutaj przeskok czasowo-przestrzenny oraz wyrywkowy wątek Azelli. Jeśli chodzi o postać 'królowej', wydaje mi się, że czytelnik wie już o niej wszystko i nie ma w jej temacie nic do dodania, tym bardziej, iż nie odgrywa ona decydującej roli dla dalszego rozwoju relacji między Aktorem a Laimą. Gdyby grała pierwsze skrzypce w tej historii, pokusiłabym się o głębsze rozwinięcie jej jako bohaterki. W zaistniałych jednak warunkach, wystarczy zostawić ją na takim etapie. Z kolei Aktor usunął ją w sposób relatywnie lepszy od wykorzystania swoich wcześniejszych 'kochanek'. W przeciwieństwie do nich, nie użył Azelli niczym przedmiotu, dającego mu energię. Zapobiegł katastrofie, zabijając, jakby nie było, bliską mu osobę. Zrobił to subtelnie, z pewną dozą wręcz sympatii  względnie  żalu, nie wprowadzając zbytniego patosu. Pozdrawiam również

    13 mar 2018

  • Użytkownik nefer

    @Milady O, dla mnie postać Azelli była i jest bardzo interesująca. Najpierw jako "królowa" (chociaż chwilami surrealistyczna, nadpobudliwa i mało królewska, co teraz zostało pięknie wyjaśnione), a następnie jako tragiczna ofiara choroby, rodzonego ojca, w końcu również Aktora i własnych urojeń. Pozbycie się jej w tak prosty sposób to jednak marnotrawstwo. Był tu potencjał na o wiele większą dramaturgię. Może i racja w tym, że Aktor nie powinien potraktować jej jak inne ofiary, z których czerpie siłę życiową, ale i obecnie pozbył się jej niejako "mimochodem", od tak, bez żadnych wątpliwości czy wahań. Bo akurat w danej chwili stała się niewygodna czy niebezpieczna, w sumie bez własnej winy. Nawet jeżeli była postacią drugoplanową, rodzajem tła, to może warto było dać jej większe pole do popisu, skoro za swoje złudzenia (czy jednak tylko swoje, czy ojciec i Aktor nie podtrzymywali ich dla własnych celów?) zapłaciła ostatecznie życiem?

    14 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @nefer  Uważam, że Aktor zabił ją w taki, a nie inny sposób, ponieważ próbowała odebrać mu syna. Ponadto Azella wcześniej spaliła jego ukochaną. Dawny żal w połączeniu z obecnymi problemami, czynionymi przez kobietę skumulowały się, prowadząc do szybkiego końca. Według mnie nie ma tu miejsca na dramatyzm. Ale naturalnie masz pełne prawo do własnych odczuć w tej kwestii  ;)

    14 mar 2018

  • Użytkownik nefer

    @Milady To ty jako autorka masz deydujące zdanie.  :)

    14 mar 2018

  • Użytkownik Armen

    Zajebiste ;)

    11 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @Armen  :danss:

    12 mar 2018

  • Użytkownik Nudziara99

    Czekałam tak długo, jestem w pełni zadowolona 😀

    11 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @Nudziara99 To wspaniale  :kiss:

    11 mar 2018

  • Użytkownik AnonimS

    Bardzo dobre. Warto było czekać.

    9 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @AnonimS Cała przyjemność po mojej stronie ;)

    10 mar 2018

  • Użytkownik AnonimS

    @Milady niecała , ja też mam trochę.

    11 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @AnonimS  :D

    11 mar 2018

  • Użytkownik Izabella

    Wow  :bravo: Petarda! Nigdy nie przestajesz zaskakiwać.

    9 mar 2018

  • Użytkownik Milady

    @Izabella Cieszę się, robię co w mojej mocy  :kiss:

    9 mar 2018