Przypadek Michała cz.XX

Przypadek Michała cz.XX****

Ta domówka była całkiem nieprzewidzianym zdarzeniem.  

Zbliżał się weekend, a ja miałem dylemat. Czy ma być postny, czy zorganizować rozbieraną randkę z którąś z moich partnerek? Może nawet z dwoma lub trzema? Dar zepsuł mnie totalnie, bo zamiast kłopotów uczuciowych przeciętnego młodego chłopaka miałem inny ambaras. Które to mają być dziewczyny i ile? Coraz mocniej wchodziłem w skórę bożka seksu. Normalnie przegięcie, ale jakże chełpiłem się przed samym sobą, z powodu tych talentów.  

Byłem panem sytuacji, więc postanowiłem odpocząć od kochanek. Masakra, ale czułem się syty, a potrzeby całego haremu też zostały zaspokojone. Przez ostatnie dni zapraszałem do mieszkania od Chrobrego każdą z partnerek, by dokonać z nią czynów lubieżnych i przyjemnych zarazem. Teraz chciałem nabrać nowego apetytu, zrobić sobie przerwę, by zatęsknić za intymną, dziką bliskością.  

Plan chwilowego, seksualnego detoksu legł w gruzach wraz z telefonem Marceliny.  

- Cześć Misza, jest sytuacja na wspólne wyjście - oznajmiła zaraz po tym jak przyłożyłem aparat do ucha.  

- Marcela, przyznam szczerze, że trochę słabo się czuję i liczyłem na zaleganie w zaciszu domowego ogniska - wyznałem zgodnie z powziętym postanowieniem.  

- Słabo!? We wtorek wyglądało to całkiem inaczej - wesoło stwierdziła moja rozmówczyni, a ja przypomniałem sobie jak pieprzyliśmy się wariacko przez trzy godziny.  

- To był wtorek, a dziś mamy piątek, moja droga...

- Dobra, dobra jak chcesz, ale nakręciłam się nieźle i liczyłam, że tobie też to się udzieli - Marcelina nie dała mi dokończyć zdania. - Wyobraź sobie, że dostałam zaproszenie na osiemnastkę bliźniaczek Sobiesiakównych. Nie pytaj skąd je znam. Chodzi o to, że one wcześniej były nałogowymi flirciarami, a teraz mają odpowiednich chłopaków czyli z bogatych rodzin. Nagle stały sie nieskore do flirtów i zdrady. Stanął w pewnym gronie zakład, że byłyby skłonne dać swoim wybrańcom po rogach. Postawiałam właśnie na to i liczę na wygraną. Pomyślałam, że ty ze swoim urokiem, mógłbyś zwiększyć moje szanse. Bliźniaczki to chyba mega pokusa. Tym bardziej, że panny są atrakcyjne i stanowią wyzwanie. Skoro jednak słabo z tobą, to odpuszczę sobie twoje towarzystwo. Szkoda, bo skończy się na degustacji i tańcach.  

Marcelina w poprzednim życiu musiała być intrygantką. Wiedziała jak pobudzić moją ciekawość. Bliźniaczki zrobiły różnicę, wpływając zasadniczo na mój misterny plan nicnierobienia w domu. Tym bardziej, że jeśli chodziło o te, z którymi kilkakrotnie udało mi się widzieć przyjaciółkę, to gra warta była ruszenia dupy. Nie tylko jej zresztą.  

- Czy ty proponujesz, żebym uwiódł te niczego nie świadome panny? - Zaśmiałem się w telefon.  

- Eee tam, uwiódł! Mówmy wprost - oświadczyła z tłumioną wesołością Marcela. - Spraw, żeby nie były w stanie ci odmówić i dały się przelecieć.  

- Czy to ma się stać na tej imprezie?

- Niekoniecznie. Uczestnicy zakładu dali sobie dwa tygodnie.  

- Trochę to niesportowe zagranie, ale podrażniłaś mocno moją ambicję. Wypiję zaraz jakiś Gripex czy inny wynalazek i będę gotów do wyjścia. - Rzuciłem w słuchawkę, starając się ukryć podekscytowanie. - Na którą mam być u ciebie?

- Wiedziałam, erotomanie, że cię przekonam - mruknęła tryumfalnie Marcela. - Przyjdź przed siódmą, zanim tam dojedziemy będzie w sam raz.

****

W drodze na imprezę Marcelina zdradziła mi wszystko co wiedziała na temat bliźniaczek.  

Okazały dom rodziny Sobiesiaków znajdował się w drugim końcu miasta, przysłowiowy rzut beretem od peryferii Warszawy. Głowa rodziny był znanym przedsiębiorcą i zamożnym człowiekiem. Zasobność jego konta widać było w każdym szczególe posesji. Otoczenie domostwa było dopieszczone i zadbane, zapowiadając luksusy w środku.  
Nie to jednak przyciągnęło mnie tutaj w późne, piątkowe popołudnie. Państwo Sobiesiak mieli bowiem również dwie urodziwe, córki bliźniaczki, które właśnie witały mnie oraz Marcelinę po przekroczeniu progu świątyni zabawy. One były bodźcem, który odmienił moje patrzenie na formę spędzania wolnego czasu w piątkowy wieczór.  

Dziewczyny były blondynkami, niesamowicie do siebie podobnymi. Na szczęście nie wpadły na radosny pomysł, by jednakowo się czesać i ubierać. Dominika miała krótszą fryzurę, z grzywką opadająca na lewy policzek i oko. Włosy Weroniki były proste, dłuższe, a grzywkę miała równo przycięta nieco nad brwiami. Nie mogły mi się nie spodobać. Od razu ukierunkowałem na nie swój dar. Zaciekawione obrzuciły mnie spojrzeniem błękitnych oczu.

- Cześć - rzuciłem od niechcenia na powitanie, starając się nie zdradzać zbytnią fascynacją. - Jestem Michał.  

- No Marcelko z twoich opowieści wynikało, że twój towarzysz to ktoś specjalny - stwierdziła krótkowłosa, wciąż taksując mnie wzrokiem - Tym czasem jest nieźle, ale bez przesady...  

- Wy wyglądacie świetnie. Jak podwójna kumulacja w totka. - Zażartowałem, sprzedając przy tym komplement. - Dajcie mi szansę.  

- Sorry Misza, ale muszę to powiedzieć. - Marcela spojrzała na mnie rozweselona. - Nie wszystko model co ma jajka, ale Michał to szczególny przypadek, uwierzcie mi na słowo.  

- Zanosi się na to, że mogłaś mówić prawdę - Dominika nie mogła powstrzymać śmiechu. - Podwójna kumulacja, skąd ci się to wzięło?

- To samo przychodzi, gdy tylko spotykam osoby, które budzą moje zaciekawienie czy fascynację - odpowiedziałem, chcąc wybadać ich nastrój.  

- Masz nas na myśli? - Zainteresowała się Weronika. - Uważaj kolego, bo kręcą się tu nasi faceci.  

- Nic na to nie poradzę - Wzruszyłem ramionami.  

- A co ty na to, Marcelko? - Dominika wywróciła oczami. - Twój towarzysz jawnie brnie w flirt od przekroczenia naszego progu.

- Nie jest moim chłopakiem - stwierdziła spokojnie zapytana. - Przyjaźnimy się, czasem pobzykamy bez zobowiązań i tyle. Więc jeśli miałybyście ochotę...

- Ach tak - Weronika obrzuciła mnie spojrzeniem spod firany rzęs.  

- A mógłbyś zdradzić czy cię bardziej ciekawimy czy fascynujemy? - Dominika dociekała moich wcześniejszych słów.  

- Niestety. Może później - Pokręciłem przecząco głową.  

- Poważnie.

- Jak najbardziej. Wszystkiego dobrego na dorosłej drodze życia - Uśmiechnąłem się, wręczając im skromny prezent. - Kolejni goście idą, chyba im ustąpimy.  

Marcelina wręczyła ozdobne torebki z upominkami dziewczynom, po czym ruszyliśmy w stronę pomieszczenia, które było źródłem głośnej muzyki. Zawsze doskonale bawiłem się z Marceliną, więc tym razem nie mogło być inaczej. Tańczyliśmy do upadłego, nie szczędząc sobie przy tym drobnych pieszczot. Zwłaszcza wtedy, gdy obok nas pojawiały się młode gospodynie wraz ze swoimi chłopakami. Szybko doszedłem zresztą do wniosku, że byli nadętymi sztywniakami, za którymi stały pieniądze rodziców.  

Wiedziałem, że mój dar, podobno coraz silniejszy potrzebuje jednak czasu. Nie liczyłem na sfinalizowanie pułapki na bliźniaczki już na tej imprezie. Niemniej jednak, gdy były blisko nas dało się zauważyć ich większe zainteresowanie moją osobą. Dało mi to pozytywnego kopa, bo odkąd stanąłem z nimi twarzą w twarz, nabrałem większej ochoty by je zaliczyć.  

Po którejś z kolei szaleńczej rundzie na parkiecie odpoczywałem w fotelu w towarzystwie bliźniaczek, ich chłopaków i dwóch innych par. Marceli ze mną nie było, poszła odwiedzić toaletę i pokręcić w towarzystwie. Rozmowa kręciła się wokół bycia razem, aż przyszło do popisywania się swoimi uczuciami względem partnera. Ze złośliwą satysfakcją odnotowałem fakt, że faceci skopiowanych sióstr byli jeszcze bardziej drętwi niż sądziłem. Podczas, gdy pozostali silili się na komplementy i mniej lub bardziej wyszukane historie, oni zbywali temat swoich związków wzruszeniem ramion i sprowadzaniem ich do czegoś prozaicznie zwykłego. Nie ulegało wątpliwości, że takie chodzenie nie musiało być zalążkiem wspólnego życia do grobowej deski, ale w danym momencie akurat ta dziewczyna jest dla mnie najważniejsza i wypadałoby postarać się być bardziej szarmanckim. Trzymałem język za zębami, ale nie potrafiłem się powstrzymać od zrobienia kilku zawiedzionych, niedwuznacznych min.  
Bliźniaczki wyłapały te skrzywienia ryja, atakując mnie, gdy zostały ze mną same.  

- Cóż to za dziwne miny? - zaczepnie spytała Dominika. - Masz coś co naszych chłopaków?

- Miny odpowiednie do tego co usłyszałem. - Uśmiechnąłem się do rozmówczyń. - Odpowiedź numer dwa, nie mam absolutnie nic.  

- A co takiego usłyszałeś? - Wsparła siostrę Weronika.  

- Właściwie, czego nie usłyszałem. - Poprawiłem ją. - Naprawdę nie przeszkadzało wam, że inni ckliwie, ale miło opowiadają o tym jak się poznali, a wasi faceci wzruszają ramionami lub twierdzą, że to było coś najzwyklejszego.  

- A co w tym złego? Dziesiątki ludzi się poznaje każdego dnia - stwierdziła Dominika, świdrując mnie niepokojąco wzrokiem. - Rzadko bywa to w nietypowych okolicznościach.  

- Słusznie, ale można trochę pokoloryzować, rzucić kilka komplementów względem swojej partnerki. - Z rozbawieniem obserwowałem irytację dziewczyn. - Raczej warto mając takie towarzyszki jak wy.  

- A gdyby jedna z nas była z tobą i doszłoby do takiej rozmowy, to co byś powiedział? - Wypaliła Dominika, sądząc zapewne, że mnie zaskoczy.  

- Jeśli za naszym poznaniem kryła by się jakaś ciekawa historia, to prawdę, a jeśli niekoniecznie... - Zawiesiłem głos na moment. - Poznalibyśmy się nad rzeką na przykład. Ty byłaś na jednym brzegu, ja na drugim. Od razu zwróciłem na ciebie uwagę. Czułem, że jesteś nie tylko piękna, ale i wyjątkowa. Gapiłem się, a wtedy coś wypadło z twoich rąk do wody. Pobiegłaś z prądem za tą rzeczą, a ja chcąc ci pomóc, a zarazem poznać cię  
zrobiłem to samo. Nurt zniósł zgubę bliżej mojego brzegu i w końcu udało mi się ją wyciągnąć, choć strasznie się przy tym zmoczyłem. Kilka minut marszu dalej był most, na którym się spotkaliśmy. Oddałem ci odzyskany przedmiot, ty byłaś wdzięczna i mną zachwycona. Ja jeszcze bardziej tobą oczarowany. Pocałowaliśmy się i od tamtej pory jesteśmy razem.  

- Ja pierniczę, ale łzawy romans - Prychnęła Dominika, ale czułem, że jej lekceważenie ma drugie dno.

- Cóż, specjalna historia dla wyjątkowych dziewczyn - oświadczyłem, obserwując ich wysiłki, by ukryć zaciekawienie moją osobą.  

- Taak? Sądzisz, że jesteśmy wyjątkowe? - dociekała Weronika.

- Z całą pewnością, powinniście być dla swoich amantów. - Drążyłem temat, który mógł bardziej urobić moje przyszłe ofiary. - Jesteście bardzo ładne, zgrabne, nie popełnię chyba żadnej gafy jeśli przyznam, że też bardzo seksowne. Wasi faceci to raczej niezłe snoby, więc dodatkowym atutem dla nich powinien być wasz status. Pochodzicie w końcu z tak zwanej dobrej rodziny, przy okazji dość majętnej. Wystarczająco dużo powodów, by zdobyć się czasem na trochę zachwytów i romantycznych wyznań.  

- Hmm..., łatwo oceniasz innych. Ciekawe czy sam jesteś taki ogarnięty? - Dominika mrużąc oczy, zastanawiała się wyraźnie czy powinna być bardziej obrażona czy zadowolona z moich słów.  

- Staram się jak mogę.

- I myślisz, że tak się starając teraz zawładniesz naszą wyobraźnią i umysłem? - Zaczepnie kontynuowała Dominika.  

- Po co miałbym to robić? - Podobał mi się kierunek w którym zmierzała nasza rozmowa.  

- To chyba jasne! Żeby nas zdobyć - rozbrajająco szczerze wyznała Weronika, wyręczając siostrę.  

-  Opowiedziałeś nam historyjkę z rzeką, prawisz zawoalowane komplementy i ewidentnie ślinisz na nasz widok, myśląc, że nie dostrzeżemy o co ci chodzi? - Dodała od siebie druga z sióstr.  

- Gdzieżbym śmiał! To byłby przytyk do waszej inteligencji - oświadczyłem, śmiejąc się rubasznie. - Cały czas liczę na to, że ogarniecie jak bardzo mam na was ochotę...

- No i wyszła z ciebie prawdziwa świnia. - skwitowała, wchodząc mi w słowo Dominika.  

- Daj skończyć! A także przyznacie, że wy macie na mnie większą ochotę niż ja na was. - Dokończyłem błyskotliwą analizę.  

Mój dar najwyraźniej zbyt krótko pracował nad bliźniaczkami. Dłoń Dominiki przecięła powietrze, z plaśnięciem zderzając się z moim policzkiem. Nawet nieźle zapiekło. Jak na bogatą, rozpieszczoną pannę miała niezłą parę w rękach.  

- Pojebało cię! Zawsze tak traktujesz poznane dziewczyny, dupku? - syknęła Weronika, rozglądając się na boki. Los był łaskawy, chyba nikt nie zauważył tego zdarzenia.  

- Nie. Tylko te, które mi zajdą za skórę - przyznałem, pocierając piekące miejsce.  

- Przestań już pieprzyć! Mamy chłopaków, a ty jesteś zbyt marnym towarem, byśmy mogły nawet rozważać cokolwiek między tobą a nami. - Dominika piorunowała mnie wzrokiem. Bawiło mnie jak się obydwie nastroszyły.  

- Ależ rozważacie tylko nie chcecie przyznać. Zbyt dużo jeszcze w was wątpliwości - Złośliwie uśmiechnąłem się od ucha do ucha, jakby nigdy nic.  

- Zrób nam tą przyjemność i wyjdź z imprezy - oznajmiła Weronika. - Nie chcemy jej psuć, więc zrób to grzecznie. Spieprzaj i daj nam spokój!

- Jasne. Nic na siłę - Podniosłem ręce w geście poddania. - Gdy się już namyślicie dajcie znać.

- No co?

- Nie bądźcie dziecinne! Macie ochotę mnie sprawdzić. - stwierdziłem z udawaną powagą. - Czy narowisty ze mnie ogier? Czy taki ze mnie erotoman gawędziarz czy może za lekka gadką kryje się demon seksu?

- Odwal się...!

- Dziś może "odwal się", ale jutro, może pojutrze inaczej będziecie mówić - oświadczyłem, głęboko patrząc im w oczy. - Tyle, że żegnamy się teraz w trochę mizernym nastroju. Rozumiałbym takie traktowanie, gdybyście naprawdę były takie porządne, ale czuję, że to jedynie kamuflaż. Gdybym został dziś dłużej, być może pod koniec tej imprezki zaliczyłbym was obydwie...

- Gnój pieprzony! - prychnęła Weronika.

- Potraktuję jednak nasze dzisiejsze poznanie jako wstęp - Kontynuowałem niewzruszenie. - Taki rodzaj gry. Ok. chcecie być niemiłe i nieprzystępne, wasza sprawa. Następny raz będzie przyjemniejszy, ale ja już nie będę o was zabiegał. Teraz to wy przyjdziecie do mnie, a wtedy... cóż będzie inaczej, same zobaczycie.  

- Śnij dalej, palancie! - mruknęła Dominika, odwracając się od mnie i zgarniając siostrę.  

Odeszły, zostawiając mnie samego. Zaciekawionego i nakręconego. Do tej pory, zdobywanie kolejnych dziewczyn przychodziło mi łatwo i przyjemnie. Teraz spotkało mnie chłodne przyjęcie na początek i ta odmiana zrobiła mi dobrze. Zanim bliźniaczki zaczną mi jeść z ręki, zabawię się odrobinę ich kosztem. Koniec końców, w życiu liczą się najbardziej drobne przyjemności.

Odnalazłem Marcelinę, pokrótce streszczając przyjaciółce moją rozmowę z siostrami. Z początku była lekko zaskoczona, bo obstawiała, że już dziś dołączę dwa trofea do swojej kolekcji, ale przyjęła do wiadomości, że mam zamiar zabawić się nieco inaczej.  

Domówka u popularnych bliźniaczek była jak się rzekło niespodziewana. Skończyła się również zaskakująco. Szybko i nietypowo.  

****

Dwa dni potem, po skończonych lekcjach zahaczyłem w drodze do domu o klub "FunTom", jak zwykle w takich godzinach niemalże pusty. Powodem mojej wizyty w tym przybytku była wiadomość w telefonie. Od Chrobrego, oczywiście.  

W klubie już mnie kojarzyli, więc, gdy się zjawiłem krzątająca się wewnątrz dziewczyna wskazała mi głową schody. Po chwili z korytarza na górze zgarnął mnie Marcin, zabierając do jednego z pomieszczeń.  
Tam, na stole stał otwarty laptop. Obok niego całkiem pokaźny zestaw soków i napojów oraz czipsy w różnych smakach.  

- Młody, mamy skurwiela nagranego jak się zabawia z małolatkami ze szkoły - oznajmił tryumfalnie Chrobry. - Teraz mu jebniemy, aż zesra się w portki. Nie byłem pewny czy powinienem ci to pokazywać, ale duży już z ciebie chłopczyk, więc jakoś sobie poradzisz z tym bagażem.  

- Spacji nie ma? - Rozejrzałem się dookoła.  

- Ej, co ci mówiłem! - Marcin pogroził mi paluchem. - Ma jakiś trudny temat do ogarnięcia na uczelni. Zresztą, nie jest ci chyba potrzebna do obejrzenia filmu, co?

- Jasne, że nie. Tak tylko pytam o nią.

- Uhm. Słuchaj, ja też mam trochę do zrobienia, więc cię tu zostawię - oświadczył Chrobry. - W klubie będę trochę ponad godzinę. Potem zajrzę do ciebie, żeby ogarnąć to objazdowe kino. No chyba, że skończysz wcześniej, to zejdź mnie odszukać.  

- Ok.

- To spadam. Nikt nie będzie ci tutaj przeszkadzał.  

Młody gangster wyszedł, zostawiając mnie samego. Byłem tak ciekaw nagrania, że od razu odpaliłem laptop. Po kilku kliknięciach na monitorze pojawił się film.  

Na samym początku w mieszkaniu byli tylko trzej podstarzali erotomani. Popijali drinki, nakręcając się wzajemnie. Trwało to chwilę, a zaraz potem uchyliły się drzwi wejściowe, po czym weszły przez nie dziewczyny. Z ulgą odnotowałem fakt, że nie było wśród nich ani Anity, ani Kamili. Jedynie Emilia oraz dwie nieznane mi młodsze panny. Zapewne te, o których ostatnio usłyszałem podczas burzliwego powitania Zuzki.  

Wszystkie trzy zrzuciły z siebie wierzchnie ubrania, demonstrując look wieczoru. Styl będący krzyżówką uczennicy i lolity. Kuse spódniczki - a jakże w kratę - podkolanówki, koszule z mocno rozpiętym dekoltem oraz podkreślający cały wygląd makijaż.  

- No proszę, są nasze zabaweczki - Mlasnął językiem, wyraźnie zadowolony Cichecki.  

- I nie były ostatnio zbyt grzeczne, prawda? - mruknął niemniej zachwycony Banaś. - Chodźcie bliżej!

Mój osobisty wróg wybrał dla siebie drobną szatynkę, która wyglądała najbardziej niewinnie, ale w oczach migotały jej największe "kurwiki" z całej trójki dziewcząt.  

- To jak to jest z twoją grzecznością, Luiza? - zapytał ochrypłym z podniecenia głosem.  

- Słabo, bardzo słabo - przyznała dziewczyna, nie mogąc powstrzymać kącików ust, które unosiły sie w mimowolnym uśmiechu.  

- To nie mam wyjścia - Banaś przyciągnął ją do siebie i przewinął przez kolano. Zadzierając w górę spódniczkę, odsłonił zgrabny tyłek swojej ofiary, osłonięty - jeśli można tak to nazwać - jedynie przez stringi.

Napalony erotoman, którego poznałem już z wybuchowego charakteru rozerwał cienki materiał bielizny, mrucząc pod nosem niezrozumiałe słowa. Wyraźnie się nakręcał, po czym sprzedał Luizie kilka soczystych klapsów. Blade pośladki zaróżowiły sie natychmiast od uderzeń. Banaś jednak nie zważał na takie drobiazgi. Skupiony na swojej rosnącej żądzy rozchylił uda dziewczyny, wsuwając palec w ukrytą między nimi norkę.  
Luiza jęknęła cicho, poruszając znacząco biodrami. Umiała doskonale udawać albo rzeczywiście ją to kręciło.  

Tymczasem Cichecki za swój cel obrał dziewczynę z piegami i perkatym małym nosem. Bardziej zaokrągloną niż koleżanki, której atutem był naprawdę spory biust, niemal wylewający się spod koszuli. Po chwili usłyszałem, że zwraca się do niej po imieniu. Miała na imię Klaudia.  
Gdy podeszła do niego, kazał jej się mocno pochylić, co spowodowało, że krótka spódniczka odsłoniła niemal całość zadka. Pomimo tego, zaciągnął kieckę wyżej i podobnie jak Banaś ukarał pannę kilkoma razami skierowanymi w pośladki. Dalej popisał się odrobiną inwencji, zastępując palce gadżetem. W dłoniach mężczyzny zmaterializowało się czarne dildo w kształcie penisa. Tym sprzętem wdarł się między nogi dziewczyny niczym taran. Był niecierpliwy, nie bawił się w subtelne podkręcanie tempa. Każde pchniecie było silne i głębokie. Ciemny członek zatrzymywał się dopiero na sztucznych jądrach.  

Zajdel, któremu pozostało zająć się Emilką podszedł do tematu umownej niegrzeczności nieco inaczej. Oszczędził swojej partnerce klapsów, ale zaraz po tym jak pochylona wypięła się w jego stronę, ściągnął z niej skąpe figi i dobrał się do pieszczenia cipki dziewczyny. Poślinił palec drugiej ręki i wsunął go w odbyt. Przez chwilę bawił się takimi pieszczotami, a gdy uznał, że starczy tego sięgnął po erotyczną zabawkę. Wyprofilowany korek analny w kolorze kości słoniowej odnalazł cel między pośladkami Emilii. Teraz pieszczoty Zajdla skupiły się na cipce, stając się bardziej intensywne.  

Patrzyłem na monitor komputera, czując wzbierające podniecenie. Wkurzali mnie ci trzej faceci, ale przekaz płynący z obrazów robił swoje. Natury nie oszukasz. Widzisz porno scenki, to siłą rzeczy stajesz się twardy i pobudzony. Żeby nieco ostudzić żar, który palił mnie coraz mocniej, oderwałem na moment nos od komputera. Podniosłem się i wypiłem duszkiem trzy spore szklanki coli.  

Gdy ponownie usiadłem przy stoliku z komputerem trzech zboków przeszło do kolejnej fazy wyreżyserowanej schadzki. Banaś zapadł się wygodniej w fotelu, a poruszająca się miedzy jego nogami głowa szatynki nie pozostawiała wątpliwości  co do czynności przez nią wykonywanej. Kamila miała rację, gdy mówiła, że choć nowe panny są młode to dają radę. Luiza ciągnęła fiuta radnego z dużą wprawą. Mina podstarzałego amanta mówiła wszystko. Wyglądał jakby właśnie przekroczył próg siódmego nieba.  

Również Zajdel postawił w tym momencie na oralne pieszczoty. Emilka wypięta centralnie w stronę niewidzialnej kamerki, eksponowała dildo między drżącymi pośladkami. Pracując wytrwale ustami i dłońmi urabiała sterczący pal partnera.  

Tym razem to Cichecki wyłamał się ze schematu. Pozostając wyraźnie pod wpływem uroku obfitego biustu Klaudii, postawił na inną pieszczotę. Rozebrana do połowy dziewczyna przyjęła między piersi kutasa mężczyzny, nie szczędząc mu wielce przyjemnych doznań.  

Trzy pary zabawiały się tak przez dobrych kilka minut. Musiałem przyznać, że ci trzej doskonale dawali radę, kontrolując swoje podniecenie.  
W końcu jednak wzięło ono górę nad nimi. Banaś pchnął swoją dziewczynę na fotel. Wypięta do niego tyłkiem wiedziała doskonale co ją czeka. Rozchyliła szerzej nogi, co radny przyjął z zadowoleniem. Uwielbiał kobiety posłuszne i spolegliwe. Wszedł gwałtownie w partnerkę i zaczął ją rżnąć, przytrzymując za biodra.  

Podobnie od tyłu posuwał Emilkę Zajdel z zafascynowaną miną obserwując gadżet, który wcześniej wepchnął jej w tyłek. Dziewczyna jęczała głośno, co wyraźnie dodatkowo nakręcało jego podniecenie.  
Partner Klaudii pozostał w fotelu, w pozycji siedzącej. Dziewczyna siedząc na jego kolanach, nabiła się na jego fiuta, unosząc się i opadając co chwila. Cichecki zamglony wzrok wlepiał w kołyszące się cycki panny. Miałem wrażenie, że go hipnotyzują.  

Każdy z nich zakończył pieprzenie inaczej. Banaś, czując, że nadchodzi spełnienie wetknął kutasa w usta Luizy i ostatnie pchnięcia wykonał tam właśnie. Wybuchając nasieniem, przytrzymał głowę partnerki, by przypadkiem nie wysunęła z nich jego penisa. Dziewczyna dzielnie to zniosła, powstrzymując się przed zakrztuszeniem. Srogi amant dopiero wtedy jej odpuścił, gdy połknęła większą porcję spermy.  
Zajdel nakręcony niczym fryga niemal przeoczył fakt, że dopada go orgazm. Pospiesznie wyciągając członka z Emilki, przytrzymał go i naprowadził perlisty strumień na pośladki młodej kochanki.  
Cichecki również trzymał się konwencji, którą wyznaczała jego fascynacja biustem Klaudii.  W finalnym momencie zsunął partnerkę ze swoich kolan, by mogła prze nim klęknąć. Panna ochoczo przytrzymała twardego fiuta i wycelował nim w swoje cycki. Strugi nasienia poszybowały, kończąc krótki lot na obfitych gronach piersi dziewczyny.  

Panowie byli zadowoleni z tych igraszek, ale wieczór był jeszcze młody. Kolejne chwile spędzili na drinkach, obmacywaniu nagich dziewczyn, które ich obsługiwały i chętnie przystawały na obłapianie oraz pieszczoty.  
Widać było wyraźnie, że to nie był koniec zabawy, ale ja miałem na razie dość patrzenia na te ekscesy. Miałem już pojęcie jak to mniej więcej wygląda. Resztę mogłem dokończyć w dowolnej chwili.  

Wyłączyłem laptop i zszedłem na dół, by odszukać Chrobrego.  

- Marcin, skończyłem - oznajmiłem, gdy już znalazłem wspólnika intrygi.  

- I co, nieźle sie dziady zabawiają, co? - stwierdził rubasznie młody gangster, gdy odeszliśmy na bok.  

- Nieźle, ale gdzie drwa rąbią, tam...

- ... wióry lecą. - Dokończył za mnie Chrobry. - Dokładnie tak, mój młody przyjacielu. Banaś beknie za to, aż go kurewsko zemdli.  

- I słusznie. Pamiętaj tylko, że nauczycielka i dziewczyny mają na tym nie ucierpieć. - Przypomniałem druhowi.  

- Oj tam, oj tam.  - Marcin mrugnął do mnie łobuzerko, po czym uspokoił. - Jasne, że pamiętam.  

Pożegnawszy się z nim ruszyłem do domu. Całą drogę myślałem o obrazach, które obserwowałem na laptopie. Po powrocie musiałem sobie ulżyć w łazience, taki bolesny miałem wzwód.  

****

Kolejny dzień już z rana rozpoczął się niespodzianką.  

Szedłem do szkoły, gdy dwa zakręty od domu zadzwonił telefon. Na ekranie pojawiło się imię asystentki doktora Otisa. Zaintrygowany odebrałem czym prędzej.  

- Cześć Michał, mógłbyś do mnie przyjechać? - spytała Sandra. Brzmiała smutno, jakby była czymś przybita.  

- Teraz?! Wszystko w porządku? - zaniepokoiłem się szczerze.  

- Niby tak, bo to nie koniec świata, ale.... - Ledwo słyszałem głos rozmówczyni. - ... ale, nie to nie w porządku, on zachował się jak świnia... pieprzony zdrajca...

- Kto?! O kim mówisz?! O Otisie?! - Próbowałem zapanować nad chaosem słów panny Novak.  

- A gdzie tam o Otisie! Mówię o swoim narzeczonym Donovanie - wyjaśniła łamiącym głosem Amerykanka  - Rzucił mnie, zostawił i zdradził z głupią Penny Fulton.  

- Skąd wiesz, że zdradził?

- Sam mi to powiedział, uzasadniając, że dość już miał ciągłego czekania na mnie - W głosie Sandry pojawiły się groźnie brzmiące tony.  

- Daj spokój, nie był widocznie ciebie wart. - Rzuciłem do słuchawki. - Oczu nie ma ten Donovan czy co? Jesteś świetna, piękna i inteligentna. Czego potrzebował więcej?  

Twojej obecności, odpowiedziałem sobie w myślach, ale dalej brnąłem w tą retorykę. Co mnie obchodził Donovan i jego nowa laska, Penny? Nie znałem ich i raczej nie miałem szans na zapoznanie. Natomiast Sandra był realna, pachnąca i cudownie kusząca. Ta nowa - przykra jak by nie patrzeć - dla niej sytuacja mogła być atutem w ostatecznym przełamaniu oporów Sandry względem mojej osoby. Mało to eleganckie, ale gdy w grę wchodzi taka dziewczyna, cel uświęca środki. Od pamiętnej domówki u Sobiesiaków skupiłem dar na bliźniaczkach, ale teraz nastąpił moment, by zmienić priorytety. Siostry z kalki poczekają! Tu i teraz liczy się Sandra!  

- To co wpadniesz do mnie? - Usłyszałem zadane po raz kolejny pytanie.  

- Sorry, zamyśliłem się - przyznałem. - Oczywiście, że zajrzę do ciebie, ale dopiero po szkole.  

- Ok., myślałem, że jestem warta wagarów - Zaśmiała się gorzko Amerykanka.  

- Jesteś i urwę się z lekcji jeśli potrzebujesz, ale...  

- Nie! Daj spokój! Przyjedź po szkole. - Asystentka Otisa zaprotestowała energicznie. - O której będziesz?

- Trochę po trzeciej.

- Ok. Będę czekać. - Rozłączyła rozmowę.  

Ledwie dawałem radę skupić się na słowach nauczycieli. Wciąż myślałem o tym co może się wydarzyć podczas spotkania z Sandrą. Wyobraźnia pracowała na wysokich obrotach. Podobnie jak mój dar, który włączyłem na najwyższe obroty. Liczyłem na to, że po piętnastej śliczna Amerykanka będzie przychylniej nastawiona do idei bycia za mną w sposób intymny i jak najbardziej cielesny.  

Dźwięk dzwonka wieszczącego koniec ostatniej lekcji sprawił, że wybiegłem z klasy niczym wystrzelony z procy. Na przystanku autobusowym byłem po niespełna dziesięciu minutach, a po kolejnych trzech kwadransach stałem pod budynkiem w którym mieszkała Sandra.  

Wbiegłem na klatkę schodową, korzystając z okazji, że właśnie wychodziło młode małżeństwo z dzieckiem. Po drzwiami zatrzymałem się na chwilę, żeby ochłonąć. Dysząc jak startujący parowóz nie zrobiłbym odpowiedniego wrażenia. Wcisnąłem guzik dzwonka, by usłyszeć po chwili przytłumiony głos panny Novak.

- Wchodź! Jest otwarte!

Skorzystałem skrzętnie z podpowiedzi, zanurzając się w świat asystentki doktora Otisa. Od progu moje nozdrza wypełnił subtelny zapach w powietrzu. Nie wiem co to było, ale pachniało wspaniale.  
Cudowna woń zeszła jednak na dalszy plan, gdy w końcu ujrzałem gospodynię lokalu. Sandra siedziała na łóżku w sypialni. Na sobie miała jedynie blado liliową koszulę niedbale zapiętą na jedyny guzik. Rozchylone poły koszuli odsłaniały bajeczne wzgórza piersi Amerykanki. W prawym sutku tkwił błyszczący kolczyk. Nogi Sandry, zgrabne niczym u rasowej tancerki były podkulone i rozłożone szeroko. W zwieńczenia ud różowiła się lśniąca od soków szparka. Asystentka Otisa wsuwała w nią właśnie srebrne,  pełne zgrubień dildo. Widok zaparł mi dech w piersiach. Przyznam, że spodziewałem się mocnych, ekscytujących wrażeń, ale tym powitaniem gospodyni zaskoczyła mnie totalnie.  

- Co?! Chłopak puścił mnie w trąbę, jak mówi moja mama - Sandra omiotła na mnie powłóczystym spojrzeniem, który w zestawie z cudownym uśmiechem tworzył mieszankę wybuchową.  

- To może trzeba było z nią pogadać? - spytałem przekornie, patrząc jak odkłada na bok miłosny gadżet, lśniący od jej wilgoci.  

- Ty byłeś na lekcjach, a ja gadałam z mamą dwie godziny, a potem kolejne dwie z Daisy, przyjaciółką od zawsze - oznajmiła Sandra, wciąż bezwstydnie eksponując swoje wdzięki. Nie to, żeby mi to przeszkadzało. Nakreślam jedynie sytuację. - Mam dość gadania. Teraz chce pocieszenia.

- Taak...?

- Nie udawaj zdziwionego. Od naszego pierwszego spotkania łypiesz na mnie tymi uroczymi oczyskami - Amerykanka machnęła ręką, zachęcając mnie do podejścia bliżej. - Jak skończyłam rozmowy, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie wiem czemu wciąż odliczałam czas do twojego przyjścia. Coraz odważniej myślałam o tobie, o twoim uśmiechu, nie do końca dyskretnych spojrzeniach, o wszystkim co z tobą związane i....

- I...?

- I zupełnie odleciałam - Dokończyła bez skrępowania Sandra. - Zaczęłam fantazjować na twój temat, a mój wierny przyjaciel nieco mi w tym pomógł.  

- A różnica wieku, którą lubiłaś mi tak przypominać? - Byłem pewny swego, więc postanowiłem trochę się podroczyć.  

- Zapomnij! Jesteś pełnoletni i tylko to mnie dziś interesuje - oświadczyła twardo, pomagając mi ściągnąć sweter i koszulkę. - Chyba, że ty nie masz ochoty, to...

- Żartujesz! Jesteś ucieleśnieniem mojego amerykańskiego snu! - zaprotestowałem.  

- To spełnij go! Zrób dobrze mnie i sobie!

- A mogłabyś jeszcze chwilę pobawić się swoim przyjacielem? - Rzuciłem propozycję, która kołatała się od paru chwil po mojej głowie. - Myślę, że zachwyt w moich ślepiach dobrze by ci zrobił na zranione serce i dumę.  

- Umiesz być przekonujący - zaśmiała się Sandra, sięgając po srebrzyste dildo.  

Ułożyła się odpowiednio, bym mógł wszystko widzieć dokładnie z brzegu łóżka. Bez zbytniego pośpiechu wsunęła zabawkę między lśniące wargi sromowe. Tłumiąc ekscytację wpatrywałem się urzeczony w ruchy dłoni Amerykanki. Zafascynowany podążałem wzrokiem za każdym ich ruchem, gdy na przemian wbijały dildo i wyciągały je z wnętrza norki.  

Podnieciłem się straszliwie, wzwód niemal rozsadzał mi spodnie. Przeszkadzały, więc pozbyłem się ich szybko. Nie uszło mojej uwagi, że wybrzuszenie na slipach doczekało się łaskawego spojrzenia panny Novak.  

Bierna obserwacja niecodziennego zdarzenia, jakkolwiek przyjemna i ekscytująca na długo mi nie starczyła. Podniosłem się i ułożyłem w pobliżu głowy Sandry. Dłońmi sięgnąłem do bajecznym wzniesień między połami koszuli. Zanim na dobre przeszedłem do pieszczenia piersi, Sandra przytuliła swoje miękkie, ciepłem wargi do moich ust. Język asystentki Otisa wdarł się w nie, a ja odpowiedziałem ochoczo. Trwając w pocałunku zdołałem rozpiąć jedyny guzik dzielący mnie od całkowitej nagości partnerki.  

Odrywając się od łapczywych ust Sandry, skupiłem się całkowicie na jej cudownie ukształtowanych piersiach. Zagarnąłem jędrna grona, ugniatając je i wodząc po aksamitnej skórze palcami. Doczekawszy się wreszcie dostępu do cudownego ciała Amerykanki chłonąłem je wszystkimi zmysłami.  
Sandra nie przestawała sobie dogadzać erotyczną zabawką, więc zerkałem co chwila w stronę jej łona, aby podrażnić swoją żądzę dodatkowym bodźcem.
Przez kolejnych parę chwil pieściłem językiem brodawki i sutki wyczekiwanej partnerki. Podniecenie pchało mnie jednak ku kolejnym krokom. Ściągnąłem coraz bardziej uwierające mnie slipy i zająłem strategiczną pozycję. Kochanka w lot zrozumiała moje intencje. Położyła się, opierając głowę na moim udzie, w bezpośredniej bliskości sterczącego fiuta. Jednocześnie zwinęła się tak, że mogłem bez problemu sięgnąć po tkwiące w jej cipce dildo. Myśląc o tym co za chwilą nastąpi odleciałem na kolejny poziom podniecenia.  

Dotyk zręcznych palców Sandry przyprawiał mnie o niezwykły dreszcz emocji. Niemniej niż otulające trzon kutasa usta dziewczyny. Napierając srebrzystą zabawką na szparkę między udami kochanki, nie potrafiłem oderwać oczu od pełnych warg Amerykanki pochłaniających mojego sztywnego towarzysza. Pulsowałem pożądaniem, chcąc by ta chwila trwała jak najdłużej. Nienasycony płomień wypalał mnie od środka, chcąc wciąż więcej.  

Sandra zabawiała się sama ze sobą zanim się pojawiłem. Wystawiona długo na pastwę silnych doznań, czuła przemożną chęć dać ujście potężnej żądzy. Zmieniła pozycję, kładąc się na boku i podkulając nogi do piersi. Głową zwrócona była w stronę moich nóg, do których przytuliła się rękami. Leżąc w ten sposób prezentowała nieco ściśniętą cipkę, do której miałem teraz łatwy dostęp. Przycisnąłem podbrzusze do pośladków asystentki Otisa, odnajdując wilgotne wargi sromowe. Napierając, bez oporu wszedłem w gościnną norkę. Moja euforia niemal mnie rozsadzała. Byłem panem świata. Jebaką nad jebaki. Posuwałem właśnie dziewczynę, o której kilka miesięcy temu mógłbym nawet nie myśleć. Co więcej, specjalnie się nie natrudziłem by ją zdobyć. Owszem, opierała się może trochę dłużej niż koleżanki za szkoły, ale koniec końców rezultat był ten sam. Tu i teraz, rżnąłem ją, przytrzymując za zgrabny tyłek, którym tak mnie kusiła i wpychałem kutasa w ciasną, wilgotną cipkę. Następujące po sobie, coraz gwałtowniejsze sztychy szybko doprowadziły ją do szczytu. Gdy ręce Amerykanki mocniej ścisnęły moje łydki, wiedziałem, że nadeszła jej kulminacja. Przyłożyłem się bardziej do kolejnych dwóch pchnięć, które okazały się kluczowymi. Po drugim Sandra jęknęła głucho i szarpnęła biodrami, zamierając na moment. Drżąc, łopotała nadziana na mojego fiuta.  

Chociaż spełnienie juz ją dopadło, pozostała w tej pozycji. Dzięki temu mogłem spokojnie wyprowadzać następne pchnięcia. Przekroczyłem stan pełnej kontroli świadomości, coraz bardziej przybliżając się do swojego finału. Z wirującą mi przed oczami sypialnią poddałem się sile budzącego się huraganu, którego epicentrum znajdowało się we mnie. Po ostatnim pchnięciu Sandra przytrzymała mojego kutasa, nie pozwalając na więcej. Obciągnęła lekko skórę, bardziej odsłaniając sino czerwoną żołądź. Po dwóch sekundach wystrzeliła z niej salwa ładunków nasienia, zdobiąc pośladki oraz uda mojej kochanki. Doskonale się czułem ze świadomością zdobycia Sandry, ale wciąż miałem ochotę na więcej. Nie byłem jednak pewien czy dziś będzie mi dane dokonać ponownego pieprzenia.  

- Donovan to koszmarny dupek, jeśli rezygnuje z takich atrakcji - westchnąłem podsuwając ramię Sandrze, aby mogła położyć na nim głowę.  

- Nie mówmy już o nim! - zaproponowała Amerykanka. - Zaskoczyłeś mnie, skarbie. Twój młody wiek nie idzie w parze z brakiem umiejętności i doświadczenia.  

- Rozumiem, że było ci dobrze?

- Było mi bosko, a że dawno tego nie robiłam, powtórzymy to co najmniej raz, gdy twój fiut znów będzie gotów  - oznajmiła, rozwiewając moje wcześniejsze wątpliwości. Musiałem przyznać, że słowo "fiut" w jej ustach brzmiało równie doskonale, jak fizyczna obecność kutasa tam właśnie.  

- Zanim to się stanie, opowiesz mi o sobie? - spytałem. Seks podsycił moją ciekawość względem osoby panny Novak.  

Zaczęła mówić, a ja słuchałem, wzrokiem ogarniając doskonałości jej ciała. W głowie mieszała mi się woń perfum kochanki, z zapachem spełnionej miłości. W życiu piękne są tylko chwile. Zgadzam się z tym całkowicie. Dokładnie takie momenty ja ten właśnie. Czekając na powtórne rżnięcie, mogłem sobie w duchu pogratulować.  

Czas do końca wizyty u Sandry zapowiadał się rozkosznie miło.

C.d.n. ...

Iks

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 6840 słów i 37941 znaków, zaktualizował 6 lut 2019.

7 komentarzy

 
  • Iks

    Dziękuję wszystkim za miłe słowa. Tym bardziej, że mam świadomość, gdzie moje miejsce i jaki to tekst. Ale komplement jest komplement, dobrze robi na pory, zmarszczki i te inne paskudztwa. Przecież dobre samopoczucie potrafi zdziałać cuda.  
    @BlackCrowe: Miliona odsłon nie będzie, nawet do czterdziechy nie dociągnę, ale historia musi się zakończyć, więc pcham ją do przodu. Uwierz mi, że kłębi mi się po głowie dziesiątki pomysłów i chciałbym już je zacząć. Niecierpliwość to mój główny grzech, gdy piszę.  
    Pozdrawiam. X

    12 wrz 2018

  • BlackCrowe

    @Iks myślę, że 25 - góra 30 wystarczy i rzuć coś nowego. Pozdrawiam

    13 wrz 2018

  • Fan

    @Iks  mam nadzieje ze w następnym tygodniu coś dodasz :sex2:

    15 wrz 2018

  • BlackCrowe

    Trzymasz poziom! Dla Twojego pisania warto zaglądać w lol'a! Się podoba i częściej poproszę! Bdb i wystarczy. Aha, fajnie by było, gdybyś nie rozciągnął tego do miliona odcinkòw, jak to się często tutaj zdarza. Na teraz jest ok. Pozdrawiam

    12 wrz 2018

  • Somebody

    Zgadzam się z komentatorami poniżej - długo, bo długo, ale warto było czekać. Cieszę się, że planujesz mniejsze odstępy czasowe i pozdrawiam serdecznie

    12 wrz 2018

  • QaaS

    Super. Koniec wakacji i przyjemna lejtura. Czekam na kolejna czesc.

    12 wrz 2018

  • emeryt

    Iks, trochę zbyt długie oczekiwanie, ale było warto. Teraz znowu do następnego czytania. Pozdrawiam -emeryt-.

    12 wrz 2018

  • Iks

    Dziękuję za pierwszy - jakże przyjemny - komentarz.
    Przy okazji witam po przerwie Czytelników i życzę miłej lektury. Mam nadzieję, że jubileuszowa (XX) część perypetii Michała dostarczy odpowiedniej dawki rozrywki. Od dwóch odcinków historia jest dojrzała i nie ukrywam, że chętnie bym Michała już zostawił, dla nowych plączących się po łbie bohaterów, ale chłopak musi jeszcze trochę przeżyć. A ja mu to napisać. Na koniec - ogłoszenia parafialne; kolejne części powinny się ukazywać w mniejszych odstępach czasowych.  
    Pozdrawiam. X.

    12 wrz 2018

  • Mmakao

    Warto było czekać.
    Opowiadanie jak zawsze trzyma poziom.

    12 wrz 2018