Cień #6

Cień #6Biegnę. Uciekam. Słyszę głośne dudnienie męskich kroków. Przedzieram się przez chaszcze.  Nie wiem czemu wyszłam z domu. Mogłam zostać ale.. tak bardzo pragnę znowu spotkać Lucasa. Nie tak miało to wyglądać. Jestem w starym lesie jakieś trzy kilometry od domu. On jest coraz bliżej. Nie wzięłam telefonu! Zresztą nawet gdybym stanęła w miejscu na ułamek sekundy on już byłby przy mnie. Serce mam centralnie w gardle. Oddech mam nierówny. Zaczyna mnie łapać kolka. Nie mogę oddychać.. biegnę coraz wolniej. On też zwalnia. Jestem u kresu sił. Zamykam oczy. Upadam. Ale nie czuję pod sobą zimnej ziemi. Tylko woń mięty. Ktoś mnie przytula ale nie wiem kto. Nie chcę o tym myśleć. On bierze mnie na ręce i film mi się urywa.  
.
Głowa mi pęka. Leżę chyba w łóżku. Nie czuję nic oprócz bólu. Boję się otworzyć oczy. Próbuję rozpoznać jakiś zapach, ale nic nie czuję. Powietrze jest ciężkie i trudno mi oddychać. Otwieram oczy. Jestem w jakimś pomieszczeniu. Sypialnia. Ale nie wiem czyja. Nie ma tutaj okien. Jest jedna czarna szafa, koło niej krzesło. Na nim ktoś siedzi. Trzyma głowę między kolanami. Ręce luźno opadają mu na kolana.  
- Gdzie jestem? - powiedziałam cicho trochę ze strachem.  
- W domu Lucasa - odpowiedział mężczyzna nie podnosząc głowy.  
- A ty jesteś...? - staram się go rozpoznać ale chyba mi to nie wychodzi.
- Jeffrey - nadal się nie rusza.
Gdzie jestem? Czemu tu jestem? Gdzie jest Lucas? Pościel pachnie miętą. Pokój jest w ciemnych barwach.  
- Czemu tu jestem? - podstawowe pytanie.
- Bo tak chciał Lucas - wyprostował się i mogłam przyjrzeć mu się uważniej.  
Czarne włosy - jak Lucas. Ubrał się także na czarno. Oczy ma koloru brązu.  
- A on gdzie jest? - odważyłam się zapytać.  
Nie odpowiedział tylko się przyglądał. Nagle ktoś otworzył drzwi. Lucas.  
- To ja was zostawię samych - dodał z chytrym uśmieszkiem Jeffrey i wyszedł zamykając drzwi.  
Wstałam i nic nie myśląc podbiegłam do Lucasa. Wtuliłam się w jego ramiona. On otulił mnie opiekuńczo swoimi mocnymi rękami. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale czułam, że muszę. Staliśmy tak kilkanaście minut wtuleni w siebie gdy on przerwał tą piękną ciszę.
- Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził - obiecał romantycznym głosem.
Nie wiem co powiedzieć więc po prostu zatapiałam się w jego oczach.  
- Odwiozę cię do domu - zaproponował bacznie się mi przyglądając.  
- Nie chcę wracać - chcę, żeby nigdy nie wypuścił mnie ze swych ramion.  
- Ja też tego nie chcę, ale twoja mama na pewno się martwi - głaska mnie czule po włosach.  
Zgodziłam się. Zawiózł mnie do domu. Na szczęście rodzice nie zauważyli, że mnie nie ma. Mimo że byłam wyspana gdy tylko dojechaliśmy do domu od razu poszłam do pokoju się położyć.

BreakTheRules

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 531 słów i 2842 znaków.

2 komentarze

 
  • Gabi

    Jak zawsze super xd

    24 sie 2015

  • WredotaXDD

    Opowiadanie cudowne *.* I to takie słodkie, że Kaśka szukała Lucasa <3 Albo jak on ją przytulał do siebie i powiedział ,, Nie pozwolę aby ktoś cię skrzywdził ,,  <3 . <3

    23 sie 2015