***
Wszyscy uczniowie z dwóch najstarszych klas zaklinali pogodę. Od trzech dni padało, jakby ktoś chciał zatopić świat. W poniedziałek mieliśmy jechać na pięć dni do Karpacza. Jeśli tak miała wyglądać ta wycieczka, to większość czasu przyjdzie nam spędzić w ośrodku z belframi na karku. Każdy z nas liczył na więcej swobody.
Na razie jednak cieszono się tym, że przez kolejny tydzień nie będzie nauki. Piątkowe zajęcia były za nami. Poza setkami litrów wody lejącymi się z nieba, wszystko inne było super.
Siedziałem w domu, straszliwie znudzony i skwaszony. Nie miałem szans na spotkanie z Nastką, leżała chora w domu, gdzie nie odstępowała jej matka. Żadne ciekawe imprezy też się nie kroiły. Zapowiadał się weekend z kumplami przy piwie, kompie czy telewizji. Nuda. Schemat.
W sumie miało być inaczej. Po tym jak Wiktoria nakryła mnie na bzykaniu młodszej koleżanki, postanowiłem skupić swoje erotyczne plany na jej osobie. Nie mogłem jednak zrobić tego w tym momencie. Dziewczyna wyjechała nieoczekiwanie z rodzicami do rodziny we Wrocławiu.
W oczekiwaniu na wiadomość od kolegów umilałem sobie czas krótkim, ale treściwym pornosem. Musiałem pozbyć się napięcia związanego z brakiem seksu. Im częściej go uprawiałem, tym bardziej mi go brakowało.
Gdy już zrobiłem sobie dobrze i leniwie rozciągnąłem się na łóżku, nagle ożyła moja komórka. Sms. Z początku myślałem, że to Adam lub Szymek, ale na ekranie wyświetlił się zupełnie nieznany mi numer.
"Chcę się z tobą spotkać. Czekam w samochodzie na rogu twojej ulicy za pół godziny. A."
Cóż, jak się rzekło Anastazja odpadała, poza tym nie jeździła autem. Jedyną osobą z imieniem na literę A, która mogła to napisać była Anita Grześkowiak. Byłem niezmiernie ciekaw tego spotkania. Nie liczyłem oczywiście na nagła zmianę jej zachowania i serdeczne powitanie, ale nie mogłem tam nie pójść. Zaintrygowała mnie. Odliczałem czas, nie mogąc się doczekać upłynięcia dwóch kwadransów.
Na ulicy poczułem się odrobinę niekomfortowo. Nigdzie nie mogłem dostrzec żółtego fiata 500. Jedynym samochodem w miejscu, gdzie miała czekać Anita była wysłużona skoda fabia. Gdy mignęły w niej światła zorientowałem się, że to, o ten samochód chodzi.
Podchodząc bliżej poznałem kobietę siedzącą za kierownicą. Tak jak myślałem była to pani Anita.
- Wsiadaj, przejedziemy się - zarządziła, otwierając drzwi. - I nie dziw się, to samochód mojej siostry.
Posłusznie wsunąłem się na siedzenie obok kierowcy. Byłem ciekaw gdzie mnie śliczna belferka wywiezie i jak szybko wybuchnie. O dziwo, przez pierwszych dziesięć minut jechaliśmy w milczeniu. Pani Anita sprytnie wymyśliła miejsce do rozmowy. Piętrowy parking przy galerii handlowej. Samochodów w piątkowy wieczór było tam naprawdę dużo. Nikt nie zwróci uwagi na kolejny, do tego stojący w samym rogu, ukryty w półcieniu.
Gdy silnik zamilkł anglistka przeszła natychmiast do rzeczy. Zaskoczyła mnie, jej głos był zadziwiająco spokojny.
- Michał, nie bawi mnie ta cała sytuacja między nami - stwierdziła. - Uważam, że powinniśmy odpuścić.
- Sorry, ale to nie ja zacząłem wojenkę. - Przypomniałem nauczycielce.
- Wiem, ale.. nie potrafię.. nie mogę ci powiedzieć...
- Czego?
- Ja... ja strasznie dziwnie się przy tobie czuję i... - ciężko szło pani Grześkowiak tłumaczenie tego, co ja doskonale wiedziałem. No może poza tym czemu tak mocno się broni. -... ale, to ty właśnie to wszystko zacząłeś. Po co była ta pisemna praca podszyta erotyzmem? Musiałeś mi to robić?
- To tylko zapisana kartka papieru, nie może jej pani zignorować?
- No... no właśnie nie.
- Jak wygląda pani propozycja?
- Posłuchaj, dam ci więcej luzu. Odpuszczę z Nastką - Piękne, sarnie oczy patrzyły na mnie z nadzieją. - Jesteście prawie dorośli, więc migdalcie się ile chcecie, byle nie było z tego wpadki i niepotrzebnej sensacji. Naprawdę pogodzę się z tym, ale ty też musisz mi odpuścić. Żadnych prowokacyjnych gestów i tekstów. Zero maślanych oczu i obłapiania wzrokiem. Po prostu normalność.
Tak to sobie wymyśliłaś paniusiu, pomyślałem. No cóż, wciąż jesteś moim numerem jeden. Najseksowniejszą laską na mojej liście. W związku z powyższym, mało na mnie działają twoje argumenty.
- Przykro mi pani Anito, ale nie mogę się zgodzić - odparłem po chwili milczenia. - Zbyt mi na pani zależy, abym poszedł na taki układ.
Nauczycielka w jednej chwili przeszła przemianę. Uaktywniła całą złość. Jej pięści opadły na mnie, trafiając w twarz i tors.
- Zależy ci! Ty nędzny mały erotomanie! Zrozum, że to nie zabawa! - Cedziła przez zęby. - Zniszczę cię! Zrozum smarkaczu, że tu idzie o coś więcej niż o głupiutką miłostkę ucznia do nauczycielki!
- O co więc chodzi? - spytałem, gdy już zdołałem odeprzeć atak.
- O to że..., o gówno! Wysiadaj!
- Zostawi mnie pani tu samego? Mam kawał do domu, a na dworze ciemno, zimno i deszcz. - Zmarkotniałem.
- A co mnie to obchodzi! Radź sobie i zapamiętaj. Kolejnej ugody nie zaproponuję! - Trzasnęła drzwiczkami, gdy wyszedłem z samochodu i odpaliła go w jeden chwili. Minutę potem stałem sam na parkingu, rozmyślając czym było to przedziwne spotkanie.
Wracając do domu dostałem kolejnego sms-a. Tym razem nadawca był mi doskonale znany. Pani dyrektor Bogna Ratkiewicz.
"Masz ochotę, skarbie na wieczór ze mną plus bonus?"
Ciśnienie lekko mi podskoczyło. Krew szybciej popłynęła w żyłach.
"Z tobą. Zawsze. Co za bonus?"
"Słodki jesteś. Bonus to niespodzianka. Podjedź autobusem do centrum Warszawy. Bądź o ósmej koło Sfinksa. Zabiorę cię stamtąd."
"Ok."
Jak widać moje plany szybko się wykrystalizowały. Wieczór z Bogną, która
najwyraźniej zerwała się spod kurateli męża, zapowiadał się wspaniale. Gnałem do domu jak szalony, żeby się wyrobić na właściwy autobus. Przedtem jeszcze przydałby się szybki prysznic.
***
Warszawa spowita była w noc, rozmigotaną setkami świateł. Mieszkając na peryferiach wielkiego miasta, z pewnym zaciekawieniem obserwowałem wieczorne życie metropolii. Piątek to dzień specyficzny. Tygodnia koniec i początek. Ulicami co chwilę przemykały grupki imprezowiczów. Zerkałem na zegarek, niecierpliwiąc się, ale cztery minuty po ósmej przy krawężniku zatrzymała się taksówka, a z jej okna wychyliła głowa Bogny.
- Jestem. Wskakuj raz dwa, bo tu niezbyt można stawać.
Wystrzeliłem jak z procy, pakując się do auta. Jakież było moje zdziwienie, gdy w środku odkryłem, że Bogna nie jest jedyną pasażerką. Obok niej siedziała kobieta w podobnym wieku co pani dyrektor. Podobnie jak ona atrakcyjna i zadbana. Obok kierowcy, z przodu samochodu, siedział niewiele starszy ode mnie chłopak, o sylwetce przypominającej bulteriera.
- Bonus niespodzianka to właśnie oni. Moja przyjaciółka Lidka i jej sympatyczny towarzysz... Fabian.
Poczułem zakłopotanie, pomieszane z ciekawością i podnieceniem. Wiedziałem, że obecność tych dwojga nie jest bez powodu.
- No, no Bogna zaskoczyłaś mnie tym razem - cicho wyznała Lidia. - Młodziutki, pyszny chłopak... mmm
Głos kobiety przeszedł w cichy pomruk. Poczułem jej dłonie na kroczu. Jeśli miałem jakieś wątpliwości, co do roli jaką mieli odegrać dzisiejszego wieczoru nowi znajomi, to prysły one w jednej chwili. Efekty uboczne mojej przypadłości były równie ekscytujące, co ona sama.
Taksówka po około dwudziestu minutach podjechała pod elegancki budynek mieszkalny. Nowoczesny design, wielkie szklane tafle okien, loggie i balkony. Nasze, a zwłaszcza napalonych mamusiek rozmowy były mało dwuznaczne. Taksówkarz patrzył na naszą czwórkę ze zgorszoną miną. Dwa w jednym. Potępienie i zazdrość.
Mieszkanie na przedostatnim, dziewiątym piętrze było bajeczne. Choć to Lidia miała do niego klucze, to na pewno nie było jej własnością. Od razu było to widać. Być może należało do kogoś z jej rodziny lub do znajomego. Nie przyszliśmy tu jednak podziwiać zamożności i gustu ewentualnych właścicieli.
Gdy tylko pozbyliśmy się wierzchnich ciuchów z głośników wypasionego sprzętu hi-fi popłynęła muzyka. Jakże inna od tej, do jakiej byłem przyzwyczajony. Nastrojowa, cichsza, pobudzająca zmysły. W połączeniu z delikatnym światłem gustownych kinkietów tworzyła odpowiednią atmosferę.
- Ten kierowca był nieznośnie ciekawski - westchnęła Lidia i przylgnęła ciałem do swojego mięśniaka. Oboje wzięli w posiadanie wielką skórzaną sofę.
Teraz, przy lepszym świetle i bez kurtek mogłem się bardziej im przyjrzeć. Stanowili wręcz podręcznikową parę dojrzałej i gorącej kobiety oraz młodszego od niej kochanka. Nie myliłem się oceniając, że Lidia była w podobnym wieku co moja pani dyrektor. Twarz kobiety, w przeciwieństwie do buzi Bogny była mnie naturalna. Chirurg się spisał, bo wyglądała świetnie, choć mnie jak zwykle raziły nieco zbyt pełne usta. Na szczęście, nie przesadnie. Przyjaciółka dyrektorki była też pulchniejsza, ale wciąż w taki sposób, który mógł się podobać. Pięknie wyrzeźbiony biust (nie zdziwiłbym się jak przez męża Bogny), dopasowany był rozmiarem do reszty figury Lidii. W sukience bez ramion i z głębokim dekoltem omal nie wylewał się na zewnątrz.
Fabian natomiast skojarzył mi się z jednocześnie z siłownią i salonem urody. Był doskonale zbudowany, choć nie przesadnie. Żaden tam zbir na koksie. Jednocześnie był zadbany niczym facet kochający inaczej. Wypolerowany łysy łeb, zadbane pazury, ciuchy niczym z katalogu dla Jamesa Bonda. Do tego pachniał jak drogeria. Kurwa, co ja tu robię, przyszło mi do głowy. Pasowałem tu jak wół do karety.
- Nie przejmuj się. Lidka lubi takich typów, a ja wolę ciebie - Szepnęła mu na ucho Bogna, jakby czytając w myślach. - Chodź, zatańcz ze mną!
Zeszliśmy z miękkiego dywanu i zaczęliśmy bujać w rytm płynącej muzyki. Usta Bogny zaraz odnalazły moje. Wtuleni, całowaliśmy się leniwie poruszając językami. Ciepłe wargi dyrektorki sprawiały, że kręciło mi się w głowie. Starając się nie sprawiać wrażenia zbyt niecierpliwego, odszukałem na plecach towarzyszki brzeg głębokiego dekoltu i wsunąłem pod niego dłoń. Czułem kształt pojawiających się krągłości. Byłem dokładnie w tym miejscu. gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
- Mmm, doskonały początek wieczoru - mruknęła mi do ucha Bogna, językiem przesuwając po małżowinie mojego ucha.
Dobrze, że zaciągnęła mnie do tańca, bo wtulony w nią mogłem jednak zerkać na boki. Przy innej zabawie mogłaby mieć pretensje, że zbyt mnie interesuje para na sofie. Nie potrafiłem się opanować, by ich nie podglądać. Lidka wolała chyba przechodzić szybciej do rzeczy, a może była bardziej nakręcona. Obydwoje z Fabianem mieli na sobie tylko bieliznę. On, potężnym torsem napierał na kochankę, pracując dłońmi nad tym, by uwolnić jej cycki od niewoli biustonosza. Gdy w końcu mu się udało, przez chwilę niemal zapomniałem, że niezwykły biust mam przed samym nosem. Fabianowi również dwa melony partnerki musiały się podobać. Pieścił je z namaszczeniem, nie żałując rąk ani języka.
Poczułem, że moje podniecenie rośnie w gwałtownym tempie. Dowód na to wpił się w ciało Bogny.
- Mam nadzieję, że ja też mam w tym udział - Zmysłowy głos pani dyrektor potrafił działać cuda. Przeciągnęła dłonią po moim kroczu.
- Przepraszam, ale to dla nie nowość - jęknąłem usprawiedliwiająco. Zauważyła, że zerkam na tamtych dwoje.
- Przestań się kajać! To normalne.
Była wyrozumiała i cudowna. Musiałem zatrzeć to kiepskie wrażenie. O dziwo, sprawnie uporałem się z zapięciem sukienki. Wolno osunęła się na podłogę. Musiałem to przyznać, Bogna biła na głowę swoją przyjaciółkę. Nie tylko urodą, ale także figurą i zmysłowością. Koronkowa bielizna, pończochy i szpilki jako dopełnienie jej ponętnego ciała robiły niesamowite wrażenie. Przeciągnąłem językiem po idealnych piersiach i dłońmi naparłem na pośladki.
- Już się natańczyłam - jęknęła Bogna i pociągnęła mnie w stronę drugiego pokoju.
Za jego progiem wyskoczyłem z ubrania, pozbywając się od razu wszystkiego. Nie ma sensu w pieszczeniu się z gatkami, skoro i tak zaraz podzielą los reszty ciuchów.
- Spieszysz się do mnie, to dobrze - Uwodziła głosem dyrektorka.
Pokój w którym wylądowaliśmy okazał się sypialnią, ewentualnie miejscem do niegrzecznych zabaw. Centralną jego cześć zajmowało wielkie niczym lotnisko łoże. Nad nim, na suficie znajdowało się tak samo duże lustro. Istny plac zabaw.
Bogna ułożyła się wygodnie na środku mega wyrka. Zanim zameldowałem się koło niej, ściągnęła figi i biustonosz. Znajoma, zaczerwieniona bruzda wywołała we mnie kolejną falę żądzy. Niczym pies Pluto, z wywalonym jęzorem zapadłem się między uda partnerki, spijając z nabrzmiałego sromu lepką wilgoć. Palce jednej dłoni zanurzyłem w miękkości norki, wspomagając pieszczotę języka. Drugą ręką odszukałem jeden z cycków i skupiłem się na sterczącym sutku. Szybko wprowadziłem kochankę w stan rozkosznego upojenia. Lawirowała ciałem między jedną a drugą pieszczotą, pojękując zmysłowo. Dziś, każda porcja podniecenia była większa, co zapewne miało związek z widokiem w szklanej tafli, nad naszymi głowami. Odgłosy dochodzące zza ściany świadczyły o tym, że Lidka i Fabian nieco nas wyprzedzili. Przyjaciółka, była zdecydowanie głośniejsza niż moja towarzyszka.
Jeszcze przez chwilę pieściłem Bognę, doprowadzając ją do wrzenia. Wkrótce poczułem, że stara się opleść mnie mocniej nogami i podciągnąć do góry. Zrozumiałem zaproszenie. Przesunąłem się do przodu, podnosząc lekko tyłek. Bez problemu odszukałem cipkę i wszedłem w nią pewnie. W jednej chwili zacisnęła się na moim fiucie. Jak zwykle w takim momencie przeszyła mnie dzika rozkosz. Starając się tonować tempo, zacząłem pieprzyć dyrektorkę. Po pierwszych pchnięciach zarzuciła mi nogi na plecy, więżąc w drapieżnym uścisku. Dłonie zanurzyła w mojej czuprynie, mierzwiąc ją niczym pluszową maskotkę.
- Michałku nie żałuj sobie - jęknęła. - Pieprz mnie mocniej.
Zwiększyłem tempo i moc pchnięć. Taka seks maszyna jak Bogna potrzebowała silniejszych doznań. Jebałem więc jak natchniony, zdając sobie sprawę, że możemy zostać zweryfikowani przez pozostałą dwójkę. Moja MILF wydawała z siebie całą gamę przeróżnych dźwięków. Większość z nich doprowadzała mnie do szaleństwa. Liczyłem na to, że Bogna jak zwykle szybko osiągnie szczyt, bo inaczej ja zrobię to przed czasem.
Nie zawiodłem się. Ciało dyrektorki zaczęło wysyłać sygnały o zbliżającym się finale. Ruchy kobiety stały się bardziej nieregularne i gwałtowne. Zdjęła dłonie z mojej głowy i zacisnęła pięści na prześcieradle. Jęcząc głucho, rozpoczęła ostatni etap spełnienia.
- O kurwa! - wyrwało się Bognie. Poznałem ją już od tej strony, ale podziałało to na mnie jak poprzednim razem.
Przyspieszyłem po raz kolejny. Wkładałem całą swoją energię w następne pchnięcia. Gdy Bogna prężąc się w ekstatycznym uniesieniu poddała się orgazmowi, ja wciąż wbijałem w nią kutasa.
Byłem nakręcony i przepełniony żądzą. Pomimo tego zdołałem dostrzec, że od paru chwil nie jesteśmy w pokoju sami. Obok nas, oparta o ścianę stała naga Lidia. Twarz kobiety zdradzała ogromne emocje, w oczach czaiło się szaleństwo. Obserwowała nas i bez skrepowania robiła sobie dobrze. Stojąc w lekkim rozkroku, jedną dłonią pieściła cipkę, drugą natomiast zaciskała na piersi.
Dla mnie był to kolejny stymulujący element. Kamyczek do lawiny, która miała za chwilę nadejść. Jeszce kilka silnych pchnięć i ją poczułem. Gorące szaleństwo ekstazy wypełniło moje ciało. Wiedziałem, że Bogna bierze pigułki i nie ma nic przeciwko kończeniu w jej wnętrzu, ale czując na sobie wzrok Lidii, chciałem bardziej efektownego zakończenia. Wyszedłem z kochanki i wydostałem z łapczywych objęć. Pani dyrektor przytomnie złapała trzon kutasa i wprawnymi ruchami uwolniła wzburzoną falę. Orgazm eksplodował we mnie z wielką mocą. Sperma pokryła perlistymi cętkami brzuch, piersi, a nawet odrobinę twarz Bogny. Zachwyt w oczach stojącej z boku Lidii był wystarczającą oceną.
Emocje towarzyszące tej zabawie pozbawiły mnie na parę minut ochoty na cokolwiek. Zawładnął mną leniwy, rozkoszny błogostan. Gdy świadomość wróciła byłem sam w wielkim łożu. Na miękkich nogach ruszyłem w głąb apartamentu. W salonie ujrzałem niecodzienny widok. Na skórzanej sofie leżały Bogna, a na niej oparta Lidka. Obydwie były nagie, a moja partnerka pieściła leniwie piersi przyjaciółki. Tymczasem naprzeciwko sofy stał ustawiony fotel, na którym siedział goły jak go Bozia stworzyła Fabian. Jego fiut sterczał niczym lufa armaty między stopami Lidki, która nimi poruszała z wprawą pieszcząc mężczyznę.
- Ooo, jest nasz młody bóg - przywitała mnie przyjaciółka Bogny. - Dołączysz do nas?
Byłem wypruty po wcześniejszym spektaklu, ale erotyczny obraz był bardzo zachęcający. Nie bez problemu znalazłem sobie miejsce na brzegu sofy i dostosowując się do leniwego tempa pozostałej trójki, zacząłem gładzić cycki Bogny. Ona odwdzięczyła się, wolną ręką pieszcząc mojego kutasa.
- Nie zapominaj też o mnie - poprosiła Lidka.
Przełknąłem z trudem ślinę w rozpalonym gardle. Bogna z przyjaciółką nie pierwszy raz zapewne grały w taką grę. Odważnie zagarnąłem półkulę piersi Lidii. Po chwili bez problemu pieściłem obydwie kobiety na przemian.
Gdy poczuliśmy się znudzeni tą figurą erotyczną, przeszliśmy w kolejny etap. Obaj z Fabianem usiedliśmy na sofie, a panie zajęły strategiczne pozycje przed nami. Obie były doświadczone i doskonałe w oralnych pieszczotach. Palce, dłonie i usta Bogny wyczyniały cuda z moim fiutem. To samo mógł powiedzieć Fabian o swojej partnerce. Napięcie rosło. Budziły się na nowo wygasłe żądze.
Wreszcie stało się to. co chodziło po mojej głowie od początku tej grupowej schadzki. Panie zamieniły się miejscami. Usta Lidii były równie ciepłe i chętne co mojej pani dyrektor. Jednak świadomość, że to nie Bogna tylko kobieta, której jeszcze kilka godzin temu zupełnie nie znałem uderzyła we mnie z wielką mocą. Podniecenie rosło, a wraz z nim twardniał i rósł mój członek.
Gdy obydwaj z Fabianem zostaliśmy urobieni do dostatecznie twardej konsystencji, kobiety przeszły do konkretniejszych działań. Dosiadły nas wyraźnie zadowolone z rozwoju sytuacji. Obydwie były zwrócone do nas plecami. Fabian trzymał swoją partnerkę za biodra, ja Bognę objąłem i pieściłem jej piersi. Nigdy nie było mi tego dość. Tak czy tak, panie tańcząc na nas doprowadzały się do szaleństwa kolejnej ekstazy. Czułem wielkie podniecenie. Mózg wibrował falami rozkoszy. Ciałem targały magiczne dreszcze.
Wszystkie doznania się wzmogły, gdy przyjaciółki zamieniły się miejscami. Lidka była dla mnie nowością. Gdy ona bujała się na moim fiucie, badałem każdy szczegół jej ciała, który miałem w zasięgu rąk. Dorodne wzgórza piesi, gładkość skóry na plecach czy brzuchu, a także krągłość pełnych bioder. Przed wszystkim jednak badałem każdym poruszeniem kutasa miękkie wnętrze lidkowej norki. Nic a nic, nie przeszkadzało mi, że tuż obok Fabian pieprzy Bognę, co sądząc po ich minach, sprawiało im mnóstwo przyjemności. Pani dyrektor spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, lekko mrużąc oczy.
- Jesteś wspaniały - Bezgłośnie wyznała.
Tak też się czułem. Włączyła mi się ponownie opcja bożka seksu. Poczułem moc i zsunąłem Lidię z kolan. Przez chwilę była zaskoczona, ale, gdy odwróciłem ja tyłem do siebie i lekko pchnąłem na sofę, mruknęła zadowolona.
- Chłopak jest świetny.
Oparła się rękami na oparciu kanapy, wypinając zadek. Wilgotna, nabrzmiała cipka czekała między rozchylonymi udami na mojego fiuta. Od razu przyjęła go całego. Lidka szybko dopasowała rytm do moich pchnięć i przeszliśmy w fazę ostrego rżnięcia. Fabian dalej posuwał Bognę na siedząco.
Panie były coraz bardziej podniecone, czemu dawały wyraz coraz głośniejszymi i częstszymi jękami. Salon wypełnił się dzikimi odgłosami. Lidia pierwsza zaczęła szczytować. Orgazm usztywnił jej ciało, osunęła się na sofę dysząc ciężko i zapadła w ekstazę.
Ująłem członka w dłoń i robiąc sobie dobrze obserwowałem Bognę z Fabianem. Pani dyrektor wzrok miała już zamglony i wypisaną na twarzy pełną gotowość do spełnienia. Znałem te objawy doskonale. Fabian też to wyczuł. Mocniej zacisnął dłonie na talii kochanki i zmusił do szybszej pracy biodrami. Głębsze doznania sprawiły, że Bogna w jednej chwili stała się bombą. Wyginając ciało w łuk, eksplodowała rozkoszą. Widok był naprawdę nieziemski.
Nasze kochanki szybko ochłonęły. Klęknęły obok siebie na niemożliwie puszystym dywanie i zabrały się do naszych fiutów. Bogna zajęła się mną, a Lidka swoim partnerem. Scena niczym z rasowego pornosa działała na zmysły. Doprowadzenie nas do orgazmu nie trwało zbyt długo.
Fabian poczuł pierwszy nadchodzący finał. Zacisnął zęby i stęknął.
- Zajebiście!
Mało przytomnym wzrokiem spojrzał na mnie i uśmiechnął jak samiec do samca. Byliśmy jak dwaj pieprzeni zdobywcy.
- Młody dawaj!
Nie musiał mnie mobilizować. Fala rozkoszy w moim ciele szukała właśnie ujścia. Niemal w jednym czasie wystrzeliliśmy salwą spermy w kierunku naszych kochanek. Smugi soczystego dowodu spełnienia pokryły twarze Bogny i Lidii. Dopiero teraz cała nasza czwórka poczuła, że dzieło zostało ukończone.
Czułem euforię i miałem nadzieję, że ta noc jeszcze się nie kończy, ale nie do końca było tak jak to sobie wyobraziłem. Bez niepotrzebnego skrepowania, na golasa zjedliśmy bardzo późną kolację. Nie szczędziliśmy sobie przy tym drobnych pieszczot, ale do następnego bzykania już nie doszło. Bogna wykąpała się ze mną, a Lidka ze swoim Fabianem, a potem zamówiliśmy taksówki. Oni pojechali w swoją stronę jedną, ja z Bogną wróciliśmy na nasze peryferie. Oczywiście przezornie zatrzymaliśmy się z dala od naszych domów.
Chowając się w cieniu budynku dworca pocałowałem moją cudowną panią dyrektor.
- Dziękuję - szepnąłem, gdy już wyjąłem język z jej ust.
- Nigdy w życiu nie planowałam przygody z uczniem swojej szkoły - wyznała rozanielona. - Jesteś czymś zaskakującym, nieoczekiwanym i... ekscytującym. To ja ci dziękuję, Michał.
- Polecam się na przyszłość pani dyrektor. - Ukłoniłem się teatralnie. - I dziękuję za Wiktorię.
- Nie ma sprawy. Oprócz tego, że ją zbałamucisz, czego jestem pewna na sto procent, postaraj się, by z waszej współpracy wynikło coś konkretnego. - Puściła mi oczko. - Śpij dobrze, mój młody kochanku.
- Pa, królowo.
Rozeszliśmy się szybko, Powinienem ją odprowadzić, ale nie chciała. Pomimo późnej pory, ktoś mógł nas zobaczyć razem. To nie byłoby wskazane.
c.d.n....
Dodaj komentarz