Dopóki wystarczy nam sił – 21

CZĘŚĆ DRUGA


Z pewnym smutkiem i nostalgią spojrzałem na zdjęcie w szarej ramce i przyglądałem mu się przez dłuższą chwilę, wspominając, jaki byłem zdenerwowany w dniu ślubu. Starałem się tego nie okazywać, ale jednak było to wielkie wydarzenie i chciałem, by wszystko poszło tak, jak to zaplanowaliśmy. Moja mama płakała niemal przez cały czas, a tata powtarzał, żeby się uspokoiła, bo rozmaże sobie cały makijaż. Ja kiwałem z potwierdzeniem głową, a jednak sam miałem w oczach łzy, kiedy zobaczyłem Valentinę idącą do ołtarza. To zdjęcie zrobiła nam Alexia, kiedy oboje czytaliśmy sobie nasze przysięgi, jednocześnie śmiejąc się i płacząc. Valentina wyglądała na nim przepięknie. Po wywołaniu wszystkich zdjęć, to jedno postawiłem sobie na szafce nocnej, by zawsze rano na nie patrzeć, widzieć nas takich szczęśliwych.  
Bo dziś, półtora roku po ślubie, już nie było tak kolorowo, jak sobie to wyobrażaliśmy.  
W końcu stało się to, czego zawsze się bałem – mój zespół się rozpadł. Jackson i Finn nigdy się nie pogodzili. Jackson nie był w stanie wybaczyć Finnowi tego, że pocałował Alexię i nigdy nie dał mu o tym zapomnieć. Wkrótce po naszym ślubie Finn spakował się i wyjechał – nikt nie wiedział dokąd. Pewnego dnia po prostu zniknął. Nasza druga płyta była jednocześnie ostatnią. Nie doczekaliśmy się kolejnej trasy koncertowej. Wszyscy fani obserwowali, jak nasz zespół powoli się rozpadał. Próbowaliśmy jeszcze go ratować, szukać kogoś na miejsce Finna – po raz kolejny – ale to już nie było to samo. Razem z Valentiną zająłem się planowaniem ślubu, nie miałem czasu. Pół roku po naszym ślubie Jackson oświadczył się Alexii i już niedługo mieli pójść w nasze ślady. Zack wkrótce przyłączył się do Jasona Reyesa, mówiąc, że zawsze od nas odstawał i już od dłuższego czasu nie czuł się częścią zespołu. Wkrótce nie było już czego ratować, bo zespół po prostu przestał istnieć.  
Valentina zaraz po ślubie ścięła włosy. Oddała je na rzecz chorych dzieci, co było oczywiście powodem do dumy, ale i tak, patrząc na nią, czułem nieznośny ucisk w piersi. Wciąż wyglądała pięknie, a gdy włosy sięgały jej zaledwie barków, wyglądała też poważniej i bardziej dojrzale, ale często nachodziły mnie myśli, że nagle zmieniło się wszystko, nawet ona. Zbyt gwałtownie. Wolałem, by było jak dawniej. Bawiąc się na weselu, krojąc razem tort, tańcząc nasz pierwszy taniec, wydawało się, że poradzimy sobie ze wszystkim, co przyniesie życie – a potem przyszła szara rzeczywistość.
Valentina powróciła do kariery aktorki. Thriller, w którym zagrała razem z Marcusem, odniósł olbrzymi sukces. Choć ciężko było mi wysiedzieć na premierze i oglądać ich scenę erotyczną, przykleiłem na twarz uśmiech i obiecałem sobie, że będę wspierać żonę. Gdy wróciliśmy do domu, odetchnąłem z ulgą. Oczywiście, cieszyłem się, gdy się jej ułożyło, ale wolałem, by zainteresowała się innymi rolami. Miałem dość oglądania jej w objęciach innego mężczyzny, który ją całował i dotykał. Nie potrafiłem tego znieść, a ona tego nie rozumiała. Przez pewien czas ciągle się o to kłóciliśmy.
– Czemu ciągle musisz grać w takich filmach? – warczałem. – Ciągle się z kimś całujesz. Nie obchodzi mnie, że to się dzieje przed kamerami. Co chwilę dotyka cię jakiś facet, który nie jest mną. Dziwisz mi się, że tak reaguję?
– To jest moja praca, Liam! Czemu nie możesz tego zrozumieć? Jakoś inne pary potrafią sobie z tym radzić. Są w szczęśliwych związkach, bo wiedzą, że te czułości to element gry aktorskiej. Tu nie ma uczuć!
– Chyba sama siebie nie widzisz na tych filmach. – Byłem cholernie zazdrosny i nie potrafiłem nic na to poradzić. – Patrzysz na nich tak, jak na mnie! Tylko na mnie powinnaś tak patrzeć!
Zawsze kończyło się to trzaśnięciem drzwiami. Później temat zaczynał się od nowa. Valentina twierdziła, że nie radzę sobie z zazdrością, czyli pewnie dalej jej nie ufam; ja wtedy warczałem, czy to takie dziwne, że nie chcę, by inni faceci obłapiali moją żonę. Te rozmowy nigdy się nie kończyły, nawet, gdy się po czasie przepraszaliśmy – po jakimś czasie wszystko zaczynało się na nowo.
Kolejny problem pojawił się, gdy zaczęliśmy budować dom. Nie chciałem kupować czegoś gotowego, postanowiłem, że sam się za to zabiorę, tak, abyśmy mieli z Val swoją przestrzeń, dokładnie taką, jaką sobie wymarzymy. Wydawało mi się, że pójdzie jak z płatka. Później, przy planowaniu pokoi, zorientowałem się, że musiałem zadać Valentinie ważne pytanie.
– Co z sypialnią dla dziecka? – zapytałem ją. Nie poruszaliśmy tematu dzieci od czasu, gdy powiedziała mi o jej związku z Connorem i dziecku, które wtedy straciła. Nie chciałem jeszcze o tym rozmawiać – byliśmy świeżo po ślubie – ale skoro planowałem wybudować dom, musiałem wiedzieć, czy miałem poświęcić jakąś przestrzeń na pokoje dla dzieci. W teorii kwestia całkowicie logistyczna, a jednak miała zaważyć na następnych latach naszego życia.
Valentina nie odpowiedziała od razu. Po chwili ciszy zerknąłem na nią i zobaczyłem, że trzęsły jej się ramiona.
– Val…
– Nie wiem – wymamrotała i odwróciła się do mnie przodem, opierając się o komodę. – Nie wiem, Liam. To za wcześnie.
Patrzyłem na nią badawczo, próbując dobrać odpowiednie słowa.
– Za wcześnie na dzieci czy na samą rozmowę o nich? Na wybudowanie sypialni?
Wtedy padły słowa, które zmroziły moje serce.
– Nie wiem, czy chcę jeszcze mieć dzieci.
Poczułem się, jakby fizycznie mnie odepchnęła.
– W porządku – powiedziałem po chwili. – W takim razie… wybuduję pokoje i potem zdecydujemy, co z nimi zrobić.
Kiwnęła głową i wydawało się, że było już po sprawie, ale ten temat dopiero miał się zacząć. Wchodząc w kolejny etap życia, uświadomiłem sobie, że chciałbym wkrótce mieć dzieci, pełną rodzinę. Nie pomyślałem nawet, że Valentina mogłaby tego nie chcieć. Było to logiczne, biorąc pod uwagę, co przeszła – ale ja tego nie czułem i choćbym chciał, nie mogłem w pełni jej zrozumieć. Ciężko było mi też ignorować własne potrzeby. Nie wiedziałem nawet, jak zacząć rozmowę, by na samym starcie nie zrazić Valentiny. Wiedziałem przecież, że to ją bolało, ale mnie bolała ta pustka w sercu i w naszym domu.
W końcu udało mi się go wybudować. Trochę to trwało, ale miałem do pomocy tatę, Jacksona i jeszcze parę innych osób, włącznie z podwykonawcami. Val wkrótce zajęła się dekorowaniem domu od wewnątrz, ale pokoje na piętrze na razie były niezagospodarowane. Blade ściany wołały, by pomalować je na wesoły kolor, obstawić kąty dziecięcymi rzeczami. Nie poruszałem tego tematu, ale ta pustka, ta cisza, aż krzyczała.
Pewnego wieczora Valentina poszła do jednego z pustych pokojów i przystanęła na środku, obejmując się ramionami. Gdy przyszedłem, powiedziała:
– Wiem, że chciałbyś. Ja też bym chciała, ale nie wiem, czy potrafię. – Odwróciła się i zobaczyłem w jej spojrzeniu nieopisany ból. – Boję się. Nie chcę, by to się powtórzyło. Omal mnie to nie zniszczyło. A jeśli i tym razem tak będzie?
Rozpłakała się i trzymałem ją w ramionach, dopóki nie przestała, ale milczałem, bo zwyczajnie nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
Gdy obchodziliśmy pierwsze Święta w nowym domu, zmywając naczynia, powiedziała cicho:
– Spóźnia mi się okres.
Zamarłem na te słowa i wiedziałem, że samo ich wypowiedzenie dużo ją kosztowało.
– Zróbmy test – powiedziałem, starając się nie pokazać mojej nagłej ekscytacji. – Masz jakiś?
Kiwnęła głową, opłukała ostatni talerz i poszła do łazienki. Słyszałem, jak szuka czegoś w szafce, po czym rozrywa opakowanie. Poszedłem do salonu i dopiero zauważyłem, jak bardzo drżały mi ręce. Liczyłem uderzenia serca i zastanawiałem się, co powiem Val, jeśli okaże się, że nie jest w ciąży.  
Ale jeszcze bardziej przerażało mnie, co powiem, jeśli jednak w niej będzie. Przerażało mnie to, co ona powie.
Wróciła po paru minutach, trzymając w ręku test. Jej twarz nie zdradzała żadnych emocji. Położyła test na chusteczce na stoliku i usiadła na kanapie.
– Kiedy będzie wiadomo? – Usiadłem obok niej.
– Za chwilę powinno pokazać.
Patrzyłem na biały pasek, aż oczy zaczęły mi łzawić. W pewnym momencie Valentina pochyliła się do przodu. Ja też.
– To dwie kreski? – zapytałem niepewnie, bo wynik wyglądał dziwnie.
Valentina podniosła się bez słowa i jeszcze raz poszła do łazienki. Wróciła, trzymając w dłoni opakowanie.
– Test jest przeterminowany – oznajmiła. – Ten wynik jest na nic.
Parę dni później dostała okresu i stało się jasne, że próba wyszła fałszywie dodatnia. Ja jednak zdążyłem już narobić sobie nadziei. Całkiem jednak opadła, kiedy popatrzyłem na Val i zobaczyłem, że na jej twarzy wymalowała się ulga. Cieszyła się, że nie była w ciąży. Nie chciała w niej być, nie chciała dziecka.
A ja chciałem i nie potrafiłem o tym zapomnieć.
Seks nagle stracił znaczenie. Kiedyś nie mogliśmy się od siebie oderwać, było nam ciągle mało. Później coś się zmieniło – i nie dlatego, że nie mieliśmy czasu, czy ochoty. Valentina wiedziała, czego chciałem, a ja wiedziałem, czego nie chciała ona. Żadne z nas o tym nie mówiło, bo obydwoje się baliśmy.  
Po jakimś czasie kupiliśmy sobie psa, Buckstera. Z nim było odrobinę weselej i głośniej. Chodziliśmy razem na długie spacery i wydawało się, że wszystko było w porządku, ale nawet Buckster nie potrafił zagłuszyć tej cholernej ciszy.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 1829 słów i 9964 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Agaaa

    Świetny rozdział:) Taki prawdziwy, taki jak nasza szara rzeczywistość...

    12 wrz 2019

  • candy

    @Agaaa no właśnie, niestety...

    12 wrz 2019

  • Speker

    Super...

    12 wrz 2019

  • candy

    @Speker dzięki ;)

    12 wrz 2019

  • AnonimS

    Prpza życia. Zestaw na tak. Pozdrawiam

    12 wrz 2019

  • candy

    @AnonimS dziękuję, pozdrawiam :)

    12 wrz 2019