Przypadek Michała cz.XXII

Przypadek Michała cz.XXII****

Byłem bohaterem.

Tak przynajmniej się czułem. Niczym Spiderman, Batman czy jakikolwiek Man. Jako Pan Zemsta buzowałem euforią, żałując, że swój tryumf muszę trzymać w tajemnicy. Z wiadomych względów jednak wolałem mieć gębę zamkniętą na kłódkę. Nie spieszno mi było do brania na klatę konsekwencji rewanżu udupionych, lokalnych polityków.

Z przyjemnością obserwowałem natomiast odmianę na twarzy Anity Grześkowiak, która wyraźnie odżyła. Promieniała blaskiem, którego nie widziałem u niej nawet przed tym, jak rozpoczęła się ta cała heca. Korzystając z daru i brnąc w kolejne kochanki. gdzieś uleciał mi ten czar anglistki, pod wpływem którego się znajdowałem. Teraz wybuchł na nowo ze zdwojoną siłą.  

Znów nie mogłem oderwać oczu od rozciągniętych w obłędnym uśmiechu ust nauczycielki. Jeszcze niedawno przygaszona przemykała po korytarzu z twarzą ściągniętą cierpieniem i złością, a od kilki dni coraz bardziej była radosna. Domyślałem się, że fakt zakończenia współpracy z Banasiem podziałał odpowiednio, choć musiało upłynąć trochę czasu, by na dobre uwierzyła, że to naprawdę koniec. Niemniej, już teraz patrzyłem z przyjemnością na odrodzenie ulubionej belferki.  

Mały problem miałem z Zuzą i Kamilą, które za nic nie chciały się dać przekonać, że nic nie miałem wspólnego z decyzją o zakończeniu działalności objazdowego burdelu. Ile bym się nie zapierał, one i tak widziały we mnie kowala odmiany ich losu. Musiałem przyznać, że był to dowód na to, że kobieca intuicja rzeczywiście istnieje. Postawa dziewczyn mile łechtała moją męską próżność, ale jak już wspomniałem zależało mi na ukryciu swojego udziału w tej aferze. Po cichu liczyłem, że zbliżające się wielkim krokami święta Bożego Narodzenia i związana z nimi przerwa i krzątanina sprawią, że obydwie panny nieco ochłoną.  

Na razie nie mogłem się opędzić od ich zachwytów, wdzięczności i chęci oddawania mi należnych, miłosnych hołdów. Nie to, żebym się wzbraniał przed ich przyjmowaniem, ale gromadka moich kochanek była nieco większa i nie kończyła się na nich dwóch. Obawiałem się też, że ktoś może skojarzyć, że dwie z dziewczyn zamieszanych w aferę z Banasiem nagle zainteresowały się bardziej moją osobą. To mogłoby dotrzeć do radnego, który wprawdzie miał przykazane nic nie robić z tą sprawą, ale ja nie do końca wierzyłem, że taki skubaniec zwyczajnie to sobie odpuści.  

W końcu ich umizgi zwróciły uwagę anglistki.  

Ostatniego dnia przed przerwą świąteczną wracałem do domu, gdy dopadły mnie Zuza z Kamilą, upominając o kolejną wspólną schadzkę. Szedłem, przekomarzając się z nimi, bo ledwie dwa dni temu zaliczyliśmy trzygodzinną sesję ostrego pieprzenia. Żadne z naszej trójki nie zwróciło uwagi, że w pewnym momencie obok nas zaczął jechać żółty Fiat 500. Dopiero głos belferki ostudził naszą dyskusję.  

- Halo, wy troje! - krzyknęła przez uchylone okno auta. Totalnie zaskoczeni, urwaliśmy rozmowę w pół słowa.

- Tak, pani profesor? - Zuzka uderzyła w grzeczny, uczniowski ton.  

- Od was akurat nic nie chcę - zakomunikowała anglistka. - Muszę porozmawiać z waszym kolegą.  

Kurwa, tego mi tylko brakowało! Mało, że przez pół miasta paraduję z Kamą i Zuzą, to teraz jeszcze mam na karku ich byłą burdelmamę. To tak jak bym wywiesił transparent "Panie Banaś, znam wszystkie pana panny!".

- Poważnie! Teraz! - Udałem zdziwienie. - Nie możemy o tym pogadać jak wrócimy do szkoły?

- Daj sobie spokój z udawaniem - stwierdziła Grześkowiak, uchylając zapraszająco drzwi. - Mam wrażenie, że wszyscy tutaj znamy sytuację i możemy to sobie odpuścić. Prawda, dziewczyny?

Kamila z Zuzką zwiesiły pokornie głowy. Wciąż tkwił w nich odruch posłuszeństwa wobec belferki.  

- Głowy do góry! Świat należy do was! - Uśmiechnęła się sztucznie Anita.  

- Trzymajcie się! - Machnąłem do dziewczyn, wsiadając do samochodu. Gdy Grześkowiak ruszyła, w milczeniu patrzyłem na znikające w oddali postacie młodych kochanek.  

- Chcesz mi coś powiedzieć? - zapytała wreszcie anglistka.  

- O czym mianowicie? - Zamiast odpowiedzi, zaserwowałem pytanie.  

- Kurczę Michał, bywasz naprawdę irytujący! - oznajmiła Anita z kwaśną miną. - Nie jestem ślepa i głupia! Interesowałeś się mną i dowiedziałeś o moich relacjach z Banasiem. Dziwnym trafem bardzo mocno zaprzyjaźniłeś się z Kamilą i Zuzanną, które też tkwiły w tym po uszy. Wcześniej jakoś nie były twoimi dobrymi koleżankami. Chcę wiedzieć, ile masz wspólnego z tą sprawą?

- Z jaką sprawą? - Udawałem głupiego.

- Przestań mi to robić! - Wycedziła przez zęby belferka, zatrzymując auto w ustronnym miejscu. - Wiesz o czym mówię. Chodzi o Banasia i moje oraz dziewczyn związki z radnym. Jak dużo wiesz i czy babrałeś się przy tej sprawie?

- Wiem sporo - przyznałem. - Choć pewnie nie wszystko.  

- Jak się dowiedziałeś?

- No przecież utknąłem wtedy w szafie, prawda? - Z przykrością obserwowałem, jak po tych słowach zawstydzona Grześkowiak odwraca wzrok.

- Tylko to ci w głowie, co? - odparła anglistka po chwilowym rozkojarzeniu. - Prosiłam, żebyś trzymał się ode mnie i tej sprawy z daleka. A ty co zrobiłeś?

- Zupełnie nic, pani profesor - W mojej odpowiedzi nie trudno było doszukać się ironii.  

- Gówno prawda!  

- Pani profesor...

- Odczep się ode mnie raz na zawsze, Michał! - W głosie nauczycielki nie było tym razem złości. - Nie mam zupełnie chęci na bliższe kontakty z uczniem. Nie jestem dla ciebie odpowiednia, rozumiesz?

- Ależ przeciwnie. Jest pani cudowna i piękna - oświadczyłem z powagą. - Jestem totalnie zakręcony na pani punkcie, ale nie wiem skąd ten pomysł, że mógłbym cokolwiek wskórać w takiej sprawie. Przypominam, że jestem osiemnastoletnim licealistą.  

- Też mnie to zaskakuje, ale jestem pewna, że nie mówisz mi prawdy - stwierdziła z przekonaniem Anita. - Co do twoich fantazji, skup się bardziej na swoich rówieśniczkach. Poprzestań na Kamie i Zuzce.  

- Teraz ja nie rozumiem.  

- Daj spokój! Mam oczy, znam te spojrzenia i mowę ciała. - Uśmiechnęła się ironicznie Grześkowiak. - Do tego trochę podsłuchałam. Nie dziwię się wcale, bo dziewczyny są niezłe w te klocki, więc masz z nimi mnóstwo radochy.  

- Jak to mówią poloniści... to nadinterpretacja - mruknąłem.  

- Raczej prokreacja. Kogo chcesz oszukać? - prychnęła belferka. - Widać gołym okiem, że obydwie chętnie dzielą się z tobą swoimi ciałami. Przy tobie nie muszę udawać świętej, więc powiem wprost. Posuwasz je obydwie i tyle.  

- A jeśli nawet, to...

- Nic. Zupełnie nic. - Anglistka weszła mi w słowo. - Proponuje tylko, żebyś skupił się na nich, a zapomniał o mnie. Masz przecież jeszcze Nastkę.

- Nie ma opcji.

- Dlaczego?

- Ponieważ mam pierdolca na pani punkcie - oznajmiłem, bez owijania w bawełnę.  

- Świat jest pełen niespełnionych marzeń i fascynacji - odparła filozoficznie Anita.  

- Jasne. No to poetykę mamy zaliczoną - stwierdziłem, otwierając drzwi auta. - To może bardziej przyziemnie przyznam, że jeśli... czysto hipotetycznie... miałbym zrobić coś, o co mnie pani podejrzewa, to zrobiłem to ze względu na pewną super nauczycielkę angielskiego.  

- Michał...!

- Też mam oczy. Od kilku dni jesteś w radośniejszym nastoju. - Celowo przeszedłem na "ty", kontynuując wywód. - Znakiem tego, Banaś, Zajdel i Cichecki odpuścili tobie i dziewczynom. Nie będzie schadzek w pustych mieszkaniach na osiedlach Banasia. Ty, Zuza, Kama, Emilia, a także te nowe, Klaudia i Luiza jesteście wolne, prawda?

Z rozbawieniem obserwowałem zaskoczoną minę belferki, gdy wymieniałem nazwiska wszystkich erotomanów, a także dziewczyn. Moja rozmówczyni zapomniała języka w buzi.  

- Cieszę się, że ten syf się skończył - stwierdziłem, domykając drzwi.  

- Michał...

- Idą święta. Czas prezentów. - Rzuciłem na koniec do zupełnie rozbitej Anity. - Wesołych świąt, pani profesor.  

Nie oglądając się za siebie ruszyłem w stronę domu. Anglistka potrzebowała czasu na przemyślenie sprawy. Ja natomiast, na częstsze skupienie daru na jej osobie. Liczyłem, że coś z tego będzie. Przecież, do jasnej cholery, od początku pragnąłem tylko Anity. Teraz, siedząc naprzeciwko nauczycielki w samochodzie i czując zmianę jej nastawienia uzmysłowiłem sobie, jak potężne to było pragnienie.  

****

Od mojego wakacyjnego wypadku czas zdawał się płynąć dwa razy szybciej. Za sprawą daru moje życie stało się ciekawe i intensywne. Wszystkie to nowo poznane dziewczyny, seks z nimi, afera z Grześkowiak i Banasiem, a na zakończenie akt zemsty na radnym pochłonęły mnie niczym wieloryb Jonasza. W tym korowodzie zdarzeń zapomniałem, że istnieje jeszcze coś poza pieprzeniem i intrygami. Na przykład przyjaźń.  

Boleśnie uświadomili mi to kumple, gdy wróciłem po spotkaniu z anglistką do domu.

- Gdzieś ty się włóczył? - Mama spojrzała na mnie z wyrzutem, odrywając się od prasowania. - Adam i Szymon od dłuższego czekają na ciebie w pokoju. Stali pod furtką nie chcąc wejść, bo myśleli, że zaraz będziesz. Skoro jednak pan tajemniczy nie przychodził, więc ich w końcu wpuściłam. Gdzie byłeś synu?

- Mamo, trochę jestem już pełnoletni. - Mówiąc to, pocałowałem ją w policzek. - Nic się nie dzieje złego. Spotkałem koleżankę po drodze, odprowadziłem ją pod dom i strasznie się zagadaliśmy. Straciłem poczucie czasu i tyle.  

- No to szoruj na górę wyjaśnić to chłopakom - Uśmiechnęła się moja rodzicielka, wskazując wzrokiem schody.  

Po wejściu do pokoju ujrzałem skrzywione japy przyjaciół, którzy patrzyli na mnie podejrzliwie.  

- Cześć Michał! Czy między nami wszystko jest po staremu? - spytał Szymek, nie kryjąc irytacji.  

- Oczywiście! Dlaczego pytasz? - Zdziwiłem się, choć czułem co ma na myśli.  

- Być może dlatego, że coraz mniej się spotykamy. - Wspomógł kolegę Adam. - Nie masz dla nas czasu, Michał! Olewasz nas czy masz ważniejsze powody?  

- Chłopaki to nie tak... - Nie skończyłem się tłumaczyć, bo odezwał się telefon Szymona. Chłopak sprawdził kto dzwoni i odebrał.  

- Sorry, ale staruszek jest chory, więc muszę pomóc matce w zakupach - oznajmił, gdy skończył rozmawiać. Wzruszył ramionami i spojrzał na Adama. - Będziesz musiał ty mu nagadać.

- Nie ma potrzeby. Wszystko jest ok., chłopaki - Zaoponowałem. Widząc ich powątpiewające mony, dodałem: - Zresztą, odprowadzimy cię, to wyjaśnimy sobie wątpliwości.

Mama zdziwiła się, że wychodzę z domu, choć ledwie się w nim pojawiłem. Słowem jednak nie zaprotestowała. Miałem super rodziców, to był niezbity fakt.  

- Wątpliwa to jest cnota większości naszych koleżanek. - Szymon w ujmujący sposób wrócił do przerwanej rozmowy. - To co się dzieje między nami trzema ostatnio to fakty.  

- Niezbyt fajne zresztą - dodał od siebie Adam. - Michał, prawie się nie widujemy. Gdzie nasze dawne spotkania, gdzie wspólne wyjścia?  

- Przestańcie chrzanić o końcu przyjaźni, bo do tego sprowadzają się wasze jęki - Przemówiłem, bez skruchy. W końcu najlepszą obroną jest podobno atak. - Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, jesteście nadal najważniejszymi facetami w moim życiu. Zaraz po ojcu, oczywiście.  

- To zajebiście, tylko nie czujemy tego, stary. - Szymon nie przestawał się żalić.  

- Czego więc potrzebujecie? Zorganizujemy jakiś wspólny wypad? - Dociekałem, zmartwiony odczuciami przyjaciół.  

Kumple nie odpowiedzieli od razu. Idąc, mijaliśmy właśnie grupkę dziewczyn, w której była Anastazja. Dziewczyna starałą się nie zdradzać zażyłością ze mną, ale wyszło jej średnio. Nie podarowała sobie niezbyt zdawkowego uśmiechu i "cześć" podszytego czymś więcej niż sympatia.

- Spadaj! Nie chodzi o jeden przyjacielski event, ale o całokształt - żachnął się Adam, patrząc na mnie niedwuznacznie. - I szczerość, jak to między przyjaciółmi.  

- O szczerość? A w czym...?

- Michał, nie świruj! Znamy się bardzo długo - Wszedł mi w słowo Szymon. - Mamy oczy i rozum. Nie tylko zaobserwowaliśmy, że masz dla nas mało czasu, ale też co cię tak zaprząta.  

- Taaak, a to ciekawe. Oświećcie mnie!

- Panny. To ci teraz w głowie - Kontynuował Szymon. - Nawet cię rozumiemy, bo kto by się oparł, ale chłopie, na taką skalę.  

- O jakiej skali mówisz? - Udałem zaskoczonego.  

- Przestań! Nawet ta co nas mijała przebiera na twój widok nogami jak napalona baletnica - stwierdził Adam z przekąsem. - A oprócz niej są jeszcze inne. Możesz nam zdradzić co się zmieniło w kwestii twojego powodzenia u płci przeciwnej, że nagle nie możesz opędzić się od lasek?

- Przesadzacie. Nie jest tak jak mówicie - oświadczyłem, przekonany, że nie powinni wiedzieć o moim darze. Niestety los postanowił być w kontrze do moich słów. Ledwie skończyłem protestować, gdy do chodnika przytuliło się znajome auto, a z niego wychyliła Spacja.  

- Cześć, sorry, że przerywam męski spacer, ale potrzebuję twojej pomocy - oznajmiła, starając się by ton jej głosu był jak najbardziej neutralny.

- Pomocy...?! Taka panna... - Nie mogąc się powstrzymać, wydusił z siebie Adam.  

- O tym właśnie mówimy, koleżko - dodał Szymon. - Jak rozumiem, dalej pójdziemy już we dwóch.  

- Nie spoko, umówię się na później - oświadczyłem, wywołując na twarzy techno czarodziejki dziwny grymas.  

- Nie wygłupiaj się stary. Ja bym czym prędzej wsiadał do tego wozu - mruknął znacząco Adam, mrugając okiem. - Powodzenia w pomaganiu.

- Głupki - westchnąłem, wsiadając do samochodu Spacji. Czułem lekką irytację, że teraz postanowiła mnie znaleźć. - Akurat teraz cię przypiliło? - zapytałem niezbyt grzecznie.  

- Ejże, co to za tekst Michał?! - Zaskoczona moją reakcją Sabina, ruszyła energiczniej niż miała w zwyczaju.  

- Przepraszam, ale właśnie wysłuchałem pretensji, że olewam kumpli na rzecz dziewczyn - wyjaśniłem polubownym tonem. - Ty przypieczętowałaś ich przekonanie.  

- No to sorry, ale właśnie postanowiłam postąpić wbrew swoim zasadom. - W jednej chwili poczułem się zaintrygowany słowami techno czarodziejki. - Pierwszy raz od bardzo dawna. Zabieram cię do własnej chaty, co ty na to?  

- Już mam gęsią skórkę. - Uśmiechnąłem się zaskoczony. - Jedź, bo nie mogę się doczekać.  

W kilka minut znaleźliśmy się w zielonej dzielnicy, pełnej mniej lub bardziej okazałych domów. Ku mojemu zdziwieniu Sabina zatrzymała się pod jednym z najmniejszych. Obstawiałem, że po ojcu gangsterze odziedziczyła bardziej okazałą posiadłość. Znając sytuację dziewczyny, zaskoczyło mnie też, że mieszkając jedynie z młodszą siostrą umiała świetnie zadbać o dom, który razem z podwórzem sprawiał bardzo dobre wrażenie.  

- Świetnie to wszystko urządziłaś - Pochwaliłem dziewczynę, gdy usiadłem wreszcie na kanapie w jej pokoju. Spodziewałem się, że będzie świątynią techno hipsterki, a tymczasem był urządzony bardzo tradycyjnie.  

- Urządziłyśmy. Nie zapominaj, że mam siostrę - Poprawiła mnie Sabina, ale moje słowa wyraźnie sprawiły jej przyjemność. - Nela stara się jak może, by mnie odciążyć.  

- Nela..., fajne imię - stwierdziłem, obserwując jak młoda gospodyni zaciąga rolety w oknach. Jej zabiegi miały niewątpliwie cel, a ten skojarzył mi się jednoznacznie. Szybko poczułem znajome, przyjemnie mrowienie w podbrzuszu.

- Dokładniej mówiąc, Kornelia - wyjaśniła Sabina, siadając obok mnie. - A skoro już mowa o niej, to mamy ograniczony czas, zanim się pojawi w domu, więc nie traćmy go na gadanie.  

Rozpięła bluzę, a ja przekonałem się, że pod spodem ma jedynie biustonosz. Widok pobudził mnie jeszcze mocniej. Kutas w spodniach stwardniał ostatecznie, oznajmiając gotowość bojową. Wsunąłem ręce pod bluzę, zsuwając ją z ramion Sabiny i rozpinając stanik. Uwolnione piersi dziewczyny zafalowały kusząco, wprawiając mnie w niemy zachwyt.
Jesteś cudowna, zdawały się mówić moje oczy. Po chwilowym oszołomieniu przywarłem ustami do miękkiej skóry kulistych skarbów.  

Spacja wyprężyła się, poddając pieszczocie. Kontynuowałem więc, ssąc oraz liżąc drobne, twarde sutki, kątem oka obserwując rosnące podniecenie partnerki. Musiała się przygotowywać do tego spotkania, bo jej skóra pachniała zjawiskowo, drażniąc zapachem moje nozdrza.  

Pchnąłem delikatnie Sabinę, by odchyliła się bardziej, jednocześnie zapuszczając się ustami coraz niżej. Na dłuższą chwilę zatrzymałem się w okolicy pępka dziewczyny, w którym świecił srebrny kolczyk. Całując i liżąc skórę wokół niego zacząłem ściągać dżinsy partnerki. Spacja uniosła lekko pupę, aby ułatwić mi zadanie, więc uporałem się z tym całkiem sprawnie. Przeciągnąłem palcem po kroczu partnerki, czując jak figi w jednej chwili stają się wilgotne. Była potwornie napalona, co wyjaśniało pomysł ze zwinięciem mnie z ulicy.  

Wtuliłem twarz między uda techno czarodziejki, chłonąc jej intymny zapach.

- Nie przeciągaj tego! - Usłyszałem nad głową cichą prośbę.

Pozbyłem się majtek kochanki, lokując wygodniej między jej nogami. Lśniące miłosną rosą różowe wargi sromowe wzbudziły we mnie potężny przypływ pożądania. Pocierając palcem lepkie płatki, odszukałem żołądź łechtaczki. Pieszczota małego wyrostka sprawiła, że ciało Sabiny zareagowało silnymi drgawkami. To tylko nakręciło mnie bardziej. Wsunąłem w gościnne wnętrze palce, a mój język skupił się na magicznym guziczku. Coraz głośniejsze westchnięcia nad moją głową sugerowały, że podążam właściwą drogą.  

Opanowała mnie silna żądza, której nie mogłem się przeciwstawić. Pospiesznie zsunąłem z siebie spodnie i bokserki, nie zaprzątając sobie głowy górną częścią garderoby. Chciałem jak najszybciej znaleźć się we wnętrzu kochanki.  

Chwyciłem fiuta u nasady, zręcznie wchodząc nim przez wilgotne wrota Sabiny. Uśmiechnięta lekko dziewczyna obdarzyła mnie powłóczystym, mglistym spojrzeniem. Gdy wszedłem w nią cały, aż po jądra, zaparłem się, zagarniając jej piersi. Byłem gotów do rżnięcia i nie zamierzałem zbytnio z zwlekać. Niestety, udało mi się wyprowadzić ledwie dwa sztychy, gdy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi.  

To wyrwało Spację z miłosnego letargu. Poderwała się z kanapy, zostawiając mnie ze sterczącym w powietrzu kutasem.  

- To Nela! Ja pierdzielę, przecież miała być za dwie godziny! - jęknęła, w pośpiechu naciągając rozrzucone dookoła ciuchy. Wciskając mi w ręce dżinsy, które dopiero co zdjąłem zawiedziona mruknęła. - Wciskaj to raz, dwa na dupsko!  

Po chwili byliśmy w miarę ogarnięci, choć na moje oko widać było po nas przeżyte emocje. Sabina wcisnęła mi w dłoń leżącego na stoliku pendrive'a, po czym otwarła drwi od pokoju.,  

- Masz tu wszystko to co zamawiałeś. Grafikę i program o który pytałeś - Wyrecytowała wymyśloną na szybko formułkę.  

- Dziękuję. Bardzo mi pomogłaś i dzięki, że pozwoliłaś mi przyjechać do siebie - odpowiedziałem przytomnie, chcąc jej pomóc. - Zależało mi na tym, by mieć to jak najszybciej.  

Po naszych słowach w korytarzu pojawiła się siostra Sabiny. Po jej minie widać było, że jest kompletnie zaskoczona moją obecnością.  

- Cześć Nela, to Michał mój... klient - Nigdy nie słyszałem, żeby głos Spacji brzmiał tak niepewnie. - A to moja siostra. - Techno czarodziejka spojrzała na mnie.  

- Klient?! A czy ja mam na czole napisane "pierwsza naiwna"? - prychnęła Kornelia, taksując mnie spojrzeniem od stóp do czubka głowy.  

- Wiem co myślisz, ale sytuacja była nietypowa i...

- Nawet dosyć nietypowa. - Młodsza z sióstr prychnęła rozbawiona. - Zwłaszcza, że twój... hmm, klient ma rozbebeszony rozporek, a ty wyglądasz tak jak by cię czesał szalony fryzjer. Do tego jako twoja siostra trochę o tobie wiem i nie znany mi był do tej pory fakt, że pod sportową bluzą lubisz chodzić bez stanika. Nawet po domu.

Być może Kornelia była zaskoczona, ale na pewno nie głupia i ślepa. Nie wiedziałem jak mam zareagować adekwatnie do sytuacji, ale śmiać mi się chciało, gdy punktowała słowami Sabinę, która robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy.  

- Miało cię nie być tak wcześnie - Moja kochanka bąknęła głosem pełnym pretensji.  

- No właśnie - stwierdziła Kornelia marszcząc czoło. - Kurczę, Bina jesteśmy siostrami. Wystarczyło jedno zdanie, a miałabyś chatę wolną.

- Ale po co? Przecież to nie tak! - Sabina w zaparte brnęła w swoją wersję.  

- Na razie bawi mnie twoje zmieszanie - oznajmiła Kornelia, poważniejąc. - Robiąc ze mnie idiotkę, możesz zmienić ten nastrój.  

- Widzę, że nic tu po mnie - oświadczyłem, świadom, że schadzka zakończyła się szybciej niż rozpoczęła. Siostry zapewne czekała długa rozmowa, a ja raczej nie powinienem być jej świadkiem. - Będę leciał. Jeszcze raz dzięki za pomoc. - Uśmiechnąłem się do Spacji, chcąc jej dodać otuchy.  

- Nie ma potrzeby, skorzystam z kibelka i zostawię was samych -zaproponowała Kornelia.  

- Nic z tych rzeczy! - Zaprotestowała Sabina. Miałem wrażenie, że najchętniej zapadłaby się pod ziemię. - Wyobrażaj sobie co chcesz, ale nic złego tu się nie działo.

- A ktoś tak powiedział? - Kornelia doskonale bawiła się naszym kosztem. Ironiczny uśmieszek błąkał się po ustach dziewczyny. - Wygląda na to, że dalszego ciągu nie będzie. Przepraszam, że przeszkodziłam wam w interesach.  

- Nie no co ty! Przecież wszystko już załatwiliśmy. - Machnąłem jej przed oczami pendrivem.  

- Nie sądzę, ale niech ci będzie. Cześć. Michał - Młodsza siostra zrobiła wymowną minę.  

Zanim wyszedłem spojrzałem jeszcze tęsknie na Sabinę, świadom, że umknęło mi coś wspaniałego. Wiedziałem, że odkuję się w innych okolicznościach, ale teraz miałem głębokie poczucie straty. I niesamowity mętlik w głowie z powodu Kornelii.  

Zabawna konwersacja w korytarzu spowodowała, że mogłem się dziewczynie dobrze przyjrzeć. Była lepszą wersją Sabiny, która przecież tak szybko wzbudziła mój zachwyt. Kornelia miała w sobie więcej subtelnego uroku, zdawała się być delikatniejsza do siostry. Bardziej kobieca. Łagodniejsza. Do tego, naprawdę ładniejsza, choć przecież techno czarodziejce nie można było odmówić wdzięku i urody, które ukrywała pod własnym, stworzonym pancerzem zachowań i pozorów, ale niewątpliwie miała w nadmiarze. Tymczasem okazało się, że młodsza siostra mojej kochanki pod tym względem przerosła siostrę. Nie będzie przesadą, jeśli przyznam, że to pierwsze, nietypowe spotkanie Kornelii zostawiło mi zadrę w duszy. Byłem pod wielkim wrażeniem tej dziewczyny.

Wracając do domu biłem się z myślami. Pragnąłem Spacji i osiągnąłem swój cel. Teraz, kiedy ujrzałem Kornelię poczułem się podobnie, gdy myślałem o Anicie Grześkowiak przed uaktywnieniem się mojego daru. Nie miałem żadnych wątpliwości, że chcę zdobyć i posiąść młodszą siostrę Sabiny. Tylko jak techno czarodziejka to przyjmie? Nie była tak jak większość moich kochanek. Czy dar pozwoli mi okiełznać jej gniew, gdy dobiorę się do Neli?

Pytania się kłębiły. Wątpliwości narastały.  

Byłem niespełniony, ale nie zawiedziony. Nie zaliczyłem numerku ze Spacją, ale czar jej siostry, pod którego wpływem się znalazłem zrekompensował mi stratę.  

****

Jingle bells, jingle bells,  
jingle all the way,  
Oh what fun it is to ride,  
In a one-horse open sleigh...

Radio w samochodzie rozbrzmiewało znaną piosenką, przypominając, że za pasem święta. Nastrój udzielał się wszystkim. W sklepach ludzie dostawali przedświątecznej gorączki. Wystawy pełne były mikołajów, choinek, reniferów, bałwanów i innych bożonarodzeniowych akcentów. Coraz więcej domów jarzyło się święcącymi ozdobami. I tylko śniegu nie widział nikt od czasu, gdy na chwilę dowaliło go w listopadzie.  

Ja również odpuściłem nieco w temacie daru i swoich kochanek. Przychodzą w życiu takie momenty, gdy trochę trzeba wrzucić na luz. Trochę, nie tak żeby zupełnie. Dlatego w tej przedświątecznej krzątaninie pozwalałem sobie na fantazje, związane z niezdobytymi jeszcze pannami. Chodziło o bliźniaczki Sobiesiaków i Anitę Grześkowiak. Nie chciałem im odpuszczać. Zarówno siostrzyczki jaki i nauczycielka stanowiły wyzwanie, a ja chciałem mu sprostać. W końcu wiązało się z tym tak wiele przyjemności.  

Jedno z nich właśnie miałem podjąć.  

- Tu będzie dobrze? - zapytał mnie ojciec, zatrzymując się dwie przecznice od mojego celu. Po tym jak pomagałem mu w domowych obowiązkach, a potem mamie w zakupach był gotowy podrzucić mnie autem do Gdańska. Oczywiście przesadzam, ale staruszek przywiózł mnie tam, gdzie chciałem.  

- Doskonale - oświadczyłem, wyskakując z wozu. - Będę pewnie dosyć późno, więc nie czekajcie i nie martwcie się niepotrzebnie.  

Ruszyłem raźno w znajomym kierunku. Chwilę potem stałem już przy eleganckich drzwiach ozdobionych - a jakże - gustownym świątecznym stroikiem z dzwonkami.  

Nie czekałem długo. Po minucie w uchylonych drzwiach pojawiła się Weronika, jedna z bliźniaczek.  

- Czemu nie chciałyście się spotkać w tym miejscu, gdzie proponowałem? - spytałem wchodząc do środka. Gdy do mnie zadzwoniły podałem im adres mieszkania od Chrobrego.  

- Uznałyśmy, że na swoim terenie poczujemy się pewniej, a przez to będziemy śmielsze - odpowiedziała Weronika. Jej wygląd szybko podniósł mi ciśnienie. Na sobie miała luźno narzucony czarny, satynowy kusy szlafrok, a pod nim jedynie zmysłową czerwoną bieliznę.  

- Doskonały argument - przyznałem, odchylając poły szlafroka. Śmiało sobie poczynałem, ale wiedziałem doskonale, że mogę sobie na to pozwolić. Przekonał mnie o tym poranny telefon do sióstr, przekonujących mnie, że jeśli dziś nie spotkam się z nimi pożądanie je zabije. Dwie młode, atrakcyjne dziewczyny i przedwczesny koniec! Nie mogłem pozwolić, żeby takie panny zupełnie się zmarnowały. Po mnie jeszcze wielu będzie chciało zaznać z nimi przyjemności.  

- Rozumiem, że chata jest wolna? - spytałem dla jasności.  

- My rzadko bywamy w Polsce na święta - oznajmiła Weronika. - W tym roku jedziemy w austriackie Alpy ze znajomymi. Starzy jako doświadczeni w takich wyprawach od kilku dni organizują wszystko, latają po sklepach jak szaleni. Tamci natomiast jadą na taką wycieczkę po raz pierwszy, więc w ramach podziękowań za pomoc zaprosili nas do siebie. My się z tego wymiksowałyśmy, ale rodzice skorzystali z propozycji. Mają tam przenocować, bo wiadomo jak się skończy taka impreza.  

- Niegrzeczne z was córeczki. Tatuś z mamusią z domu, a wy zaraz gacha sobie sprowadzacie. - Zaśmiałem się przyciągając do siebie dziewczynę. Wsunąłem ręce pod szlafrok, czując, że cała drży, wychodząc ustami naprzeciw moich. Zwarliśmy się namiętnym w pocałunku.  

- No ładnie! Zostawić was na chwilę samych nie można - stwierdziła drżącym głosem Dominika, schodząc za schodów. Ubrana była podobnie jak siostra. Jedyną różnicę stanowiła tylko kolorystyka. Jej szlafrok był purpurowy, a bielizna czarna. Gdy podeszła do nas, odsunęła lekko siostrę, przywierając do mnie całym ciałem i obdarowując niemniej namiętnym pocałunkiem.  

Zapowiadał się szalony wieczór.  

Bliźniaczki poprowadziły mnie do salonu, w którym podczas pamiętnej imprezy byłem, ale zapamiętałem go inaczej. Pokój był przestronny i urządzony ze smakiem. W centralnym punkcie jednej ze ścian umieszczony był kominek, teraz ozdobiony świątecznymi bibelotami. Przed nim znajdowała się spora, wolna przestrzeń, która dziewczyny zagospodarowały, przystosowując do tego co się miało zadziać między nami. Rozrzucone poduszki i mięsiste, grube narzuty utworzyły miłosne gniazdo.  

- Zaproponowały byśmy ci coś do picia czy jedzenia, ale pomyślałyśmy, że może wolałbyś najpierw skosztować innych owoców? - Weronika wymownie odchyliła poły kusego szlafroka.  

- Dobrze myślałyście - pochwaliłem młode gospodynie, zsuwając z ich ramion szlafroki. Ponownie przylgnąłem do ich ust. Najpierw do Weroniki, potem do jej siostry. Przy okazji obłapiając je łapczywie.

- Przyznaj, jak to robisz? - cicho spytała Dominika, przygryzając moją dolną wargę. Zręcznymi placami poradziła sobie sprytnie z paskiem od spodni, a także guzikiem i rozporkiem.  

- Co takiego? - Udałem, że nie wiem o co jej chodzi.  

- Jasne! Bo my z Werą pewnie na każdego faceta reagujemy takim zajobem - mruknęła zaciskając dłoń na ukrytym w slipach kutasie.  

- To magia - westchnąłem, uwalniając od więzów biustonoszy obydwie siostry.  

- Ok, panie tajemniczy, jak sobie chcesz - Dominika mówiąc to, ściągnęła ze mnie slipy. Obydwie bliźniaczki rozebrały się, zostawiając sobie tylko kuszące, koronkowe pończochy. Smukłe, zgrabne nogi dziewczyn wyglądały w nich bajecznie.

Dominika ułożyła się na poduchach, eksponując wydepilowane na zero łono i rozkładając szeroko nogi. To pozwoliło mi na swobodny dostęp do szparki w ich zwieńczeniu. Ochoczo zległem obok dziewczyny, palcami błądząc po wilgotnych brzegach cipki. Jednocześnie Weronika zajęła strategiczną pozycję, by zacząć pieścić mojego członka rękami. Podwójnie silne doznania wykręcały mi ciało, przenikając je potężną rozkoszą. Pieściłem i byłem pieszczony. Erotyczna symbioza.  

Dwie młode boginki z pięknie wyrzeźbionymi ciałami prężąc przy moim ciele i starając jak najmocniej mi dogodzić sprawiały, że w żyłach płynęła mi zamiast krwi rozpalona, wrząca lawa. Doznania były tak silne, że szybko zrozumiałem, iż ten spektakl należy rozłożyć na dwa akty i zaplanować ciekawy antrakt.  

Zauważyłem też, że pomimo poddania się mojej woli dziewczyny mają opór przed zbytnim zbliżaniem się do siebie. Owszem stworzyliśmy trójkąt, ale nie wszystkie kąty były ze sobą kompatybilne. Obydwie bliźniaczki ochoczo pieściły i poddawały się pieszczotom, gdy chodziło o mnie. Nie dało się jednak przeoczyć bariery, którą postawiły miedzy sobą. W uniesieniu grą miłosną pilnowały, by nie mieć ze sobą zbytniego kontaktu.  

Dla mnie było to nie do przyjęcia. Nie tak sobie wyobrażałem wspólny miłosny układ. Miałem inny pomysł na ten trójkąt. Na razie jednak spokojnie poddawałem się lubieżnemu urokowi chwili.  

W międzyczasie zmieniliśmy pozycję. Leżałem teraz na boku między dziewczynami. Weronika skulona przy moimi kroczu niemal połykała mojego fiuta zatracając się w oralnej pieszczocie. Jej zachłanność sprawiała, że moment erekcji wydawał się bardzo bliski. Leżąca za mną Dominika, przytulona i rozedrgana pieściła moje ciało. Smukłymi palcami, drżącymi ustami i ciepłym oddechem, który muskała zarówno plecy jak i pośladki. w miarę możliwości próbowałem odnajdywać szparkę dziewczyny, ale - przyznaje z pokorą - nie było to łatwe.  

Tak trwaliśmy przez moment, aż dziewczyny zapragnęły zamienić się miejscami. Byłem jednak tak bliski pierwszego spełnienia, że przejąłem inicjatywę i zmieniłem konfigurację naszego miłosnego trójkąta.  

Przekręciłem się, więżąc w uścisku Dominikę i przykuwając ją do siebie gwałtownym pocałunkiem. Ułożyłem się wygodnie na plecach w półleżącej pozycji i gestem zaprosiłem do nas drugą siostrę. Weronika przez chwilę szukała dla siebie miejsca, aż ją wymyśliła, gdy jej siostra zsunęła się za mnie lekko na bok. Zaatakowała wtedy mojego kutasa od drugiego boku, kontynuując obciąganie. Gdy na powrót skupiła się na pieszczocie, chwyciłem dłonią włosy Dominiki i sprawiłem, że opuściła się niżej. Twarze obydwu nieco zmieszanych bliźniaczek znajdowały się teraz na wysokości mojego członka. Dominika próbowała szukać alternatywy dla siebie, by nie dołączyć do siostry, gdy mnie pieści, ale byłem nieugięty. Chciałem przełamać ich ostatnią linię oporu. Nie rozluźniając uchwytu docisnąłem głowę trzymanej bliźniaczki do sterczącego kutasa. Chcąc, nie chcąc dziewczyna musiała poddać się tej zrozumiałej perswazji.  

Z rozkoszą patrzyłem jak pracują zgodnie, by dopieścić nabrzmiałego fiuta. Lśniąca żołądź co chwila ginęła w ustach to jednej, to drugiej z sióstr. Resztki oporu tłamsiłem kontrolując sytuację i dociskając głowy partnerek w odpowiednich momentach. W końcu pojawił się znajomy przyjemny ucisk w podbrzuszy. Lędźwie wysłały sygnał o nadchodzącym przypływie.  

Gdy spełnienie targnęło moim ciałem, chwyciłem za włosy obydwie kochanki, zbliżając ich wargi do fiuta. Perlisty sok miłości wytrysnął w przestrzeń, ale ostatnie jego porcje rozlały się na sino czerwoną żołądź i twarze bliźniaczek. Odczekałem chwilę, aż minęła największa euforia orgazmu i wycofałem umęczonego towarzysza. Znów naparłem rękami, tak, że bliźniczki spotkały się ustami umazanymi spermą.  

- Michał, czy musimy? - mruknęła niepewnie Dominika.

- Jesteście w tym całkowicie, albo dajemy sobie spokój - odpowiedziałem dysząc, ale tak, by mój ton głosu nie budził wątpliwości.  

Mój dar był czymś niepojętym. Dziewczyny, już bez pomocy moich dłoni zwarły się w pocałunku. Widok ich warg i policzków uślicznionych plamami nasienia działał na mnie stymulująco. Pomimo dopiero co przeżytego orgazmu, poczułem przebłysk nowego podniecenia.  

- Z zaangażowaniem! - wymruczałem, zachwycony erotycznym obrazem przed oczami.

Bliźniaczki posłuchały, wkładając całe swoje umiejętności w pocałunek. Na pewno pomogło im to, że były mocno pobudzone. Ich pocałunki stały się zachłanne, pełne pasji. Języki bliźniaczek wiły się wokół siebie, jakby całowały wymarzonych kochanków.  

Zatraciły się w miłosnym zwarciu, a ja to wykorzystałem, by dalej przełamywać ich wstrzemięźliwość wobec siebie. Subtelnym ruchem dłoni pchnąłem je na posłanie. Siostry przerwały maraton całowania i niepewnie spojrzały w moją stronę. W tej chwili darowałem sobie werbalne instrukcje. Rozchyliłem nogi obydwu dziewczyn i wtargnąłem w ich szparki palcami. Ogarnięte żądzą natychmiast zareagowały niczym nakręcone lalki zmysłowym tańcem ciał.  

Po dłuższej chwili przerwałem swoje pieszczoty, a kochanki zamglonym spojrzeniem wyraziły swoją dezaprobatę wobec moich niecnych praktyk.  

- Nie zapominajcie o sobie. - Poinstruowałem je cicho.  

Znów przywarły do siebie ustami. Wiedząc, że liczę na znacznie więcej musiały zrobić kolejny krok. Weronika pierwsza wyciągnęła dłoń ku piersiom siostry. W niemym zadowoleniu obserwowałem jak zagarnia siostrzane grona z lekko zadartymi sutkami.  

Odnalazłem guziczek łechtaczki Weroniki i mocniej zacząłem go obracać miedzy palcami. Dziewczyna natychmiast zadrżała bardziej, reagując na większą dawkę rozkoszy. Intensywniejsza pieszczota sprawiła, że stała się bardziej śmiała w zabawie z siostrą. Zacisnęła dłoń mocniej na piersi i przyssała się do niej ustami.  

Pochyliłem się ku kochankom i chwyciłem rękę Dominiki przykładając ją do krocza jej siostry. Nie odjęła jej coraz mocniej podniecona miłosną grą. Tym razem jej żołądź łechtaczki posłużyła mi za katalizator. Skupiając swoje wysiłki na małym wyrostku Dominiki sprawiłem, że bez wahania wsunęła palce we wnętrze siostry. Oboje teraz pieściliśmy Weronikę, która nie szczędziła przyjemnych doznań piersiom drugiej kochanki.  

Moje partnerki wreszcie przekroczyły Rubikon swoich zahamowań. Już bez moich sugestywnych zachęt zatraciły się we wzajemnych pieszczotach. Weronika naparła na siostrę, wbijając jej plecy w poduchy. Osunęła się między nogi Dominiki i ochoczo zajęła jej cipką. Widok wymownie poruszającej się głowy między udami podziałał na mnie bardzo stymulująco. Poczułem, że wraca moja energia. Zająłem odpowiednią pozycję i sztywniejącego fiuta podałem do ust Dominiki. Przyjęła do chętnie, pozwalając wsunąć między rozedrgane wargi. Darując sobie subtelności od razu przeszedłem do ofensywy, wyprowadzając silne pchnięcia. Pieprzyłem Dominikę w usta, podczas, gdy jej siostra bezlitośnie drążyła jej szparkę. To było nieziemsko przyjemna, niegrzeczna zabawa.  

Przebudzona na nowo potężna żądza sukcesywnie pożerała mnie od środka. Pchała do kolejnych wyzwań i pomysłów. Zamierzałem przerobić z kochankami kilka pozycji z katalogu zabaw w trójkącie. Zmieniliśmy więc konfigurację.

Położyłem się na plecach, a mój sterczący kutas stał się obiektem zainteresowania Weroniki. Jej dłonie i usta szybko sprawiły, ze stężał, stając się twardy niczym kamień. W tym samym czasie Dominika ulokowała się za siostrą, by równie ochoczo pieścić jej cipkę. Ciała dziewczyn od dłuższego czasu lśniły od potu, co w nikłym świetle świec, które były jedynym źródłem światła w salonie wyglądało magicznie. Zwłaszcza, gdy zmysłowo falowały nimi podczas pieszczot. Doznania które mnie dopadły niczym ogary były tak przejmujące, że drżałem z podniecenia.  

W członku poczułem moc i siłę, która pchnęła mnie do następnego kroku. Zamieniłem się miejscami z Weroniką. Teraz to ona, leżała na plecach, drżąca, z wypiekami na twarzy i nogami rozrzuconymi szeroko na boki. Uniosłem się, robiąc miejsce Dominice, która podparta na rękach klęknęła między kończynami siostry. Zgrabny tyłek bliźniaczki w kształcie gruszki kusząco wypięty w moją stronę wabił lśniąca w zagłębieniu miłosną rosą.  

Bez ociągania naparłem na zwieńczenie ud Dominiki, bez trudu odnajdując gościnne między nimi ukryte wnętrze. Bez oporu, wszedłem głęboko, czując jak mięśnie Kegla zaciskają się na moim fiucie. Zaparłem się, zaciskając dłonie na biodrach kochanki, rozpoczynając rżnięcie. Każdy sztych był milowym krokiem ku ponownemu spełnieniu. Napierałem więc coraz silniej, chcąc czym prędzej dojść pod raz drugi na szczyt.

Najpierw jednak orgazm ogarnął Dominikę. Niemal eksplodowała w moich dłoniach, szarpiąc silnie biodrami, by zaraz potem znieruchomieć, wyginając plecy w łuk. Jęknęła przeciągle, zaciskając pięści na rogach poduszek. Ja jednak parłem dalej, aż poddała się i opadła bezwolna.  

Jej miejsce szybko zajęła Weronika. Byłem tak napalony, że nie bawiłem się w szukanie nowych pozycji. Opadłem między jej nogi, a ona owinęła nimi moje boki i plecy. Wbiłem się w wilgotną cipkę, by energicznymi pchnięciami szybko doprowadzić ją do tego samego stanu co siostrę. Weronika przeżyła równie gwałtowny orgazm, niemal miażdżąc moje ciało w objęciach nóg.  

Po wszystkim położyła się blisko siostry. Bliźniaczki splotły się nogami, pozostając wciąż bezwstydnie rozkraczone. Pomimo wyczerpania próbowały się pieścić, choć wychodziło im to średnio.  

Dla mnie było to już bez znaczenia. Liczyły się jedynie dwa wilgotne skarby. Dzieląc kolejne porcje pchnięć między bliźniaczki, pieprzyłem je w drodze ku spełnieniu. Dziewczyny reagowały odpowiadając delikatnym ruchem bioder, czym bardziej mnie stymulowały. Kwestią czasu było, kiedy bestia w moim ciele przebudzi się ponownie.  

Dała o sobie znać niemal bolesnym kłuciem w podbrzuszu. Strumień nasienia wezbrał w moim wnętrzu, szukając ujścia dla żaru spiętrzonej żądzy. Wyciągnąłem fiuta z cipki Dominiki, przytrzymując go w połowie. Salwa spermy wystrzeliła z mojego działa. Celami lepkich pocisków stały się krocza, brzuchy i uda moich partnerek.

Czułem się bosko zmęczony. Pozbawiony wszelkiej energii, ale zanurzony w błogostanie. Zadowolony wsunąłem się między dziewczyny, wtulając w ich rozgrzane ciała.

Te harce nieźle nas wyczerpały, ale nie zakończyły miłosnego maratonu tego wieczoru. Pamiętałem z jakiego powodu zainteresowałem się bliźniaczkami. Kiedy już ich opór i wszelkie ograniczenia zostały przez mnie przełamane, nie miałem problemu z przekonaniem ich do swoich idei. Były gotowe zrobić dla mnie wszystko. Nie odmówiły więc, gdy poprosiłem, abyśmy zrobili sobie małą, erotyczną sesję fotograficzną.  

Najpierw ja zrobiłem kilkanaście świetnych zdjęć zabawiającym się bliźniaczkom. Następnie Weronika stała się mistrzem fotografii, gdy pieprzyłem jej siostrę, a potem dziewczyny zamieniły się rolami. Pierwsza sesja była dla mojej przyjemności, pozostałe dwie miały być dowodem w zakładzie przyjętym przez Marcelinę.  

Cóż nie byłem grzecznym chłopcem. Dar dał mi spore możliwości, ale sprawiał, że byłem coraz bardziej zepsuty. Co więcej, nie pragnąłem się poprawiać.  

C.d.n....

Iks

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 7429 słów i 41386 znaków, zaktualizował 6 lut 2019.

10 komentarze

 
  • Użytkownik Iks

    Upraszam Was silnie moi drodzy Czytelnicy o jeszcze trochę cierpliwości. Uwierzcie mi, że naprawdę sporo mi się dzieje w realu i staram się jak mogę, ale życie rządzi się swoimi prawami. Mało tego, moje zmiany życiowe wyglądają tak, że będę miał coraz mniej czasu na pisanie. Chciałem domknąć historię Michała w tym roku, ale obawiam się, że to stało się niemożliwie. Co do części nr. 23 powinna się pojawić pod koniec tygodnia, a już na pewno na początku przyszłego. Pozdrawiam. Kto czuję się pokrzywdzony, to dodatkowo przepraszam. X.

    5 gru 2018

  • Użytkownik Czytelnik2

    @Iks Real jest ważniejszy niż wirtual. To my, czytelnicy, dziękujemy, że poświęcasz swój czas dla naszej rozrywki.

    5 gru 2018

  • Użytkownik Qrde...

    Brzydko robisz nie piszac... :P

    4 gru 2018

  • Użytkownik Iks

    Witam. Wiem, że czekacie i staram się pozyskiwać czas gdzie tylko mogę, ale niestety nie jestem czarodziejem. Też brakuje mi tego, bym mógł spokojnie poświęcić więcej czasu na pisanie, ale zwyczajnie pożera mi go codzienna gonitwa. Nie chcę, by był to termin stuprocentowy, ale w przyszłym tygodniu powinna się pojawić następna część.  
    Pozdrawiam. X.

    23 lis 2018

  • Użytkownik Qwertyuiop

    @Iks czyli w tym tygodniu nie bedzie??

    1 gru 2018

  • Użytkownik QaaS

    IKS  czy możesz określić kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? Moge chyba śmiało powiedzieć że Wszystkich zżera ciekawość. Czekamy, czekamy, czekamy.... 😂

    23 lis 2018

  • Użytkownik emeryt

    @iks, jak Ty to robisz? Wszystkie odcinki tego opowiadania napisane bardzo dobrze i czytałem je z dosyć dużym zaangażowaniem. Dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. Pozdrawiam.

    17 lis 2018

  • Użytkownik Qrde...

    Napiszesz nowa czesc??

    11 lis 2018

  • Użytkownik BlackCrowe

    Wydaje mi się, że po upupieniu Banasia i spółki zatraciłeś gdzieś klimat poprzednich odcinków. Brakuje mi tej atmosfery "wojny" że złem, zrobiło się tak jakoś zwyczajnie, rutyniarsko. Niby wszystko jest fajnie i ok a jednak... Może to przez długą przerwę? A może mi się wydaje? Traktuj to jako "ćwierć zarzut" bo reszta jest naprawdę dobra!

    24 paź 2018

  • Użytkownik Iks

    @BlackCrowe Nie traktuję Twoich słów jako zarzutu, ale jako wskazówkę. Być może zbyt długo zajmuję się już Michałem? Niemniej jednak historia musi mieć koniec. Różne wątki trzeba dopiąć., Zanim to nastąpi coś się jeszcze wydarzy. Czasem po prostu trafiają się w seriach mniej efektowne części, potrzebne do rozwinięcia akcji lub wynikające ze słabszej formy autora. Mam nadzieję, że jeśli tą tak odnierasz to następne wynagrodzą Ci ten zawód.

    24 paź 2018

  • Użytkownik BlackCrowe

    @Iks to nie są zarzuty!!!! To nie zawód!!!! Zabrakło mi tego "drive'", tego podkręcenia tempa i akcji. I tylko tyle. Ale  zrozumieliśmy się "bez słów" i z tego się cieszę, że nie traktujesz mnie jak wroga który chce Cię zg....ić, boć tak NIE JEST! Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam serdecznie! I..... czekam na obiecany ciąg dalszy....!

    24 paź 2018

  • Użytkownik MazowieckiZiomek

    Uwielbiam twoje opowieści :D Mam nadzieję że kiedyś uda się z tego książkę wydać, napewno jeśli będziesz miał zamiar wszyscy czytelnicy pomożemy Ci w tym. Masz niesamowitą głowę do tego. Jeśli byś zechciał napisać coś innego podeślij link a napewno przeczytamy :)
    Możesz dodać jakichś ciekawych akcji, np. Banaś z gnatem w ręku :P znajduje Cię jakoś torturuje itp. Mogło by być ciekawie :P ...  
    Miej jak najwięcej pomysłów bo uwielbiamy czytać twoje wypociny  
    :D

    23 paź 2018

  • Użytkownik QaaS

    Kolejna super czesc i znowu niedosyt że koniec. Prosba o więcej 😁.  
    Jeszcze raz Dzieki i znowu czekamy na kolejna czesc. ☹️😖😱

    22 paź 2018

  • Użytkownik Iks

    Witam. Wiem, że czekaliście dłużej niż byście chcieli moi drodzy Czytelnicy, ale nigdy nie ukrywałem, że regularne pisanie pod określony termin to nie dla mnie. Po pierwsze nie lubię tego. Pośpiech źle wpływa na moją pisaninę. Po drugie mam sporo prywatnych, domowych obowiązków, które zabierają mi czas potrzebny do skupienia się nad klawiaturą. Są jednak ważniejsze i to one mają priorytet. Uwierzcie mi jednak, że zamieszczam kolejne części najszybciej jak tylko mogę, poświęcając często coś ważnego dla pisania. Tyle słowem usprawiedliwienia dla Waszego oczekiwania. Oddaję kolejną cześć przygód Michała do Waszej czytelniczej dyspozycji. Na ile to możliwe, życzę przyjemnej, a przynajmniej nie przysparzającej cierpienia lektury. Pozdrawiam. X.

    22 paź 2018