Przypadek? cz. 6

Obudziłam się w szpitalu. Czułam się fatalnie, ale stabilnie. Zobaczyłam, że leżę pod kroplówką. Gdy przypomniało mi się całe zajście, od razu zaczęłam zrywać z siebie te wszystkie kabelki. Ubrałam spodnie i szlafrok, który leżał na szafce. Do dziś nie wiem czyj był. Wybiegłam na korytarz i podbiegłam do pierwszej napotkanej pielęgniarki.  
-Dzień Dobry, czy może mi pani pokazać gdzie leży Mateusz Nowakowski ?  
-O ile się dobrze orientuję, sanitariusze jeszcze go reanimują. A ty jesteś ??
-Ewa... Ewa yyy - wiedziałam że jak powiem swoje nazwisko, zgarnie mnie i podłączy do tego łóżka. Musiałam być przy Mateuszu, ale nie mogłam. Byłam strasznie przestraszona. Poszłam do łazienki i płakałam. Strasznie się bałam. W pewnym momencie zasłabłam i zemdlałam.  
  Znów obudziłam się na tym potwornym łóżku.  
-Dlaczego wstawałaś? Jesteś jeszcze bardzo słaba. -powiedział jakiś facet. Prawdopodobnie lekarz.  
-Co z Mateuszem??- zapytałam.  
-Wszystko już jest w porządku. Mateusz teraz śpi. Jutro będziesz mogła go zobaczyć.  
-Coo? Jak to jutro?! Ja muszę go zobaczyć dzisiaj, teraz.  
-Hmmm. Może za 2 godziny na chwilę do niego wejdziesz. A teraz leż i odpoczywaj. - odpowiedział i wyszedł z tą samą pielęgniarką, którą spotkałam na korytarzu. "Za dwie godziny? Przecież on mnie potrzebuje teraz", takie myśli chodziły mi po głowie, ale dałam se już spokój. Sama byłam strasznie zmęczona. Przez szklane drzwi zobaczyłam jeszcze mamę, która nie bardzo wiedziała co się stało. Do szpitala dotarła dopiero w nocy, gdyż był on ze 100 km od naszego domu. Sama dokładnie nie wiedziałam gdzie jestem, ale usłyszałam to gdy mama rozmawiała z lekarzem. Po chwili weszła do mojego pokoju i mocno przytuliła.  
-Jak dobrze, że nic ci nie jest. -powiedziała.  
-Mamo wzięłaś mi jakieś rzeczy? Nie mam tu nic a lekarz powiedział, że będę tu jeszcze co najmniej 5 dni. 5 dni rozumiesz ?? Co ja będę robiła tu przez 5 dni. Mamo a jak reszta wycieczki? Wiesz ile osób jeszcze tu leży? Czy wszyscy żyją ?- powiedziałam wszystko za jednym oddechem, aż skończyło mi się powietrze. Mama zrobiła tylko smutną minę i odpowiedziała:
-Jutro o tym porozmawiamy, idź spać. - Spojrzałam na zegarek. Aha ! Dochodziła 4 nad ranem. Czyli lekarz powiedział, że mogę zobaczyć Mateusza jutro, a potem że za dwie godziny, a to i tak byłoby to samo. Postanowiłam trochę się przespać. Byłam wykończona.  
   Rano obudziłam się o 8. Zobaczyłam, że obok mojego łóżka stoi moja czarna torba podróżna, w której były moje rzeczy. No tak... przecież moje rzeczy zostały w autobusie. Dobrze, że mama się domyśliła, bo ja bym raczej na to nie wpadła. Zwlekłam się z łóżka i zaczepiłam jakąś pielęgniarkę.  
-Przepraszam, czy może mnie pani zaprowadzić do Mateusza Nowakowskiego?  
-To ten z wczorajszego wypadku?
-Tak.  
-Jeszcze śpi. Przyjdź za godzinę, niech odpocznie. - odpowiedziała.  
Co miałam robić? Wzięłam torbę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, umyłam zęby, wysuszyłam włosy, wyprostowałam i na dodatek jeszcze zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z kabiny, dochodziła 9. No trudno. Wyszłam na korytarz. Zaczepiła mnie ta pielęgniarka, z którą rozmawiałam godzinę temu.  
-Mateusz już nie śpi. Jest na badaniach. Za 15 minut będziesz mogła do niego wejść. Aha. . i jeszcze jedno. Dzisiaj będziesz miała robione dwa badania.  
-Ehh. . dobrze. - odpowiedziałam.  
Na drzwiach były powywieszane listy pacjentów. Zobaczyłam jego imię i nazwisko na pewnych drzwiach. Czekałam pod tą salą, aż w końcu przyszedł z badań. Od razu rzuciłam się na niego i mocno przytuliłam.  
-Jak się czujesz? - zapytałam, odklejając się od niego.  
-Tak sobie, jestem jeszcze słaby. -odpowiedział.  
-Kto tu jeszcze leży? Wiesz coś ?? Ja nic nie wiem. Nikt mi nic nie mówi, chociaż pytałam wielokrotnie.  
-Mama mi mówiła że razem leży nas tu 7 osób. I Jedna osoba nie żyje. -serce mi zamarło gdy usłyszałam z jego ust "jedna osoba nie żyje", boże kto to był ??  
-Mateusz, kto nie żyje? Słyszysz? -zaczęłam go pytać i potrząsać.  
-Weronika...  
-Ale, ale jak to... ??- powiedziałam. Czułam że wielka gula rośnie mi w gardle. Zaczęłam ryczeć jak małe dziecko. Przywiązałam się do niej. Znam ją od 2 tygodni, a mam wrażenie, że znacznie dłużej. Mateusz zaczął mnie uspokajać, ale na nic mu się to na zdało. Gdy się uspokoiłam Mateusz mocno mnie przytulił.  
-Czeka nas jeszcze pogrzeb - powiedziałam.  
-Nie czeka nas pogrzeb, bo będziemy jeszcze tu leżeć. - powiedział przygnębionym głosem. Tak. . miał racje, jak zwykle. Pogrzeb odbędzie się pewnie za 3-4 dni. Ja może już wyjdę, ale on na pewno zostanie. Z nim było gorzej. Lekarz powiedział że dwa tygodnie ma jak w banku. Ja nie chciałam wychodzić. Nawet nie będę mogła go odwiedzać. No bo jak? Przecież to 100 km. Może ze 2 razy wpadnę. Tutaj chociaż mogłabym z nim przebywać cały czas...  


Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać. Mam nadzieję że się podobało. Jeżeli chcecie abym kontynuowała to piszcie.

klaudia14500

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 944 słów i 5222 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Mell

    Fajnee  :smile:

    5 maj 2013

  • Użytkownik Ola

    popieram Ulkaa xD!!!

    5 maj 2013

  • Użytkownik Czarna

    Zgadzam się z osobą poniżej!!!!

    5 maj 2013

  • Użytkownik Ulkaa xD

    To jest świetne *.* pisz pisz dalej, mam nadzieje że jeszcze dziś pojawi się następna część :) a i jak możesz pisz dłuższe opowiadania :)

    5 maj 2013