Przypadek? cz. 1

Cześć, jestem Ewa. Mam 17 lat. Jestem wysoką, szczupłą dziewczyną o dużych brązowych oczach i długich ciemnobrązowych włosach. Nie wyróżniam się raczej spośród innych dziewczyn. Nie mam specjalnie talentów. Niektórzy mówią że ładnie rysuję, ja jednak uważam że dziecko w przedszkolu lepiej by narysowało. Hmm. . może jedyne co potrafię to dobierać kolory. No wiecie. Na rysunkach czy przy malowaniu ścian. Także ubrania. Lubię to robić. Kombinacje na milion sposobów. ;)
Zostało kilka dni do wakacji. Czas leciał szybko a za oknem ciepło. I bardzo dobrze. Zima w tym roku była dość długa i miałam jej już dość. Dopiero w połowie kwietnia znikł śnieg i zaczęło robić się coraz cieplej. Teraz był już czerwiec. Jeszcze tydzień nauki mnie czekał. Ostatni. Gdy wyszłam w piątek ze szkoły, myślałam tylko o tym żeby jakoś przeżyć następne 5 dni. W tym jeszcze zakończanie roku. Gdy wyszłam, zaczepiła mnie moja przyjaciółka Anka. Anka jest wesołą dziewczyną. Była ruda, dużo osób ją wyzywało od rudzielców i takich innych. Gardziłam nimi.  
Anka powiedziała:
-Ej Ewka co powiesz na zakupy? Muszę kupić parę rzeczy na wakacje. .  
-W sumie to dobry pomysł, także przydałoby mi się coś na ten pobyt.  
-To jutro o 12 pod blokiem? Cała sobota dla nas. -Uśmiechnęła się.  
-Pasuje mi.  
Miałyśmy razem jechać na kolonie nad morze. Bardzo cieszyłam się z tego powodu. Moi rodzice nigdy nie mielina to czasu. Ciągle praca, praca. Potem jeszcze doszedł mój młodszy brat, gdy miłam 10 lat. To był pierwszy wyjazd, który trwał więcej niż 4 dni. Tak to z rodzicami jeździłam na jakieś krótkie pobyty to w górach to nad morzem. Ale co można zwiedzić w 2 dni? Bo pierwszego dnia jazda i ostatniego powrót. No mniejsza.  
  Rano obudziłam się o 9. Poszłam wziąć prysznic, a potem zaczęłam się ogarniać. Wzięłam trochę swojego odkładanego kieszonkowego. Zabrałam ze sobą 300 zł i poszłam pod blok. Anka już na mnie czekała. Weszłyśmy do centrum handlowego i zaczęłyśmy zakupy. Przymierzałyśmy co wpadnie w rękę. Wygłupiałyśmy się i robiliśmy zdjęcia. Kochałyśmy zakupy. Niektórzy ludzie krzywo się na nas patrzyli no ale tym to się nie przejmujemy. Mi skończyła się kasa. Zostało mi z 50 zł. Pomyślałam że nie będę ich już wydawać. I tak kupiłam dużo fajnych, lekkich rzeczy. Weszłyśmy do jednego z naszych ulubionych sklepów. Anka oczywiście nabrała z 10 rzeczy i poszła przymierzać. Czekałam na nią przed przebieralnią. Stałam oparta o ścianę. Przerwa między jedną ścianą a drugą nie była duża, więc plecami byłam oparta o jedną ścianę a nogi podpierały się na drugiej. Stanęłam z samego tyłu żeby nikomu nie przeszkadzać. Czekając na nią co chwilę pytałam "długo jeszcze?" A w odpowiedzi tylko "oj no poczekaj jeszcze chwilę no". No to czekałam. Prawie już siedziałam na podłodze.  
No i teraz muszę wytłumaczyć jak wyglądało pomieszczenie z przebieralniami. Było wąskie. Plecami opierałam się o ścianę a nogami o drzwi przebierali. W jednym rzędzie było ich 4 i jeszcze jedna po mojej lewej stronie czyli w tej samej lini co moje nogi. No cóż. Ztej przebieralni wyszedł jakiś chłopak i potkną się o moje nogi. Wyglądał gdzieś na 18 lat. Zaczęłam się śmiać. On leżał na podłodze i zaczął się mnie czepiać o te nogi.  
-Oj przepraszam, ale nie wiedziałam że siedzi tam jakiś koleś. W końcu skąd miałam wiedzieć stercze pod tą przebieralnią już z 5 minut.  
-No dobrze nic się nie stało. Ałaa boli mnie kostka. Chyba ją skręciłem.  
-Jesteś sam?  
-Tak sam. -Odpowiedział.  
-Musisz iść do lekarza. Chodź pomogę ci wstać. Podparł się o mnie a drugą ręką ciągną za klamkę przebieralni, w której siedziała Anka. Wkurzyła się i chłopak dodatkowo dostał drzwiami.  
-Co do cholery?!- Krzyknęła Anka pchając drzwiami. Stała w samym staniku. Myślała że to ja ciągnę za klamkę.  
Chłopak upadł jeszcze raz.  
-Chcecie mnie zabić ? -Powiedział
-Anka ubieraj się. Zakupy zakończone. Musimy pomóc mu doczłapać się do Taxówki, którą zaraz zamówisz.  
-Ale... ale te spodnie i ta bluzkaa...  
-Cicho. Wrócimy tu jeszcze ubieraj się.  
Zadzwoniła po taksówkę a ja w tym czasie pomagałam mu wstać. Gdy Anka wyszła, podparł się o nas i prowadziliśmy go aż na parking, bo nie było zbytnio miejsca gdzie mogła stanąć taksówka. Było ciężko. On skakał na jednej nodze a my? Praktycznie nic tam nie robiłyśmy. Może nawet trochę miał gorzej podpierając się o nas, bo jakoś nie rytmicznie skakał. Ale nie obchodziło mnie to. Najważniejsze że mogłam poczuć te cudowne perfumy.  
Wsiadając do pojazdu powiedział  
-Dzięki za pomoc i za zmasakrowanie kostki.  
-Nie ma za co. - odpowiedziałam przesyłając mu delikatny uśmiech.  
Miał piękne oczy. Niebieskie oczy i czarne, krótko ścięte włosy. Idealnie. Ale nawet nie znałam Jego imienia. Nie poprosił mnie o numer ani nie zapytał o moje imię. No nic. Poszłyśmy po te wszystkie rzeczy które Anka zostawiła w przebieralni.  
Minął tydzień. Nadszedł dzień wyjazdu na kolonię. Spakowana wyszłam o 5 rano i zaszłam po Ankę. Autobus czekał tylko na nas, bo oczywiście ta w połowie drogi przypomniała se o prostownicy. Jechaliśmy na dwa autobusy. Było nas bardzo dużo. Szybko wsiadłyśmy do swojego. Na miejsce dotarliśmy jakoś o 15. Najpierw zakwaterowanie potem zbiórka.  
Na zbiórce zobaczyłam Jego...  

CDN jak będziecie chcieli ;) Mam już dużo pomysłów. Piszcie czy się podobało, co nie ;)

klaudia14500

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1048 słów i 5658 znaków.

1 komentarz

 
  • Qwera

    Super!. Pisz dalej ^•^

    3 kwi 2013