Cień Arielki cz 1

Cień Arielki cz 1Obracałam w palcach mały kartonik i wpatrywałem się w niego.  
– Nie pójdę, to beznadziejna data – powiedziałem
- Wręcz przeciwnie - zaprotestowała Karolina - Pójdziemy razem, to może być nasz ostatni raz na długi czas kiedy będziemy mogli wyjść do ludzi. 
Zaproszenie na zjazd absolwentów z okazji 10-lecia matury naszego rocznika dotarło do mnie z dużym opóźnieniem. Zmieniłem adres i dopiero bezpośrednia e-mail od Włodka uświadomiła mi że taka impreza ma mieć miejsce. Włodek chciał się upewnić że na pewno będę w tym czasie w G.
Skontaktowałem się z moim starym liceum i wkrótce dostałem informację na temat tej uroczystości. Miała się odbyć za trzy tygodnie.  
- Przecież będziesz na ostatnich nogach – zaprotestowałem
- No to co, przecież nie muszę tańczyć. A co wstydzisz się żony wieloryba ? – dodała zjadliwie
Karolina była w zaawansowanej ciąży z naszym pierwszym dzieckiem. Gosia miała przyjść na świat dokładnie za miesiąc.
– Idziemy, chcę w końcu poznać tych wszystkich aparatów o których mi opowiadałeś, na weselu nie było czasu – dobiła mnie argumentem  
Wziąłem telefon i zadzwoniłem do szkoły. Bardzo miła pani w sekretariacie zapewniła mnie że nie będzie problemu, bo mają kilka miejsc zarezerwowanych na tych którzy zdecydowali się w ostatniej chwili.
Wszystko było planowane na piątkowy wieczór, żeby ci którzy rozjechali się po świecie mogli w sobotę jeszcze raz się spotkać albo odwiedzić stare kąty. Kiedy weszliśmy na salę przedarliśmy się przez gąszcz bliższych i dalszych kolegów witając się i poklepując. Kierowaliśmy się do sekcji zarezerwowanej dla naszej klasy kiedy zobaczyłem machającego do mnie Włodka.  
- Mamy dla was miejsce przy naszym stoliku - wołał z daleka. Podeszliśmy do bliżej.
Z Damianem widziałem się kilka lat temu na naszym ślubie, ale ani Włodek ani Jurek nie mogli być wtedy obecni, bo nie było ich w Polsce. Jurek był na stypendium podyplomowym w Stanach a Włodek jeździł po Australii i robił zdjęcia dla National Geographic. Teraz widoczny był po nich upływ czasu. Podtatusieli i zaokrąglili się tu i ówdzie, i jak stwierdziła później moja żona, ja zachowałem najlepszą formę.  
Spotykaliśmy się wszyscy kilka razy jeszcze przed ślubem, więc poznałem ich wtedy dziewczyny a teraz już  żony. Oczywiście z wyjątkiem Włodka, który na każde spotkanie przychodził z inną laską. Teraz po krótkim przywitaniu się z żonami kolegów zwróciłem się do jego nowej partnerki. No i zatkało mnie, zresztą podobnie jak się później okazało pozostałych moich kolegów. Dziewczyna była niska, nie za szczupła, w skromnej sukience która podkreślała jej miseczki tak między B a C. Z wyglądu miała może siedemnaście  lat! Proste ciemno-blond włosy z przedziałkiem na środku opadały jej do ramion. Odrobinę powagi dodawały jej owalne okulary w cienkich oprawkach, a widać było że szkła są bardzo grube. Miała po prostu wygląd kujonki.
Oczywiście nie miałem zamiaru oceniać wyborów kolegi przy stole. Udaliśmy się do baru żeby zamówić drinki no i tam daliśmy mu popalić.  
– Co Włodziu, nie wiedziałem że wyrywasz panienki z gimnazjum – wypalił Jurek
- Daj mu spokój - stanąłem w jego „obronie” - prawdopodobnie jest podobna do jego pierwszej dziewczyny z przedszkola
- Raczej pierwszy raz zakochał się w wieku szesnastu lat i myśli że inaczej nie można – Damian nie pozostawał w tyle.  
- Pierdolcie się - żachnął się Waldek – zazdrosne złamane kutasy. Jest na drugim roku iberystyki i poznałem ją w te lato w Hiszpanii, przeszliśmy całe Pireneje i ruchaliśmy się co 10 km.
Zatkało nas. Z tą szarą myszką ? On powiódł po nas triumfalnym wzrokiem.  
-  W każdej pozycji, każdej dziurce bez względu na pogodę albo ukształtowanie terenu. Jedyne z czym miała problem to obecność innych ludzi. To jest kobieta z którą można robić wszystko i wszędzie.
Nabrał głębszego oddechu
- Chce się jej oświadczyć, ale pogadamy później, zaczyna się.
Faktycznie musieliśmy szybko wrócić do stolika bo zaczynała się część oficjalna. Nie mogłem zebrać mojej szczęki z podłogi. Włodek, nasz playboy i motylek po pół roku znajomości decyduje się na bardzo poważny krok.
Po przemówieniu dyrektorki i występie jednego z absolwentów który robi karierę piosenkarką zostali zaprezentowani nauczyciele którzy albo jeszcze uczyli albo przyjechali specjalnie na tą okoliczność.
Widać było że wszyscy się postarzeli, ale każdy z nich zostawał ogrodzony brawami, nawet ci którzy nam dopiekli. Z perspektywy czasu to nie wydawało się to takie istotne, a chętnie wracaliśmy z nostalgią do spędzonych w tych murach czterech lat naszej młodości.
Oczywiście w naszej klasie brakowało wychowawczyni. Mieliśmy małą nadzieję że pojawi się na tym spotkaniu, bo straciliśmy z nią kontakt i tylko wiedzieliśmy że po kontrakcie w Japonii, zamieszkała z mężem w Stanach. Niestety nie było po niej śladu przy stole profesorskim.
Pod koniec prezentacji dyrektorka oznajmiła.
-  Mamy dla was jeszcze jedną niespodziankę. Niestety jak wiecie nasza polonistka pani Anna  L. nie mogła przyjechać na naszą uroczystość, ale przysłała nam pozdrowienia.  
Na ekranie na którym do tej pory wyświetlały się zdjęcia z naszych wycieczek i uroczystości szkolnych pojawiła się pani L. Było to wideo które nagrała i przesłała do szkoły.  
Nasze wprawne oczy od razy zauważyły że pod sukienką nie miała ani majtek ani stanika.
Przeprosiła za okolice i jakość, ale dowiedziała się o tej prośbie kiedy była z rodziną na wakacjach. Była w wysokopiennym lesie w północnej Kalifornii. Jak się dowiedzieliśmy później, mieszkała razem z mężem w Santa Barbara. Wyglądało to na przepiękne miejsce. Na wideo kręconymi prawdopodobnie przez jej męża, Pani L. w bardzo ciepłych słowach podziękowała gronu nauczycielskiemu za wspaniałą współpracę, a potem zwróciła się do nas, najpierw ogólnie do wszystkich klas, a później powiedziała że ma specjalne życzenia dla jej czwartej A. Powiedziała że ma nadzieję że nie zapomnieliśmy jej lekcji, zarówno polskiego jak i godzin wychowawczych i że ma nadzieję że pomogło to nam w naszym życiu i naszych karierach.  
Na koniec filmu podbiegli do niej na oko pięcioletnia córeczka i ledwo chodzący synek, którego wzięła na ręce. Dziewczynka która patrzyła w kamerę przytulając się do mamy stanowiła praktycznie małą kopię pani L. Śliczna buzia okolona ogniście rudymi włosami. Chłopiec mimo że jeszcze malutki, do złudzenia przypominał Pana L. Było widać że mało go interesuje kamera. Buńczucznie szarpał za górę sukienki pani L. widocznie głodny, próbując dostać się do źródła pokarmu. Po cichu kibicowaliśmy mu, ale w gruncie rzeczy wiedzieliśmy że gdyby mu się udało to zrobiliby powtórkę tego filmu. Pani L. pomachała do nas z uśmiechem, a kiedy kamera już się wyłączała zrobiła ruch ręką jakby chciała zdjąć ramiączko żeby wreszcie nakarmić targającego ją bobasa.
No cóż, tylko nasza klasa wiedziała jakiego dokładnie widoku można się było spodziewać w ciągu następnych minut.
Podobnie jak na zakończeniu szkoły dostała od nas owacje na stojąco.
Potem nastąpiły tańce, ale ja siedziałem cały czas z Karoliną przy stoliku, gadaliśmy z kolegami z naszej klasy i oglądaliśmy fascynujące zdjęcia pociech Damiana i Jurka. Widać było że ich żony są bardziej zainteresowane swoimi dziećmi niż mężami, mimo że Ci zapewnili im komfortowe życie na bardzo wysokim poziomie. Tylko Włodek szalał na parkiecie z „małolatą”. Na koniec jak już mieliśmy wychodzić Włodek zebrał naszą czwórkę.
– Spotkajmy się jutro wieczorem, chciałbym żebyście byli świadkami moich zaręczyn - powiedział  
Widząc że bardzo poważnie do tego podchodzi nie żartowaliśmy już sobie z młodego wyglądu jego wybranki.  
- Nie jestem pewien czy dam radę – skinąłem głową na Karolinę
- Rozumiem ale spróbuj  
Umówiliśmy się na następny dzień na spotkanie w barze jego hotelu w centrum G.

eksperymentujacy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1500 słów i 8275 znaków, zaktualizował 2 mar 2022. Tagi: #żona #cuckold

1 komentarz

 
  • Gazda

    Nie spodziewałem się dalszych części, a tu taka niespodzianka.

    28 lut 2022