Przypadek Michała cz.XXXIV

Przypadek Michała cz.XXXIV*****

"... Znany biznesmen, Lucjan B., radny i polityk, członek jednej z trzech największych  partii w kraju w dniu dzisiejszym został osadzony w areszcie. Ciąży na nim wiele zarzutów, między innymi udział w grupie przestępczej, korupcja, łapówkarstwo, oszustwa podatkowe, malwersacje. To tylko cześć z długiej listy przewinień, których dokonał w zmowie z innymi lokalnymi politykami i biznesmenami Jackiem  C. i Dariuszem Z. Ta trójka od wielu lat rządziła w podwarszawskim M., czerpiąc nielegalne zyski z oszustw i ustawianych przetargów. W aferę zamieszani są również inni współpracownicy tej nie świętej trójcy, między innymi kurator jednej ze szkół Marzena T.  
Wydaje się, że w związku z pojawieniem się w mediach twardych dowodów w postaci nagrań i dokumentów, trudno będzie podejrzanym oczyścić się z zarzutów. Już na tym etapie wydaje się, że opinia publiczna wydała wyrok skazujący. Może o tym świadczyć fakt, że niedawni towarzysze partyjni i biznesowi partnerzy odcinają się od oskarżonych o liczne przestępstwa osób. Przyszłość zamieszanych w tą aferę rysuje się raczej w ciemnych barwach."  

Tak mniej więcej prezentował się pierwsze newsy w radiu i telewizji kilka dni temu. Aresztowanie Banasia było skutkiem wcześniej rozpętanej gówno-burzy. Fekalia wybiły z energią przebudzonego, wściekłego gejzera, rozlewając się niczym dopływy Amazonki.  

Skala zjawiska mnie przytłoczyła.  

Kiedy cześć materiałów z tajnego archiwum Banasia pojawiła się w przestrzeni publicznej, media lokalne, także te większego formatu, dostały amoku. Wredny Lucjan i jego towarzysze zagościli w nich na dłużej. Ci, którzy byli po tej samej stronie politycznej barykady odcinali się od zgniłych jaj, a przeciwnicy używali sobie ile wlezie, wykorzystując olbrzymi potencjał jak niosło za sobą nieoczekiwane potknięcie trzech polityków.

Jak na razie wszystko zdawało się układać po mojej myśli. Nikt, w żaden sposób nie wiązał mnie z tą aferą. Przyznaję jednak, że wystraszył mnie rozgłos oraz siła kataklizmu. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak byłem głupio pewny siebie. Co ja sobie, kurwa jego mać, myślałem! Poprzedni numer jaki odwaliłem Banasiowi wypaczył moje postrzeganie rzeczywistości. Tylko, że tam brudną robotę odwalili za mnie Chrobry i jego kumple. Tymczasem ja sam byłem pieprzonym maturzystą! Żaden ze mnie tropiciel afer, ani dziennikarz śledczy! Na prześladowcę wrednych cwaniaków też się nie pisałem. Po jaką więc cholerę zabrnąłem w takie szambo?! Odpowiedź znałem, ale czy powody uzasadniały ten bajzel?  

Byłem młodym chłopakiem. Nie tak dawno, grzecznym i niewinnym jak świeżo narodzona owieczka, na górskiej łące. Nie powinienem babrać się w takim łajnie. Nawet nie chciałem sobie wyobrażać co by się stało, gdyby ktokolwiek dowiedział się, że stoję za wywołaniem całej afery. Na sto procent skończyłbym marnie. Śledziłem doniesienia z kupą w majtkach, drżąc z obawy, czy przestanę być anonimowy.

Jak do tej pory, tak było.  

Paradoksalnie, pomógł mi, nieświadomy niczego Lucjan Banaś. W materiałach, które zgromadził duża część była zredagowana w sposób, który winą za przekręty obarczał Zajdla, Cichockiego czy nawet Marzenę Tracz. Cwaniak, pewnie szykował sobie koło ratunkowe. Skorzystałem z tego, wysyłając do lokalnej gazety właśnie te spreparowane dane. Oczywiście zachowałem wszelkie środki ostrożności. Najpierw, ciemną nocą, wrzuciłem zwykły list do skrzynki  pocztowej. Takich przesyłek nikt nie rejestruje, jeśli nie zaadresujesz koperty, nie ma możliwości ustalenia nadawcy. Przesadą może było, że obchodziłem się z tym listem w gumowych rękawiczkach, ale byłem zadowolony, ze swojej ostrożności. Adresatami tej korespondencji byli dziennikarze z lokalnej gazety, znanej z krytyki miejskich władz. Przekazałem im instrukcję, którego dnia oraz w jakim miejscu znajdą pendrive'a z sensacyjnymi materiałami. Nie byłem pewien, czy od razu potraktują tajemniczą propozycję poważnie, więc byłem gotów wysyłać kolejne przesyłki do skutku. O dziwo, pierwszy raz wystarczył. Czyżby lokalne media cierpiały na brak dobrych tematów?  Gdy nadeszła pora, wysłali w wyznaczone miejsce pracowników. Tu również byłem ostrożny, obserwując z ukrycia jak podejmują ze skrytki nośnik.  

W ten sposób świat dowiedział się jacy źli ludzie stąpają po okolicznej ziemi. Jak rzekłem, była to wersja, według której ojciec Laury o sprawie wiedział, ale nie bawił w brzydkie rzeczy, a jeśli już to pod dużym przymusem. Został skrzywdzony, zmuszony do przekrętów oraz podłości przez trzy razy gorszych towarzyszy. Brudne interesy, przekręty na większą i mniejszą skalę, syfy. Cały ten szlam wynurzył się, śmierdząc na kosmiczną odległość. Na rewelacje męża Anny odpowiedzieli od razy oskarżani przez niego przyjaciele. Zadziałała ludzka natura oraz instynkt obronny. Ci, którzy dopiero co szli ramię w ramię, od teraz stali się wrogami Banasia. Broniąc się przed umiejętnie spreparowanymi oskarżeniami, dzielili się z mediami swoim spojrzeniem na aferę. O dziwo, były one spójne i zgodne w jednym. Szefem produkcji fabryki przekrętów był Lucjan Banaś. Mieli na to również dowody, co sprawiło, że znalazł się z nimi w tej samej, czarnej dupie. Równie głęboko. Nie, przepraszam, znacznie głębiej.  

Drżąc z obawy, jednocześnie próbowałem sobie wyobrazić jak musiał być teraz wściekły. Byłem pewien, że oddałby naprawdę dużo, aby się dowiedzieć kto wpakował go w tak poważne tarapaty. Z tego powodu, ograniczyłem się do biernego obserwowania sytuacji. Przyczaiłem się starając się stopić ze zwykłym, pozbawionym sensacji światem Nie chciałem robić zamieszania, które mogłoby wskazać mnie jako osobę, która sprzedała mediom śmierdzące rewelacje. Doskonale w roli bezpiecznego azylu sprawdzał się dom. Byłem wdzięczny światu, bogom czy losowi za świetnych rodziców. Byłem dużym, dorosłym już facetem, ale ich obecność, normalność i ciepło działały niczym balsam na moje skołatane nerwy. Grzecznie wracałem ze szkoły, od razu po zajęciach, zawiesiłem kontakty z kochankami, wykorzystując ten czas na naukę, którą mocno zaniedbałem. Jakby nie było czekała mnie matura. Pozwalało mi to oderwać się nieco od rozmyślań o ewentualnych konsekwencjach moich czynów. Martwiłem się trochę, że za parę dni rodzice wyjadą do kuzynów w Trójmieście, a ja pozostanę sam ze swoimi lękami. Obsrany ze strachu, czekałem jak rozwinie się sytuacja.  

Jak rzekłem, dookoła mnie było mnóstwo łajna.  

Martwiłem się również tym, że nie tylko ja wiedziałem, o planie dogryzienia wrednemu Lucjanowi. Na całe szczęście, wszyscy ci, którzy mogliby rzucić chociaż cień podejrzenia na mnie, milczeli. Młody Stelmach z Karoliną nie cierpieli Banasia bardziej niż ja czy Anna. Myślę, że mieli niezły fun z zamieszania wokół ujawnionych, brzydkich faktów. Była modelka natomiast liczyła, że uwolni się od toksycznego małżonka, a do tego była pod wpływem mojego daru. Kiedy okazało się, że mąż był mózgiem wszystkich przekrętów, wydała oświadczenie, że nie miała pojęcia o jego interesach. Przy okazji wspomniała, że prywatnie od dłuższego czasu nie układało im się najlepiej, odcinając się od aferzysty. Po czym zamilkła, zaszywając się na swoim ranczu. Zadzwoniła do mnie dwa razy, z jakiegoś stacjonarnego telefonu, pytając jak się mam i zapewniając, że potwornie tęskni. Chwilowo jednak, nie garnąłem się do spotkań z panią Banaś. Co do innych, Natalia była zbyt lojalna wobec szefowej i podobnie jak ona zauroczona moją osobą, by zrobić nam jakąkolwiek krzywdę. Spacji natomiast byłem pewny  bardziej niż siebie samego. Jeśli ktoś mógł mieć jeszcze jakieś podejrzenie, że przyczyniłem się do tragedii skorumpowanego radnego, to wiedział zbyt mało, żeby móc mnie z nią powiązać. Z jakichkolwiek powodów ludzie milczeli, sprawa toczyła się według pasującego mi scenariusza, co pasowało mi jak cholera. Najsłabszym ogniwem w tej układance była Laura, z którą musiałem rozegrać wszystko bardzo umiejętnie. Dzięki młodemu Stelmachowi miałem narzędzia, żeby tak się stało.

W drugim tygodniu medialnej zawieruchy uznałem, że pora rozmówić się z córką skompromitowanego radnego.  

Spotkaliśmy się na totalnym odludziu. Pożyczyłem od rodziców samochód, żeby dojechać do wiecznie pustego parkingu przy lesie, ulokowanego między przystankami, na trasie przejazdu autobusu. Gdy córka radnego wsiadła do auta, przywitaliśmy się chłodno, po czym pokazałem jej przegrany filmik, zdobyty dzięki uprzejmości Sebastiana Stelmacha. Pięknie na nim było widać, jak wyciąga z sejfu ojca laptopa i dokumenty. Zrobiłem to, żeby mieć lepszą pozycję negocjacyjną i uniknąć docinek oraz agresji. Udało mi się doskonale, zacisnęła usta i zamilkła. Po prezentacji pojechaliśmy do niewielkiego hotelu na obrzeżach Warszawy. Całą drogę milczeliśmy zerkając na siebie spode łbów. Obserwując dziewczynę, stwierdziłem w duchu, że dawno nie widziałem jej w tak złej formie. Po prawdzie, to nie przypominałem sobie, aby kiedykolwiek w takiej była. Gdy już znaleźliśmy się w hotelowym pokoju, marny wygląd Laury skłonił mnie do zadania dziewczynie pytania, o które bym się w kontekście jej osoby nie podejrzewał.  

- Jak się trzymasz? Dajesz radę? - Zmartwienie w moim głosie, zaskoczyło mnie totalnie. - Pytam, bo słabo wyglądasz.

- Wsadź sobie gdzieś swoją troskę! - odburknęła córka Banasia. Jej gniew był jednak stłumiony, zupełnie odmienny od tego, który znałem. - Jesteś...

Machnąłem dłonią, przerywając wywód rozmówczyni. Nie chciałem, żeby wybrzmiały w przestrzeni słowa, których można by użyć przeciwko mojej osobie. Przynajmniej dokąd się nie zabezpieczę. Postanowiłem wziąć przykład z pewnego młodego aktora.

- Zanim zaczniemy właściwe rozmowy, proponuje żebyś wybebeszyła swoją torebkę, a potem oboje wyłączymy i odłożymy na bok telefony.  

Laura mruknęła coś pod nosem, ale zrobiła to, co powiedziałem. Dopiero moja kolejna propozycja wzbudziła w niej żarliwy sprzeciw.  

- Teraz pora żebyśmy się rozebrali - wypaliłem.

- Pojebało cię Wanat! - Ton głosu Laury przybrał znane mi odcienie agresywnej wyższości. - To, że posuwasz laski, które normalnie nie powinny chcieć z tobą nawet delikatnie flirtować, nie oznacza, że pokażę ci gołą dupę!

- Cóż... jeśli ta rozmowa ma się odbyć, będziesz musiała - oznajmiłem spokojnie, śmiejąc się w duchu. - I nie myśl sobie, że mnie to kręci. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Natomiast pewność, że nie ukrywasz jakiś nagrywających urządzeń w majtach już tak. Zatem...

- Jesteś zboczonym świrem! - wydusiła ze złością Laura, patrząc jak zaczynam zrzucać z siebie ubranie. - Niedoczekanie, żebym się rozebrała przed tobą!

- Rozumiem, że się krępujesz - odparłem, przerywając rozbieranie. Zatrzymałem dłoń na rozpiętym rozporku spodni. Od pasa w górę byłem nagi. - Mnie jest łatwiej, bo widziałaś film z moim udziałem, w którym występuję jak mnie Bozia stworzyła. Upieram się jednak, albo się rozbierasz, albo straciliśmy czas i wracamy na chaty niedogadani.

- Kurwa! Tobie totalnie odjebało! - Zmierzyła mnie wrogo. - To ja powinnam stawiać warunki, chciałam ci przypomnieć...

- Pozwól, że wejdę ci w słowo, księżniczko. - Przerwałem jej z satysfakcją. - Dlatego tu jesteśmy, że rzeczywistość odrobinę się zmieniła. I doskonale o tym wiesz, w przeciwnym razie nie przyjeżdżałabyś z powodu mojej sugestii. Gdyby było jak jeszcze niedawno, olałabyś mnie i wnerwiała się, że nie spełniam twoich żądań. Popraw mnie, jeśli się mylę.

- Wanat, jak ty mnie potrafisz wkurwić - Laura zacisnęła ze złości usta.  

- To twoja odpowiedź - spytałem. - Rozumiem, że zgadzasz się z moim osądem obecnej sytuacji?

- Pieprz się!

- Przed tobą nie muszę udawać, bardzo to lubię - prychnąłem. - Jednak nie w takich okolicznościach i przede wszystkim... nie z tobą. Mógłbym tak jeszcze godzinami kontynuować naszą błyskotliwą konwersację, ale, jak to mówią, czas to pieniądz. Nie chcę go tracić na nic nie wnoszące gadki. Mów jak będzie? Zdzierżysz małą chwilę na golasa przede mną czy dajemy sobie spokój z dalszą rozmową?

- Ty gnoju, ty... pieprzony zboku! - syknęła Laura niczym wściekła żmija. Z satysfakcją dostrzegłem jednak, że zabiera się, za ściąganie ciuchów. - To jakaś chora akcja!  

- Eee tam, od razu chora - skwitowałem ją, zabierając się za ściąganie spodni i slipów. - Mamy dwudziesty pierwszy wiek, świat idzie do przodu, ludzie są coraz bardziej otwarci i...

- Zamknij się, debilu! - Przerwała mi Laura, zła jak podrażniony szerszeń. Zdjęła bluzkę, zostawiając biustonosz i nerwowo szarpała guziki i suwak spodni, nie mogąc sobie z nimi poradzić.  

- Pomóc ci? - spytałem kpiąco. Stałem w samych gaciach, czekając z całkowitym negliżem na to co zrobi córka Banasia.

W odpowiedzi ujrzałem uniesiony środkowy palec dziewczyny. Wyraźnie źle się czuła w tej sytuacji. Pomimo tego, po chwili stanęła przede mną naga jak gwiazda magazynów dla dorosłych. Niezgrabnie i mało skutecznie próbowała zasłonić najbardziej wstydliwe miejsca, ale zwyczajnie zabrakło jej rąk. Nie była ośmiornicą, więc skupiła się na zakryciu łona i krocza. Pomimo tego, zdążyłem wypatrzeć wąski pasek krótko przystrzyżonych włosków. Biorąc ze mnie przykład, obróciła się, aby udowodnić, że nic nie ma na ciele, co by mogło zarejestrować naszą rozmowę. Z satysfakcją dostrzegłem rumieńce wstydu na jej policzkach. Nie litowałem się, zasłużyła na dużo większe upokorzenie.  

Jednocześnie poczułem znajome mrowienie w jądrach. Fiut ożywił się nieznacznie, co wychwyciła Laura, zezując w jego stronę. Mogłem Banasiównej nie lubić, ale musiałem w duchu przyznać, że była atrakcyjna. Zgrabna, zaokrąglona odpowiednio, tam gdzie płeć piękna być powinna. Jej piersi, tyłek i cała figura robiły wrażenie. Przez ułamek sekundy przyszedł mi do głowy pomysł, że mogłaby być częścią mojego haremu. Natychmiast się jednak skarciłem w myślach. Przecież to była Laura Banaś! Chyba mi się styki w mózgu przegrzały?!

Zanim pospiesznie zaczęła się na powrót ubierać, dostrzegłem na przedramionach i plecach dziewczyny kilka sinawych śladów.  

- Te siniaki to od wpadania na ścianę? - spytałem, nie chcąc zadawać tego pytania wprost. Raczej znałem odpowiedź i pomimo, że nie lubiłem Laury, to przez moment zrobiło mi się jej żal.

- O co ci chodzi? - odpowiedziała pytaniem, wyraźnie zmieszana.  

- Chcę okazać minimum empatii - odparłem, z wykrzywioną miną.

- To nie chciej! - mruknęła rozeźlona. - Nie ma takiej potrzeby.  

- Ok, jak chcesz. - Potaknąłem. - Skoro grę wstępną mamy za sobą, przejdźmy do rzeczy. Powiedz jak tam rodzinna atmosfera?

- Odwal się! Nic ci do tego! - odpowiedziała naburmuszona Laura. Wyraźnie nie była sobą. - Sam doprowadziłeś do tego syfu, a teraz się nabijasz! Posrany psychopata!

- Poważnie myślisz, że to ja stoję za upadkiem twojego starego? - żachnąłem się oburzony. Grałem swoją rolę, chroniąc własny tyłek.  

- A niby kto inny?!  

- Ogarnij się, proszę. - Wzruszyłem ramionami. - Chodzimy do liceum, za niedługo będziemy zdawać maturę. Za kogo ty mnie masz? Za Jamesa Bonda, agenta tajnych służb czy innego intryganta?  

- Casanovą też nie jesteś, a pieprzysz dojrzałe, bogate mamuśki i ich córki - skwitowała mnie Laura.  

- Słusznie, ale to co innego, nie uważasz - przyznałem. - Inna skala konsekwencji.  

- To co, nie ty narobiłeś tego gówna? - Laura spojrzała na mnie pytająco.

- Absolutnie. Nie mam z tym nic wspólnego - skłamałem gładko.  

- To co się stało?

- Przebrała się miarka - oznajmiłem. - Twojemu ojcu długo udawały się szwindle, aż w końcu coś nie zagrało. Wcześniej czy później, zawsze się tak kończy.

- Uhm... - bąknęła niewyraźnie w odpowiedzi Laura. Najwyraźniej, nie miała kontrargumentów.  

- Ma to jednak wpływ na naszą sytuację. - Ciągnąłem niewzruszenie temat. - Mocno ją zmienia. Jak zauważyłaś jestem w posiadaniu filmu, na którym wyraźnie widać jak dobierasz się do materiałów ojca. Myślę, że wiesz jak się u mnie znalazł. Swoją drogą, może to cię w końcu przekona, że obiekt twoich westchnień nie odwzajemnia uczucia, którym go darzysz.

- Bydlak!

- Ja czy on?  

- Obydwaj.

- Cóż, rozumiem twoje rozgoryczenie - oświadczyłem. - Wracając zaś do sedna. Ten film zmienia optykę naszych relacji. Już nie masz nade mną przewagi. Brak ci argumentów, aby zmusić mnie do czegokolwiek. Oczywiście możesz przekonywać wszystkich dookoła, że to co wyciągasz z sejfu, to twoje stare rysunki z przedszkola, które tatuś trzymała tam na pamiątkę, ale  każdy ci uwierzy, to już inna sprawa. Przede wszystkim czy ojciec spojrzy na sprawę ze zrozumieniem. Ciekawe co? Ujmę więc to najprościej jak można. Ty ujawniasz swój film, a ja najadam się nieco wstydu, trochę rozczaruję rodziców, ale też co niektórzy może mi pozazdroszczą. Zwłaszcza faceci. W końcu, kto by tak  nie chciał. Jeśli ja natomiast pokażę wszem i wobec swoje nagranie, cóż... przydarzy ci się wielkie gówno. Dlatego proponuję, usuń to nagranie i jego kopie, a ja zapomnę, że mam w ogóle jakiś film z tobą w roli głównej.  

- A ty nie zniszczysz nagrania? - spytała Laura.  

- Cóż, chyba nie - odparłem. - Nie mam pewności, że pozbędziesz się każdej kopii tej seks taśmy. Muszę mieć zabezpieczenie. Uwierz mi jednak, że nie użyję swojego nagrania, jeśli zgodzisz się na zawieszenie broni.  

- Cwany z ciebie gnój. - wyszeptała Laura.  

- Jeśli już, to ty mnie takiego stworzyłaś - oświadczyłem chłodno. - Ja się tylko bronię. Mówiłem ci, żebyś nie bawiła się tak brzydko. Jak to mówią, gdzie drwa rąbią tam wióry lecą.  

- Sukinsyn!

- Strasznie się zrobiłaś lakoniczna - stwierdziłem z przekąsem. – Pozwolę sobie wrócić do tematu. W domku się nie układa ostatnio, prawda? Dobrze zgaduję?

W odpowiedzi Laura rzuciła się na mnie, okładając pięściami. Wielkiej krzywdy mi nie wyrządziła, ale zaskoczyła mnie i dopiero po chwili przerwałem napaść, unieruchamiając dłonie dziewczyny.  

- Oszalałaś, idiotko? - wydyszałem ze złości, po czym zamilkłem. Dostrzegłem łzy w oczach Laury. Próbowała się powstrzymywać, ale z miernym skutkiem. Drżąc, odwróciła głowę, zawstydzona swoją słabością. - Próbujesz mnie złapać na litość? Ty i łzy? Co jest?

- Gówno! - płaczliwie odpowiedziała Laura, ocierając mokre od łez policzki.

- Moja ulubiona odpowiedź - prychnąłem. - Powiesz o co chodzi czy niekoniecznie?

- Nie mam potrzeby zwierzać się akurat tobie - mruknęła, opadając na pobliski fotel.  

- Jak chcesz - przytaknąłem, siadając obok na drugim fotelu. Zapadła krępująca cisza, którą przerwał dzwonek mojego telefonu. Zerknąłem na wyświetlacz i oznajmiłem. - To mama. Wyjdę na chwilę pogadać, a ty przygotuj sobie odpowiedź na moją propozycję.    

Wyszedłem z hotelowego pokoju na korytarz. Mama prosiła, żebym wracając wstąpił do sklepu, kupić kilka rzeczy na ciasto. Właściwie na kilka, bo nie potrafiła poprzestać na jednym, gdy spodziewaliśmy się gości. Konspiracyjnym tonem zdradziła mi, że ktoś do nas przyjedzie, bardzo się przy tym ciesząc. Rozbawiła mnie swoim zachowaniem. Wiem, że mojej siostruni dawno nie było w domu, ale, żeby aż tak się cieszyć na przyjazd dorosłego dzieciaka. Moja rodzicielka potrafiła być niepoważnie, ale uroczo rozbrajająca. Przedstawiła mi listę potrzebnych produktów, przesłała buziaka i skończyliśmy rozmowę.  

Wróciłem do pokoju, w którym nie było Laury. Usłyszałem jej ściszony głos, dobiegający z łazienki. Podszedłem bliżej, dostrzegając, że nie domknęła drzwi.  

- Mój stary całkowicie oszalał - usłyszałem drżący głos Laury. Nie wiem z kim rozmawiała, ale wyraźnie wylewała z siebie żale. - Urządził w chacie piekło. Do dzisiaj mam po jego napadach wściekłości pamiątki w postaci siniaków. Zanim go zabrali do aresztu, bałam się jak nigdy w życiu. Cały czas chlał, co sprawiało, że było jeszcze gorzej. Nie miałam się gdzie przed nim ukryć. Wszystkie przyjaciółki nagle o mnie zapomniały. Jakbym była trędowata.  Tylko ty jedna jeszcze chcesz ze mną gadać.  

Córka Banasia zamilkła, więc domyśliłem się, że teraz słucha. Wstrzymałem oddech, żeby nie zdradzić swojej obecności za drzwiami. Liczyłem, że dowiem się czegoś więcej, a może tylko chciałem usłyszeć, że Laura ma przesrane.  

- Strasznie mnie wkurzało z początku, że pomagała mi macocha - Córka Banasia ponownie weszła w tryb mówiący. - Nie chciałam od niej pomocy, ale musiałam przyznać, że w kilku przypadkach było mi lżej, gdy mnie wsparła. Niestety, od jakiegoś czasu siedzi na tej swojej wsi, mając w dupie całe zamieszanie.  

Laura ponownie zamilkła na chwilę. Zastanowiło mnie, czy w związku z postawą Anny, zweryfikowała zdanie na temat żony ojca. Czy nie było jej głupio za własne uprzedzenia i postawę wobec byłej modelki?

- Słuchaj, pogadamy dłużej wieczorem, teraz muszę kończyć - usłyszałem, że Laura zmierza do zakończenia rozmowy. Ledwie to zrobiła, pchnęła drzwi od łazienki, wychodząc szybko do pokoju.

Pomimo, że nie miałem dużo czasu, udało mi się potężnym susem znaleźć przy kanapie, na której usiadłem pospiesznie. Wszystko wydarzyło się bardzo szybko, toteż nie byłem pewny, czy Laura uwierzyła w moje poruszenie, ale nie mogłem nic na to poradzić. Czy tak było, czy też nie, obrzuciła mnie niezbyt przyjaznym spojrzeniem.  

- I jak? Co ci podpowiada rozsądek, babska intuicja czy wola przetrwania? - zapytałem.

- Wiesz dobrze, że nie mam wyjścia - oznajmiła cierpko. - Gdyby ojciec zobaczył to wasze nagranie, po tym jak wybuchła ta cała afera, to... chyba by mnie... kurde, miałabym przesrane. Zrobię wszystko, żeby o tym nagraniu nie dowiedział się nikt więcej.  

- Więc...?

- Wygrałeś. Zrobię co chcesz, tylko trzymaj ten film w ukryciu. - oświadczyła, nieszczęśliwa, że musi ulec. Zapewne traktowała tą sytuację, jako porażkę. -  Tego chciałeś, prawda? Jesteś szczęśliwy?

- Nie jestem. Nie o szczęście idzie w tej sytuacji - odparłem. - Chcę po prostu mieć święty spokój, nie stresować się, jaki numer mi wywiniesz.  

- Udało ci się - mruknęła pod nosem. - Zamierzam pozbyć się filmów z tobą, bliźniaczkami i ich matką.

- Słusznie - przytaknąłem. - Może jeszcze wyjdziesz na ludzi.  

- Wal się, Wanat! - odpysknęła rozeźlona Laura.  

- A ty wciąż swoje - westchnąłem. - Postaraj się być mniejszą paskudą.

- Dość mam gierek słownych z tobą - oznajmiła córka Banasia. - Chcę wiedzieć, że mamy deal. Jeśli tak, to spływajmy stąd. Jakoś mnie ten hotel przygnębia.

- Jak powiedziałem, ja słowa dotrzymuję. - Skinąłem zgodnie głową. - Ty się dostosujesz, to ja tym bardziej.  

Zgodziliśmy się w zasadniczej kwestii, więc pora się była zabierać z hotelu. Poczekałem, aż Laura pozbyła się z twarzy śladów łez. Gdy skończyła odwiozłem ją na jeden z przystanków, a sam wróciłem do domu. Leżąc w łóżku myślałem o słowach córki Banasia. Zrobię wszystko co zechcesz, żeby ten film nie wypłynął. Byłem ciekaw, jak by zareagowała na pomysł, że ją zerżnę. Zasypiałem, mając przed oczami golusieńką Laurę. Obraz był z gatunku tych fantastycznych, ponieważ jego bohaterka w przeciwieństwie do rzeczywistego oryginału była całkiem grzeczna, napalona i chętna. Pomimo, że fantazjowałem o dziewczynie, której nie cierpiałem, nie odganiałem od siebie nawiedzających mnie obrazów.  

Cóż, chyba nie byłem do końca normalny.

*****

Nazajutrz dowiedziałem się, jakich gości spodziewali się rodzice. Dla kogo mama szykowała trzy brytfanny ciast. Byłem święcie przekonany, że chodziło o moją siostrę, ale pomyliłem w przewidywaniach  

Wchodząc do domu, po powrocie ze szkoły usłyszałem dochodzące z salony głosy. Nie wszystkie należały do moich rodziców, a żaden do Malwiny. To oczywiście nie musiało jeszcze niczego oznaczać, ale pozostałe brzmienia nie były mi obce. Przez moment próbowałem przypisać je do osób, ale zmęczenie lekcjami chyba przyćmiło moją zdolność logicznego myślenia. Kiedy zdumiony, po paru sekundach wymyśliłem kto do nas przyjechał, nie musiałem już kombinować czy mam rację, bo wszedłem do salonu.

- Cześć synu, postanowiliśmy zrobić ci niespodziankę i nie mówiliśmy kto przyjedzie. - Mama powitała mnie z uśmiechem.  

Obraz przed moimi oczami, w połączeniu z komunikatem rodzicielki sprawił, że się zawiesiłem. Stanąłem jak wryty, przez moment nie wydobywając z siebie żadnych dźwięków.  

- Michał, chyba niezbyt dobrze wspomina pobyt u mnie - stwierdziła Jagna Janioł przekornie, mrużąc przy tym roziskrzone oczy. - Nie wygląda na zadowolonego.  

- Najwyraźniej - dopowiedziała Hanka, z trudem udając powagę.  

- Co ty mówisz? On wrócił z Bukowiny radosny jak rzadko kiedy - oznajmiła mama.  

Podszedłem wreszcie bliżej, z zamiarem przywitania się z gośćmi.  

- Proszę mi tu nie insynuować jakiegoś niezadowolenia i chęci zgłaszania reklamacji co do pobytu.  - Próbowałem zatrzeć pierwsze wrażenie humorem. - Zupełnie jestem zaskoczony, to jest winne moje zachowania.  

- No, ja myślę - odparła starsza z góralek, ściskając mnie i całując w policzek. Zaraz po tym przywitała się ze mną Hanka. Nieco mniej wylewnie, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Skoro już ty były, wiedziałem, że przyjdzie czas na właściwe serdeczności.

- Co tu robicie? - spytałem, siadając naprzeciwko nich.  

- Siostra cioteczna Hanki kupiła w Warszawie, na Żoliborzu dom. - Jagna zaczęła wyjaśniać, jak się sprawy mają, - Ona od paru dobrych lat mieszka w Stanach, ale zamierza w tym roku wracać do Polski. Poznała tam jakiegoś Warszawiaka, chce z nim być, więc postanowili uwić sobie w kraju gniazdko.  

- Wolą Warszawę, niż u was w górach? - zdziwiłem się.

- On ma wrócić, przejąć firmę ojca, któremu zdrowie już nie pozwala ogarniać biznesu - dopowiedziała Hanka.

- No właśnie - przytknęła Jagna, wracając do kontynuowania opowieści. - Ten dom będą oni sobie urządzać po swojemu jak wrócą. On jest ładny, modernistyczny, tylko trochę zaniedbany, więc trzeba się nim nieco zająć, a poza tym chcą zmienić jego wygląd zewnętrzny. Ekipa ma przyjechać w ten poniedziałek, a ja już mam za sobą parę remontów, więc obiecałam matce tej dziewczyny z Ameryki, że przyjadę i będę przy rozpoczęciu prac. Ja ją znam i bardzo lubię, mieszka piętnaście minut drogi ode mnie. Jest schorowana, sama nie bardzo ma siłę na dalekie, dłuższe wyjazdy. Będę tu z tydzień, może dziesięć dni, a potem to już Hania sama będzie doglądać postępów prac.

- To ty zostajesz dłużej? - spytałem mistrzynię nart, aby się upewnić.  

- Wstępnie półtora miesiąca, ale wiadomo jak to jest z takimi remontami - przytaknęła Hanka. - Coś się przeciągnie, coś pójdzie nie tak... zobaczymy jak to wyjdzie ostatecznie. Przyjazd tutaj pasował mi też z innego powodu, ale to już inna historia.  

- Bardzo się cieszę - oznajmiłem, czując ciepło rozlewające się po ciele. - Będziemy się mogli odwdzięczyć, za waszą życzliwość i gościnę.  

- Jak najbardziej - poparła mnie mama. - Nie ma mowy, żebyście sobie szukały jakiś kwater. Malwiny praktycznie nie ma w domu i wątpię, żeby się pojawiła przez ten tydzień czy dwa. W takim wypadku Hania będzie mogła zająć jej pokój, a ty Jagna dostaniesz gościnny. Nawet jak nasza córka pojawi się w domu po twoim wyjeździe, to będzie mogła wrócić do swojego dawnego królestwa, bo Hanię przeniesiemy do gościnnego.  

- Ale... - próbowała zaoponować Janiołowa.  

- Nie przyjmuję odmowy, usprawiedliwień i wyrzutów sumienia - oświadczyła mama z uśmiechem. - Postanowione!

- Bardzo dziękujemy - odrzekła Hanka, patrząc jak mama tonie w objęciach Jagny.  

Po paru minutach zostałem sam z dwiema Góralkami. Mama poszła przygotować im pokoje, a tata pojechał na miasto, załatwić jakieś sprawunki.  

- Co ma znaczyć wasza wizyta u nas? - zapytałem ściszając konspiracyjnie głos.  

- Nie cieszysz się? - spytała Jagna z wyrazem twarzy, na który nie mogła sobie pozwolić przy mojej mamie.  

- Nawet nie wiecie jak, ale... jesteście u nas w domu - wydukałem. - Z moimi rodzicami. Czuję się mało komfortowo i... niepewnie.

- Przecież nie rzucamy się na ciebie - odpowiedziała Janiołowa. - Pomimo, że bardzo byśmy chciały, pilnujemy się. Nie zdradziłyśmy się słowem, gestem… niczym.

- Wiem, ale... proszę was, bądźcie grzeczne w domu, przy rodzicach. - Martwiłem się o dalszy rozwój wypadków.

- Ty w moim nie stosowałeś się do reguł. - Jagna prychnęła, mrugając do mnie okiem.

- Proszę...

- Jagna się droczy. Będziemy grzeczne... kiedy trzeba - Hanka włączyła się do rozmowy. Widać było, że cieszy się ze spotkania ze mną, ale wyczuwałem w niej pewną rezerwę. - Poza tym historia, którą opowiedziałyśmy jest prawdziwa. Mamy tu co robić. Jutro piątek, o szesnastej jesteśmy umówione z szefem ekipy budowlanej. Potem luźny weekend, ale od poniedziałku nadzór nad remontem.  

- Ok. Mam nadzieję, że dotrzymacie słowa - odparłem, słysząc, że mama wraca z piętra. Zdążyłem jeszcze pogrozić Góralkom palcem. W odpowiedzi Hanka przesłała mi buziaka, a Jagna przesunęła językiem po wargach. Czekała mnie ciężka przeprawa.  

Dom rodzinny, obawy i dyskomfort to jedno, a świadomość, że dwie napalone kochanki, które przyjechały dla mnie setki kilometrów to drugie. Rodzice na drugi dzień pojechali do pracy, a ja zarządziłem sobie dzień wolny od szkoły.  
Bynajmniej, nie w celu posiedzenia nad materiałami do matury. Nad nimi ostatnio skupiałem się częściej. Potrzebowałem góralskiego odprężenia.

Wszystko to obmyśliłem przed snem, poprzedniego dnia. Nastawiłem budzik dość wcześnie, aby wskoczyć pod prysznic i wykonać ręczną robótkę. W końcu trzeba dbać o podstawowe narzędzie pracy. Krótko mówiąc, chciałem być gotowy na poranne przywitanie z gośćmi. Tradycyjna, gościnność Wanatów. Czym chata bogata...

Kiedy usłyszałem, że jedna z przybyłych wczoraj kobiet wychodzi z łazienki, wyjrzałem, aby zobaczyć, która to z nich. Na korytarzu dostrzegłem sylwetkę Jagny, obleczoną w szlafrok, z ręcznikowym turbanem na głowie. Słysząc odgłos zamykanych drzwi pokoju gościnnego, ruszyłem w tamtą stronę.  

Po chwili stałem przed siedzącą na brzegu łóżka Jagną.  

- I jak to się ma do tej twojej grzeczności w rodzinnym domu? - spytała przekornie, wiedząc po co przyszedłem.  

- Nie ma rodziców, więc chciałbym przywitać się właściwie - oznajmiłem, uśmiechając się lubieżnie. Podszedłem bliżej do Janiołowej.  

- A to wczoraj było niewłaściwie?  

- Ze względu na okoliczności było ok, ale zważywszy na to co połączyło nas w Bukowinie całkowicie... nie do przyjęcia - oświadczyłem z przesadnie poważną miną. Emocje pulsowały we mnie, gdy odchyliłem szeroko poły szlafroka kobiety.  

Moje podbrzusze zapłonęło, gdy ujrzałem znajome, dorodne piersi, krągłe biodra oraz pokryte ciemnym runem krocze. Penis napęczniał, tworząc na dresach spore wybrzuszenie. Dowód mojego zainteresowania nie uszedł uwagi Jagny. Przeciągnęła dłonią kilkukrotnie po twardym stożku.

- Przyjazd tutaj był świetnym pomysłem – mruknęła, patrząc mi w oczy, po czym energicznie ściągnęła ze mnie spodnie. Pod dresami byłem nagi, więc członek wystrzelił do przodu, sztywny i nabrzmiały. Gotowy.

- Pomimo wcześniejszych wątpliwości, czuję, że robię się coraz bardziej do tego przekonany – jęknąłem, zachwycony tym, co robiła dłoń Janiołowej z moim kutasem.  

Kilkoma wprawnymi ruchami sprawiła, że urósł maksymalnie. Zaraz po tym, wsunęła czubek fiuta do ust, nie ustając w ręcznej pieszczocie. Już po chwili ściągnęła napletek, odsłaniając żołądź. Przymknąłem oczy, rozkoszując się ciepłym drżeniem ust Jagny, które pochłaniały coraz bardziej mojego wiernego przyjaciela.  

W tym momencie drzwi się otwarły, a my odruchowo odskoczyliśmy od siebie. O tej porze jednak w domu nie powinno być nikogo. Oprócz Hanki, która wpakowała się do pokoju.  

Mistrzyni nart nie czekając na zaproszenie, weszła do środka, ubrana jedynie w bawełnianą koszulkę do spania, sięgającą do połowy ud. Spojrzała na nas z wyrzutem.  

- Zaczęliście beze mnie. – Pokiwała znacząco głową. – Jesteście samoluby.  

- Wybacz – odpowiedziałem, chwytając dziewczynę za rękę. Pociągnąłem ją w stronę łóżka. – Jakoś ci to wynagrodzimy.  

Ułożyłem Hankę na wyrku, podciągając do góry koszulę. Mógłbym w ciemno obstawiać, że pod nią będzie naga i nie przeliczyłbym się wcale. W duchu przywitałem się ze zgrabnymi udami, niemal płaskim łonem i pachnącym seksem kroczem. Nie chcąc być gołosłownym, zanurkowałem między rozchylone szeroko nogi. Trąc ręką płatki cipki, jednocześnie palce drugiej dłoni wsunąłem w wilgotną szparkę. Podwójna pieszczota przypadła do gustu młodszej Góralce. Rozedrgana, kręciła namiętnie tyłkiem.  

Jagna nie zamierzała biernie się przyglądać.
Przysiadła na brzegu łóżka, pozbywając się całkowicie szlafroka. Krągłości przyjaciółki matki działały elektryzująco na moje zmysły i podniecenie. Naga Janiołowa ściągnęła z młodszej przyjaciółki koszulę, po czym poczęstowała się gronami piersi Hanki, ugniatając i ssąc je na przemian.  

Po upływie chwili pieszczona dziewczyna uznała, że pora podzielić się przyjemnościami z towarzyszką. Przyciągnęła ją do siebie, po czym obie położyły się na bokach, twarzami do siebie. Zetknęły się piersiami, po czym zaczęły całować i delikatnie pieścić. Zarzucając sobie nawzajem nogi na biodra, odsłoniły bardziej pokryte miłosną rosą szparki.  

Tego mi było potrzeba.

Klęknąłem w pobliżu i śmiało sięgnąłem dłońmi do tych skarbów. Pracując energicznie palcami, pocierałem wargi sromowe. Wbijałem się w wilgotne czeluści, drażniąc guzki łechtaczek. Po palcowym preludium, przeszedłem płynnie do lizania i ssania mokrych cipek. Miałem w tym już sporą wprawę. Ilość wypieszczonych przeze mnie w ten sposób kochanek była niemała i ciągle rosła. Moje doświadczenia miało odbicie w zachowaniu partnerek. Ciała obydwu reagowały coraz mocniej na doznania. Obydwie traciły kontrolę nad delikatnością swoich pieszczot. Były gwałtowniejsze, bardziej energiczne, zachłanne.  

Wreszcie uznałem, że pora, abym ja znalazł się w centrum naszego małego, gorącego wszechświata. Położyłem się w środku, na plecach, rozdzielając kochanki. Rozkoszowałem się chwilą, gdy mój kutas przechodził z rąk do ust Góralek. Tworzyły świetnie uzupełniający się duet. Ich zespołowe działanie miało bajeczne skutki. Gdy jedna zajęta była członkiem, druga spijała westchnięcia z moich ust pocałunkiem lub pieściła ustami sutki. Dojmująca rozkosz wirowała w mojej głowie. Byłem na najlepszej drodze do siódmego nieba.  

Na koniec oralnych czułości góralski duet skupił się tylko na fiucie. Hanka chwyciła go przy nasadzie, zadzierając w ten sposób, by wyeksponować jądra. Jagna natychmiast otuliła trzon swoimi wargami, połykając go w połowie. Z wprawą obciągała kutasa, podczas gdy młodsza z kochanek przyssała się do jąder. To było przejmujące, cudowne przeżycie. Tak bardzo, że obawiałem się przedwczesnego zakończenia naszej miłosnej gry. Z tego powodu, z żalem zakończyłem zabawę, którą zaserwowały mi kochanki.  

Próbując ochłonąć, z determinacją skupiłem siłę umysłu na darze. Jakbym chciał go otoczyć niewidocznym polem obojętności, które pozwoli obronić rozpaloną głowę, przed kolejnymi uderzaniami emocji. Podniecenie nie zmalało, ale poczułem, że mam nad nim kontrolę. Wystarczył mi moment, żeby zapewnić sobie kolejne minuty pieprzenia bez obaw o przedwczesny koniec zabawy.  

Wszystko działo się równolegle do naszej akcji w łóżku. Położyliśmy się z Jagną na bokach. Gaździna była odwrócona do mnie plecami. Młodsza z Góralek w tym czasie ułożyła się w poprzek wyrka, powyżej naszych głów. Przez krótka chwilę dopasowywaliśmy elementy układanki, aż osiągnęliśmy zamierzony efekt. Miałem piersi Hanki tuż przy ustach, podczas, gdy przyjaciółka matki głowę wtuliła w jej krocze. Pogromczyni stoków, uniosła jedną nogę, ułatwiając towarzyszce dostęp do własnej szparki. Niemal równocześnie zaczęliśmy pieścić Miss Tatr. Dopiero wtedy podniosłem jedną kończynę starszej partnerki i przytrzymując ją naprowadziłem fiuta na cipkę. Przy wydatnej pomocy Jagny, wszedłem z łatwością między nasączone miłosnym sokami wargi sromowe, wbijając się głęboko w rozgrzane wnętrze.

Pozycja, choć niezbyt komfortowa, zapewniała dużo dawkę doznań. Z werwą wbijałem się między krągłe, bujne pośladki przyjaciółki matki. Rozkoszowałem się ciepłą. wilgotną norką, która przyjmowała członka z nieskrępowaną gościnnością. Jednocześnie ssałem sterczący sutek piersi Hanki niczym wygłodzone niemowlę. Targające moim ciałem dreszcze w niczym nie przypominały tych spowodowanych zimnem. Były rozkosznie wszędzie. Rozgrzewały niczym góralska herbata. Dostarczały powodów, abym czuł się bosko.  

Leżąca przede mną Jagna przysłaniała mi widok, na to co działo się w relacjach między nią a kroczem mistrzyni nart. Jednak, to jak poruszała głową czy ramionami wiele mówiło o jej poczynaniach względem Hanki. Moja bujna wyobraźnia poradziła sobie z wizualizacją aktywności uroczej gaździny. Przed oczami przesuwałem slajdy, na których Janiołowa żłobi językiem bruzdę młodej przyjaciółki, a potem ssie cipkę coraz zachłanniej.  

Nie mogłem narzekać na brak odmiany, ale wspaniale było rżnąć Jagnę. Przypomniał mi się radosny, beztroski czas w Bukowinie. Zachwycony, napierałem ochoczo na pośladki kochanki, energicznymi sztychami rażąc jej szparkę. Kutas zanurzał się w rozpalonym wnętrzu, które zaciskało się na nim, jakby nie chciało wypuścić go z objęć. Wreszcie, po paru chwilach poczułem potrzebę dobrania się do Hanki, której twarz i oczy zdradzały niecierpliwe oczekiwanie na bardziej konkretne igraszki.  

Jagna zległa na plecach, gdy tylko z niej wyszedłem, sygnalizując zmianę konfiguracji. Hanka, bez słów domyśliła się jej zamiarów. Położyła się na przyjaciółce, zwrócona plecami do niej, a twarzą do góry. Janiołowa zarzuciła nogi młodej towarzyszki na swoje uda, po czym rozłożyła szeroko własne kończyny. To sprawiło, że również Miss Tatr musiała się mocna rozkraczyć. Westchnąłem z rozrzewnieniem widząc ostentacyjną ekspozycję krocza młodszej kochanki. Zaróżowione wargi sromowe lśniły podniecającą wilgocią.  

Zagarniając piersi Hanki, Jagna dała mi sygnał do działania. Wsunąłem palec w cipkę mistrzyni nart, odnajdując żołądź łechtaczki. Przez małą chwilę rozcierałem mały guzek, pobudzając ciało partnerki. Drżała przez ten moment niczym w napadzie febry. Gdy odpuściłem, uspokoiła się nieco, a ja wszedłem w nią jednym, głębokim pchnięciem. W odpowiedzi usta młodej Góralki wypowiedziały bezgłośne” wielbię cię”. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym własną fascynację wyraziłem w najlepszy możliwy sposób. Kolejnymi pchnięciami, którymi raziłem przytulną norkę Hanki.  

Powali zacząłem się zatracać. Gubić w meandrach podniecenia. Na sekundy odcinałem przewód łączący mnie z realnym światem. Czułem tylko pulsującą rozkosz, która wypełniała mnie dojmującym żarem. Cudownie było znów móc rżnąć Hankę.    

Żądza musiała trawić dziewczynę od dłuższego czasu. Od kiedy przestąpiła próg naszego domu, pragnęła tej chwili. Gdy byliśmy poza zasięgiem wzroku moich rodziców widziałem u oczach obydwu Góralek iskrzące się pożądanie. Teraz, gdy wbijałem fiuta w gościnne wnętrze Hanki, natężenie emocji dziewczyny szybko zmierzało do zenitu. Przeczuwałem, że nie zostało jej wiele czasu.

Zsunąłem młodszą partnerkę ze starszej. Obróciłem mistrzynię nart na brzuch, unosząc jednocześnie jędrny, wysportowany tyłek do góry. Hanka podparła się na rękach, a ja ponownie wbiłem w nią kutasa. Bezceremonialnie, ostro, aż po jądra. Pieprząc dziewczynę z polskich Tatr, zapatrzyłem się na szukającą dogodnej pozycji Jagnę. Gaździnie z Bukowiny udało się wreszcie podsunąć krocze na tyle blisko twarzy towarzyszki, żeby ta mogła obsłużyć jej cipkę ustami.  

Jagna nie spuszczała ze mnie zamglonego wzroku. Uniesione kąciki ust przyjaciółki mamy zdradzały stan jej ducha. Wyraźnie była zadowolona.  

- Zerżnij Hanię. Ja czekam – wyszeptała, kreśląc palcem okręgi wokół brodawek własnych piersi.  

Nie potrzebowałem zachęty, ale nie miałem nic przeciwko bonusom w postaci dodatkowych bodźców. Zwiększyłem tempo oraz moc sztychów. Czułem, że wchodzę w partnerkę naprawdę głęboko. Hanka zaciskała mięśnie na moim twardym orężu, coraz bardziej spazmatycznie kręcąc biodrami oraz tyłkiem. Wpadła w trans, który wprawił jej zadek w ruch wirowy. Niczym u tancerki samby podczas karnawału w Rio de Janeiro. Byłem totalnie oszołomiony szaloną energią młodszej kochanki.  

Nie pozwoliłem jednak emocjom wybić się z rytmu. Mocniej zacisnąłem dłonie na tyłku Hanki, by jeszcze wzmóc siłę uderzeń. Energią, z jaką pieprzyłem dziewczynę można by zapewnić prąd małemu osiedlu. Nie mogło to pozostać bez konsekwencji dla młodej Góralki. Chcąc wytrzymać mój napór, zaparła się mocnie, wbijając dłonie w pościel. Odpuściła sobie pieszczenie Jagny, która okazała zrozumienie, pomagając młodej przyjaciółce utrzymać pozycję. Pomimo tego, Hanka z trudem radziła sobie z atakami na jej tyły. Nogi mistrzyni nart drżały, kilka razy ugięły się pod właścicielką. Na szczęście dla siebie, nie musiała martwić się o utrzymanie pozycji zbyt długo. Gdy pojawiły się pierwsze oznaki orgazmu, oddała mu się całkowicie we władanie. Zanim ją dopadł, zebrała się w sobie, z mocą odpowiadając na moje szaleńcze sztychy. Dusząc w sobie potężny jęk, z uwielbieniem przyjęła ostatnie uderzenia rozkoszy. Rozedrganie ustało, ciało dziewczyny zamarło. Wygięta w łuk, docisnęła tyłek do mojego podbrzusza, chcąc poczuć mnie jeszcze głębiej. Eksplozja orgazmu, rozrzuciła wewnątrz ciała Hanki odłamki potężnej rozkoszy. Zsunęła się po chwili z mojego kutasa, opadając bezwolnie na łóżko.

Byłem tak pobudzony i nakręcony, że nie były mi w głowie kolejne przegrupowania. Niczym łaknąca kolejnej ofiary bestia, dopadłem do Jagny. Wdarłem się między uda Janiołowej, po czym wbiłem w  szparkę. Jak tylko zarzuciła mi na biodra nogi, zaciskając je mocno, uruchomiłem tryb rżnięcia na najwyższych obrotach. Ten sam, którym doprowadziłem do orgazmu Hankę.  

Rozkosz była niemal namacalna. Bolesna. Podniecenie mnie rozsadzało. Pod czaszką wrzało. Ciało płonęło, na zewnątrz, ale najbardziej w środku. Czułem pierwsze oznaki nieuchronnego końca. Najpierw musiałem jednak zadowolić partnerkę. Mocniej pieprzyć już  nie mogłem. Widziałem, że szybko mnie dogania, ale wolałem nie ryzykować. Pośliniłem palec, a następnie odszukałem małą dziurkę między pośladkami Jagny. Nie przestając jej rżnąć, zaklinowałem odbyt kochanki.  

Podziałało!

Dogadzając Jagnie w dwójnasób, sprawiłem, że szybko odleciała. Jęczała jak opętana, co dla moich uszu było tym, czym dla melomana muzyka Mozarta czy Bethovena. Przed oczami wirowały mi kręgi, które w rzeczywistości były kołyszącymi się bujnymi piersiami gaździny. Z zadowoleniem zauważyłem, że partnerka nie tylko mnie dogoniła, ale nawet wyprzedziła. Nie ustając w pakowaniu w nią kutasa oraz palca w tyłek, pozwoliłem przebudzić się ekstazie. Zupełnie się poddałem, przekonany, że przyjaciółka matki dojdzie przede mną.  

Stało się tak po chwili. Bezsilna wobec mocy nadciągającego orgazmu Jagna opuściła nogi, rozrzucając je szeroko na boki. Tym sposobem musiałem zrezygnować z pieszczoty odbytu, ale teraz mogłem sobie darowć wspomaganie. Janiołowa była na krawędzi szczytu. Wystarczyły trzy pchnięcia, by zrobiła ostatni krok, skacząc prosto w otchłań spełnienia. Lecąc, jęczała słodko, aż głos zamarł w jej ustach. Zastygając, przyjęła rozlewającą niczym potop rozkosz.  

Niemal się z nią zgrałem. Pół chwili po tym jak doszła, poczułem znajome mrowienie w podbrzuszu. W lędźwiach pojawił się żar, a zaraz potem z letargu przebudziła się bestia. Ciepły strumień pędził ku przeznaczeniu. Ogarnęła mnie błoga ekstaza.  

Zupełnie straciłem kontakt z rzeczywistością. Z trudem zarejestrowałem, że Jagna wtula się mocniej we mnie kroczem. Jej głos dudnił, jakby dochodził ze studni.

- Nie żałuj sobie. Skończ we mnie.

Posłuchałem. Sperma wylała się ze mnie, wypełniając przyjaciółkę matki. Mój kutas utonął w odmętach rozpalonej, lepkiej przestrzeni. Ostatni raz zatrzepotał, a potem osiągnąłem szczyt. Osunąłem się, kładąc głowę na udzie kochanki.  

Dopiero po chwili rzeczywistość zaczęła do mnie wracać. Gdy odwróciłem lekko głowę ujrzałem parę centymetrów od własnej twarzy krocze Jagny. Lśniło, pachniało seksem. Z pomiędzy nabrzmiałych płatków cipki sączyło się perliste nasienie. Widok podziałał na moją kreatywność. Rozchyliłem wargi sromowe, by ciesząc się jak dzieciak, obserwować obfitszy wylew spermy.  

- Kto oddaje i zabiera, ten się w piekle poniewiera – stwierdziła wesoło Janiołowa, cytując starą rymowankę.  

- Do piekła to pójdziesz ty, bo bałamucisz syna przyjaciółki. – Odgryzłem się z przekąsem.  

- Musiałeś to powiedzieć? – spytała z wyrzutem Jagna.  

- Przepraszam.

- Akurat! Przepraszać zaczniesz dopiero za pół godziny – burknęła Hanka, włączając się do rozmowy.

- Miejcie litość! – westchnąłem, udając załamanego.  

Nie miały.  

Jedynie co mi odpuściły to pieprzenie w trójkącie. Podczas wspólnego śniadania zerżnąłem Hankę, co było o tyle ciekawe i podniecające, ponieważ starsza Góralka robiła za widownię. Jagnę natomiast wypieprzyłem pod prysznicem, co obserwowała mistrzyni nart, susząc włosy po kąpieli.  

Gdy wyszły, zostawiając mnie samego czułem się całkowicie wypompowany. Z trudem znalazłem siły, żeby otworzyć książki i zacząć się uczyć. Po prawdzie, niewiele wchodziło mi do głowy, po bogatym w emocje poranku. Przysnąłem po dwudziestu minutach.  

Jak widać, dziewczyny z Bukowiny nie biorą jeńców. Stworzyłem dwie nimfomanki.  

*****

Trzy dni po przyjeździe Góralek, spotkałem się Kornelią. Dziewczynie zależało, by się ze mną pogadać. Obawiałem się tematów, które niespecjalnie chciałam poruszać, ale nie mogłem odmówić.  

Przyjechałem do mieszkania, które przez długi czas służyło mi za miejsce schadzek, a potem przejęła je Sabina. Teraz, gdy dom sióstr został zniszczony, wprowadziła się do niego również Kornelia.  

Spacji nie było, a Kornelia wyglądała coraz lepiej. Zniknęły rany oraz siniaki. Była jeszcze trochę osłabiona i blada, ale zasadniczo przypominała siebie sprzed wybuchu. Przywitała się, całując mnie w policzek, a potem zaczęła krzątać, aby przygotować nam coś do picia i chrupania. Nie mogłem pozwolić, żeby mi usługiwała, gdy jeszcze nie tak dawno leżała w szpitalu, uciekając kostusze spod kosy.  

- Pięknie nam się kwiecień zapowiada – zagaiłem, stawiając na stoliku napoje i przekąski.  

- Tak, pogoda jest wzorowa – odpowiedziała Nela, uśmiechając się znacząco.

- Czemu to cię śmieszy?

- Pogoda wcale, ale to, że od tego zaczynamy rozmowę – wyjaśniła dziewczyna.  

- A jak powinniśmy?

- Nie wiem, ale ten wstęp kojarzy mi się z dwojgiem ludzi, którzy drętwo się czują w swoim towarzystwie – oznajmiła Kornelia. – Naprawdę, nie mamy ciekawszych tekstów?

- Myślę, że zbyt dużą wagę przypisujesz temu jak zaczęliśmy rozmowę – odparłem, czując podskórnie, że rozmowa będzie niełatwa.  

- A ja myślę, że boisz się, że znów będę cię pouczać i atakować.

- Nela…

- Spokojnie Michał, nie będzie tak źle. – Uśmiechnęła się cudnie rozmówczyni. – Chociaż, jeśli jest tak jak mówię i obawiasz się trudnych tematów, to w dużej mierze masz rację.

- Nela, obiecałaś mi coś – oświadczyłem, broniąc się instynktownie.  

- Wyluzuj! Lepiej powiedz co tam u ciebie – zaproponowała siostra Saby.  

- Co ma być? Zdrowie dopisuje, po wypadku nie ma już żadnych śladów. – Wzruszyłem ramionami. - Wziąłem się ostrzej za naukę. Matura sama się nie zda.  

- Świetnie! A jak tam twoje sprawy sercowe? – spytała Nela, bez śladów nerwowości. – Słyszałam, że rozstałeś się z częścią dziewczyn.

- Musimy o tym gadać? – Niepewnie się czułem, rozmawiając o tym z Kornelią.  

- A o czym innym? – żachnęła się moja rozmówczyni. – O tym co grają w kinie czy o szkolnych ploteczkach?  

- Posłuchaj…

- Michał, jesteś wspaniałym chłopakiem. Nie bez powodu cię kocham.  – Kornelia nie dała mi dojść do słowa. Jej wyznanie, sprawiło, że poczułem się niepewnie. Coś zacisnęła się ma mojej krtani.  – Jednak, to co się dzieje miedzy tobą, a twoimi kochankami, to już sprawa magiczna. Fascynująca, niewytłumaczalna. Rozmawiając z tobą, nie sposób pominąć tych spraw. Nie martw się, nie odbije mi szajba, nie zacznę cię oskarżać i żądać od ciebie czegokolwiek. Więc, jak tam?

- W porządku. Po prostu cześć dziewczyn postanowiła zmienić charakter naszych relacji – wyjaśniłem oględnie. – Nic wielkiego.  

- Słyszałam też, że Saba się do tego przyłożyła, używając mnie jako argumentu – Kornelia nie odpuszczała tematu. – Mam nadzieję, że nie masz jej tego za złe? I mnie również.

- W żadnym wypadku – wyznałem, zgodnie z prawdą.  

- To dobrze. – Dziewczyna westchnęła z wyczuwalną ulgą. – Muszę jednak zapytać cię o coś jeszcze.  

- Chciałbym powiedzieć śmiało, ale trochę…

- Wiem, ale nie odpuszczę – oznajmiła Nela.  

- Jeśli tak, to miejmy to za sobą.

- Michał, tylko proszę cię o szczerość. – Siostra Saby spoważniała. – Czy masz coś wspólnego z aferą Banasia?

- Nela…, coś ty? To… niedorzeczne – Broniłem się nieskładnie. – Skąd taki pomysł?

- Stąd, że moja siostra przyznała co załatwiała dla ciebie ostatnio, a Janek trochę się za tobą nałaził, widział z kim się prowadzasz – wyjaśniła Kornelia. – Swoja drogą coraz bardziej ekskluzywny towar ci się trafia.  

- Nela!

- Sorry, nie powinnam tego mówić – Kornelia uniosła ręce w przepraszającym geście. – Wiedzieć bym jednak chciała.

- Po co ci ta wiedza?

- Po pierwsze, ciekawi mnie twój przypadek – oświadczyła dziewczyna. – Po drugie, kocham cię, co skutkuje tym co po trzecie. Martwię się o ciebie.  

- Niepotrzebnie. – Skrzywiłem się lekceważąco. – Delikatnie napocząłem tą sprawę, ale dalej rozwinęła się sama, bez mojego udziału.  

- Tylko napocząłeś, mówisz? – mruknęła Kornelia. – To czemu ograniczyłeś wychodzenie z domu do minimum? Praktycznie się spotykasz się ze swoimi dziewczynami.

- Miałaś mi odpuścić! – burknąłem z wyrzutem.

- I tak robię. Przecież, nie każe ci zaniechać kontaktów z haremem – odpowiedziała. – Jednak twój ostatni wybryk to już całkiem inna rzecz. Michał, przecież to kryminał z tego wyszedł! Gdzie ty miałeś rozum?!  

- Musiałem się bronić, aby na jaw nie wyszły moje intymne kontakty z jedną z kochanek – wytłumaczyłem się, uciekając wzrokiem przed rozmówczynią. – Skala zamieszania jednak mnie przerosła.  

- Nie dziwię się – przytaknęła Nela. – Czy ty naprawdę tego nie widzisz, że brnąc w ten chory układ z haremem, ściągasz na siebie mnóstwo kłopotów. Któryś z nich okaże się w końcu na tyle groźny, że jego konsekwencje będą okropne.

- Daj spokój! Jest dobrze!

- Nie jest Michał! – zaprotestowała siostra Sabiny. – Olej moje uczucia, ale martw się o siebie samego!  

- Nela, mogę o coś zapytać? – spytałem, zostawiając jej słuszną uwagę bez odniesienia.  

- Tak, chyba możesz. A o co?

- Dałem ci tyle powodów do tego, żebyś miała powód się odkochać. – Tym razem patrzyłem Kornelii prosto w oczy. – Mało tego, mogłaś mnie znielubić za moją obojętność i obstawanie przy swoim. Nie raz toczyliśmy słowne potyczki, dlaczego wciąż powtarzasz, że ci tak na mnie zależy.  

- Dlaczego?! – żachnęła się dziewczyna. – Ponieważ tak właśnie jest. To ten rodzaj uczucia, które nie przechodzi tylko dlatego, że jedna ze stron jest niezainteresowana i zachowuje się często jak dupek. Zakochałam się w tobie dużo wcześniej, zanim zacząłeś zdobywać kolejne kochanki. Byłeś, a nawet wciąż jesteś, poza relacjami z nimi, świetnym chłopakiem. Takim naprawdę super. Wierzę, że ten Michał wciąż w tobie jest. Nie potrafię się w tej chwili odkochać w tobie. Nawet teraz, gdy siedzisz przed mną, z tą dziwną miną, czuję mrowienie pod skórą. Miałabym ochotę… zresztą nieważne.  

- Jesteś aniołem – skwitowałem wyznanie Neli. – Na co miałabyś ochotę?

- Na nic. Odpuść! Nieważne. – Krótkotrwały ogień w oczach dziewczyny zgasł, ustępując mglistemu smutkowi.  

Pomimo, że zaiskrzyło tylko na małą chwilę, poddałem się nastrojowi. Nie chciałem odpuszczać. Musiałem spróbować.  

- Może na coś takiego? – powiedziałem cicho, wplatając dłonie we włosy Kornelii. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Miała miękkie, ciepłe wargi, które nie wzbraniały się przed moim atakiem. Krótką chwilę trwaliśmy złączeni pocałunkiem, a mnie podkusiło, by położyć dłoń na piersi Neli. Pod bluzką poczułem, że twardnieje. Serce dziewczyny biło mocno.  

Wszystko skończyło się nagle, po ułamku chwili. Kornelia odtrąciła moją dłoń, choć muszę przyznać, że bez irytacji. Przerwała również pocałunek.  

- Michał, mam do ciebie wielką słabość, więc twój urok zrobił swoje – oznajmiła, zaciskając usta. – Dobrze wiesz, że ta krótka chwila, może być czymś dłuższym i stałym. Także gorętszym, może nie w takim wydaniu, jak z twoją rzeszą kochanek, ale gwarantuje, że nie byłbyś zawiedziony. Wierz mi, chcę, aby tak było. Bardzo. Naprawdę bardzo. Jednak nie mogę się zgodzić na bycie jedną z wielu. Jak powiedziałam, wciąż cię kocham i z radością przyjmę wiadomość, że chcesz być ze mną. Z tym zastrzeżeniem, że będziemy tylko my dwoje.  

- Jesteś cudowna – oświadczyłem. – Janek ma rację, nie zasługuję na ciebie.  

- Pewnie tak, ale co z tego – skwitowała moje słowa Nela. – Ja ciebie pragnę, więc jeśli to odwzajemnisz, mam gdzieś twoją przeszłość. Zapomnij o licznych kochankach…

- Nela, nie zrobię tego – przerwałem jej, przedstawiając swoje stanowisko. Bez radości i entuzjazmu, ale stanowczo.  

- Cóż…  

- Nela, nie potrafię odrzucić od siebie tego co jest – wyznałem.  

- Ok, mówiłeś mi to nie raz. – Kornelia przyjęła spokojnie moją deklarację. Podniosła się, dając do zrozumienia, że czas konwersacji się zakończył.  – Sorry, że znowu zaczęłam ten temat, ale to wina ulotnej chwili, której się poddałam i tego, że nie uciąłeś rozmowy.  

- Nela…

- Trzymaj się Michał – Przyłożyła dłoń do ust, przesyłając wyimaginowanego buziaka. – Naprawdę zaklinam cię, uważaj na siebie. Nie wiem jak bardzo tkwisz w tym gównie z Banasiem, ale to bez znaczenia. Stąpasz po cholernie cienkim lodzie.  

- Jest dobrze. Przyznaję, że najadłem się sporo strachu, ale wygląda na to, że mam więcej szczęścia niż rozumu. – Uśmiechnąłem się blado.

- Jednego i drugiego masz dużo – odparła Kornelia, żegnając się za mną. – Rozum jednak często wyłączasz, z powodu oszołomienia relacjami z  partnerkami. Szczęście natomiast w każdej chwili może cię opuścić.  

- Oby nie.

- Oby. Dbaj o siebie.  

Odprowadziłem ją wzrokiem, gdy odchodziła. Strasznie mnie kręciła przez to, że była nieosiągalna. Byłem pewien, że nie chcę rezygnować z kochanek, ale pomimo tego, miałem w tej chwili poczucie straty. Dojmujące. Czułem się przegrany. Próbowałem to uczucie zdusić w sobie, myśląc o zaletach sytuacji z wieloma kochankami. Sprośne obrazy wywołały uśmieszek na mojej twarzy, ale to była tylko jedna strona medalu. W tej beczcie miodu, Kornelia mieszała dużą łychą z dziegciem.  

*****  

Kolejne kilka dni upłynęło mi nie rzucaniu się w oczy. Miałem wprawdzie coraz głębsze przeświadczenie, że będę miał cholerne szczęście i nikt nie skojarzy mnie z aferą Banasia, ale wolałem dmuchać na zimne. Poza tym nadrabiałem braki w nauce, grzecznie ślęcząc nad książkami. Udało mi się nawet spotkać z Adamem i Szymkiem. Oczywiście, świętoszkiem nie byłem, więc umilałem sobie poranki i wieczory, seksem z Góralkami.

Była też jeszcze jedna rzecz w którą byłem zaangażowany w ostatnim czasie.  
Z premedytacją i satysfakcją odraczałem w czasie spotkanie z Karoliną Strzelecką. Tego samego dnia, w którym widziałem się z Kornelią, narzeczona Stelmacha zadzwoniła do mnie po raz pierwszy od czasu, gdy zerżnąłem na jej oczach Annę i Natalię. Potem wydzwaniała po kilka razy dziennie, prosząc o spotkanie. Głos, który słyszałem w telefonie zdradził mi wszystko. Była usidlona. Miałem na nią ogromną ochotę, więc w zasadzie powinienem chcieć uwinąć się z przeleceniem jej jak najszybciej, ale postanowiłem się podroczyć. Uznałem, że czekanie jeszcze mocniej pozbawi narzeczoną aktora racjonalnego myślenia. Dojrzeje do tego, by zrobić dla mnie wszystko czego zapragnę.

Wreszcie po prawie tygodniu zwodzenia dziewczyny, postanowiłem wziąć to, na co zapracowałem cierpliwością oraz darem. Jadąc pod wskazany przez telefon adres, zabrałem po drodze Natalię. Wynikało to z tego, że staram się być słowny. Skoro obiecałem Karolinie, że będzie ciekawie, gdy przyjdzie na nią czas, to zamierzałem słowa dotrzymać. To był główny powód, choć był jeszcze drugi. Rozbestwiłem się, a perspektywa zabawy z dwoma pannami bardziej działała na moje zmysły, mocniej burząc krew w żyłach.  

Stawiając się na miejscu pół godziny wcześniej, zaskoczyłem młodą Strzelecką. Zastałem ją ubraną w biały szlafrok.  

- Cześć, przyjechałeś za wcześnie. – Pretensja Karoliny zupełnie nie pasowała do jej rozpromienionej twarzy. Dostrzegając Natalię, nieudolnie spróbowała zapanować nad emocjami. – I do tego nie sam.

- Cześć. Nie mogłem się doczekać – odpowiedziałem z uśmieszkiem przylepionym do twarzy. – A Natalię wziąłem, aby w razie czego mnie broniła, gdybyś chciała wydrapać mi oczy. Nie bijam kobiet, uznałem, że ona takich oporów mieć nie będzie.  

- Głupek! – skwitowała mnie Karolina, wpuszczając nas głębiej do domu. – Przecież wiesz, że nie będzie to potrzebne.  

- Skąd mogę wiedzieć? – Udawałem niczego nieświadomego głupka. Z miernym skutkiem. Wszyscy troje wiedzieliśmy co jest grane.

- Z radia albo z internetu, kurwa mać! – żachnęła się Karolina. – Nie mam bladego pojęcia jak to robisz, ale wiesz na sto procent dlaczego wydzwaniam do ciebie jak głupia od paru dni.  

- Chcesz mi powiedzieć jakim byłem dupkiem i potwierdzić, że przenigdy nie dasz mi się przelecieć? – Bezskutecznie próbowałem ukryć kpinę w głosie.  

- Lubisz BDSM? Będziesz się pastwić? – stęknęła nieswoim głosem narzeczona młodego Stelmacha.  

- Sorry, ale w tym nie jestem dobry – odparłem wesoło. – Nie przepadam za tymi klimatami.  

- Za to masz wiele innych ciekawych talentów. – Karolina uśmiechnęła się blado, wskazując dłonią przed siebie. Zmieniła szybko temat. – To dom dobrego kolegi, właśnie rozpoczęłam małą imprezkę nad basenem, bo liczyłam, że trochę się pomoczę przed twoim przyjściem.  

- Nie ma sprawy, potowarzyszymy ci – oświadczyłem zgodnie.  

Dobry kolega Karoliny był całkiem dzianym gościem. Chata robiła wrażenie, łącznie z krytym basenem, który był jej częścią. Gdy dotarliśmy do wypasionego, sztucznego bajora, na małym stoliku przy brzegu stała butelka wina, a także do połowy wypełniony złocistym płynem kieliszek.  

- Co miałaś na myśli mówiąc o moich talentach? – zapytałem, wracając do tego co mówiła wcześniej.  

- Załatwiłeś Banasia. I to tak, że brak mi słów – Karolina spojrzała na mnie z szacunkiem. – Miałam cię z aroganckiego, przechwalającego się gówniarza i całkiem się pomyliłam.  

- Nie odpowiadam za wszystkie problemy ojca Laury. – Konsekwentnie trzymałem się swojej wersji zdarzeń. – Ja tylko napocząłem temat, a cała reszta wyszła przy okazji.  

- Nie bądź taki skromny – odparła Karolina, stając przy mnie. – Nie pasuje ci to. Jesteś… jesteś intrygujący.  

- Cóż… - mruknąłem. W zasadzie miała rację. Ilu ludzi ma taki dar?

- Zaczyna się – mruknęła Natalia, rozsiadając się na basenowym leżaku. – Ciekawie będzie popatrzeć na to z boku. Ze swojego pierwsze razu pamiętam tylko pieprzenie. Teraz zobaczę jaka byłam żałośnie pokręcona.

- A najlepsze jest to, że udupienie Banasia to zaledwie pikuś, przy tym, co potrafisz zrobić z głową i duszą kobiety – kontynuowała narzeczona młodego aktora, opierając przy tym dłoń na moim torsie. – Wydawało mi się, że nie można tak pożądać faceta. Do tej pory takie sytuacje kojarzyły mi się z bohaterkami filmów, które nie potrafią zupełnie zapanować nad swoimi pragnieniami i żądzami.  

- Mówisz o sobie? – spytałem, udając głupiego.  

- O sobie, o Natalii, Annie i pewnie jeszcze innych twoich ofiarach. – Głębokie spojrzenie Karoliny wdzierało się we mnie. Usta i dłonie dziewczyny drżały. – Przede wszystkim jednak o tobie.

- Mówiłem ci, że tak będzie – oznajmiłem, nie kryjąc satysfakcji w głosie. Jednocześnie, rozwiązałem pasek szlafroka. Rozsunięty, ujawnił, że dziewczyna miała na sobie jedynie skąpe bikini. Rzeczywiście, miała zamiar popływać.  

- Mówiłeś… - przyznała mi rację. Jej drżący głos był coraz cichszy.

- I jak ci z tą świadomością, że moje jest na wierzchu? – spytałem równie cicho, wsuwając palce pod ramiączka stanika.  

- Mam na to wywalone – wydyszała.  

- No proszę… - mruknąłem, wsuwając palce pod małe trójkąty miseczek stroju.

- Gdy mówisz o wierzchu, myślę tylko o tym, czy ja będę na górze, czy może ty – wyznała Karolina, przeciągając językiem po spierzchniętych ustach. Zaraz po tym, naparła na mnie, lgnąc do mnie ustami. Odwzajemniłem pocałunek, ale tylko na moment.

- Spokojnie! Wytrzymałaś tyle, to jeszcze parę chwil nie zrobi ci różnicy – oświadczyłem, odsuwając ją na długość ramion.  

- Zrobi! Zabieraj się do rzeczy! – jęknęła niecierpliwie młoda Strzelecka. - Chcę, żebyś mnie natychmiast wypieprzył!

- Ok, stanie się jak sobie pani życzy – odparłem, uśmiechając pod nosem. – Tylko, że najpierw to ja czegoś chcę.

- Proszę cię … - Karolina nie była w tej chwili wzorem cierpliwości.  

- Pokrzyżowaliśmy ci plany, a nie powinniśmy – oznajmiłem z błyskiem w oku. – Wskakuj do basenu!  

- Przestań Michał! Nie potrzebuję tego! – prychnęła narzeczona Stelmacha.

- Ja za to bardzo chętnie popatrzę jak pływasz – odparłem, ciągnąc za związane troki, podtrzymujące stanik. – Oczywiście bez tych niepotrzebnych szmatek. Co za pomysł, że będąc sama w domu chciałaś się pluskać w bikini!

- Michał… - Karolina spojrzała na mnie błagalnie. Nie była najbardziej wstydliwą z poznanych przeze mnie panien. Nie próbowała zakrywać kuszących, odsłoniętych piersi, na które gapiłem się bezczelnie. Były słusznej wielkości. Trzymając się skali owocowej, która często jest stosowana w odniesieniu do kobiecych biustów, były nieco większe niż dorodne grejpfruty.  
  
- Nie michałuj mi to, skarbie, tylko wskakuj do wody! – Byłem nieugięty. Szybko uporałem się ze sznurkami na biodrach, które trzymały na ciele dziewczyny majtki. Podobnie jak w przypadku górnych rejonów ciała, Karolina nie próbowała udawać pruderii. Być może doszła do słusznego wniosku, że i tak za parę chwil zrobię z nią co zechce, więc szkoda energii na wymuszoną wstydliwość.  

- Muszę? – zapytała, próbując jeszcze coś ugrać. Sprytnie się za to zabrała, musiałem przyznać. Przesunęła dłonią po moim nabrzmiałym kroczu, po czym kucnęła z twarzą zbliżoną do niego. – Zamiast pływackich występów, przejdźmy do konkretów. Zrobię ci na początek orala.

- I tak zrobisz – stwierdziłem z przekonaniem, uśmiechając się półgębkiem. Pomogłem dziewczynie się unieść, z zadowoleniem podziwiając jej nagość. Była niska, ale proporcje i kształty sprawiały, że nie rzutowało to na ponętność drobnego ciała.  – Zaszalej Arielko!

Widząc mój upór, usiadła na brzegu basenu, a zaraz po tym zsunęła z niego do wody. Znała się na rzeczy, wiedziała jak odegrać swoją rolę. Nie szalała jak na zawodach. Pozwoliła unosić się wodzie, pokonując spokojnie kolejne centymetry „żabką”.  

Pomieszczenie wypełniało delikatne, ciepłe światło, o co zadbała pewnie sama Karolina. Pod wodą również znajdowało się kilka źródeł oświetlenia. Dzięki temu spektakl miał odpowiedni nastrój. Złote, świetlne refleksy przesuwały się po ciele płynącej dziewczyny, co czyniło widok bardziej podniecającym. Z fascynacją obserwowałem moją najświeższą zdobycz, jak radzi sobie w basenie. Wlepiałem wzrok w pracujące pośladki. Próbowałem pokonać niedogodności związane z ruchem pływaczki, przeniknąć wodę, aby wypatrzeć cipkę, gdy panna rozsuwała szerzej nogi.  

Zauważyłem, że Natalia również nie odrywała wzroku od Karoliny. Podciągnęła spódniczkę, wsuwając pod nią rękę. Pieściła się, wiedząc, czego od niej oczekuję. Wiedziała, że nie przyszła ze mną jako bierna obserwatorka. Znała moją naturę. Doświadczyła na sobie fantazji syna Wanatów. Nie musiała zaprzątać sobie głowy pytaniem, czy weźmie czynny udział w tym co się zadzieje. Było to dla niej tak oczywiste jak gwiazdy na niebie.

Jak rzekłem, Karolina stawała na wysokości zadania. Po pokonaniu dwóch długości basenu, zmieniła styl, płynąc teraz na plecach. Woda otulała  falujące piersi, łono ledwie przyprószone wąskim paskiem kilkudniowych włosków. Obraz działał na moje zmysły. Niecierpliwie poczułem, że chciałbym już przejść do rzeczy. W duchu się za to skarciłem. Scenariusz na ten wieczór pojawił się w mojej głowie zaraz po przekroczeniu progu pomieszczenia z basenem i pragnąłem go zrealizować. Pośpiech wskazany jest tylko przy łapaniu pcheł lub przy jedzeniu z jednej miski. Nic natomiast nie stało na przeszkodzie, by zadział się kolejny punkt programu.  

- Myślę, że twoja łapka ma już dość  - stwierdziłem zduszonym głosem, zwracając się do Natalii. Podszedłem do niej i bez zahamowania włożyłem rękę pod zmierzwioną na udach spódniczkę. Nie było tam majtek. Skupiony na Karolinie nie zarejestrowałem chwili w której asystentka Anny Banaś pozbyła się zbędnej bielizny. Przesunąłem palcami po wargach sromowych. Były wilgotne. – Do tego jesteś wystarczająco podniecona. Dołącz do naszej syreny.

Nie musiałem dwa razy prosić. Natalia była już wystarczająco podniecona rozwojem sytuacją. Błysnęła oczami, uśmiechnęła się lubieżnie i rozebrała w ekspresowym tempie. Po chwili zanurzyła się w turkusowej toni.  

Karolina kończyła właśnie kolejną długość basenu, dopływając do brzegu na którym stałem. Podpłynęła, zatrzymując się przy asystentce Anny. Dziewczyny zmierzyły się roziskrzonymi spojrzeniami. Karolina, pomimo swojej wrodzonej śmiałości, nie miała raczej doświadczenia z takimi konfiguracjami. Inicjatywę przejęła Natalia. Przyciągnęła czarnowłosą pannę do siebie, po czym zwarła się z nią w namiętnym pocałunku. Dłońmi zagarnęła piersi młodej Strzeleckiej, zaciskając na nich palce. Po chwili, prawą ręką sięgnęła w dół, odnajdując szparkę między udami towarzyszki. Usta narzeczonej młodego gwiazdora ściągnął spazm przyjemności. Zagryzła dolną wargę.  

Patrzyłem na scenę w basenie z zachwytem. Głowa dudniła mi od narastającego podniecenia. Skrępowany spodniami kutas rozpierał się, dając do zrozumienia, że pora go uwolnić. Nie odrywając wzroku od dziewczyn w basenie, rozebrałem się do naga.

- O nie, nasza kandydatka na członkinię haremu Michała Wanata powinna najpierw dogodzić tobie, Natalio – zarządziłem, siadając na brzegu, z nogami zanurzonymi w wodzie.  

Karolina przez chwilę patrzyła na mnie wyzywająco. Po chwili, uznając, że nie wygra tego pojedynku na spojrzenia, przyparła towarzyszkę do ściany basenu. Głębokość w tym miejscu sprawiała, że biust Natalii znajdował się nieznacznie ponad poziomem wody. Narzeczona Stelmacha chwyciła dłonią jedną z piersi, jednocześnie językiem kreśląc na niej tylko sobie znane wzory.
Druga dłoń czarnowłosej dziewczyny powędrowała głębiej pod wodę. Przezroczystość jej lustra sprawiła, że nie miałem problemu z zobaczeniem, gdzie celowała. Obraz nie był idealny, bo nie mógł, ale po minie Natalii domyśliłem się, że partnerka doskonale sobie radziła z podwodną pieszczotą jej cipki. Pozwoliłem im się tak zabawiać, bo widok był mocno podniecający. Czułem, że nie zdzierżę dłużej bycia z boku głównej akcji. Po kilku chwilach, opuściłem stanowisko obserwacyjne, żeby rozłożyć więcej kąpielowych ręczników w pobliżu brzegu basenu.  

Dziewczyny szybko zrozumiały, co mam na myśli. Wydostały się z wody, układając na prowizorycznym legowisku. Wytarły pospiesznie, niezbyt dokładnie ciała. Nie ociągając się, zajęły się sobą. Leżąc na bokach, całowały się, pieszcząc się nawzajem. Dołączyłem do nich czym prędzej. Przesunąłem Karolinę, aby mogła dogodzić towarzyszce oralnie. Natalia uniosła jedną nogę, zginając ją w kolanie, jednocześnie odchylając lekko ciało do tyłu. Odsłoniła szparkę, której nabrzmiałe fałdki zdawały się dopraszać o kontynuację przyjemności z basenu. Narzeczona aktora przylgnęła twarzą do krocza jasnowłosej dziewczyny, zabierając się za robotę. Asystentka Anny jęknęła cicho zachwycona takim obrotem sprawy.  

Ja tymczasem zająłem pozycję przy głowie Natalii. Wsunąłem pod głowę ciemnowłosej dziewczyny zrolowany ręcznik, a zaraz po tym podsunąłem pod nos obolałego z podniecenia członka. Ujęła twardy trzon, pracując z wprawę dłonią. Po chwili poszerzyła arsenał swoich pieszczot, angażując w nie usta i język. Poczułem, że kręci mi się w głowie od przyjemności. Miękkie wargi Natalii oraz sprawne palce sprawiały, że dostałem cudowne preludium przed głównym aktem. Przymknąłem oczy rozkoszując się ukłuciami rozkoszy. Cudowną, bajeczną akupunkturą.  

Po upływie kliku chwil wyczułem, że Natalia zbyt długo w tej pozycji nie wytrzyma. Wyszeptałem, że teraz ona będzie na górze, po czym położyłem się na wymiętoszonych ręcznikach.  

- Michał, a kiedy ja? – wydyszała Karolina z błędnym wzrokiem.

- Dopiero, jak sprawisz, że Natalia dojdzie – mruknąłem, przytrzymując kutasa. Natalia zwrócona do mnie plecami, nabiła się na niego gładko, po czym osunęła się do tyłu, podpierając rękami. Jednocześnie rozłożyła szeroko nogi, eksponując penetrowaną przeze mnie cipkę.  

Nasza pozycja była bardzo oczywista. Karolina, widząc, że nie wskóra więcej w temacie przyspieszenia zerżnięcia jej osoby, wsunęła się między uda asystentki Anny. Pocierając łono, równocześnie ssała żołądź łechtaczki towarzyszki. Zmasowany atak rozkoszy, sprawił, że jasnowłosa partnerka mocniej w niej się zatracała. Czułem, że ciało Natalii drży coraz bardziej spazmatycznie. Tyłek dziewczyny ocierał się o mnie gwałtowniej z każdą chwilą.Poznałem jej zachowanie podczas seksu na tyle, żeby wiedzieć, jak blisko jest orgazmu. Zostało nam niewiele czasu.

Natalia ujeżdżała mnie, jakby miało jej zabraknąć czasu na spełnienie. Pokryta rumieńcami twarz dziewczyny promieniowała zadowoleniem. Gnała bez opamiętania, na spotkanie z nieuniknionym. W chwili, gdy jej ciało spowiły spazmy zwiastujące orgazm, Karolina oblizała wskazujący palec, po czym wsunęła go w odbyt jasnowłosej dziewczyny.  

Efekt był piorunujący.  

Natalia jęknęła przeciągle, niczym wygłodniały wampir. Szarpnęła biodrami z wielką siłą, uwalniając się od tkwiącego w niej kutasa. Leżąc na mnie doszła, pieszczona analnie palcem Karoliny. Przez chwilę raczyłem się widokiem blasku w jej zamglonych rozkoszą oczach. Drżąc, dyszała w mój tors, jakby przebiegła sprintem kilkaset metrów. Zsunąłem ją z siebie po chwili, składając na rozedrganych ustach gorący pocałunek. Michałowe podziękowanie.  

Nadszedł wyczekiwany przez Karolinę moment.  

Byłem pobudzony. Czułem się jakby ktoś podłączył mnie pod prąd. Energicznie przesunąłem się, zajmując pozycję za Karoliną. Na jej tyłku złożyłem dłonie, przez krótką chwilę zachwycając się widokiem jędrnych, kształtnych pośladków. Zbyt pragnąłem posiąść narzeczoną Stelmacha, aby przeciągać ten moment. Przytrzymując fiuta, włożyłem go między mokre płatki cipki.  

Pod czaszką rozdzwoniły mi się euforyczne kuranty. Jak zawsze, gdy po raz pierwszy wchodziłem w nową kochankę. Choć Karolina była już którąś z kolei, nie „przejadła” mi się ta przyjemność. Wciąż tak samo podniecały mnie pierwsze sztychy w świeżo zdobytej partnerce. Pragnąc celebry magicznej chwili, napierałem głęboko, ale nie narzucałem tempa. Dobijając do końca, rozpierałem się w wilgotnym, ciepłym wnętrzu kochanki. Gościnnym, zaciskającym się na moim zapracowanym kutasie.  

Młoda Strzelecka była pełna wigoru. Rozhuśtała tyłek, niemal się we mnie wkręcając. Napierała zadkiem tak mocno, że praktycznie mogłem sobie darować pchnięcia. Oczywiście, nie zrobiłem tego, więc rżnięcie zaczęło przypominać poważne zmagania. Znałem rezultat. Byłem młody, ale już doświadczony przeżytymi przygodami. Poza tym, odkąd otrzymałem prezent od losu w postaci daru, z każdym miesiącem coraz bardziej potrafiłem kontrolować się podczas miłosnych uniesień. Spragniona, czekająca na mnie Karolina nie mogła mnie pokonać. Na pewno, nie dziś. Jednak myśl o rywalizacji mnie nakręcała. Atomy żądzy buzowały we mnie niczym bąbelki w szampanie.  

Pieprzyłem niczym mistrz świata jebaków. Początkowe wyrafinowane sztychy coraz bardziej przypominały ciosy wymierzone w cipkę partnerki. Przed oczami wirowały mi jasne plamy pośladków. Dyszałem jak parowóz. Byłem tak skupiony na rozkoszy, że z trudem dostrzegałem co dzieje się dookoła.  
Tymczasem Natalia, która doszła już do siebie, położyła się bliżej nas, dając mi do zrozumienia, że może się dołączyć.  

W lot zrozumiałem, co miała na myśli.  
Przez chwilę rżnąłem jeszcze Karolinę, zerkając na to co robi Natalia. Jasnowłosa kochanka wyciągnęła niczym królika z kapelusza lubrykant. Przeleciało mi przez głowę, że ostatnio moje partnerki często mają przy sobie jakieś mazidła. Był to chyba wyznacznik moich upodobań. Nie zamierzałem rozwijać tej tezy. Fakt był faktem, że w ostatnim czasie często lubiłem pieprzyć się analnie.  

Natalia wsunęła wysmarowany kremem palec w odbyt Karoliny. Narzeczona aktora była tak pochłonięta pieprzeniem, że ledwie odczuła ten zabieg. Delikatnie wzdrygnęła się, zaciskając na ułamek chwili pośladki. I tyle było jej oporu. Natalia po kilku pchnięciach przestała gnębić anus towarzyszki, a ja wyszedłem z Karoliny. Mogłem na krótka chwilę złapać oddech, pozwalając Natalii wetrzeć w członka niewielką ilość maści. Zaraz po tym, skierowałem czubek fiuta w stronę wąskiego wąwozu między wzgórzami pośladków Strzeleckiej.

Nie szło mi z początku najlepiej.  
Od czego są jednak pomocne partnerki. Natalia zareagował przytomnie, rozchylając pośladki ciemnowłosej koleżanki. Teraz niewielki, ciemny otwór był niczym tarcza. Naparłem na niego, czując słaby opór. Stęknąłem i poprawiłem drugi raz. Udało mi się napocząć odbyt Karoliny. Delikatnie wsunięty w niego penis był przyczółkiem, z którego mogłem wyprowadzić kolejne ataki. Drugie i trzecie pchnięcie sprawiły, że jedna trzecia fiuta zniknęła w ciasnej dziurce.  

Karolina jęknęła głucho, by po chwili zamilknąć, z zaciśniętymi ustami.  
Drżała. Przez chwilę się zawahałem, ale całkiem niepotrzebnie. Narzeczona Stelmacha zerknęła przez ramię w moją stronę. Wzrok partnerki wystarczył mi, żeby nabrać przekonania co do słuszności kontynuowania rżnięcia jej w tyłek.  

Zaparłem się mocniej, zaciskając dłonie na biodrach kochanki, a potem pchnąłem znacznie śmielej. Karolina jęknęła głośniej, a ja głębiej zanurzyłem się w jej tyłku. Nie odpuszczając, sprawiłem, że trzy czwarte fiuta zniknęło w anusie partnerki. Dopiero wtedy uznałem, że mogę przejść od sondowania głębokości odbytu Strzeleckiej do bardziej energicznych aktywności.  

Pieprząc w tyłek Karolinę czułem wszechogarniającą mnie euforię. Zdobyłem kolejną świetną pannę. Wiła się pode mną, zadowolona, że się mnie doczekała. Jest częścią czegoś niezwykłego. Pociągającego. Podniecającego. Tego dnia, gdy w jej obecności dogodziłem Annie i Natalii dostrzegłem fascynację w oczach młodej Strzeleckiej. Mogła mówić wtedy jeszcze więcej o swoim oporze i niechęci, ale zwieść mnie nie była w stanie. „Kurwiki” nigdy nie kłamią.  

Wrzuciłem najwyższy bieg.
Rżnąłem, czując, że jeśli zaraz nie doprowadzę kochanki do orgazmu, to padnę bez sił, z pyskiem na jej tyłku. Dzięki pomocy Natalii, udało mi się tego uniknąć. Gdy je pieprzyłem niczym rozpędzona maszyna, asystentka Anny pocierała wargi sromowe ciemnowłosej towarzyszki. Dzięki temu szybko zbliżyliśmy się do finalnych fajerwerków. Karolina kręciła zadkiem jak opętana, coraz częściej szarpiąc nim spazmatycznie. Drżała, ledwie utrzymując pozycję, na słabnących rękach.  

Wreszcie wydała z siebie ostatni jęk, obwieszczający pełen sukces, by po kolejnym sztychu, nabić się na mojego kutasa, aż po same jądra. Tak pozostając, zamarła. Jej lśniące od potu ciało zastygło, wygięte w łuk. Nastąpiła chwila, wypełniona samą rozkoszą. Narzeczona Stelmacha powitała spełnienie.  

Nie chcąc pozostać w tyle, szarpnąłem biodrami, rozpychając się we cipce partnerki. To wystarczyło, bym mógł osiągnąć szczyt. Zagryzłem wargi, czując zniewalającą moc orgazmu. Ukryte głęboko źródło wybiło, zalewając ciepłą rozkoszą moje wnętrze. Po chwili strumień wystrzelił ze zmaltretowanego fiuta. Sperma pokryła perlistymi strugami plecy i pośladki Karoliny. Dostało się również pokrytej rumieńcami twarzy Natalii.  
Z zadowoleniem, otumaniony spełnieniem, wysunąłem się z wiotczejącej kochanki. Padliśmy jak szmaciane lalki.

Karolina przeczesywała moje włosy, rozdygotanymi rękami, a ja dysząc jak maszyna parowa z dziewiętnastego wieku patrzyłem się w sufit. Pod czaszką tliło mi się rozkoszne uczucie triumfu.  

- Ja pierdzielę, to było zajebiste! – stwierdziła stłumionym głosem Karolina.  

- No ja myślę – mruknąłem – Lubisz świetne bzykanko, co?

- Lubię. I nie zamierzam się tego wypierać – przytaknęła narzeczona aktora. – Z Sebastianem jestem z wielu powodów, a jednym z nich było to, że potrafił mi nieźle dogodzić.  

- Potrafił? Skąd ten czas przeszły? – zainteresowałem się, czując, że warto pociągnąć ten temat.  

- Stąd, że nie pamiętam kiedy mnie porządnie przeleciał – odparła Karolina, wykrzywiając usta. – A nieporządnie też robi to coraz rzadziej.

- Rozumiem, że w takim razie jesteś z nim z pozostałych powodów, których nie wymieniłaś z imienia? – wtrąciła się ro rozmowy Natalia.  

- Tak jakby – potaknęła Strzelecka. – To niezły układ. Jest aktorem, któremu coraz lepiej się powodzi. Zawodowo, ale i materialnie. Dzięki temu mam życie na wysokim poziomie i obracam się w kręgu odpowiednich ludzi.  

- Odpowiednich? – Spojrzałem na nią pytająco.

- Tak. Mam swoje ambicje i też chciałabym coś fajnego zrobić ze sobą – oznajmiła Karolina. – Nie kręci mnie bycie ciągle partnerką Stelmacha.  

- Nie grozi ci to – zakomunikowałem, stawiając na szczerość.  

- Co masz na myśli?

- On już nie chce z tobą być – oświadczyłem. – Szuka pretekstu, by z tobą zerwać.

- Skąd to wiesz?

- Osobiście zaproponował mi deal – wyznałem, patrząc prosto w jej roziskrzone oczy. – Miałem cię przelecieć i dostarczyć mu dowód, żeby mógł się łatwo wymiksować ze związku z tobą.  

- To sprytny skurwielek – prychnęła Karolina. – Czyli to dzisiejsze rżnięcie mam dzięki niemu.  

- Nie całkiem – odparłem, zgodnie z prawdą. – Zgodziłem się na ten układ, tylko z tego względu, że bardzo chciałem cię zdobyć. Tak więc, jego propozycja trafiła mi się niejako przy okazji. Doszedłem szybko do wniosku, że zrobię tym większą przysługę tobie niż jemu. Nie wspominając, oczywiście, o niewątpliwej przyjemności.

- Wyszczekany z ciebie gość.  – Uśmiechnęła się cierpko pod nosem Karolina. – I bezczelnie pewny siebie.

- Prawda jest taka, że twój Sebek wcale nie jest święty i wierny – Kiwnąłem głową, zgadzając się z jej spostrzeżeniem. – Zalicza co tylko mu się nawinie pod przyrodzenie i pasuje mu urodą. Gdy się poznaliśmy na imprezie z okazji premiery tego durnego filmu, pieprzył się w kiblu z jedną z tych sztucznych blondyn.  

- No proszę…  

- Myślę, że swoje plany zrealizujesz również bez niego – stwierdziłem z przekonaniem. – Szkoda czasu na takiego partnera. Nie warto przymykać oczu na zdrady w imię potencjalnych sukcesów.  

- Pewnie masz rację. – zgodziła się Karolina. – I pewnie proponujesz, że lepiej mi będzie jako części twojego haremu.  

- Bez wątpienia – odparłem. – Będziesz jedną z wielu, ale bez kłamstw, zdrad i wzajemnych pretensji. Za to z olbrzymią dawką seksu i przyjemności.

- Biorę to w ciemno! – Zaśmiała się młoda Strzelecka. – Chociaż, nawet bez tego olałabym Sebastiana, po tym co mi powiedziałeś.  

- Ach, tak…

- Właśnie tak Michasiu – przytaknęła słodkim głosem Karolina, przeciągając dłonią po moim udzie. Niebezpiecznie blisko krocza. – A skoro już wiem, co zaplanował dla mnie narzeczony, to będę miała do was prośbę.

- Jaką? – zapytaliśmy niemal jednocześnie.  

- Zróbmy powtórkę. Czuję, że sprostam jeszcze jednej rundzie – wypaliła Karolina z rozbrajającym uśmiechem. – Tylko teraz poproszę cię Natalia, żebyś nagrała to telefonem.  

- Czyżbyś chciała, żebym spełnił warunki Sebastiana? – spytałem.

- A jakże! – odpowiedziała. – Skoro chce dowodu, będzie go miał. Przy okazji niech sobie zobaczy co znaczy porządne pieprzenie.  

- Obawiam się, że z takim bojowym nastawieniem możesz zrobić nam krzywdę – oznajmiłem wesoło.

- Nie bój się. Nie zrobię nic, co mogłoby ci w czymkolwiek zagrażać – oświadczyła Karolina, zabierając się za ssanie jednego z moich sutków.

- Hmm, no nie wiem. Może ta krzywda była fajna – prychnąłem, czując przejmujący dreszcz po ugryzieniu Karoliny.  

Nie muszę chyba przekonywać, że druga odsłona była równie gorąca jak pierwsza. Natalia nakręciła świetny film. Karolina dostała wszystko to co chciała. Ja również. Wracałem do domu, na miękkich nogach, wyczerpany jak po maratonie.  

Było wspaniale.

Cdn...

Iks

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 15223 słów i 85693 znaków, zaktualizował 11 sty 2023.

18 komentarzy

 
  • Iks

    Edit do postu wcześniejszego: odrzucenie okazało się pomyłką. Znów się z Lolkiem lubimy :).

    20 lis 2023

  • Iks

    Witam wszystkich. Jakieś 3 tygodnie temu przesłałem kolejną część do publikacji. Niestety, z jakiś powodów została ona odrzucona. Słowo "jakiś" doskonale oddaje sytuację. Nie otrzymałem żadnego uzasadnienia tej decyzji, nawet po tym jak sam o to zapytałem. Nie żywię urazy, że materiał nie zyskał akceptacji, ale już brak wyjaśnienia daje mi do myślenia i sprawił, że jest mi mało przyjemnie. Kilka słów by mi wystarczyło, Co, dlaczego i po co? Być może uznałbym, że warto zrobić korektę i zapodać tekst jeszcze raz. Cóż, jest jak jest. Na tą chwilę rozważam wycofanie całej serii ze strony. Ten odrzucony odcinek jest integralną częścią serii i bez niego będzie ona niepełna. Skoro nie wiem co zrobiłem źle, nie mogę tego naprawić. A dodawanie następnych części z wyrwą w postaci braku tego fragmentu uważam za bezsensowne. Pozdrawiam wszystkich.

    8 lis 2023

  • Noname

    @Iks Dzięki i również pozdrawiam, a co do dalszego ciągu historii Michała powiem tak: trzymaj się planu i pisz dalej, gdyż naprawdę jest interesująca i (przynajmniej moim zdaniem) warta dokończenia. A że ponarzekam na interwały pomiędzy kolejnymi publikacjami? Cóż, nie ja jeden ;) i chyba trochę nie bez racji.

    10 lis 2023

  • Sulie

    Czy autor już się poddał?zostaniemy tak z niczym?

    22 paź 2023

  • jw

    Jutro minie rok od poprzedniej części...

    14 mar 2023

  • Noname

    @jw Ech... Dlaczego tak często muszę mieć rację? (zwłaszcza, że fakty zdają się na to wskazywać) Pozostaje tylko zacytować samego siebie: "mamy coraz dłuższe interwały, które wydają się prowadzić do całkowitego zaniku działalności na tym portalu... Mam tylko nadzieję, że kiepski ze mnie prorok." i mieć coraz bardziej rozmywający się w mroku cień nadziei...  :sad:

    17 mar 2023

  • Kj

    Czekamy na ciąg dalszy!

    1 mar 2023

  • Popo

    Bedzie ciag dalszy czy to juz koniec???

    22 lut 2023

  • Cukierek11

    Wciąż czekamyy

    10 sty 2023

  • sl

    Kiedy pojawi się kolejna część Iks,gdyż twoje opowiadanie, to ostatnio jedyne,na które warto czekać nawet pół roku ,twoji wierni czytelnicy nie mogą się doczekać kolejnej części, ,,przygód Michała",choć czekają cierpliwie - Wierny Czytelnik

    28 wrz 2022

  • trantolo

    Cześć Iks czytam kolejny raz twoje opowiadanie kiedy pojawi się nastepny odcinek ? Czekam bardzo niecierpliwie i chyba nie tylko ja .... :blackeye: pozdrawiam

    16 lip 2022

  • Emanuel

    Genialne czytam od pierwszego opowiadania i czekam na następne

    9 maj 2022

  • kurczak99992wp.pl

    kiedy dalsza część

    23 kwi 2022

  • Sl

    Muszę przyznać ,że warto było czekać pół roku,sprawy z Banasiowna skończyły się dla Michała bardzo fajnie,być może gdyby ją jednak przeleciał skończyły by się jeszcze lepiej,ale to pozostawiam już własnej inwencji twórczej autora,pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów na polu twórczości.

    24 mar 2022

  • trantolo

    Super rewelacyjne  :bravo:

    17 mar 2022

  • Kolekcjoner

    Jak zwykle ekstra opowiadanie. Dobrze że się wyleczyłeś, dużo zdrowia.

    17 mar 2022

  • Gazda

    Odcinek super, jak wszystkie poprzednie.
    Dużo zdrowia życzę. I niech ta franca więcej Cię nie dopadnie.

    16 mar 2022

  • emeryt

    @Iks, dzięki za kolejny odcinek, jak wszystkie poprzednie bardzo fajnie napisane. Współczuję Tobie że dopadła Cię ta gadzina, lecz cieszę się że jednak udało się Tobie wywinąć od niej. Przesyłam najserdeczniejsze pozdrowienia i życzę, aby wszelkie kłopoty omijały Ciebie szerokim łukiem.

    15 mar 2022

  • kitu

    Ok.Zdrowia życzę i dobrej weny.

    15 mar 2022

  • Iks

    Witam wszystkich ciepło. Na początek usprawiedliwienie, które czuję się w obowiązku dodać w komentarzu. Oprócz mojego "zwykłego" niespiesznego zamieszczania kolejnych część PM, pojawiła się tym razem inna przeszkoda, która dodatkowo spowolniła moją pracę. Mam na myśli covid. Długo się migałem przed tą francą, ale jak mnie dopadła, to sponiewierała ostro. Tydzień chorowałem w domu, kolejne trzy spędziłem w szpitalu. Obyło się bez respiratora, ale było nieciekawie. Po powrocie do domu przez długi czas nie miałem ochoty nie tylko na pisanie, ale w ogóle na podchodzenie do komputera. Bardzo mi przykro, że długo musieliście czekać. Mam nadzieję, że tekst choć trochę pozwoli zapomnieć o czekaniu. Oddaję go do Waszej dyspozycji. Zdrowia wszystkim życzę. Trzymajcie się jak najlepiej. X.

    15 mar 2022

  • Kamil2586

    @Iks Tobie również zdrowia. Super, że z tak wydawałoby się prostego pomysłu gdzie facet może zaliczyć każdą panienkę o której pomyśli, zrobiłeś tak wielowątkową historię którą po prostu fajnie się czyta i żadnym wypadku się nie nudzi.  

    Naprawdę fajny erotyk. Tak więc, jeszcze raz zdrowia i trzymaj się.

    15 mar 2022

  • kurczak99999

    @Iks kiedy dalsze odcinki?

    9 cze 2022