Formy krótkie #50 EGO

Jak to właściwie się stało? Tego nie wiedział nikt. Jak to właściwie możliwe? Tego też nie wiedział nikt. Jak to „to coś” to zrobiło? Ale dlaczego to zrobiło? Na te pytania zdawało się już nie być odpowiedzi. To „coś” poszło sobie w cholerę i postanowiło nie wracać już nigdy. Czuło się urażone i zaniedbane. Ale czy muasiało to zrobić? Pewnie tak. Tym „czymś” było ego. Możliwe też, że ego miało o sobie zbyt duże mniemanie i uważało się za najlepsze, najcudowniesze i wszystko co naj na świecie.  
     – Nie, nie pójdę tam. Nie chce mi się i nikt mnie nie zmusi – powiedziało ego.  
     – No weź się nie wygłupiaj! Nie rób mi tego. Jak nie pójdziemy to będzie po mnie – powiedział jego właściciel.  
     – Nic mnie to nie obchodzi! Nie pójdę.  
     – Co mam zrobić żeby cię przekonać.
     – Przeproś mnie.  
     – Ale za co? – zdziwił się właściciel.  
     – Pomyślałeś sobie, że nie dam rady z sam wiesz kim!
     – Wcale tak nie pomyślałem! Zawahałem się jedynie.  
     – To wystarczy. Ja jestem wielkie i najważniejsze. Szanuj mnie!
Dyskusja mogłaby trwać w nieskończoność, ale facet uświadamiając sobie, że siedzi w poczekalni przed gabinetem lekarskim przestał dyskutować sam ze sobą. Uznali by go za wariata. A co zrobiło ego? I dlaczego? [...]
     – Pan. No pan! Rusz że się pan bo nie mam całego dnia – powiedział lekarz.
     – Ale ja nie chcę. Nie potrzeba tego! – darło się ego.  
     – Milcz! Ja już z tobą nie wytrzymam! – darł się facet.  
     – Słucham? – zdziwił się lekarz.  
     – To nie do pana, doktorze. Mówiłem do ego.  
     – Ciekawe. Ciekawe. Zapraszam do gabinetu. Musimy o tym porozmawiać – powiedział psychiatra.  

     Mężczyzna i jego ego żyli długo i szczęśliwie... Przynajmniej tak słyszałem...

TeodorMaj

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 320 słów i 1804 znaków.

Dodaj komentarz