,, Tam nie może nikt zamieszkać..." cz. 17

,, Najważniejszą rzeczą w porozumiewaniu się jest słyszeć to, czego nie powiedziano”
                                                                                                                  Drucker Peter
            17

Pani Paulina okazała się być przemiłą staruszką już w dosyć sędziwym wieku. I choć gdy tylko mnie zobaczyła starała się udawać trochę omotaną pracą, to jednak, gdy moja siostra zamieniła z nią dwa słowa nagle zaczęła się inaczej zachowywać.
- Wejdźmy do chaty na coś do picia.- Powiedziała, wiec razem z Agatą poszłyśmy za nią. Człapała jak stara kaczka chodząc w zdartych laczkach. Na sobie miała bardzo kwiecistą sukienkę na długi rękaw, choć na dworze było bardzo ciepło. Głowę, a raczej burzę siwych włosów przepasała chustą, której nie zdjęła nawet wtedy, gdy usiadła już przy małym stoliku, na którym postawiła jakiś sok i dwa kubeczki w biedronki. Ten stolik wydawał mi się być znajomy. Gdzieś już go widziałam, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć gdzie.  
Przysiadłyśmy się do niej na wersalce, która była dosunięta do stoliczka i nic nie mówiąc czekałyśmy aż ona pierwsza powie cokolwiek. Niby to mu do niej przyszłyśmy i wypadała, abyśmy to my zaczęły przedstawiać powód swojej wizyty, ale patrząc na nią miało się wrażenie, że to do niej należy pierwsze i ostatnie słowo.
- A więc zdradziłaś moją tajemnicę.- Powiedziała najpierw do Agi, która usprawiedliwiająco spojrzała na mnie.
- Ale ja ją już znałam.- Odparłam.- Linnon 1946- Rzuciłam hasło, a twarz staruszki nagle spoważniała. Przez sekundę, gdy unosiła brew do góry jej cera się wygładziła rozprostowując każdą wcześniejszą zmarszczkę. Potem jednak opadła, bo przyciąganie ziemskie było silniejsze.
- To nie były dobre czasy- Odparła rozsiadając się wygodniej w fotelu.- Wielu z nas wtedy odeszło.- Zamilkła. Czekałam na ciąg dalszy, ale wcale się na niego nie zanosiło, toteż sama pociągnęłam dalej.
- Ale o co chodzi z tą nazwą? Wiecznie ją gdzieś widać, albo słychać, lecz nikt mi nic nie tłumaczy. I ta Grupa Żywych. Co to było? Podobno należała do niej nasza babcia.
Spojrzała na mnie z ukosa, a potem na Agę. Chrząknęła i dopiero potem zaczęła drążyć dalej. Mnie aż dreszcze przechodziły na samą myśl, że właśnie miałam dowiedzieć się czegoś, co być może rozwiąże zagadkę tej staruchy, która nawiedza tą piwnicę i mnie, i na dodatek grozi mojej rodzinie.
- Tak, twoja babcia należała do tej Grupy. I byłam w niej również ja, Kazimiera, Władka i wiele innych kobiet. Niestety, ale i dla ich dobra większość, a raczej prawie wszystkie już odeszły. Może nie zupełnie w sposób, jaki by sobie życzyły, ale cóż. Będąc w Grupie Żywych musiałyśmy liczyć się z tym, że pewnego dnia po nas przyjdą i skończy się nasz żywot.
- Ale kto przyjdzie?
Coś zaszeleściło za nami.
- Ano moja ulubiona wnuczka Kasieńka! Kasiu! No chodź tu do nas!- Zawołała błyskawicznie zmieniając temat. Najwyraźniej bała się rozmawiać o czymś, co mogło zniszczyć jej spokojne, jak do tej pory życie.
- Kiedy przyjdzie Aga?- Zapytała Kasia wychylając się zza niedomkniętych drzwi. Praktycznie widać było tylko jej połowę twarzy, bo drugie pół kryło się za futryną.
- No chodź tu skarbie. Babcia przedstawi cię nowej koleżance. To jest siostra Agatki, Ania.
- Cześć!- Krzyknęłam, ale Kasia nie miała zamiaru mi się pokazać.
- No chodź Aga…- Poprosiła niewiadomo kogo, wciąż się chowając.
Agata spojrzała na panią Paulinę i gdy ujrzała jej kiwnięcie głową zaskoczyła z wersalki i wybiegła na dwór. Pani Paulina wyszła za nią rozglądając się za drzwiami, po czym przyczłapała znów na wersalkę.
- A nie boi się pani, że Aga może się wygadać?
- Ach! W końcu i tak trafię tam, gdzie trzeba. Prędzej, czy później po nas przyjdą. A ja tam już chyba swoje przeżyłam.
Poprawiła swoją czuprynę bardziej upychając ją pod chustę, jakby się bała, że wystawiona na światło dzienne może całkowicie zniknąć.
- No, ale kto?- Spytałam, bo moja cierpliwość była na granicy.
- Nazwaliśmy ich Krwawą Armią.
- Ale czemu? Ja nic już nie rozumiem.
Złożyłam dłonie na kolanach. Żałowałam, że nie mam teraz przy sobie swojego notesiku, bo zaraz bym wszystko sobie zapisała, a w domu przestudiowała jeszcze raz na spokojnie. Wszystkie te nazwy wydawały się być łatwe do zapamiętania, ale gdy dojdzie ich więcej te mniej zrozumiałe wypadną mi z pamięci.
- Bo Grupa Żywych broniła Żydów, a Krwawa Armia ich tępiła.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii horror, użyła 888 słów i 4571 znaków.

Dodaj komentarz